Biblioteczka „żony eksa.” (1)

  • Irek Grin, Pan Szatan. Jest to rzadki – o ile nie jedyny w polskiej literaturze kryminalnej – przypadek, kiedy tropiącym zbrodnię jest (nomen omen!) były dominikanin (w wolnym przekładzie: „pies Pański”:)) Józef Maria Dyduch. Po wystąpieniu z zakonu właściciel dobrze prosperującej firmy detektywistycznej pod wiele mówiącą nazwą „Inkwizycja”, oczekujący właśnie na ślub kościelny z piękną Matyldą. Pozazdrościć. Do czasu, kiedy los zetknie go z serią tajemniczych zbrodni o satanistycznym podtekście, a za sprawą pięknej prostytutki Marii jego niezłomne postanowienie trwania w czystości aż do ślubu zostanie poddane naprawdę ciężkiej próbie… (Irek Grin, Pan Szatan, wyd. ŚWIAT KSIĄŻKI, Warszawa 2007.) 
  • Marta Koch, Byłam z księdzem. Zapis dziesięcioletniego związku  Autorki z pewnym „iksem”, nie wolnego od wielu „błędów i wypaczeń” w rodzaju usunięcia ciąży na prośbę „ukochanego.” Przyznam się, że sięgałam po tę książkę z mieszanymi uczuciami, jako że jest reklamowana jako dalszy ciąg cyklu Romana Kotlińskiego (były ksiądz, pseudonim „Jonasz”, obecnie redaktor naczelny antyklerykalnego tygodnika „Fakty i Mity”), z którego spojrzeniem na Kościół (i to nie tylko katolicki!) zupełnie się nie zgadzam. Muszę jednak powiedzieć, że książka miło mnie zaskoczyła (mimo że pani Koch chyba zbyt pochopnie obarcza winą za swój nieudany związek tylko i wyłącznie „nieludzkie prawo celibatu” , podczas gdy niedojrzałość jej partnera wyziera praktycznie z każdej strony… Rozumiem jednak, że „miłość wszystkiemu wierzy” i stara się za wszelką cenę wybielić osobę kochaną). Poruszający jest zwłaszcza fragment o spotkaniach w gronie innych księży i ich „kobiet”:

„- Wiecie, co? Czuję, że niedługo zniosą celibat. (…) – zaczął ktoś pół żartem, pół serio – Ciekawe, co się będzie działo?
– Jak to, co? Wtedy od razu biegniemy do proboszcza na zapowiedzi! – wykrzyknęła radośnie rozrabiaka Kaśka. Fala śmiechu przeszła przez pokój.
– Na początku niewiele by to zmieniło. Dalej musielibyśmy się ukrywać i udawać, że to się zaczęło dopiero później. – smutnie powiedziała Ola.
– A my z Andrzejem poszlibyśmy po szczerozłote obrączki, takie szerokie i grawerowane – zaczęła Agnieszka z szeroko otwartymi, rozmarzonymi oczami – zrobilibyśmy listę gości, rozesłali zaproszenia, poprosilibyśmy któregoś z kolegów o udzielenie nam sakramentu małżeństwa, wyprawili wesele, pojechali w podróż poślubną… Tam postaralibyśmy się o dzidziusia i…
– Dobra, Agnieszka, przestań już marzyć, bo jak skończysz, będziesz miała problemy z szarą rzeczywistością. – przerwała jej Ola.
– Dziewczyny, przestańcie się dręczyć. – przerwał nam Włodek – Przy tym papieżu nie macie szans na śluby, wesela i podróże poślubne.” (Marta Koch, Byłam z księdzem, czyli wielka miłość nie wybiera, wyd. NINIWA Łódź 1999, s. 45).

  • Tomasz Jaeschke, Nierządnice. O moim kapłaństwie i moim Kościele.

Kościół jest łodzią…ale jaką? Czy można zostać księdzem, przejść formację zakonną – a mimo to nie mieć powołania? Gdzie szukać potwierdzenia, że nie idzie się fałszywą drogą? Gdy ksiądz ma dziecko, to co z tym fantem zrobić? Czy Boga można obrazić? Co się czuje, siedząc „z tamtej strony” konfesjonału? Czy istnieją zabawne spowiedzi? Czy św. Józef naprawdę zgrzeszyłby śmiertelnie, gdyby kiedykolwiek kontemplował nagość swej Małżonki? Czy Maryja to skrzyżowanie człowieka z aniołem? I czy kapłaństwo kobiet to tylko wstyd i obraza boska? Jeżeli kiedykolwiek nurtowały Cię takie i podobne pytania – to ta książka jest dla Ciebie! Można się z Tomaszem nie zgadzać w wielu sprawach, ale „pytania, które stawia, są prawdziwe!” (s. 307). Sama chętnie podyskutowałabym z Autorem na temat kilku poruszonych w niej kwestii – niestety, po niedawnej „wpadce” z książką o kobietach, zakochanych w księżach, zniknęła z Sieci jego strona internetowa wraz z przypisanym do niej adresem e-mailowym. Szkoda… (Tomasz Jaeschke, Nierządnice. O moim kapłaństwie i moim Kościele, wyd. KOS, Katowice 2006.)

7 odpowiedzi na “Biblioteczka „żony eksa.” (1)”

  1. Hmm.. Ciekawe. Nie podoba mi się, że księża mają swoje kobiety. Raz że nie mogą i przysięgali czystość; drugi raz, że jeśli nie potrafią się opanowac to po co się wogóle zaciągnęli do kościoła? Wiedzieli przecież, że nie można. Rozumiem, że są nadal ludźmi, ale to ich nie usprawiedliwia. Książki wydają się byc ciekawe. Szczególnie ta ostatnia.Pozdrawiam :*Dzieki za odwiedziny ^^

    1. No, cóż, a mnie się nie podoba, że ludzie się rozwodzą a kobiety dokonują aborcji…To wszystko jest, oczywiście, złe i nie powinno się zdarzać – ale jednak się zdarza, ponieważ wszyscy jesteśmy grzeszni – księża nie mniej ani nie więcej, niż inni ludzie. Nam, świeckim, wydaje się zawsze, że „ksiądz ma obowiązek być święty – my to już niekoniecznie”, prawda? Przeczytaj sobie, proszę, na ten temat mój post pt. „Księża i szamani”. Różnica jest tylko taka, że gdybym nawet zabiła swoje dziecko, mogłabym w końcu uzyskać rozgrzeszenie – a w przypadku niedojrzałej decyzji o małżeństwie można się starać o jego unieważnienie. Tak samo (w zbyt rzadkich moim zdaniem przypadkach), księdzu, który podjął błędną decyzję, niekiedy udziela się dyspensy. Bo co do tego, że „księża wiedzieli, na co się decydują”, to nie byłabym taka pewna. W toku formacji seminaryjnej/zakonnej podkreśla się głównie pozytywne strony powołania, pomijając trudności, jakie pojawią się później. Czy nie tak samo bywa z zakochanymi, którzy widzą całe swoje życie w różowych kolorach? Już nawet nie wspominając o tym, że miłości do człowieka nie można (moim zdaniem) stawiać na jednej wadze z miłością do Boga – są to dwa RÓŻNE rodzaje miłości, choć wywodzą się z jednego źródła. Gdyby było inaczej, to czy nie musielibyśmy także uznać, że KAŻDY, kto kocha swoją żonę/męża jednocześnie jakoś „zdradza” Boga? Różne bywają także motywy wstąpienia do seminarium czy zakonu – podobnie jak z różnych, nie zawsze do końca przemyślanych powodów, ludzie się pobierają. Celibat jest rzeczą piękną – ale czy nie byłoby lepiej i uczciwiej, gdyby (jeśli dla kogoś już okazał nie do udźwignięcia), pozwolić takim księżom zawrzeć związek małżeński? Św. Paweł mówi przecież, że „lepiej jest żyć w małżeństwie, niż płonąć.” I czy nie lepiej, żeby księża mieli ŻONY, a nie „kobiety”? Św. Piotr z całą pewnością miał kiedyś żonę – i czy był przez to złym papieżem?

  2. To bardzo trudne żyć w celibacie, ale mimo wszystko w jakimś stopniu mężczyzna decydując się na kaplaństwo powinien wiedzieć ,że nie bedzie to łatwe. I koniecznie powinien w nim wytrwać, .Przecież on naucza ludzi, wpaja im zasady dekalogu, wiec nie powinien sam ich łamać.Dziekuję za odwiedziny.

    1. Zgoda, „komu wiele dano, od tego wiele żądać będą”, ale…czy jesteś najzupełniej pewna, że wszyscy, którzy decydują się na małżeństwo, są świadomi tego, że to nie będzie łatwe? I to prawda, że ksiądz powinien żyć według tego, czego naucza – ale, powtarzam, wszyscy jesteśmy grzeszni, a nasze wymaganie, żeby to „klecha” był święty, często bierze się z chęci rozgrzeszenia samych siebie („skoro on może, to ja też!”). I czy, jeżeli onkolog pali, oznacza to, że nie ma racji, gdy mówi, że papierosy wywołują raka? Kościół nie musi zmieniać swoich zasad, ale powinien okazywać ZROZUMIENIE tym, dla których okazały się one za trudne (np. kobiecie, która rozwiodła się z mężem-brutalem, albo księdzu, który nie był w stanie się wyprzeć własnego dziecka i jego matki) – bo inaczej może się okazać, że to do niego odnoszą się słowa Jezusa o tych, którzy „nakładają na innych ciężary nie do udźwignięcia.”

  3. A czy jest biblioteczka „żony operatora suwnicy” albo „żony rozwodnika”. Sądzę, że jest dobrze jeśli żona eksa posiada biblioteczkę kobiety ot po prostu, wolną od takiego kategoryzowania. Pławienie się w tego typu literaturze, nie wnosi nic konstruktywnego.

    1. No, cóż, droga Helen – po trosze masz rację. Mogłabym teraz napisać, że WSZYSCY szukamy w literaturze czegoś, co „potwierdza” nasze własne losy – ale będę skromniejsza i napiszę tylko, że JA tego szukam. 🙂 Czytanie podobnych historii pozwala spojrzeć z dystansem na samą siebie – bo na pewno moja sytuacja nie jest aż tak wyjątkowa, jak mi się niekiedy wydaje. Pozwala to także czasami ustrzec się od błędów, które popełnili inni – więc chyba niezupełnie jest tak, że to „nie wnosi nic konstruktywnego”, jak napisałaś.Mogę Cię zapewnić, że moja biblioteka zawiera mnóstwo RÓŻNYCH książek (o niektórych z nich pisałam także na blogu), a w doborze „tych” właśnie nie kierowałam się poszukiwaniem taniej sensacji. Nie wiem, co czytują „żony rozwodników”;), ponieważ nią nie jestem – mam szczęście…i nieszczęście zarazem…dzielić życie z kimś, kto był księdzem 🙂 – przypuszczam wszakże, że również poszukują książek, które mogą im pomóc tej sytuacji życiowej. Ale mogę się mylić. Pozdrawiam serdecznie.

  4. „Zapis dziesięcioletniego związku Autorki z pewnym „iksem”,”

    Wierzysz Albo, że to autentyk, a nie fantazje autorki?

    „w rodzaju usunięcia ciąży na prośbę „ukochanego.” ”

    Ale jak ją do tego nakłonił? Jest to wyjaśnione?

    „Poruszający jest zwłaszcza fragment o spotkaniach w gronie innych księży i ich „kobiet””

    Według mnie zupełnie sztuczny. Nie widać tu miłości, a tylko podniecanie się zakazanym owocem. Jak małe dziewczynki, które podkradły matce papierosy i ekscytują się swoją wielką tajemnicą. Ot zwykła zabawa w miłość, szukanie nowych wrażeń. Tak to odbieram.

    „A my z Andrzejem poszlibyśmy po szczerozłote obrączki, takie szerokie i grawerowane – zaczęła Agnieszka”

    Mała dziewczynka, która włoży długą sukienkę, koronę i marzy się jej , że jest księżniczką. Aż dziw, ze dorosłe kobiety są zdolne do takich dziecinad.

    Może się mylę, ale myślę, ze kobieta, która naprawdę kochałaby księdza, kochałaby go takim jaki on jest i w miejscu w jakim jest. I nie marzyłaby o zniesieniu celibatu, bo prawdziwa miłość nie szuka swego.

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *