Nie tylko Nostradamus.

Wydaje się, że ostatnio żyjemy w tak niespokojnych czasach (choć tutaj od razu należałoby się zastanowić, czy jakiekolwiek czasy były rzeczywiście „spokojne”?:)), że siłą rzeczy namnożyło się różnych przepowiedni, dotyczących przyszłości i końca świata. (Dziś np. Onet przypomniał postać współczesnej niemieckiej mistyczki, Teresy Neumann <1898-1962>)

Wśród nich oczywiście poczesne miejsce zajmują tzw. „przepowiednie Nostradamusa” – przy czym warto pamiętać, że jego dzieła dotarły do nas jedynie we fragmentach, oraz że dziś już nie sposób dociec, co w nich jest rzeczywiście jego autorstwa, a co pochodzi z innych źródeł. Osobiście wydaje mi się, że zawiły, nasycony symboliką i alegorią język tychże „proroctw” sprawia, że każdy może z nich wyczytać, cokolwiek zechce. Domyślilibyście się na przykład, że wyrażenie „kiedy zwierzę  oswojone przez człowieka nauczy się mówić” niektórzy interpretują, jako zapowiedź… wynalezienia radia?:)

Czyniąc od razu zastrzeżenie, że nikt nie ma obowiązku wierzyć w żadne „objawiania prywatne” (są to przede wszystkim te, które nastąpiły już po „zamknięciu” Biblii), nawet takie, które zostały oficjalnie uznane przez Kościół, jak objawienia siostry Faustyny Kowalskiej – tak więc nawet jeśli ktoś nie wierzy, że Jezus rzeczywiście się jej ukazywał, nie grzeszy – muszę powiedzieć, że mnie osobiście znacznie więcej dają do myślenia „historyczne” wizje przypisywane św. Otylii, mistyczce z VIII wieku. Wydaje mi się, że przepowiednie, jakie przedstawia ona w swoich listach do brata, Hugona, są dużo bardziej plastyczne i konkretne niż w przypadku Nostradamusa.

Oddajmy jednak na chwilę głos jej samej*:

„Nadchodzi czas, kiedy Germanie będą nazywani najbardziej wojowniczym narodem świata. Ten czas wypełni się, gdy z łona germańskiego narodu wyjdzie straszliwy niszczyciel, który rozniesie po świecie wojenną pożogę. Żołnierze będą go nazywać Antychrystem. Będzie on przeklinany przez tysiące matek, które nad stratą swych dzieci będą lamentować niczym biblijna Rachel. Nie znajdą one pocieszenia, ponieważ ich domy zostaną na zawsze zburzone. Niszczyciel przyjdzie na świat w krainie Dunaju. Wojna, którą wznieci, będzie najokrutniejszą, jaką człowiek zdołał kiedykolwiek wywołać. Jego wojowników będzie widać wszędzie. Będą nosić pochodnie w rękach, a w ich hełmach odbijać się będzie światło ognia. Nikt nie zdoła zliczyć okrucieństw, których dokonają.”

Myślę, że nie od rzeczy będzie w tym miejscu przypomnieć, że Adolf Hitler urodził się w austriackim miasteczku Branau am Inn, tuż przy granicy z Niemcami… O słynnych, nazistowskich marszach z pochodniami (i późniejszych okrucieństwach) nikomu chyba przypominać nie trzeba.

I dalej pisze Otylia: „Niszczyciel będzie zwyciężał na lądach, morzach, a nawet w powietrzu, ponieważ jego wojownicy będą mieli skrzydła. Będą oni dokonywać niewiarygodnych ataków z nieba i rozniecać gigantyczne pożary w miastach w różnych częściach świata. Wody rzek będą czerwone od przelanej krwi, a w morzach i oceanach pojawią się potwory siejące strach, śmierć i czarne burze. (…)Wojna będzie długa, a Niszczyciel osiągnie szczyt swych triumfów w szóstym miesiącu drugiego roku wojny. Owo apogeum  jego sukcesów zakończy pierwszy okres jego krwawych zwycięstw. Jednak wojna będzie trwała nadal , ponieważ przeciwnicy niszczyciela będą chcieli go zwyciężyć.”

I tutaj właśnie wkraczamy na historycznie niepewny grunt, ponieważ różne narody Europy i świata różnie określają zarówno moment początku II wojny światowej, jak i czas jej trwania. Gdyby jednak przyjąć za podstawę interpretacji najbardziej oczywistą dla nas, Polaków datę 1 września 1939 roku, to wówczas przepowiadany przez Otylię szczyt niszczycielskiej potęgi (Hitlera?) przypadłby mniej więcej na wiosnę roku 1941. Czyli tuż przed atakiem na ZSRR i Stany Zjednoczone… Jest to teza, z którą obecnie zgadza się większość historyków.
 
Otylia przepowiada również zakończenie wojny… „Trzeci okres wojny będzie najkrótszy ze wszystkich, a niszczyciel straci wiarę w swych żołnierzy. Czas ten nazywany będzie okresem inwazji. Wielkie niesprawiedliwości czynione przez niszczyciela (…) ściągną na niego pomstę jego przeciwników. Najadą oni na jego kraj i splądrują go (…) Zostanie stoczona ostatnia bitwa.” i dalej: „Narody będą wyśpiewywać hymny uwielbienia w świątyniach Boga i dziękować Najwyższemu za to, że zesłał wojownika (Wielką Monarchię?) który zdołał rozbić wojska niszczyciela. (…) Narody będą mówić: „To palec Boży, nadeszła sprawiedliwa zapłata!”

(Czyż to wszystko nie przypomina Wam atmosfery, jaka zapanowała w całej Europie tuż po zakończeniu II wojny światowej?:) Natomiast bez wątpienia najbardziej niejasny fragment całego proroctwa to owa tajemnicza „wielka monarchia” przy której sama mistyczka stawia znak zapytania. Nie jestem pewna, czy mogło jej chodzić o Wielką Brytanię albo o Stany Zjednoczone…czy może jeszcze o coś innego? Wzdragam się widzieć „wielkiego wojownika” w Stalinie – Josif Wissarionowicz byłby ostatnią osobą, za którą należałoby „dziękować Bogu”!)

...a nawet nasze późniejsze, powojenne rozterki:

„Narody będą się dziwić i pytać jeden drugiego, jak to możliwe, by jeden człowiek rozniecił takie piekło? Jak zdołał to zrobić? (…) Przyszłe pokolenia będą się dziwić: jak to możliwe, by przeciwnicy niszczyciela, którzy byli tak liczni i silniejsi od niego, nie zdołali przerwać jego obłąkańczego marszu po ziemi? Dlaczego nie próbowali zapobiec temu piekłu, które im gotował?”

Niestety, na wiele podobnych pytań wciąż jeszcze nie znamy odpowiedzi…

  

„… i będą wzniecać z powietrza gigantyczne pożary w miastach w różnych częściach świata…”  Na zdjęciu: Warszawa we wrześniu 1939 roku. (Źródło: Wikipedia)

* Wszystkie cytaty pochodzą z książki Aleksandry Polewskiej „Wizje, proroctwa, przepowiednie.Święci, mistycy, prorocy.” Wyd. Rafael, Kraków 2010.