Kiedy mój chłopak udziela ślubu…

Kiedy mój chłopak udziela ślubu…podobnie zresztą, jak wówczas, gdy odprawia mszę świętą…doświadczam lawiny sprzecznych ze sobą uczuć.

 

Tak jak wtedy, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam go (młodziutkiego i pięknego) na zdjęciu w Internecie, ubranego w ornat i stojącego przed ołtarzem…

 

Myślę, że jest to uczucie wielce zbliżone do rozdwojenia jaźni…

 

Bo kiedy on robi „takie rzeczy”, uświadamiam sobie niejako naocznie, że on jest księdzem – choć jakaś cząstka mnie, tej dawnej mnie, bardzo pragnie, żeby to jednak nie była prawda.

 

I nie widzę już w nim tego wspaniałego mężczyzny, który mnie tulił w ramionach – widzę kapłana Bożego. I prawie nie wierzę, że to jest ten sam człowiek. I jestem dumna, że wolno mu sprawować święte obrzędy – i wolałabym, żeby już nigdy tego nie robił.

 

Albo raczej: żeby mu było wolno robić to nadal jako mojemu mężowi. 

 

Kiedy mój chłopak udziela ślubu, myślę o tym, że bardzo chciałabym, żeby to był mój (nasz!) ślub. Obłęd.

 

„Chciałam, żebyś o mnie zapomniał – i żebyś pamiętał. I chciałam umrzeć – i chciałam żyć…” (Cytat pochodzi z filmu „Moja Andżelika.”)

 

Sakramenty po pogańsku.

CHRZEST.Ceremonia nadania dziecku imienia, z niezupełnie jasnych przyczyn odbywająca się w kościele, przy współudziale księdza i rodziców chrzestnych. Wybór tych ostatnich jest sprawą istotną ze względu na przyszłe wydatki. Z okazji chrztu należy zakupić krzyżyk lub medalik z Matką Boską (koniecznie złoty) – rodzaj chrześcijańskiego amuletu, lub, jak kto woli, zabezpieczenia finansowego dla niemowlęcia. Chrzest sprzyja także spotkaniom w gronie rodzinnym, w mniejszym wszakże zakresie niż Pierwsza Komunia Święta. (zobacz: PIERWSZA KOMUNIA). UWAGA: Niektórzy religijni fundamentaliści przy tej okazji przebąkują coś o jakiejś tam „konieczności przekazywania wiary dzieciom” – ale kto by tam słuchał takich fanatyków?

 

PIERWSZA KOMUNIA ŚWIĘTA. Sakrament o znaczeniu strategicznym. Sprawą najwyższej wagi jest tutaj zakup odpowiednich prezentów – przy czym prezenty stosowane dawniej, w rodzaju roweru czy zegarka są już dzisiaj absolutnie niedopuszczalne. Akceptowane obecnie dewocjonalia to laptopy, odtwarzacze mp4 lub (w ostateczności) telefony komórkowe – oraz organizacja przyjęcia na właściwym poziomie, najlepiej w jakimś znanym i bardzo drogim lokalu. UWAGI: 1) Pod żadnym pozorem nie należy zgadzać się na fanaberie obsługi kościelnej w rodzaju tzw. „ujednolicenia strojów.” Każdy chłopiec ma w tym dniu święte prawo do pierwszego garnituru, a dziewczynka – do miniaturowej sukni ślubnej. Dobro dziecka przede wszystkim! 2) Jeżeli jacyć zdewociali duchowni wpadną na tak obłędny pomysł, że każą naszym 8-latkom przyrzekać abstynencję do 18. roku życia, należy pouczyć dzieci, że w trakcie owej bzdurnej przysięgi wystarczy skrzyżować palce, ażeby nie była ona ważna. Niech się uczą od małego, że tym, co się mówi (zwłaszcza w kościele!) nie należy się zbytnio przejmować.

 

BIERZMOWANIE. Sakrament oficjalnego rozstania z Kościołem w obecności biskupa. W sumie dosyć niezrozumiały obrzęd dokonywany przez kościelnego dostojnika, nie wiedzieć czemu niezbędny jednak do tego, aby wziąć ślub kościelny (zob. ŚLUB) i zostać rodzicem chrzestnym. Jest to zresztą jakaś jawna złośliwość Kościoła.

 

ŚLUB KOŚCIELNY. Drugi z sakramentów o znaczeniu strategicznym. Rzecz, która po prostu nam się należy i już. Bierzemy go zasadniczo z dwóch powodów: albo nasza dziewczyna jest już w ciąży i domaga się (osobiście, albo ustami swojej tradycjonalistycznie nastawionej rodziny…) odbycia tej śmiesznej ceremonii – albo też ze względu na tzw. „magiczną atmosferę” – która niemal dorównuje atmosferze, jaka towarzyszy ślubom udzielanym w świątynich buddyjskich, hinduskich albo (nawet!) w Las Vegas.

 

Bezsprzecznie najważniejszą kwestią (obok wystawnego przyjęcia, prezentów i podróży poślubnej) jest tutaj wykonanie odpowiednich zdjęć i filmów z ceremonii – przy czym im bardziej pikantne, tym lepiej. Hitem ostatnich lat są filmy wideo z nocy poślubnej.

 

Drobiazgami w rodzaju przysięgi dozgonnej miłości i wierności naturalnie nie należy się przejmować. Dla pewności zawsze można skrzyżować palce.

 

SPOWIEDŹ. Zakładając, że jesteśmy już w wieku umożliwiającym nam oficjalne rozstanie z Kościołem (patrz: BIERZMOWANIE) – sprawą wielkiej wagi staje się zdobywanie (nierzadko na czarnym rynku!) tzw. „karteczek od spowiedzi,” ponieważ z zupełnie niezrozumiałych powodów Kościół domaga się od nas odbycia owego iście sadomasochistycznego rytuału, zanim dopuści nas do któregokolwiek z powyższych sakramentów…

 

Postscriptum: Gdyby ktoś z Państwa jeszcze tego nie zauważył… poglądy wyrażone powyżej NIE SĄ zgodne z poglądami Autorki. No, w każdym razie…niezupełnie. 🙂  

 

Czułe słówka.

Wydawało mi się zawsze, że z racji moich licznych kontaktów z mężczyznami jestem w tej materii ogromnie doświadczona. 🙂

 

Myliłam się. Nic nie wiedziałam. Nic. Ani o mężczyznach, ani o miłości, ani o seksie… Uśmiecham się teraz do siebie, bo mi się znowu przypomniała wizja mojego charyzmatycznego spowiednika – mała dziewczynka na maminych szpilkach. Tak, właśnie.

 

Nie wiedziałam, jacy potrafią być mężczyźni. Zwłaszcza zakochani mężczyźni. Przecież żaden mnie dotąd jeszcze nie kochał. Nie szalał za mną tak, jak szaleje P. Nie dzwonił co godzinę po to tylko, żeby mi powiedzieć, że mnie kocha… Kocha mnie! Kocha! Kocha! Nie rozumiem, jak może mnie kochać? Daje mi tyle czułości, że się w niej roztapiam. A w jego cieple – ojej, jakie to banalne, co piszę! 🙂 – kaleka dziewczynka rozkwita jak kwiatuszek.

 

Na który nikt by nie zwrócił uwagi. Ale on zwrócił. I wystarczy.

 

Wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą – a ja pobiegłam za nim z radością dziecka, biegnącego po łące. I poszłabym za nim wszędzie, z zamkniętymi oczami – do piekła czy do papieża…

 

Bo kiedy mam Ciebie, kochanie, mam wszystko. Cały świat.