„Gość Niedzielny” (co najmniej od czasu pamiętnej rozprawy z Alicją T. w roli głównej) w powszechnej świadomości (medialnej) został zrównany w stopniu nienawiści i nietolerancji z „Naszym Dziennikiem”. Albo i gorzej.
Ponieważ jednak ja lubię wiedzieć, co tak NAPRAWDĘ mają do powiedzenia ci, o których „wszyscy” mówią źle (co, jak wiadomo, jest cechą wszystkich tak nietolerancyjnych i zapiekłych osób, jak ja…) wkrótce po tamtej „aferze” z porównaniem aborcji do Holocaustu (które zresztą, jak się dobrze zastanowić, wcale nie jest takie głupie: hitlerowcy też przecież nie zabijali „ludzi”, tylko „insekty” – aborterzy nie zabijają – a Boże broń i zachowaj! – „dzieci” , oni tylko „usuwają płody.” Wszystko to, proszę Państwa, jest zatem tylko kwestią aktualnie przyjętej definicji człowieczeństwa), kupiłam sobie zbiór tekstów Franciszka Kucharczaka, felietonisty z tejże gazety.
Bo wiadomo, że u nas zawsze „najbardziej oburzeni” na coś są ci, którzy tego czegoś nawet nie widzieli czy nie przeczytali.
I cóż to ukazało się moim zdziwionym oczom jako wyciąg z tego „szatańskiego” pisma? Ano, na przykład takie, pełne nienawistnego katolstwa teksty, jak:
„Przed tygodniem odbyła się pierwsza rozprawa powtórzonego procesu Nieznalskiej. Zjawiło się sporo protestujących. Przedstawili się jako katolicy – obrońcy krzyża… Ale te podniesione pięści, wygrażanie krzyżami, przeplatane pobożnymi pieśniami – dla prześmiewców to cudny materiał o religijnej ciemnocie…Ludzie, którzy przez zaciśnięte zęby cedzą „Ojcze nasz”, zapominają czasami, że różaniec służy do modlitwy za nieprzyjaciół, a nie do tego, żeby ich na nim powiesić.„
„Ostatnio fruwają po Polsce odezwy, zachęcające do tego, żebyśmy wybierali Polaków-Katolików, a nie głosowali na… I tu podano, na kogo nie wolno. Wychodzi z tego, że wolno jedynie na pieniaczy…”
„Człowiek oddany Jezusowi umie powiedzieć „nie” sobie, a nie sprzedawcy gazet.”
„Sam Pan Bóg liczy się z ludzką wolą i nikogo nie zmusza do bycia katolikiem, nikomu też nie każe katolików wspierać. Dlaczego więc państwo nie weźmie przykładu z Pana Boga i nie przestanie zmuszać ludzi do łożenia na coś, z czym się nie zgadzają? Skoro nie chcę, aby z moich pieniędzy ktoś finansował antykoncepcję, nie powinienem też domagać się praktykowania mojej wiary za pieniądze niewierzących lub inaczej wierzących. Świątynia Opatrzności powstanie – no, chyba, że Opatrzność jej nie zechce. Ale wtedy i cały budżet nie pomoże.”
„Oglądałem pamiętny program Kuby Wojewódzkiego z Kazimierą Szczuką w roli głównej. Z programu nie wynikało, że Szczuka wie, kim jest Magda Buczek, a po głosie w radiu trudno rozpoznać, czy jego właściciel siedzi w fotelu, czy na wózku inwalidzkim. Poza tym Szczuka nie parodiowała kalectwa dziewczyny, tylko jej sposób mówienia. Jeśli za takie wypowiedzi [Krajowa] Rada zamierza karać nadawców, to w telewizji będziemy mieli samych gadających poprawnie nudziarzy. Ale nie ich nudziarstwo będzie najgorsze, tylko to, że będą nieprawdziwi.”
„W krzyczącej to samo grupie człowiek nabiera przekonania – skoro wszyscy krzyczą to samo co ja, to znaczy, że ja mam rację.”
„Jeśli chrześcijaninowi można namieszać między uszami byle książką czy filmem, to znaczy, że miał tam dosyć pustawo.”
Rozczarowałam się. No, ale nic – uparcie czytam dalej. Może na dalszych stronach będzie coś o moralnym obowiązku podpalania seks-shopów i kamienowania gejów, wysyłania kobiet po aborcji prościutko do piekła i sprawdzania, czy któryś z naszych przywódców nie jest przypadkiem Żydem?
Franciszek Kucharczak, Tabliczka sumienia., Katowice 2008.
