Zmęczenie materiału…

Muszę przyznać, że ostatnia, zupełnie niespodziewana burza, jaka się rozpętała pod postem o eutanazji wykończyła mnie psychicznie. Dawniej chyba jakoś lepiej to znosiłam. A może i nie? Kto wie, może po prostu się już starzeję (he, he – jak to było? „Ujrzałam dzisiaj pierwszy siwy włos na swojej dłoni…” – czy jakoś tak.:)).

A może rację miał ten ktoś, kto ostatnio zwrócił mi uwagę, że do wszystkiego podchodzę „zbyt emocjonalnie” ? No, cóż – jestem, jaka jestem i nawet lubię tę swoją (nad)wrażliwość. Daje mi ona, między innymi, możliwość „mocniejszego” przeżywania świata we wszystkich jego aspektach. Choć nie wykluczam także, że jest to po prostu skutek uboczny mojego uszkodzenia mózgu, który usilnie staram się przekuć w zaletę. 🙂

Zapewne przy tak ekstremalnej działalności, jaką jest prowadzenie bloga, potrzeba dużo grubszej skóry, niż mam ja. W każdym razie DLA MNIE jest to istna emocjonalna jazda bez trzymanki, gdy w jednym komentarzu ktoś stwierdza, jaką to jestem „cudowną osobą”, a w kolejnym ktoś inny serdecznie życzy mi długiej i bolesnej śmierci. Chociaż, dodajmy, nigdy nawet mnie nie widział ani nie zna. Jest wszakże pewien, że za swoje „barbarzyńskie poglądy” w pełni zasłużyłam na to, by zdychać w męczarniach… (Bo rzekomo tego właśnie chcę oraz życzę innym.).

Ja dziękuję. Ja wysiadam. Przynajmniej na razie. Muszę się „zresetować.”  Odpocząć od wirtualnego świata, w którym wszystko jest takie proste. „Jeśli się ze mną zgadzasz, jesteś moim sojusznikiem – jeśli nie – moim śmiertelnym wrogiem!”

Nie wiem, jak Wy, ale ja osobiście wolę mieć jednego prawdziwego przyjaciela, niż dziesięciu wrogów. Nawet wirtualnych. 🙂

Po tym wszystkim czuję się jakaś pusta i wypalona. Wydaje mi się, że nie mam już nikomu nic ciekawego do powiedzenia ani (tym bardziej!) do napisania. Czego nie powinno się innym mówić, tego z pewnością nie należy też publikować w Sieci. 🙂 Muszę chyba napełnić czymś całkiem nowym moją głowę i serce. Dopiero wtedy znowu coś napiszę. Tymczasem odchodzę w stronę zachodzącego słońca. 🙂

blog_ii_564575_4042888_tr_zachodzace_slonce

Zdjęcie pochodzi ze strony www.pl.123rf.com. Chociaż mój synek pewnie znowu mnie na nim rozpozna. 🙂