Piąty tydzień?

Jestem zdania, że każda kobieta ma prawo być wzięta na ręce i zacałowana na śmierć za to, że urodzi dziecko ukochanemu mężczyźnie.

 

I ja akurat jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że ten, który jest ojcem mojego ewentualnego dzieciątka (o ile ono już tam jest – bo jeszcze tego nie sprawdziliśmy) – bardzo mnie kocha i bardzo się cieszy. Chociaż – a może właśnie „dlatego, że”? – jest Bożym kapłanem…

 

Na razie oboje przyzwyczajamy się do myśli, że nasze hipotetyczne maleństwo mogło już zamieszkać we mnie (on się bardzo denerwuje, kiedy mówię: „możliwe, że noszę już TWOJE dziecko, kochanie!” – „Nasze, poprawia mnie, nasze!”) Roboczo nazywamy je „Fasolką.” 🙂

 

Dobrze, że Matka Natura dała ludziom aż dziewięć miesięcy na oswojenie się z tym faktem…  Na razie Fasolka, jeśli jest, ma niecałe pięć tygodni – i choć jest jeszcze zbyt mała, abym mogła w jakikolwiek sposób wyczuć jej obecność (chociaż P. sądzi, że kobiety czują to intuicyjnie – jeżeli tak, to chyba nie jestem w ciąży – albo też nie jestem „prawdziwą kobietą” 😉 – ponieważ nic zupełnie nie czuję!) to jednak mam nadzieję, że czuje już i wie, że jest przez nas kochana i oczekiwana…

 

A „tatuś” jeszcze dziś rano kochał mnie tak, „że już sił nie starczało na krzyk radosny” (Marta Fox)…Wyjechał dopiero kilka godzin temu, a ja już za nim tęsknię, Fasolko… Bardzo!

Jak wychować agresora?

Wychowanie brutala jest względnie proste. W tym celu należy jedynie:

  •  Od niemowlęctwa otaczać dziecko krzykiem, niepokojem i zgiełkiem. Awantury między rodzicami, przemoc i alkohol są jak najbardziej wskazane.
  • Jak ognia unikać okazywania czułości – dotykania, głaskania, przytulania, całowania. Zawsze mówić podniesionym głosem. Używać jak najczęściej wulgarnych słów.UWAGA: Postępowanie przeciwne może doprowadzić do tego, że dzieciak wyrośnie nam na mięczaka i maminsynka!
  • Od najwcześniejszego dzieciństwa tłumaczyć dziecku, że liczy się jedynie to, czego sami pragniemy, inni zaś służą wyłącznie do tego, aby zaspokoić nasze potrzeby. Powinno wiedzieć, że jeżeli czegokolwiek pragnie, to automatycznie jest to DOBRE.
  • Broń Boże nie stosować żadnych kar, zakazów i ograniczeń! Ich zastosowanie bowiem mogłoby wypaczyć delikatną psychikę młodego człowieka i zniweczyć wszystkie nasze wysiłki wychowawcze. Należy za to jak najczęściej wynagradzać naszą pociechę za zachowania pożądane. Wyjątek mogą stanowić kary cielesne: im bardziej dotkliwe, tym lepiej.
  • Wykreślić ze słownika takie słowa, jak szacunek, współpraca, ustępstwo, negocjowanie i kompromis.
  • Wytłumaczyć dziecku, że metody wywierania wpływu na innych nie mają najmniejszego znaczenia (liczy się wyłącznie ich skuteczność), a każdy sposób wyładowywania negatywnych emocji jest równie dobry. Niech się uczy, że świat jest miejscem, w którym wygrywają jedynie najsilniejsi i gdzie koniecznie należy rozpychać się łokciami i iść po trupach.
  • Wpoić mu bardzo głębokie przekonanie, że wszyscy, którzy nie przestrzegają powyższych zasad to żałośni nieudacznicy i frajerzy, którzy w pełni zasłużyli sobie na wszystko, co ich z naszej strony spotyka. Sami są sobie winni, skoro nie potrafią radzić sobie w życiu…

Efekty gwarantowane!