Jeden niezły powód, by głosować na Magdalenę Ogórek.

Mogłabym teraz napisać na przykład, że „kobiety powinny głosować na kobiety” – ale, po prawdzie, tego rodzaju „seksizm” w polityce nigdy nie był mi szczególnie bliski. Szczerze mówiąc, wolę zawsze głosować po prostu na mądrego CZŁOWIEKA, polityka, nie zważając zbytnio na fakt, czy ów nosi spodnie, czy sukienkę.

Z tego samego względu raczej odpadają też wszystkie argumenty, dotyczące urody czy też młodości kandydatki – mimo, że (skoro nasza Konstytucja przyznaje prezydentowi rolę przede wszystkim „reprezentacyjną”) miło byłoby mieć na tym stanowisku osobę tak sympatyczną i ładną. Osobę, która po prostu dobrze się prezentuje,

Inna rzecz, że właśnie ta kandydatka od samego początku pada ofiarą dosyć obrzydliwych ataków właśnie z uwagi na swój atrakcyjny wygląd – i to, co jeszcze bardziej przykre, nawet ze strony polityków lewicy i etatowych feministek… A ja już jakoś tak mam, że z zasady opowiadam się po stronie (niesłusznie) prześladowanych…:)

Mam również wrażenie, że jeśli w ogóle którykolwiek ze startujących w tej dosyć mdłej kampanii ma to „coś”, co można by określić mianem charyzmy (chociaż konia z rzędem temu, kto wie, co to właściwie jest…), to właśnie ona ma jej więcej, niż wszyscy pozostali kandydaci razem wzięci. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że zdania na ten temat mogą być podzielone.

Mogłabym wreszcie oświadczyć, że zmęczył mnie już ten dwubiegunowy podział pomiędzy Platformą i PiS-em (jak gdyby żadne inne opcje w ogóle nie istniały!) i że chciałabym nareszcie, zamiast głosować ciągle tylko na „mniejsze zło”, wybrać w końcu jakieś „większe dobro.” To prawda, ale i to nie wydaje mi się w tym przypadku dość przekonującym argumentem.

Prawda bowiem jest taka, że ja, Alba, po prostu życzę sobie mieć prezydenta, który – w przeciwieństwie do tylu innych samozwańczych „ekspertów” w tej dziedzinie (takich, jak choćby profesorowie Hartman i Środa) – kiedy mówi o Kościele, to na pewno WIE, o czym mówi. Czyż to nie jest równie dobry powód, jak każdy inny?

Postscriptum: Niestety, sprawdziły się moje najgorsze przewidywania – i tzw. „nowa lewica” po wyborach ma mieć znowu antyklerykalną twarz Andrzeja Rozenka, Wandy Nowickiej (która zresztą kandydowała również na prezydenta, ale nie zdołała nawet zebrać wymaganych 100 tysięcy podpisów…), Magdaleny Środy i Jana Hartmana… Wraca stare.Mam tylko cichą nadzieję, że ten projekt (Ruch Palikota bez Palikota!:)) także nie wypali. A taka była szansa, żeby coś zmienić…