„Syn został nam dany…”

Niedawno dowiedzieliśmy się ponad wszelką wątpliwość, że dzieciątko, które noszę jest chłopcem – w co zresztą nigdy nie wątpiliśmy. Kiedyś wprawdzie próbowałam (tytułem eksperymentu) myśleć o nim jako o córeczce, jednak  wewnętrznie coś mi wyraźnie „nie grało.” No i jak tu nie wierzyć w matczyną intuicję? 😉 Zresztą i badania statystyczne podają, że najwięcej dzieci płci męskiej rodzi się wówczas, kiedy rodzice współżyją dokładnie podczas owulacji – a tak właśnie było w naszym przypadku. Natomiast współżycie we wcześniejszej fazie cyklu ponoć wydatnie zwiększa szanse poczęcia dziewczynki (i z pewnością wezmę ten fakt pod uwagę, planując kolejne dziecko :)).

A obecnie (w wieku dwudziestu jeden tygodni) nasz syn wygląda mniej więcej tak:

 

co ma związek z faktem, że na razie jeszcze woli przebywać we mnie główką  do góry, aniżeli odwrotnie.  Fachowo nazywa  się to ułożeniem pośladkowym albo miednicowym – i nie powinno budzić niepokoju, ponieważ aż do 34. tygodnia ciąży dziecko dosyć swobodnie wybiera sobie pozycję w łonie matki, a nawet zmienia ją (pozycję oczywiście, nie matkę!:)) kilkakrotnie w ciągu dnia.Syneczek jest zupełnie zdrowy, co cieszy mnie podwójnie z dwóch zasadniczych powodów:

Po pierwsze, nigdy dotąd nie spotkałam nikogo, kto by miał porażenie mózgowe i urodził dziecko – i czasami mam wrażenie, że jestem w ogóle jedyną taką osobą na tej planecie. 😉

I nawet Internet nie może mi tu służyć żadną pomocą, ponieważ wpisanie w dowolną wyszukiwarkę hasła „porażenie mózgowe a ciąża” wywołuje jedynie lawinę artykułów, dotyczących ewentualnego zagrożenia u dzieci matek ZDROWYCH. Zakłada się zatem niejako automatycznie, że wśród kobiet ciężarnych i rodzących nie może być osób z porażeniem mózgowym. A tymczasem ja nie wiem nawet, czy takie ciąże jak moja rozwiązuje się zawsze przez cesarskie cięcie, czy też mogłabym (bez szkody dla dziecka) „poważyć się” na poród naturalny…

Po drugie natomiast, gdyby – co nie daj Boże! – mój mały teraz umarł, to  (zgodnie z obowiązującymi przepisami) nie potraktowano by go jak człowieka, a jedynie jako…odpadki szpitalne.  Prawo polskie bowiem mówi o „porodzie przedwczesnym” dopiero od 22. tygodnia ciąży – wcześniej jest mowa jedynie o „poronieniu. Niestety, oznacza to również, że dziecku tak małemu jak nasze nie przysługuje prawo do pochówku – nawet na wyraźne życzenie rodziców (mimo że np. Kościół katolicki zezwala na chrześcijańskie pogrzeby takich dzieci).

A bulwersuje mnie to o tyle,  że w naszym kraju można  –  jeżeli tylko ktoś sobie tego życzy – wystawić nagrobek ulubionemu pieskowi…czemu więc maleńkiemu dziecku nie wolno?!

I jak to w końcu jest z tą całą szumnie ogłaszaną „obroną życia poczętego”? Za życia jest to człowiek, ale po śmierci już nie?!

A tego dnia, kiedy dowiedzieliśmy się, że urodzę syna, w kościołach właśnie czytano ten fragment z Księgi Izajasza: „Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany…” i jeszcze Ewangelię o zwiastowaniu, w której anioł mówi do Maryi: „A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.”
Amen. Tak jest. Dla Boga naprawdę nie ma NICniemożliwego. A my oboje jesteśmy tego świadkami.

7 odpowiedzi na “„Syn został nam dany…””

  1. Gratuluję chłopaka! Ciekawe – jak w innych krajach określają róznicę prawną pomiędzy płodem a człowiekiem (u nas 22. tydzień?)?Oczywiście, jeśi PiS określa pewne zasady, to administracyjne zimne przepisy równiez powinny być zmienione stosownie do sytuacji.Kilkanaście lat temu urodziła się malutka Karinka. Ważyła poniżej kilograma i nie chciano jej wystawić świadectwa urodzenia, mimo że żyła w inkubatorze i przeżyła. Dopiero wystawiono, kiedy przekroczyła masę 1 kg.Takie dziwactwa są w Polsce (ale pewnie w innych krajach również).Owszem, skandal, że pieskom można wystawiać pomniki, a dzieciom „czasowo niewymiarowym” nie można…Pozdro

  2. … a darem Pana są synowie. kolejny i jak bardzo konkretny znak, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. i nie ma czegoś takiego jak „kara boska” – dobrze Ci P. mówi 🙂

Skomentuj ~Mirnal Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *