Kościół (księdza) Obirka.

Dopiero niedawno przeczytałam książkę „Przed Bogiem” – wywiad Andrzeja Brzezieckiego i Jarosława Makowskiego z byłym jezuitą, Stanisławem Obirkiem (wyd. WAB, 2005 r.), który wsławił się m.in. krytyką niepohamowanej polskiej „wojtyłomanii.”

Przedstawia on tam własną wizję Kościoła, w którym można myśleć i stawiać (nawet niewygodne) pytania; Kościoła,który jest otwarty na dialog z inaczej myślącymi (bardziej, niż na ich „nawracanie”) i zdolny prawdziwie przyznawać się do błędów – i konstatuje, że niestety nie znalazł takiego, będąc księdzem i zakonnikiem – ja wciąż jeszcze wierzę, że kiedyś się taki stanie…

A otuchą w tej kwestii napełnił mnie przeczytany również całkiem niedawno wywiad z wiekową francuską zakonnicą, s. Emmanuelle („Mam sto lat i chciałabym Wam powiedzieć…”, wyd. Esprit, Kraków 2009), która całe swoje długie życie poświęciła najbiedniejszym z biednych, pracując m.in. w slumsach w Kairze – a sam prezydent Sarkozy wyrażał się o niej z najwyższym uznaniem.

Otóż ta niezwykła kobieta, pracująca w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej z Syjonu (które działa aktywnie na rzecz pojednania chrześcijan i Żydów), przyznawała otwarcie, że zawsze była niezależna, pełna radości życia, chętnie szastała pieniędzmi, lubiła chłopców i taniec. Nigdy też nie żywiła szczególnego nabożeństwa do cierpienia i umartwień.Do tego stopnia zdawała się nie przystawać do stereotypu „potulnej zakonnicy”, że nawet jej własna matka była święcie przekonana, że się po prostu… nie nadaje. A jednak…

To właśnie ta „nieokiełznana” Emmanuelle pisze z Kairu list do Jana Pawła II dotyczący warunków życia w slumsach, (gdzie 12-13-letnie dziewczynki zachodzą w ciążę, często wskutek kazirodztwa) i prosi go o przemyślenie stanowiska w kwestii antykoncepcji w takich wypadkach – i nie zraża jej nawet milczenie Watykanu. (Dosyć roztropnie stwierdziła, że zapewne takie „ustępstwo” w jednej części świata mogłoby łatwo spowodować antykoncepcyjną burzę w Europie, gdzie sytuacja jest zupełnie, ale to zupełnie inna…)To ona mówi, że „pożądanie” między kobietą a mężczyzną, tak silnie piętnowane od początku dziejów chrześcijaństwa, może być rzeczą dobrą, jeżeli tylko oboje kochają się nawzajem i prawdziwie szanują. To ona z całą prostotą modliła się w slumsach z wyznawcami islamu (zawsze odróżniając ich od zbrodniczych fanatyków); to ona wreszcie daleka była od „nawracania” swoich niewierzących przyjaciół…

I tak sobie myślę, że – pomimo wszystkich wstrząsów i afer – jest jeszcze nadzieja dla Kościoła, dopóki służą mu tacy ludzie jak ona. Bez względu na wszystko – niezafałszowana Ewangelia Chrystusa przetrwa w ich sercach…

13 odpowiedzi na “Kościół (księdza) Obirka.”

  1. Kościół otwarty na dialog z inaczej myślącymi. Piękne zdanie, tak mądrze brzmi.Ale co się kryje pod tym eufemizmem?Co w praktyce znaczy Kościół otwarty na dialog z inaczej myślącymi? Ano chyba nie mniej ni więcej tylko to że Kościół ma się dostosować do tych inaczej myślących. Na tym ta „otwartość” polega. Może siostra Emanuelle powinna zacząć uświadamiać ludziom wśród których pracuje jakim złem jest kazirodztwo? Uświadamiać, uczyć, a nie pójść na łatwiznę. Dostęp do środków antykoncepcyjnych może wpłynąć na zwiększenie stosunków kazirodczych, bo zniknie strach przed ciążą i wszelkimi konsekwencjami.Trzeba wykorzenić zło u podstaw, a nie leczyć jego objawy środkami antykoncepcyjnymi. Kazirodztwo zawsze będzie kazirodztwem, zawsze będzie złem, czy to ze środkami antykoncepcyjnymi czy bez środków antykoncepcyjnych.Z tym stosunkiem do „pożądania” , to bywało różnie. Owszem promowano czystość, istniał kult dziewictwa.Ale jednocześnie posiadanie potomstwa traktowano jak błogosławieństwo boże, a bezpłodność była hańbą i karą bożą.No a dziecko to przecież jakby nie było skutek tego pożądnia.Istnieli święci do których modlono się o potomstwo. Ot choćby święty Idzi, za którego przyczyną miał się urodzić nasz Bolesław Krzywousty.Jeśli stosunek seksualny rzeczywiście miano by za coś złego nie mieszano by do tego świętego.Zresztą z kultem dziewictwa przez Kościół też bywało różnie. Kiedy św. Kinga wzbraniała się przed skonsumowaniem małżeństwa spowiednik ją namawiał by”pozwoliła użyźnić swoją dziewiczość książęcym nasieniem”Po za tym trzeba pamietać że w średniowieczu mało ludzi wybierało życie zakonne dobrowolnie. Do klasztorów trafiały córki dla których nie znaleziono mężów, synowie dla których nie było majątku, ludzie pod jakimś względem ułomni. No i żeby osłodzić im gorzką rzeczywistość, wmawiano, jakie to mają szczęście że mogą ofiarować swoje dziewictwo Chrystusowi.Ale co o tym myślano naprawdę to już zupełnie inna sprawa.

    1. NIE, Emmo, DIALOG znaczy dokładnie to, co znaczy. ROZMAWIAĆ nie zawsze oznacza przekonywać. Jezus ROZMAWIAŁ z wieloma ludźmi, prawda? Kościół natomiast zbyt często w swojej historii posługiwał się NAKAZEM, przymusem czynawet PRZEMOCĄ – sądzisz, że to podobało się Jezusowi? Kiedy Apostołowie mówią Mu: „Widzieliśmy kogoś, kto przemawiał w Twoje imię i ZABRANIALIŚMY mu, bo nie chodził z nami.” – czy Jezus odpowiada: „Tak, dobrze, proście Ojca, by spadł ogień z nieba i spalił go?” NIE! On powiedział: „Nie zabraniajcie – kto nie jest przeciwko wam, ten jest z wami.” Siostra Emmanuelle mówiła niewierzącym, że również oni mają własne miejsce w planach Boga. „Nawet, jeśli nie wierzysz, możesz być wartościowym człowiekiem.” Tak rozumiem autentyczny dialog. Co do antykoncepcji, siostrze chodziło o to, że na skutek tego 20-letnie dziewczęta mają już kilkoro dzieci. Natomiast jest prawdą, że SAMA antykoncepcja nie rozwiązuje żadnego problemu (powiedział to również papież Benedykt XVI podczas wizyty w Afryce, wywołując tym wielkie oburzenie:)). Jeśli ktoś gwałci swoją żonę lub córkę, to z pigułką czy kondomem będzie to robił nadal, tyle że nie będzie z tego dzieci. Co do „pożądania” – poczytaj sobie Ojców Kościoła. Większość z nich uważała, że mąż, który pożąda własnej żony, grzeszy. Powinien z nią współżyć bez żadnych emocji, pragnąc JEDYNIE spłodzić dziecko. Wielkim osiągnięciem Soboru Watykańskiego II jest także i to, że dowartościował PRZYJEMNOŚĆ seksualną w małżeństwie jako dar Boga (na równi z potomstwem). Małżeński seks ma nie tylko służyć prokreacji, ale także wzmacniać więź między mężem i żoną (i dlatego NIE JEST grzechem współżycie w okresach niepłodnych, choć wiadomo, że wtedy dziecka nie będzie – stwierdził to już Pius XII – i to, co ciekawe, po wizycie w szpitalu położnicznym, gdzie zobaczył matki wyniszczone przez zbyt częste porody). W średniowieczu uważano, że kobieta jest bardziej od mężczyzny „nieopanowana” seksualnie, że bardziej pragnie przyjemności, której nie należy odmawiać stworzeniu tak „słabemu.” Byli jednak biskupi, którzy zalecali współżycie w małżeństwie tylko raz w roku – tak, jak corocznie zasiewa się ziemię – tylko po to, by kobieta mogła zajść w ciążę. Grzechem było – oczywiście!- współżycie z nią podczas ciążylub miesiączki (dzieci wówczas spłodzone miały być nawet „opętane” a co najmniej…rude:)). A także: w niedziele, soboty, piątki, święta kościelne, w Adwencie i w Wielkim Poście. Pewien uczony obliczył, że po odjęciu wszystkich „zakazanych” dni małżonkom pozostawało na współżycie tylko 29 dni w roku!Sądząc z ówczesnego przyrostu naturalnego, mało kto przestrzegał tych nakazów. Z drugiej strony, wierzono, że kobieta, która „w małżeńskim łożu” doświadcza rozkoszy, urodzi piękne dziecko. 🙂

  2. Siostra zakonna rewolucjonistka! Chce zniweczyć wszystko to co hierarchowie kościoła tak pieczołowicie budowali przez dwadzieścia wieków – POCZUCIE WINY I STRACHU. Wykazując że antykoncepcja jest grzechem jak i sex. Tym sposobem można wzbudzić poczucie strachu przed”piekłem”-cierpieniem. Strach jest głównym i najważniejszym filarem chrześcijaństwa.Główną wymową tego listu jest, by kościół zmienił zdanie i odpuścił choć w części pogląd na sprawy antykoncepcyjne. Stosunki kazirodcze są tylko skrajnym przykładem pożądania które występuje wśród tej warstwy społecznej. Pisząc taki list, ta siostra podkopuje rację bytu chrześcijaństwa.Mogła się spodziewać takiego zachowani oficjeli.Nie wiadomo jaką odpowiedz dostała zakulisowo.Dla hierarchów kościelnych nie licz się ludzie o najgorszym statucie społecznym co najbardziej potrzebują pomocy tylko dominacja nad nimi , przy jednoczesnym stanie zachowania swojej roli wiodącej. ps Z relacji kolegów, znajomych którzy byli na kontrakcie w krajach typowo islamskich jak Egipt , jest mało prawdopodobne by taki stan rzeczy mógł zaistnieć w śród muzułmanów .Kolega w Kairze mieszkał przez kilka lat . Może wśród mniejszości wyznaniowej . Co innego kraje Afryki środkowej.Tam jest to na porządku dziennym. Przy wódce można się dużo dowiedzieć. POZDRAWIAM

    1. Kościół, w jaki wierzę nie opiera się na winie i strachu, lecz na miłości i przebaczeniu. A jeśli chodzi o antykoncepcję, to w EUROPIE należałoby raczej zachęcać ludzi do posiadania dzieci, a nie przed tym „zabezpieczać.”:P

    2. Kościół, w jaki wierzę nie opiera się na winie i strachu, lecz na miłości i przebaczeniu. A jeśli chodzi o antykoncepcję, to w EUROPIE należałoby raczej zachęcać ludzi do posiadania dzieci, a nie przed tym „zabezpieczać.”:P

  3. http://www.graniczne.amu.edu.pl/PPGWiki/Wiki.jsp?page=U090424To z Pracowni Pytań Granicznych wykład Obirka ( wykłąd promocyjny Jego najnowszej książki). Polecam! A co do siostry Emmannuelle… Hierarchii Twojego Kościoła bliżej do lefebrystów czyli „zamordyzmu” niźli do Niej. Szkoda. Szkoda dla świata. Tak niewielu takich ludzi jak Ona. Jej jest bardzo blisko do Jezusa. Bardzo lubię słuchać wykładow prof. Polaka. Obecnie przerabia tematykę seksualną.

    1. IZo, mam nadzieję, że – mimo wszystko – takich ludzi, jak Ona jest w Kościele większość (choć „zamordystów” jest wśród nas i tak za dużo – i ostatnio jakby więcej…). Nie wiem, czy wiesz, ale klerycy nadal uczą się z podręczników prof. Polaka – bo po prostu nie ma nic lepszego. Intelektualna putynia nastała po nim… Szkoda. Ja bardzo lubię jego stwiedzenie, że na pytania o Boga jest na pewno więcej niż jedna dobra odpowiedź. Dlatego też studenci nazywali egzaminy u niego „ruletką Węcławskiego.” Teraz jednak nadchodzą czasy, gdy przyszli księża będą zmuszeni udzielać JEDNEJ odpowiedzi i to z niewzruszoną pewnością… Obym się myliła! Bo, mimo wszystko, wierzę w to, że Duch Święty czuwa nad Kościołem – i ocali chrześcijaństwo zanim je do reszty skompromitujemy. W samych kręgach kościelnych coraz głośniej mówi się o potrzebie nowego Soboru – bo świat pędzi naprzód, a my stoimy w miejscu… A słyszałaś o ks. Tomasie Haliku? To taki czeski Tischner/Obirek i Polak w jednym, tylko że on (na szczęście!) nie odszedł z Kościoła… Niedawno się o nim dowiedziałam i mam zamiar przeczytać wszystko, co napisał…

      1. Właśnie takie stwierdzenie a propos Ducha Św. padło w poleconym Ci przeze mnie wykładzie. Chrześcijanie, Ci myślący, mają nadzieję, że w końcu z całej Trojcy Świętej to własnie Duch Św. teraz zapanuje. Emma tu coś imputuje Obirkowi. Całkiem niesłusznie. On żadnych żali nie wylewa. Mało tego cieszy się, że KrK się nim specjalnie nie zajmuje – wiadomo o co chodzi :-). Żyje sobie obok KrK i jest szczęśliwy. Jak pięknie rzekł, że wierzy w Boga afirmacji. Ja też :-)).

        1. Powiedział też w pewnym wywiadzie, że jest „chrześcijaninem bez Kościoła.” Ja mam nadzieję, że taki Kościół, w jaki wierzę, jednak istnieje – a jeśli nawet nie, to zaistnieje w przyszłości. Ale to drobny szczegół, bo i tak go lubię. 🙂

  4. No ale Kościół po soborze właśnie jest otwarty na innych, nie?Nie bardzo rozumiem żale Obirka. Czy ktoś bronił prowadzić mu dialog z inaczej myślącymi? Do kogo on ma pretensję? Przecież i od niego zależało jaki ten Kościół jest.Kościół to nie jakaś abstrakcja, ale żywi ludzie.Z tych lamentacji Obirka można wywnioskować że Kościół jest zły, a on sam wspaniały i szlachetny. To bardzo wygodna postawa życiowa, zwalniająca od wszelkiej odpowiedzialności.Czytałam o Obirku że porzucił kapłaństwo dla kobiety, więc te jego żale to może tylko zwykłe dorabianie ideologii do swojego czynu.No w czasie miesiączki i tak dziecka się nie spłodzi więc nie moglo być opętane czy rude. Te okresy w których nie można było współżyć, adwent, wielki post, piątki, środy, miały znaczenie nie tyle ideologiczne co czysto praktyczne.Były to środki antykoncepcyjne tamtych czasów. Przecież kiedyś uchronić się przed ciążą można było tylko w jeden sposób-nie współżyjąc. Kobieta nie chcąc co roku rodzić dziecka mogła łatwo wykręcić się od współżycia, twierdząc że dzisiaj nie, bo piątek, dzisiaj też nie, bo święto itp.Było to po prostu dorabianie ideologii to takiej a nie innej sytuacji.No i sama Albo piszesz że mało kto się do tego stosował.A dla kobiety, ktora nie chciała co roku rodzić, tracić zdrowia i urody w wyniku częstych porodów taka postawa Ojców Kościoła była bardzo korzystna.Tak samo kult dziewictwa wynikał ze względów czysto praktycznych, z nadwyżki kobiet nad mężczyznami.Czytając wypowiedź Osgura można wywnioskować że korzeniem wszelkiego zła jest brak antykoncepcji. Niech no tylko środki antykoncepcyjne się rozpowszechnią to będzie żyć w jakimś Eldorado!

    1. Nie, Emmo, było odwrotnie: akt seksualny sam w sobie uważano za „zło konieczne”, a nawet grzech, chociaż tylko „powszedni” – i dlatego radzono się od tego powstrzymywać, gdy człowiek, na przykład, zamierzał iść do kościoła. Względy praktyczne „odkryto” później.Być może były to też jakieś wpływy żydowskie (islamskie?) – tam do dziś współżycie małżeńskie powoduje „nieczystość” z której należy się obmyć przez specjalną kąpiel. Zapewne nie wiesz, ale także w Cerkwi Prawosławnej kobieta miesiączkująca nie może, np., zbliżyć się do ikony (która odgrywa podobną rolę jak w kościele tabernakulum). Szczerze mówiąc, wątpię, by antykoncepcja rozwiązała którykolwiek z problemów świata – i mam na to nawet dosyć mocny dowód. Mimo obowiązywania we Francji od 40 lat bardzo liberalnej ustawy aborcyjnej i szeroko zakrojonej kampanii antykoncepcyjnej (włącznie z pigułką poronną) – liczba przeprowadzanych zabiegów przerywania ciąży wcale nie maleje.Dowodzi to, że często stawiane Watykanowi ulitmatum: ALBO ANTYKONCEPCJA ALBO ABORCJA – jest fałszywe. Także w krajach, gdzie dostęp do antykoncepcji jest zupełnie swobodny (jak Dania) panie robią sobie „wycieczki” po aborcję w 8. i 9. miesiącu… Człowiek to jest takie stworzenie, że nie znosi żadnych granić – bez względu na to, jak szeroko byłyby one zakreślone…

  5. Chciałem tylko wykazać że kościół nie może nawet po części zmienić zdanie w sprawie antykoncepcji .Zmieniając nieznacznie podważył by swój byt. Daleki jestem od poglądów Eldorado . Człowiek to nie zwierze i zahamowania powinien mieć. POZDRAWIAM

    1. Ależ może, może je zmienić – oczywiście w pewnych granicach. Aborcja na życzenie jest nie do zaakceptowania w świetle chrześcijańskich poglądów na życie, choć niektóre „ultraliberalne” Kościoły już ją dopuściły, płynąc beztrosko z prądem mody. Chodzi jednak o to, że nauczanie o antykoncepcji NIE JEST nauczaniem dogmatycznym – a dopuszczalność metod NPR już była pewną zmianą kościelnego punktu widzenia. 🙂 Myślę, że (nie czyniąc wielkiej wyrwy w moralności) można byłoby dopuścić te spośród środków antykoncepcyjnych, które nie szkodzą zdrowiu, w tych wypadkach, kiedy niemożliwe jest stosowanie metod naturalnych, albo kiedy ma to służyć uniknięciu jakiegoś poważnego zła, np. zarażenia się AIDS. Z uporem będę jednak powtarzać, że antykoncepcja nie jest lekiem na całe zło – a niekiedy sama potęguje problemy (chociażby demograficzne).

Skomentuj ~Emma Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *