Być może wielu z Was doda otuchy w zmaganiach z własnymi dolegliwościami, gdy powiem, że wielu świętych nie tylko cierpiało permanentne niezrozumienie (o. Pio, s. Faustyna), ale i cierpiało na różne „choroby duszy.” W niektórych przypadkach (Joanna d’Arc) trudno wręcz odróżnić, co było charyzmatem, a co skutkiem jakiejś choroby. Sama Matka Teresa cierpiała z powodu stanów depresyjnych przez wiele, wiele lat.
Szpitalne cuda małe i duże…
Kiedy miałam 14 lat, uważałam się za ateistkę i antyklerykałkę – po kolejnej operacji leżałam jednak w szpitalu i krzyczałam z bólu, zwidywało mi się, że jestem w piekle, i smażą mnie tam na wolnym ogniu.
Gdy choruje miłość…
Niewiele się o tym mówi, ale niektóre kobiety odczuwają psychiczny przymus karania i krzywdzenia swoich dzieci – także po to, by wzbudzać współczucie u innych.
Znam taką, która ma kilkunastoletniego syna, który we wczesnym dzieciństwie przeszedł jakieś schorzenie mózgu – i jakże ta kobieta uwielbia go karcić, strofować i powtarzać (w jego obecności!), że jest on dla niej, biednej wdowy, jedynie „krzyżem” i dopustem bożym… Czasami pomagam mu w lekcjach i widzę, jak „sztywnieje” w obecności wiecznie niezadowolonej matki.
Chłopiec rzeczywiście ma pewne problemy z nauką i zapamiętywaniem, ale poza tym jest miły, wrażliwy i dobrze wychowany – a z pewnością nie jest też aż tak upośledzony, aby nie rozumiał, że te wszystkie raniące uwagi odnoszą się właśnie do niego. Jak wiadomo, sama jestem niepełnosprawna, ale NIGDY, ale to nigdy nie słyszałam od swoich rodziców podobnych słów…
Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że ta pani pławi się we własnym cierpieniu i poczuciu poświęcenia…
Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego ludzie robią własnym dzieciom takie rzeczy. A może to jakaś specyficzna, łagodna forma zespołu Münchausena?*
*Zastępczy Zespół Münchausena (MSBP) zaliczany jest do najtrudniejszych do zdiagnozowania przejawów maltretowania dziecka. Jest zaburzeniem psychologicznym, charakteryzującym się tym, że matka celowo wywołuje pewne schorzenia, wyrządzając własnemu dziecku fizyczną lub/i emocjonalną krzywdę. Można tu wymienić np. wywoływanie u dziecka wymiotów, biegunek, powodowanie krwawień, podduszanie, celowe łamanie kości, podtruwanie, a nawet zastrzyki z ekskrementów…
Tak wywołane objawy wykorzystuje się potem, aby zwrócić uwagę na siebie – jako osobę „kochającą” i niezwykle „oddaną dziecku”. Sprawca, którym zwykle jest rodzic (matka) lub opiekun, celowo przekłamuje historię, oznaki lub symptomy występujące u dziecka, aby zaspokoić swoje psychologiczne potrzeby. Matkę może wspierać (lub uczestniczyć) w tym procederze inny członek rodziny.
Uważa się, że istnieją trzy podstawowe typy chorych matek: „szukająca pomocy”, „czynny sprawca” oraz „lekarz-pasjonat”:
1) Szukająca pomocy – oczekuje zainteresowania ze strony służb medycznych i socjalnych, aby móc okazać swój lęk, wyczerpanie, depresję lub niemożność podjęcia opieki nad dzieckiem. Często pochodzi z rodziny patologicznej lub była ofiarą przemocy domowej. Kobiety tego typu często są samotnymi matkami i/lub ich ciąża nie była chciana.
2) Czynny sprawca – celowo wywołuje chorobę u dziecka drastycznymi metodami, jest nadpobudliwa, ma skłonności depresyjne i silnie rozwinięte mechanizmy zaprzeczania, charakteryzuje się ambiwalencją uczuć i paranoidalną projekcją.
3) Lekarz-pasjonat – cierpi na obsesję bycia najważniejszą osobą w całym procesie leczenia, jest przekonana, że jej dziecko naprawdę choruje i że tylko ona wie, co mu dolega, dlatego nie przyjmuje do wiadomości diagnozy stawianej przez lekarzy i wymyśla własne metody leczenia.
Według niektórych badaczy matki „szukającej pomocy” nie należy w zasadzie zaliczać do chorych na MSBP, gdyż jej zachowanie ma na celu jedynie zwrócenie uwagi na rzeczywiście przeżywane problemy. Pozostałe dwa typy matek stanowią jednak poważne zagrożenie dla zdrowia i życia dziecka.
(Opracowałam na podstawie: www.dentopolis.org/dentopedia/Zespol_Munchausena)