Bardziej ortodoksyjnych Czytelników proszę – w związku z wakacyjnym „sezonem ogórkowym” – o odczytanie tego listu w konwencji „a co by było, gdyby…”
Od: Alba
Do: Czytelniczka
Jeśli chodzi o UFO. Wiesz, ja nie traktuję WSZYSTKICH, którzy opowiadają o takich doświadczeniach jako niezrównoważonych psychicznie. Co więcej, uważam, że niektóre z tych relacji mogą być prawdziwe. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że nie wierzyć w możliwość istnienia UFO to ograniczać moc stwórczą Boga, który przecież mógł stworzyć jakie chciał istoty. Oczywiście, jak i w przypadku doświadczeń duchowych, „spotkania trzeciego stopnia” należy podzielić na rzeczywiste, te, które mają jakieś „naturalne” wyjaśnienie (np. pioruny kuliste, testy nowej broni, itp.) oraz będące wynikiem halucynacji czy też złudzenia optycznego.
I myślę, że są – ogólnie – tylko dwie możliwe odpowiedzi. Albo szukają u nas czegoś, czego im brakuje, albo chcą „cywilizować” biednych dzikusów.
Co do hipotezy pierwszej, istnieją całkiem sensowne teorie mówiące, że na skutek rozwoju technologicznego „oni” utracili jakąś część swego „człowieczeństwa” (jeśli tak można powiedzieć:)) – i dlatego podejmują te wszystkie wyprawy- aby to „coś” znów odzyskać. Może też chodzić o jakąś chorobę, która ich dopadła i na którą lekarstwa szukają w (swojej) przeszłości, czyli u nas. Albo o szukanie nowych terenów do zamieszkania – jeśli ich własne planety są zdewastowane lub przeludnione. W takim przypadku moglibyśmy nawet być zagrożeni „ich” kolonizacją, jak Indianie przez Europejczyków w XVI w.
Jeżeli jednak trzymamy się hipotezy, że są to raczej jacyś „Obcy”, którzy chcą czegoś nauczyć biednych jaskiniowców (choć kiedy byłam młodsza, oburzała mnie sugestia, że ludzie są „za głupi” żeby mogli SAMI dojść do tego, do czego „inni” podobno doszli bez niczyjej pomocy) to nawet wtedy nie spędza mi to snu z powiek.
Nawet jeśli w swojej „ciemnocie” pomyliliśmy „ich” z bogami czy aniołami, a oni dali nam ogień, koło, Biblię i zbudowali za nas piramidy (w co zresztą nie za bardzo wierzę) – to wcale nie rozwiązuje zagadki, skąd ONI się wzięli – tak więc nie wyklucza to istnienia Boga Stwórcy – a jedynie „odsuwa nas” od Niego o jeden poziom – my nie „znamy” Go bezpośrednio, ale może „oni” Go znają? Możliwe zresztą (cały czas zakładając, że hipoteza, którą wysnuł już wiele lat temu Erich von Däniken – czytałam kilka jego książek – to prawda) że przekazując nam to wszystko „oni” przekazali nam po prostu własną religię, podobnie jak my zrobiliśmy z Indianami. Czy to jednak dowodzi, że ta religia jest „nieprawdziwa”? Moim zdaniem, niekoniecznie.
Mimo że są i na Ziemi grupy ludzi, którzy wierzą głęboko, że kiedyś „przybyli tu z gwiazd” (nie można mieć żadnej pewności, że nie:)) i pewnego dnia powrócą do domu – albo takich, którzy wprawdzie uważają się za Ziemian, ale sądzą, że kiedyś „oni” zabiorą ich za dobre sprawowanie nie tyle „do nieba” , co w Kosmos. Niektórzy nawet tę wiarę przypłacili życiem – ponieważ powiedziano im, że aby odbyć tę podróż, trzeba „zdjąć” z siebie ludzkie ciało…