Rocznicowa refleksja.

Jakkolwiek NIE POPIERAM religijnych prowokacji Madonny, uważając je za niepotrzebne i tanie (w końcu cóż prostszego w dzisiejszych czasach, niż dać się „przybić” do krzyża? Jezus to zrobił naprawdę, inni robią dla zgrywy…) – to jednak wydaje mi się, że cały szum wokół tej sprawy także jest przesadzony.

Pomijając już to, że nie podoba mi się, że COKOLWIEK by teraz Madonna w Polsce nie zrobiła, dla niektórych „prawdziwych Polaków” pozostanie już na zawsze główną nieprzyjaciółką Narodu i Kościoła (na miłość boską, nie róbmy z tej kobiety żeńskiego wcielenia Antychrysta – ona z pewnością na to nie zasłużyła…) – nie  po chrześcijańsku to, oj, nie…
Myślę sobie, że młodzi powstańcy warszawscy 68 lat temu walczyli również i to, by Warszawa (ich Warszawa!) była w przyszłości NORMALNYM, żyjącym miastem. Normalnym, to znaczy takim, gdzie każdy może (nie czując się przymuszonym!) iść na koncert, do kina czy na mszę.
Czego sobie i Państwu życzę z okazji dzisiejszej rocznicy.