Pamiętniki czasów „zarazy.”

Uświadomiłam sobie z pewnym zdziwieniem, że nie było mnie tutaj ponad rok.

A dlaczego mimo wszystko wróciłam?  Po pierwsze dlatego, że nagromadziło się ostatnio spraw, które domagają się zapisania, aby mi nie umknęły.

A po drugie – dostałam niedawno list od pewnego księdza, który mnie pytał, dlaczego porzuciłam tego bloga – i dodawał, że to, co pisałam, było dla niego „bardzo pomocne w rozmowach i relacjach.”  Bardzo  dziękuję, księże Marcinie! Wzruszyło mnie to i zmotywowało. Nie myślałam nigdy, że te moje zapiski mogą być dla kogoś przydatne.

Jeżeli – pomimo delikatnych sugestii ze strony P.  – trudno mi się było zmobilizować do pisania (tak, jak wszyscy rodzice w Polsce zmagam się obecnie z edukacją szkolną i przedszkolną dzieci oraz z terapią zdalną mojego najmłodszego synka – oprócz tego podjęłam dodatkową pracę), to ten list przeważył szalę. Może to był jakiś znak od Tego, który Jest ponade mną? Nie wiem, ale tak mi się wydaje…

Jakkolwiek by było – witajcie ponownie! To zupełnie nowy początek… 🙂