Co naprawdę myślę o…ŻAŁOBIE NARODOWEJ?

Uważam – i sądzę, że nie jestem w tym mniemaniu odosobniona – że żałoba narodowa powinna być stanem absolutnie WYJĄTKOWYM (ogłaszanym bardzo rzadko, na przykład wtedy, kiedy umiera prezydent RP albo inny wielki Polak, chociażby noblista – albo kiedy dotyka nas jakaś klęska o zasięgu ogólnokrajowym, jak wielka powódź).

To truizm, że żałoba ogłaszana zbyt często się trywializuje.

Jeżeli bowiem zechcemy czcić w ten sposób ofiary wszystkich wielkich pożarów w kraju (przy całym szacunku dla Ich tragedii) – to dlaczego nie np. ofiary wypadków drogowych, których jest u nas rocznie od kilku do kilkunastu TYSIĘCY? (W sam świąteczny weekend na naszych drogach zginęły aż 34 osoby…)

Chociaż może akurat tym biednym ludziom, których wcześniej nikt nie znał ani się o nich nie troszczył, należy się choć teraz nasza pamięć…