Prawie wszyscy coś tam słyszeli o Ojcach Pustyni, pustelnikach lub wędrownych ascetach z pierwszych wieków chrześcijaństwa – mało kto jednak wie, że oprócz „Ojców” były także „Matki” (ammy) – liczne kobiety, które udawały się na pustynię, lub w inne miejsca niedostępne, aby tam modlić się, studiować, przyjmować uczennice albo pielgrzymów, żyć samotnie lub we wspólnocie.
Galeria ich postaci jest równie barwna, jak w przypadku mężczyzn – są wśród nich nieszczęśliwe lub niewierne żony, panny, uciekające na pustynię przed narzuconym ślubem, świeżo nawrócone poganki, damy z arystokratycznych rodów, które znudziła pustka bogactwa, zbiegłe lub wyzwolone niewolnice, prostytutki i tancerki, zauroczone nauką chrześcijańską – i wiele, wiele innych.
To, co łączy te wszystkie, tak różne osoby, to chyba ogromne pragnienie wolności – i nadzieja jej uzyskania dzięki Ewangelii. Do tego stopnia, że nie wahałabym się nazwać ich „starożytnymi feministkami.” 🙂 Ich współcześni zaś zwali je niekiedy „kobieta-mąż Boży”, co było ogromnym komplementem.
Zresztą i one same nierzadko zrywały z konwenansami, ścinając włosy i nosząc męskie szaty, często też przyłączały się incognito do wspólnot męskich. Pełniły też często „męskie” role – bywały przewodniczkami duchowymi, przełożonymi wspólnot złożonych zarówno z mężczyzn, jak i kobiet, diakonisami…
O niektórych zaś mówi się nawet „kobieta-prezbiter” czy wręcz „biskup” (przy czym należy pamiętać, że „stopnie hierarchiczne” Kościoła nie były jeszcze wówczas wyraźnie określone – i „diakon”, „prezbiter” i „biskup” mogły czasami oznaczać jedną i tę samą funkcję).
Jedna z najbardziej znanych Matek Pustyni, Amma Sara, miała ponoć powiedzieć do braci: „To ja jestem [naprawdę] mężczyzną, wy zaś – kobietami!” 🙂
Głośne też były historie uczucia, łączącego niektóre ammy (jak była nierządnica Tais czy aktorka Pelagia) z mnichami a nawet biskupami.
O jednym z nich, Nonnusie, opowiadano:
„Razu pewnego, gdy biskup Nonnus zaczął przemawiać, nagle pojawiła się między nami słynna w całej Antiochii aktorka, pierwsza chórzystka w teatrze, Nie miała na sobie nic, oprócz złota, pereł i drogich kamieni. Jej piękność była tak wielka, że nie sposób tego wyrazić. Gdy więc biskupi ujrzeli ją, jak jedzie bezwstydna, z odkrytą głową, wystawiając na pokaz swoje ciało, nie było wśród nich żadnego, który nie odwróciłby wzroku i nie zasłonił twarzy welonem czy szkaplerzem, jakby na widok jakiegoś wielkiego zgorszenia. Lecz błogosławiony Nonnus długo się w nią wpatrywał, a kiedy już przejechała, odwrócił się i nadal na nią patrzył. Następnie zwrócił się do stojących obok biskupów i zapytał ich: „Czyż nie raduje was tak wielka piękność?” A gdy oni milczeli, pochylił głowę nad Biblią, którą trzymał w rękach i gorzko zapłakał. Po czym ponownie zwrócił się do biskupów z pytaniem: „Czy nie raduje was jej piękność?” Lecz oni nadal milczeli. Wtedy rzekł: „Zaiste, jej uroda sprawiła mi wielką radość i przyjemność! Czy nie rozumiecie, że kiedy Bóg postawi ją przed swoim trybunałem, zapyta, co uczyniła z darami, które od Niego otrzymała – podobnie, jak my będziemy musieli zdać sprawę z tego, jak wypełniliśmy nasze powołanie?”
Historia aktorki i zauroczonego nią biskupa miała zresztą swój „happy end” na miarę epoki – Nonnus nawrócił Pelagię na chrześcijaństwo i ochrzcił ją – a ona pod osłoną nocy, w męskim przebraniu, uciekła na pustynię. 🙂
Życie na pustyni stanowiło niejako praktyczny wyraz wolności od ograniczeń i powinności narzuconych kobietom przez ówczesne społeczeństwa. Można wręcz odnieść wrażenie, że to właśnie kobiety o „złej reputacji” potrafiły najpełniej wykorzystać nowe możliwości, jakie przyniosło im chrześcijaństwo. Sukces materialny wyzwolił je spod władzy ojca czy męża i od obowiązków życia rodzinnego, które były udziałem tzw. przyzwoitych kobiet.
Mądre i roztropne, świadome potęgi namiętności i miłości własnej, kobiety te postarały się następnie ukryć swoją kobiecość – ukryć, ale nie odrzucić czy zanegować. Wiele z nich (jak św. Maria Egipcjanka, o której wcześniej opowiadano, że pragnąc odbyć wraz z innymi pielgrzymkę do Jerozolimy, zapłaciła za podróż własnym ciałem) żyło później w stanie zbliżonym do natury (trochę podobnie, jak ich starożytne siostry -bachantki:)) czasami chodząc nago – w absolutnej wolności.
Rzecz oczywista, że Kościół nie mógł długo tolerować podobnych „buntowniczek.” Już pod koniec V w. papież Gelazy apelował o ograniczenie roli kobiet w liturgii i w życiu Kościoła. Pomimo tych napomnień, historia Matek i diakonis trwała jeszcze na Zachodzie do VI, a na Wschodzie nawet do VIII-IX wieku.
W końcu jednak czas pustyni minął, a mnichów i (zwłaszcza!) mniszki zamknięto w klasztorach, poddając ich porywy duchowe nakazom kościelnej dyscypliny.

Bibliografia: Laura Swan, Zapomniane Matki Pustyni. Pisma, życie i historia, wyd. WAM Kraków 2005; Bededicta Ward, Nierządnice pustyni. Pokuta we wczesnych źródłach monastycznych, wyd. W Drodze, Poznań 2005.