Karmić czy nie? – Oto jest pytanie!

Dziś już chyba nikt nie odważyłby się zakwestionować twierdzenia, że pokarm matki jest najlepszym sposobem żywienia niemowlęcia – a twierdzić inaczej, to jakby sądzić, że witaminy w pastylkach są zasadniczo lepsze od obecnych w naturalnym pożywieniu.

 

Udowodniono na przykład, że dzieci karmione sztucznie mają większą skłonność do zaburzeń pokarmowych, a w późniejszym wieku – do otyłości a nawet cukrzycy.

 

Myślę, że i w tym przypadku (jak zresztą w każdym innym!) najlepiej byłoby nie poprawiać Stwórcy – czy, jak kto woli, Matki Natury.

 

Tym niemniej…Zastanawiam się czasem, czy ZAWSZE to, co najlepsze dla oseska, jest także najlepsze dla jego matki? Wprawdzie ostatnie badania naukowe uwolniły karmienie naturalne np. od zarzutu deformowania biustu (wydaje się wręcz,że używanie piersi zgodnie z ich naturalnym przeznaczeniem może zmniejszać ryzyko nowotworu, a za zmiany ich kształtu z wiekiem bardziej odpowiedzialne są inne czynniki, jak chociażby palenie papierosów) – ale mimo wszystko ze współczuciem myślę o tych wszystkich kobietach, które całymi miesiącami męczą się na dwuskładnikowej diecie, przyglądając się jedynie, jak inni jedzą, bo dzidziuś jest uczulony prawie na wszystko. Albo o ich poranionych sutkach – bo, wbrew pozorom, te maleńkie szczęki potrafią mieć ogromną siłę… 

Jeżeli o mnie chodzi, to zawsze starałam się wyznawać zdrową zasadę, że SZCZĘŚLIWA MATKA TO SZCZĘŚLIWE DZIECKO – i vice versa.

 

Z drugiej jednak strony, bardzo mnie niepokoją te dziewczyny, które domagają się od lekarzy tabletek na powstrzymanie laktacji, ponieważ (cytuję!) „nie mają czasu, żeby dbać o piersi” (sic!). Przecież to prawie tak, jakby ktoś powiedział, że nie ma czasu na mycie zębów…

 

I tak sobie myślę, że być może za większość problemów, jakie współczesne kobiety mają z życiem (a nie tylko z karmieniem!) odpowiada fakt, że MY NA NIC NIE MAMY CZASU: na przyjaźń, na miłość, na macierzyństwo i na odpoczynek…A zamiast tego domagamy się od nauki „cudownych” pigułek na: zablokowanie płodności (i to często już od najwcześniejszej młodości – a później jesteśmy wielce zdziwione, że nie możemy mieć dzieci, gdy już do tego „dojrzejemy”…), na pobudzenie popędu, na powstrzymanie  laktacji, na odchudzanie, na migrenę, na zmęczenie, na bezsenność – a  wreszcie na depresję… Jednym słowem: „Zróbcie coś, żebym miała TO z głowy! I to jak najszybciej!”

 

Tylko nikt – jak dotąd – jakoś nie wymyślił pastylek na to, byśmy czuły się naprawdę szczęśliwe i spełnione. Więc może wystarczyłoby po prostu zwolnić trochę tempo i żyć bardziej zgodnie z naturą?

 

A jeżeli chodzi o (równie często podnoszony) „mistyczny” wymiar karmienia piersią (to te wszystkie obrazy Matki Boskiej Karmiącej, i tak dalej…), to ostatnio wpadły mi w ręce fragmenty „poematów mleka”, napisanych przez XX-wieczną francuską poetkę, Marie- Noël:

 

„Pij, maleńki, mleko, które tryska z mojej piersi (…)

Jam jest źródło (…)

Chwytaj ciepłe mleko, które ze mnie płynie (…)

Adam, Adam, jak słodko stawać się pokarmem (…)

Słucham (…)

Kiedy szczęśliwe mleko płynie w tobie, mały,

Coś ze mnie wtedy w twoich żyłach zginie,

Kropla za kroplą

coś ze mnie, co stanie się tobą.”

 

(Cyt za: Jean Vinatier, Kobieta w Kościele, Warszawa 1976, s. 121) 

 

Piękne, prawda?
 

13 odpowiedzi na “Karmić czy nie? – Oto jest pytanie!”

  1. Pozdrawiam Wszystkich czytających tego bloga w Nowym Roku 2008.Muszę poinformować, że Alba o godzinie około 14.40, dnia 1-go stycznia 2008 roku urodziła synka. Dziecko waży – 2,7 kg, długość – 48 cm, na 10 możliwych punktów przyznawanych nowonarodzonemu dziecku – mały Antoni otrzymał 10.Więcej opisze Alba jak wróci z Antonim ze szpitala w sobotę 05.01.2008r.

  2. Dziękuję za życzenia, wsparcie, przekażę je Albie, gdyż prawdopodobinie z Bulbulkiem do środy pozostaną jeszcze w szpitalu, bo mały załapał jakąś infekcję, bo pod koniec ciąży Alba trochę była przeziębiona. Muszę powiedzieć, że warunki w szpitalu są bardzo dobre, codziennie ich odwiedzam będąc gdzieś około 3 godz. Jutro po pracy będe u nich.P.S.Nie myślałem, że depresja poporodowa jest taka dokuczliwa. Myślę, że Alba już ją przeszła w nocy z soboty na niedzielę. Zresztą jak wróci i nabierze sił to sama lepiej o wszystkim napisze. Pozdrawiam.

  3. Pozdrawiam.Wszystko wraca do normy.Mały Antoś już zaczął przybierać na wadze, wyniki już są dobre, nie ma tzw. infekcji i w czwartek wyjdą z Albą ze szpitala.Serdecznie Alba Wszystkich pozdrawia i dziękuje za słowa wsparcia.

  4. Pozdrawiam :)Dzisiaj Alba wraz z małym Antosiem wyszli ze szpitala.Zapewniam jak Alba dojdzie do pełni sił to coś napisze i myślę, że będzie to dość duża treść.W tej chwili obydwoje śpią, aż miło patrzeć.Dzięki za dobre słowa wszystkim odwiedzającym ten blog.

Skomentuj ~Leszek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *