Co naprawdę myślę o…EKUMENIZMIE I DIALOGU MIĘDZYRELIGIJNYM?

„Judaizm jest religią NADZIEI, chrześcijaństwo – religią MIŁOŚCI, a islam – religią WIARY.” (Vittorio Messori).
Zawsze jestem zadziwiona, kiedy gdzieś słyszę lub czytam, że na świecie jest obecnie ponad 2 miliardy ludzi, którzy się uważają za „synów Abrahamowych” – bo to i chrześcijanie, i wyznawcy judaizmu i muzułmanie…

Jako katoliczka dostrzegam w tym zdumiewające spełnienie się proroctwa Biblii, która mówi, że „potomstwo Abrahama będzie liczne jak gwiazdy na niebie.” (Rdz 22,17; 26,4)

Tylko jakoś żal, że te dzieci jednego Ojca wciąż nie umieją się ze sobą dogadać. Choć, oczywiście, wszelkie próby sztucznego ich „jednania” zaowocowałyby w końcu (w najlepszym razie) stworzeniem nowego wyznania – tak, jak to było w przypadku unitów albo różnych grup protestanckich „unitarian”.

Sądzę też, że może to prowadzić do zubożenia „łączonych” tradycji – no, bo zrezygnujemy z tego czy owego, byle nie drażnić naszych braci. Krzyż, na przykład, jest „zgorszeniem dla Żydów” (podobnie dla muzułmanów), ale jednak trudno wyobrazić sobie chrześcijaństwo bez Ukrzyżowania…

Powiem tak: wszyscy jesteśmy dziećmi Abrahama, ale nie „bliźniętami jednojajowymi” – i całe szczęście! Bo może Najwyższy pragnie, by Mu oddawać cześć na tyle różnych sposobów?

Sobór Watykański II stwierdził, że we wszystkich religiach jest ziarno Prawdy, a ja bym powiedziała jeszcze inaczej: cel, do którego wszyscy zdążamy, jest jeden – ale można go osiągnąć różnymi drogami. I chyba lepiej, by tak pozostało.

I przypomniała mi się jeszcze anegdotka, znaleziona kiedyś u de Mello:

W pewnym mieście urządzono Światowy Festiwal Religii. Prezentowały się najróżniejsze wyznania, wszystkie, oczywiście, pod hasłem: „Pokój i zbawienie znajdziesz tylko u nas!”

Ktoś zauważył Jezusa, przechadzającego się między stoiskami, i zagadnął Go: „A Ty, Panie, komu kibicujesz?” On jednak popatrzył ze smutkiem i odparł: „Ja? Ja bym w ogóle nie organizował tego konkursu!”

4 odpowiedzi na “Co naprawdę myślę o…EKUMENIZMIE I DIALOGU MIĘDZYRELIGIJNYM?”

  1. Prawdą jest to, co powiedziałaś, że cel jest jeden. Ale prawdą jest również to, co powiedział Sobór. Wniosek z tego może być tylko jeden, że w zależności od tego, jak duże jest to ziarno, dotarcie do tego celu jest łatwiejsze, lub trudniejsze. I rozumiem, że właśnie z tego powodu wcale nie tęsknisz za szybkim połączeniem. Mam jednak nadzieję, że jednak dojdzie do zjednoczenia, z tym, że jak sądzę, będzie to na zasadzie wielości w jedności. A zatem z jednej strony jedność dogmatyczna (co wydaje mi się najłatwiejsze), ale z drugiej strony odrębność w liturgii i strukturze organizacyjnej. Najtrudniejsze będzie jednak coś innego – zmiana mentalności (jakoś trudno mi sobie wyobrazić sobie, że nikt nie będzie nas atakował za naszą maryjność).

  2. Na dumne obnoszeniem się mianem dzieci Abrahama przez faryzeuszy Pan Jezus ostro zareagował słowami: „Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama to spełniajcie uczynki Abrahama”, akcentując bardziej żywą wiarę niż pochodzenie. W tym kontekście pochodzenie Abrahamowe bez aktualnej żywej wiary to tylko historia. Także tragiczna. Pozdrawiam serdeczne 🙂

  3. Tak sobie czytam od początku ten blog, i choć z wieloma rzeczami się nie zgadzam, to teraz musiałam zareagować: strasznie przykro czyta się takie teksty, gdy w Azji, na Bliskim Wschodzie czy w Afryce giną chrześcijanie nie chcąc wyrzec się Jezusa i przejść na islam czy hinduizm. Według Twoich słów Albo, ich męczeństwo i śmierć są nic niewarte, bo zdrada Jezusowej nauki byłaby wszak tylko obraniem innej drogi, która wiedzie do jednego celu, prawda?

    1. Masz rację, Moniko, tak TEŻ można zrozumieć to, co napisałam, choć przyznam się szczerze, że mnie samej nie przyszło to do głowy. Chciałabym zatem, żebyś wiedziała, że to, co napisałam o różnych religiach jako „drogach wiodących do jednego Celu” (bo nie wierzę, aby istniał jakiś Inny) – nie podważa w moim przekonaniu wartości wierności własnym przekonaniom. Papież Franciszek często mówi, że prawdziwy dialog z innymi jest możliwy tylko wtedy, gdy człowiek jest wierny własnej drodze. Mówiąc obrazowo: to, że do Warszawy MOŻNA dostać się różnymi drogami, nie oznacza wcale, że wszystkie te drogi są TAKIE SAME, prawda? DLA MNIE Jezus (i chrześcijaństwo) jest najlepszą możliwą Drogą (Prawdą i Życiem:)) – i staram się o tym mówić innym – także na tym blogu – najlepiej, jak potrafię. I w żadnym wypadku nie miałam zamiaru umniejszać ofiary naszych braci, chrześcijan z krajów Bliskiego Wschodu, przemocą zmuszanych do zmiany religii (lub do ucieczki) – na co zresztą „cały postępowy świat”, tak podobno wyczulony na wszelkie przejawy łamania praw człowieka (w Europie) pozostaje całkiem ślepy i głuchy… Bo, jak to kiedyś stwierdziła Jej Eminencja Profesoressa Środa: „Wolność palenia marihuany jest ważniejsza od wolności sumienia i wyznania!” (sic!) No, cóż – takie mamy czasy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *