Kod Andrieja Rublowa.

Moja „przyjaźń” z Andrzejem Rublowem zaczęła się już bardzo dawno temu. Moim zdaniem, jego ikona „Trójca Święta” to jedno z najbardziej niezwykłych malowideł, jakie kiedykolwiek stworzono. I tak się jakoś przedziwnie złożyło, że teraz, kiedy karmię dzieciątko, mam stale ten obraz przed oczyma. Można więc bez wielkiej przesady powiedzieć, że tegoroczny Wielki Post upływa mi pod znakiem nieustających „rekolekcji” z ikoną Rublowa.

 

 

Ikona ta, zwana też niekiedy „Gościną u Abrahama” lub „Trójcą Starotestamentową” została napisana prawdopodobnie około roku 1410 lub w latach 1425-1427 i aż roi się od ukrytych znaczeń, co czyni ją wyjątkowo wdzięcznym obiektem medytacji. (Nawiasem mówiąc, medytacja chrześcijańska tym m.in. różni się od rozmaitych form „medytacji transcendentalnej”, że chrześcijanie w ten sposób pragną zbliżyć się do Boga i Jego tajemnic – a medytacja w ujęciu buddyjskim polega – jak mi się zdaje – przede wszystkim na zgłębianiu własnej jaźni. Oczywiście, nic to nie ujmuje wschodnim praktykom duchowym – tym niemniej warto zawsze być świadomym tej różnicy…)

 

Tło biblijne obrazu stanowi opowieść o wizycie u Abrahama trzech aniołów, którzy mieli przepowiedzieć narodziny Izaaka (Rdz 18, 1-15) – artysta jednak oczyścił tę scenę z wszelkich innych postaci i nadał jej znaczenie ponadczasowe – tak, że słusznie może być uważana za symboliczne przedstawienie Trójcy Świętej.

 

Proszę zwłaszcza zwrócić uwagę na twarze aniołów (są identyczne!) i ich postacie zwrócone ku sobie – wszystko to wyraża prawdę o tym, że Bóg jest Jednością i zarazem Wspólnotą Osób. Wspólnotą, warto zauważyć, otwartą, bo u dołu obrazu znajduje się jeszcze jedno miejsce, które zdaje się zapraszać patrzącego.

 

Wrażenie nieskończoności i nierozdzielności uzyskał też artysta dzięki umieszczeniu całości kompozycji w delikatnym łuku, który łączy wszystkie postaci. Trony, na których siedzą, ułożenie ich szat i stóp wpisane są w okrąg, którego centrum stanowi  kielich z głową Baranka – symbol Eucharystii, czyli tej ofiary, którą w Chrystusie Bóg składa za zbawienie świata.

 

To, co zawsze bardzo mnie intrygowało w tej ikonie, to niejednoznaczne przypisanie konkretnych Osób Boskich do postaci aniołów, choć niektórzy przypuszczają, że centralnie umieszczony anioł to Chrystus (w malarstwie średniowiecznym przedstawiany zwykle w wiśniowym chitonie ze złotym pasem i niebieskim himationem), na co mogłaby także wskazywać umieszczona za Jego głową wiecznie zielona gałąź, nawiązująca, być może, do „drzewa krzyża”, albo nawet bezpośrednio do osoby Jezusa i do opisu Jego Męki (por. Łk 23,31: „Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?”).

 

Według innej interpretacji natomiast środkowa postać symbolizuje Boga Ojca –  w takim razie drzewo widoczne w tle stanowi odwołanie do biblijnego Drzewa Życia (Rdz 2,9). Wówczas skała widoczna za plecami anioła z prawej strony oznaczałaby wzgórze Golgoty (por. Mt 27,33 i teksty pokrewne w pozostałych Ewangeliach) i to On byłby Chrystusem!

Możliwe jest tu jednak także nawiązanie do „wody ze skały”, którą Izraelici otrzymali na pustyni (Lb 20, 2-11) – a wtedy ów prawy anioł odsyłałby nas znów do Starego Testamentu i do postaci Boga Ojca.

 

Stosunkowo najmniej „problemów” przysparza mi zawsze anioł lewy, w którym jego różowa szata (zapewne aluzja do „ognistych języków” z drugiego rozdziału Dziejów Apostolskich) i zarys miasta ponad głową (czyżby „Nowe Jeruzalem”, do którego wszyscy zdążamy?) każą mi się domyślać symbolu Ducha Świętego. Ale może macie jakiś inny pomysł?

 

Wskazówki praktyczne:

Wydaje mi się, że z tą fascynującą ikoną (jak zresztą i z każdą inną) można obcować co najmniej na dwa sposoby:

1.
Po prostu na nią patrzeć, chłonąc w ten sposób jej tajemnicę – jest to zatem podejście bliskie KONTEMPLACJI. Nie bez powodu przecież prawosławni wierzą, że sama Obecność Boga w jakimś sensie spoczywa na ikonie…

2. Rozważać ukryte w niej symbole i teksty biblijne, do których nas odsyła, próbując rozszyfrować jej duchowy „kod.” Przecież każde malowidło religijne, a ikona w szczególności, jest swoistą „Biblią ubogich.”

Pisząc niniejszy tekst korzystałam m.in. z informacji zawartych w Wikipedii.