Obiegowa opinia głosi, że “seks po Bożemu” znaczy po ciemku, ze wstydem i raczej niechętnie,
Ludzie bardzo pobożni – a szczególnie kobiety – często mają niezwykle “uduchowione” pojęcie tego, czym jest (a raczej powinno być) małżeństwo jako sakrament.
Tym niemniej nie wolno im nigdy zapominać, że zbliżenie fizyczne jest jego integralną częścią. To nie jest coś “na dodatek”, coś obok, coś “co dostaniesz, kiedy będziesz grzeczny!” Albo kiedy będę miała nastrój…
Kiedyś przeczytałam, że kiedy małżonkowie się kochają to CELEBRUJĄ SWÓJ SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA. Jest to najpiękniejszy wyraz miłości jaki człowiek może dać drugiemu człowiekowi, i dar Boga dla małżonków, aby się ze sobą jednoczyli i… jednali. (Wynikałoby z tego, że tzw. “godzenie się przez łóżko” wcale nie jest takim najgorszym pomysłem! :)) Kiedy więc kobieta zbyt często mówi mężowi “nie!” (a jeszcze gorzej, kiedy mówi: “Bo wy jesteście jak zwierzęta!”) to odrzuca nie tylko mężczyznę, który słusznie może czuć się zraniony w swojej miłości (i może wtedy zacząć szukać tej fizycznej bliskości poza małżeństwem) ale i Dawcę daru…I własne ciało.
Seks nie jest tylko “konieczną drogą do tego, żeby w małżeństwie mieć dzieci. Mamy już dwoje, niech on się ode mnie odczepi!” Kiedyś słuchałam pięknej katechezy, podczas której prowadzący powiedział: “Kiedy mąż i żona są razem, chwała Boża ich otacza” Obiecałam sobie wtedy, w miarę możności, być zawsze dostępna dla swego męża. I co Ty na to, kochanie? 🙂