Rzymskokatolicki Kościół „usługowy.”

Obawiam się, że wśród naszych „90% katolików” wcale niemałą część stanowią tacy, dla których Kościół jest jedynie miejscem świadczenia „usług duchowych” : rodzi się dziecko, a więc „trzeba” je ochrzcić (tym bardziej, że w naszej kulturze wiąże się to nierozerwalnie z ceremonią nadania imienia), potem „trzeba” wziąć ślub kościelny i mieć katolicki pogrzeb…

 

Najwięcej chyba takich nieporozumień narosło wokół ślubów kościelnych. Ludzie na ogół chcą je mieć z uwagi na ten „niesamowity, magiczny nastrój” i „uroczystą oprawę” – i często traktują je po prostu jako coś, co „im się należy”, uważając jakiekolwiek wymagania w kwestii przyjęcia tego SAKRAMENTU (w rodzaju spowiedzi czy tzw. „nauk przedmałżeńskich”)  za „głupi i niepotrzebny wymysł księży.”  

 

Wydają się przy tym zupełnie nie zauważać, że przysięganie przed Bogiem, w którego istnienie np. zupełnie się nie wierzy, albo ślubowanie „że Cię nie opuszczę aż do śmierci”, jeżeli naprawdę uważa się, że „jak coś nie wypali, to się rozwiedziemy” – to właśnie owa „szopka” i zakłamanie, które tak często zarzucają Kościołowi…

 

Czy ja, katoliczka, domagam się, aby mi udzielić ślubu w rycie żydowskim czy hinduistycznym?! (I rozumiem, dlaczego prawdopodobnie nigdy nie będę mogła zawrzeć ślubu kościelnego – uczciwie sobie na to zapracowałam…)

 

Jeżeli zaś w tych ślubach chodzi jedynie o pewnego rodzaju przedstawienie, przeznaczone dla krewnych i znajomych, to zapewniam, że w Pałacu Ślubów można zrobić takie samo  – a może nawet lepsze. Kościół jest do tego zgoła niepotrzebny!

 

Niestety, takie ściśle „usługowe” podejście wiernych do Kościoła nierzadko powoduje, że i księża zaczynają „odwalać” swoją robotę – tak więc owieczki w pewnym sensie demoralizują  swych pasterzy; w myśl zasady (przekazanej mi przez jednego z zaprzyjaźnionych księży): „Pamiętaj, że odpowiedzią na wyuczony „wierszyk” z twojej strony może być tylko inny wierszyk!”

 

A przecież można inaczej! Wbrew pozorom, także w Kościele katolickim można prowadzić prawdziwe, głębokie życie duchowe. Trzeba tylko…chcieć poszukać. Ja znalazłam…

 

A jeżeli chodzi o Sakrament Małżeństwa, to zamiast tradycyjnych „nauk” polecam ruch Spotkań Małżeńskich, który organizuje specjalne „Wieczory dla Zakochanych” w formie cyklu…narzeczeńskich randek. Naprawdę warto!

5 odpowiedzi na “Rzymskokatolicki Kościół „usługowy.””

  1. Wtrące swoje trzy grosze. Uważam, ze wszędzie gdzie zawieramy ślub, czy to USC, czy łaka, czy ogórd… wszędzie jest to w obliczu BOGA. Bóg jak nas uczyli i jak pisze w Biblii jest wszechobecny. Tylko ludzie o tym zapomnieli. Jak w tym kawale -„Bóg jest nawet w piwnicy u Kowalskiego” Pewnie zgorszy Cię moja wypowiedź, ale cóz … Uwazam za śmieszne, ze (wszelkiej maści) kościoły na całym świecie wzieły BOGA i podzieliły go na maleńkie cząstki i pozamykały w budowlach cudnych i złotem kapiących. Zapomnieli ludzie, ze BÓG to stworzenie duchowe, a KOŚCIOŁEM jest Jezus Chrystus ( Budda itp Jezus jak i BÓG ma wiele imion, w każdej religii inne). Kościołem jest też wewnętrzna wiara. BO wiara to dobro, miłość, szacunek, pomoc i wszystko co dobre. Ja nie potrzebuję kościoła-budynku, księdza-pośrednika, konfesjonału-spowiednika. JA mam kościól w sercu, bo w sercu mam BOGA. Jemu się spowiadam, bo ON widzi moje czyny i je ocenia. JEGO błagam o pomoc za pośrednictwej Jezusa, jego słowami jak nas nauczył modlę się – „Ojcze nasz…”. Do Niego uciekam gdy mam kłopoty i Jemu dziękuję za wszystko co dnia. Jego podziwiam, bo w nas jest przykład potęgi i mocy jego. Dzieki BOGU tu jesteśmy i odejdziemy stąd gdy nam pozwoli. Kurcze, na nawiedzoną jakąs wyszłam. Ale tak własnie myślę.

    1. Nie, nie na niawiedzoną, raczej na wierzącą…jakoś po swojemu. 🙂 Chociaż dla mnie np. Budda to NIE TO SAMO co Jezus – powiedzieć, że wszystkie religie są jednym, to, moim zdaniem, duże uproszczenie. Myślę, że religie są tą drogi do Boga. CEL jest jeden, ale drogi bardzo różne. Pozdrawiam.

  2. Przychodzi facet do kancelarii parafialnej i mówi:- Proszę księdza, ja to jestem wierzący, ale niepraktykujący.- Doskonale pana rozumiem. – odpowiada ksiądz. – Bo ja na przykład jestem nudystą, ale też nie praktykuję.- Ależ to nie ma sensu, proszę księdza!- No, właśnie, proszę pana, no właśnie…

  3. Ja też zębami zgrzytam na myśl o wszystkich tych, zawartych niegodziwie ślubach. Po mojemu to większość z nich i tak nieważna.
    Jeżeli ktoś nie rozumie, czego w istocie dotyczy jego przysięga, nie może zawrzeć ważnego związku.

    Ty będziesz mogła to zrobić, wszak dobrze rozumiesz, do czego chcesz się zobowiązać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *