Muszę przyznać, że już od dawna świerzbiły mnie palce, żeby coś o tym napisać.
Bo jako historyk zastanawiam się poważnie, czy naprawdę za symbol wszelkiego barbarzyństwa może być uznana epoka, która dała nam nie tylko Inkwizycję, wyprawy krzyżowe, wielkie katedry i Summę Teologiczną św. Tomasza, ale także Tristana i Izoldę, „ekologiczną” Pieśń Słoneczną św. Franciszka, uniwersytety, banki, instytucje charytatywne, okulary i proszek do zębów? 🙂
Przy ocenie dokonań Średniowiecza należy również wziąć pod uwagę, że trwało ono bez mała 1000 lat (V-XV w.), a zatem o wiele dłużej, niż którakolwiek z epok ery nowożytnej. A więc pewne stwierdzenia, które mogą być prawdziwe w odniesieniu do wczesnego średniowiecza (nie bez powodu mówi się wówczas o „wiekach ciemnych”), są już całkowicie nieprawdziwe w następnych stuleciach.
Mroki Średniowiecza… Najzabawniejsze jest to, że „oświeceni” uczeni wieku XVIII, którzy ukuli to powiedzenie, na przykład myli się i czyścili zęby o wiele, wiele rzadziej, niż ich „zacofani” przodkowie w wieku XIII czy XIV. Nie mieli też nic przeciwko temu, by – w imię „postępu i tolerancji” oczywiście – mordować „ciemnych katolickich chłopów” w Wandei i profanować królewskie groby. Już nawet nie wspominając o tym, że lektura ich sztandarowego dzieła, Encyklopedii, wywołuje dziś już tylko uśmiech rozbawienia.
Jeśli więc w tym wszystkim chodzi tylko o to, że ludzie wieków średnich posiadali po prostu MNIEJ WIEDZY niż ich potomkowie, to należałoby zauważyć, że jest to zarzut, który można postawić wszystkim ludziom wszystkich czasów. Jestem przekonana, że w wieku XXVI w muzeach będzie się pokazywać któryś z naszych „wypasionych” i-podów z komentarzem: „A to jest, drogie dzieci, takie PRYMITYWNE urządzenie, którego nasi przodkowie używali do komunikowania się.” 🙂
I można przypomnieć, że już w wieku XIII franciszkanin Roger Bacon (ten „prekursor Renesansu”), przewidywał, że kiedyś ludzie wymyślą samochody i „machiny latające.” I warto pamiętać, że bez mrówczej pracy zakonników (tych „średniowiecznych obskurantów”, jak z upodobaniem nazywali ich Wolter i Diderot) świat nowożytny byłby „światem bez książek”: nie znalibyśmy dziś dzieł Arystotelesa, Sofoklesa i Euklidesa. Kolumb, być może, nie odkryłby Ameryki, a Kopernik – nie opracowałby teorii heliocentrycznej.
Przypuszczam jednak, że główną przyczyną tej „oświeconej pogardy” wobec Średniowiecza jest to, że większość ówczesnych ludzi – tak czy inaczej – WIERZYŁA W BOGA i wszystko, co robili (złego czy dobrego), wypływało z religijnych motywacji – a przecież wiadomo, że coś takiego nie przystoi ludziom „cywilizowanym.” Prawda? Ach, jakże to „tolerancyjne” podejście, swoją drogą…
Myślę, że przy ocenie dokonań minionych wieków powinniśmy zawsze pamiętać, że wszyscy jesteśmy tylko „karłami, które stoją na barkach olbrzymów” – i wiem, że akurat ludzie Średniowiecza mieli tego pełną świadomość.
Postscriptum: Warto zauważyć, że sama judeochrześcijańska koncepcja CZASU jako wielkości liniowej umożliwiła w ogóle powstanie pojęcia „postępu” – np. w cywilizacjach Indusu (hinduistycznej i buddyjskiej) ono praktycznie nie istnieje. Po cóż się starać o to, co „tu i teraz”, skoro to wszystko to tylko maya, złudzenie, zamknięte w wiecznie powtarzającym się kręgu wcieleń?
Oczywiście, można też powiedzieć, że różne odłamy chrześcijaństwa również niekiedy nadmiernie koncentrowały się na życiu po śmierci, lekceważąc życie doczesne – niemniej różnica jest zauważalna.
Cywilizacje antyczne pogardzały pracą fizyczną i praktycznymi zastosowaniami nauki (w cenie były za to filozoficzne i metafizyczne spekulacje), a chrześcijaństwo je dowartościowało, podnosząc do rangi cnoty.
Nie bez znaczenia jest też „desakralizacja” świata fizycznego – odkąd świat przestał być miejscem zamieszkanym bóstw, stał się obiektem przekształcania i badania. Pomyślcie, na przykład,jak tu ściąć drzewo, skoro zamieszkują je leśne boginki? 😉 Każda, najzwyklejsza nawet czynność, nabiera wówczas charakteru „zadzierania z siłami nadprzyrodzonymi.”
Zauważam zresztą z pewnym niepokojem, że niektóre (skrajne) ruchy ekologiczne dążą do przywrócenia naturze tej „nietykalności.”