Jakim człowiekiem jestem?

Miałam wprawdzie dziś pisać o czymś zupełnie innym, ale niespodziewanie zdarzyło się coś, o czym (dla własnego dobra!) chciałabym, byście wszyscy wiedzieli…

Otóż właśnie dostałam liścik o następującej, jakże uroczej treści (pisownia oryginalna):

„Ty jakaś arabka jesteś albo nawiedzona. Przestań z tym włażeniem kolorowym w dupę, albo wyjedź do Afryki. Może wytrzeźwiejesz.”

Mój szanowny korespondent nie raczył się wprawdzie podpisać, ale wiem(y) skądinąd, jak się nazywa. Przypuszczam także, że pisał to jakiś „prawdziwy Polak” którego oburzył mój post o chustach…

I co dalej? Czy powinnam tę „przyjacielską radę” potraktować jako pierwsze, poważne ostrzeżenie? A co, gdybym jednak „nie wytrzeźwiała”? P. już radzi mi pakować się w podróż do Afryki – nie ma mowy! Bez niego nigdzie się nie ruszam!:)

No, cóż – podobno wartość człowieka poznaje się nie tylko po tym, kogo ma za przyjaciół, ale także po tym, jakich ma wrogów. A zatem, może nie jest ze mną aż tak źle, jak tu o mnie sądzą niektórzy?:)