Wszystko nie tak…

Usiadłam przy stole, Fasolko, i wpatrywałam się z niedowierzaniem w dwie kreseczki, zwiastujące Twoją obecność we mnie – choć przecież od dawna już przeczuwałam, że gdzieś tam jesteś…

Jesteś – a więc ja będę – mamą…

Chciałam, żeby ten moment był bardziej uroczysty, żebyśmy potwierdzili Twoje istnienie razem z tatusiem. Żebyśmy się mogli cieszyć, że jesteś już z nami. I przepraszam Cię, moje dzieciątko, że wyszło troszkę inaczej.

Chciałabym, żeby Twój tatuś wziął mnie w ramiona. A potem poszedł do moich rodziców i oświadczył się o mnie. Żebym mogła Cię obnosić z dumą i radością.

Ale teraz…na razie…będę musiała Cię ukrywać przed całym światem. I jakże ja zdołam Cię obronić, Muszelko malutka, przed moją mamą, która (pod pozorem sprzątania!) regularnie i dokładnie przetrząsa wszystkie moje rzeczy, nawet te najbardziej osobiste?

Wczoraj zdołałam ukryć test ciążowy w koszu na śmieci, pod czarnym, nieprzezroczystym workiem – ale gdzie schowam Ciebie, moje biedne maleństwo? Gdzie ucieknę przed jej czujnymi oczyma?

W moim sercu P. jest moim mężem, a ja jego żoną. Nie będę „matką bękarta”, czy jak to się tam nazywa. Ale mężatkom wolno cieszyć się błogosławionym stanem – a dla mnie jest tylko strach. Inne trzydziestoletnie kobiety mogą się cieszyć nawet „nieślubnym” macierzyństwem. Ale przecież nie ja, nie ja! Niezamężne niepełnosprawne dziewczęta nigdy nie bywają w ciąży. A już na pewno nie z księdzem. To się po prostu nie zdarza. No, ale cóż – sama tego chciałam, sama chciałam…

Panie Boże – jeżeli to jest kara, to proszę, ukarz mnie, ale nie to dziecko, nie dziecko! Ono nic nie jest winne, że ma takich lekkomyślnych  (choć bardzo zakochanych!) rodziców. Zrób z nami, co zechcesz – byle ono żyło!

Boję się. O Ciebie i o siebie, Fasolko. Nie wiem, czy jesteś zdrowa, czy dobrze się rozwijasz. A jeśli to jest ciąża pozamaciczna i ja umrę? Albo nie będę mogła mieć więcej dzieci? A jeśli nawet jesteś we mnie całe i zdrowe, to nie mam pojęcia, jak uda mi się Ciebie donosić i bezpiecznie wydać na świat. Nie mam tych słynnych porannych mdłości, ale nie mam także apetytu, a dziś rano obudziłam się zlana zimnym potem. Panicznie boję się poronienia, które przecież zagraża mi na każdym kroku. Ciąża u kalekiej dziewczyny to stan nieomal patologiczny…

Chudnę. Z najwyższym trudem zmuszam się do codziennych ćwiczeń – i nie wiem, czy to, co tutaj robię, Ci nie zaszkodzi, Kruszynko. I modlę się, abyś to jakoś wytzymało – i obiecuję Ci, że już nigdy więcej nie będziemy tego robili. Będziemy dużo spali, racjonalnie się odżywiali i odpoczywali (bo ciągle jakoś chce mi się spać, Muszelko – ciekawe, czy to też z Twojego powodu?).Mamusia Cię ochroni.Tylko żyj! Proszę…

Tatuś…Twój tatuś, Fasolko, jest jedynym jasnym punktem w tym wszystkim (nie licząc tego, że właśnie dostałam pracę – i będę mogła z tego utrzymać ciebie i siebie). Wiem, że mnie kocha – i pokocha Ciebie. Mówił, że już wyobraża sobie, jak będzie słuchał bicia Twego serduszka. Tatuś jest moim jedynym oparciem, jedyną nadzieją, koteczku. Wiem, że osłoni mnie przed całym światem. I przed Twoją babcią. Zabierze mnie do siebie..Tylko kiedy to będzie? Przecież na razie nie mamy nawt żadnego „u siebie”, gdzie moglibyśmy się schronić…

Mieliśmy trochę inne plany, chcieliśmy się najpierw oficjalnie pobrać, a potem powołać Cię do życia. Żeby było „po Bożemu.” We właściwej kolejności. Wiem, że tak właśnie powinno być – i przepraszam Cię, moje dzieciątko, że tak nie jest. Ale wynagrodzimy Ci to, zobaczysz.

„Naszym prawem jest być dzieckiem miłości –
powitanym tu jak najmilszy z gości…”

– jak mądrze śpiewał znany zespół Ich Troje, na długo przedtem, zanim zaczął być taki znany…

A zatem witaj na świecie, Gościu niespodziewany! Kochamy Cię…i to chyba jest najważniejsze, prawda?

6 odpowiedzi na “Wszystko nie tak…”

  1. bez kitu jak to sie dzieje ze Kosciol oficjalnie potepia seks pozamalzenski a tu prosze bardzo ksiadz zostanie tatusiem bez slubu…no niezle…mimo wszytsko pozbadz sie Albo pesymistycznych mysli…widocznie Bog tak chcial… moze jeszcze upewnij sie u lekarza bo testy tez bywaja zawodne…

    1. Ktosiu, pamiętaj, proszę, że księża też bywają gresznikami – a Kościół i nas za to upomni – nawet surowiej, niż Ciebie w podobnej sytuacji. Bo Ty mogłabyś iść do spowiedzi i otrzymać rozgrzeszenie – a ja go nie dostanę. Ani tym bardziej P. Nie jest więc tak, że Kościół zabrania tego innym, a dla swoich kapłanów jest bardziej pobłażliwy. Jest raczej przeciwnie. Seks poza małżeństwem jest złem, bo rodzi mnóstwo problemów, o czym się teraz właśnie przekonuję. Jak to powiedział kiedyś mój spowiednik: „Żeby nam nie było zbyt przyjemnie grzeszyć, Pan Bóg stworzył KONSEKWENCJE.” Ano, właśnie…

  2. Przyznam, że mnie na chwilę zamurowało, ale już odzyskałam władzę w dłoniach 🙂 Czy to literacka fikcja, czy nie, trudno ocenić, kwestia pewnej wiary, może nie katolickiej, ale tej zwyczajnej :)Nie wiem, co mam napisać, więc przede wszystkim: gratuluję, bo dziecko to zawsze wspaniała wiadomość, a ten stan, w którym kobieta się znajduje powinien dodać sił do tego, by pokonać wszelkie przeciwności losu. Dziecko to dar, skarb, owoc miłości, czy tej prawdziwej i wiecznej, czy chwilowej, to jednak miłości.Mam nadzieję, że nie zostaniesz sama w tym czasie i że mężczyzna stanie na wysokości zadania, wtedy po prostu będzie Ci łatwiej, bo my, kobiety mimo wszystko potrzebujemy oparcia w postaci męskich ramion. Pozdrawiam ciepło i życzę odwagi i tego, by się ułożyło.

    1. Moja miłość nie jest chwilowa – jest raz na zawsze. (Takie dziewczyny jak ja nie chodzą do łóżka z błahych powodów!) Często mówimy, że dla takiej miłości, jak nasza i wieczność będzie za krótka…Jestem też pewna, że mój mąż „stanie na wysokości zadania”, jak to określiłaś – po prostu pojawienie się dzieciątka nieco skomplikowało nasze starannie ułożone plany. Z drugiej strony, mam trzydzieści jeden lat, a P. – 35. Czyż nie jest to dobry moment, aby zostać rodzicami? Jeżeli Pan Bóg pragnął poczęcia tego dziecka właśnie teraz, to na pewno wiedział, co robi…

      1. Powiedziałaś lekarzom ,że będziesz miała dziecko? Może nie powinnaś teraz ćwiczyć tak intensywnie? pozdrawiam i sily życze.

        1. Już powiedziałam. 🙂 Zmienili mi program ćwiczeń na mniej intensywny. Za nic w świecie nie chciałabym skrzywdzić dzieciątka…

Skomentuj Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *