Węzeł toruński…

Wróciłam na chwilę… (Że też mój „urlop od bloga” zawsze trwa krócej, niż bym sobie życzyła… Zawsze jakiś chochlik w mojej głowie podkusi mnie, żeby coś skomentować. To musi być już chyba jakieś uzależnienie, czy coś…;))

Powiedzieć, że „mamy problem z o. Rydzykiem” to już brzmi niemal jak truizm. Wszyscy to wiedzą (a ja nie darzę owego pana aż takim szacunkiem, żeby się nim zajmować na blogu częściej, niż to absolutnie konieczne…). A teraz jeszcze powiedział w wywiadzie dla „Naszego Dziennika”(ojciec dyrektor nie uznaje innych mediów niż własne i wywiadów im nie udziela…), że wcale nie mówił tego, co mówił i co wszyscy usłyszeli. Toż to klasyczna strategia: „jak cię złapią z ręką w cudzej kieszeni, to mów, że to nie Twoja ręka!”

Najgorsze jednak jest to, że ten duchowny swymi wypowiedziami i działaniami SZKODZI Kościołowi w Polsce – co zauważył niedawno nawet sam Roman Giertych, niegdyś gorący zwolennik ojca z Torunia. (Swoją drogą, ciekawe, jak wszyscy, którzy choć trochę oddalili się od Prezesa, zaraz jakoś mądrzeją…:)) Kościół jednakże, jak zwykle, woli „rozwiązywać problemy przez ich niedostrzeganie.”

A mnie, jako osobę (mimo wszystko wciąż, mam nadzieję) wierzącą najbardziej w tym wszystkim boli to, że w Polsce „katolicyzm” jest utożsamiany z o. Rydzykiem, a nie, na przykład, z ks. Sową i s. Małgorzatą Chmielewską. A jeszcze bardziej boli mnie to, że NIKT mu nic nie zrobi. Biskupi – nie, bo to zakonnik, więc to „nie ich sprawa” (i zgodnie z literą prawa kanonicznego jest to nawet prawda – choć po cichu niektórzy z nich mu sprzyjają); Papież, nie – bo to „osoba prywatna.” Rząd, nie – nie będzie się narażał „Kościołowi” tj. zwolennikom Rydzyka (w końcu to też potencjalni wyborcy). A ojcowie redemptoryści, którzy jako jedyni mogliby coś zrobić, nie zrobią tego na pewno. Bo „ojciec doktor” ma ich wszystkich w kieszeni – a nikt przecież nie będzie gryzł ręki, która go karmi…:(

I to chyba wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie. Wszystkim Czytelnikom głębiej zainteresowanym tematem polecam natomiast biografię o. Tadeusza wydaną przez „Newsweek” pod tytułem „W imię ojca.”