Dzieje blogów dwóch…

(Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych z Was, jako moich stałych Czytelników, treść tego posta może się wydawać pełna powtórzeń – postanowiłam jednak i ja odpowiedzieć – przede wszystkim sama sobie – na ważkie pytanie: po kiego mi właściwie to całe blogowanie?:))

Myślę, że blogi to po prostu rodzaj współczesnej „agory” albo Hyde Parku – miejsca, gdzie każdy może „wykrzyczeć siebie”, swoje poglądy i pasje…

Żyjemy w szczęśliwych czasach, kiedy to KAŻDY może zostać pisarzem lub dziennikarzem – zamiast własnego pisma zakładając bloga, co jest dużo prostsze i (na ogół) bezpłatne. Choć z talentem bywa już bardzo różnie.:)

Ale, jak pokazały przykłady choćby Wawrzyńca Prusky’ego czy też (ostatnio) Kataryny, dla niektórych to niewinne z pozoru hobby może się stać całkiem niezłą odskocznią do kariery…:)

O blogach się mówi, blogi się szeroko komentuje, traktuje się je z coraz większą powagą…

A jeśli o mnie chodzi, to pierwszego swego bloga (który już, niestety, nie istnieje) założyłam po prostu „dla wygody” – dosyć miałam odpowiadania na różnych forach i czatach w kółko na te same pytania, dotyczące religii, wiary i Kościoła (wierzcie mi, że są to tematy, które wciąż na nowo rozpalają emocje, choćby były „wałkowane” tysiące razy!). Kiedyś na jakimś forum rzuciłam myśl, że gdyby nawet nie było KK, to ku uciesze internautów należałoby go co prędzej wymyślić. :))

Postanowiłam więc w końcu zebrać w jednym miejscu wszystkie swoje odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania, jakie mi przychodziły do głowy. 🙂 Drugi z moich blogów (ten, który właśnie czytacie) powstał, jak wiadomo, kiedy miałam niewątpliwe szczęście zakochać się w P. – i rzeczywiście w początkach służył mi głównie jako rodzaj „wirtualnej spowiedzi” czy też autoterapii: pomagał uporządkować szalejące we mnie myśli i uczucia (blogów tego typu jest w Sieci zatrzęsienie, ale zwykle piszą je nastolatki, ja zaś jestem dorosłą kobietą) – teraz zaś, kiedy to wszystko się już „uspokoiło” – w dużej mierze  wróciłam do dawnej formuły.

Czy zatem bloga pisze się „dla siebie” ? Tak – i nie. Oczywiście, któż z nas nie jest mile połechtany, gdy nasz post zostanie polecony? (Choć dla autora bloga oznacza to zawsze dodatkową „pracę”, związaną z odpisywaniem na nawał komentarzy, które się wówczas pojawiają…) 

Ale z drugiej strony, na pewno nie jest tak, że blogowanie to rodzaj ekshibicjonizmu (jak mi niedawno napisał jeden z moich przyjaciół) –  o ile się pamięta, że jednak nie jest to „pamiętnik pisany do szuflady”. Moje posty na pewno jakoś „odbijają” moje życie i przekonania, ale nie są ich fotograficznym zapisem. Pamiętajcie, że zawsze jest w tym jakiś element (auto)kreacji albo intelektualnej prowokacji…

Poza tym jesteście jeszcze Wy, moi Czytelnicy – i Wasze komentarze niejednokrotnie mnie inspirują albo zmuszają do zmiany poglądów na jakąś sprawę…

Tak więc pisze się również „dla innych” , niekiedy nawet „na specjalne zamówienie”, choć, szczerze powiedziawszy, niezbyt lubię, gdy ktoś próbuje narzucić mi gotowy temat.

Ale kiedy piszecie mi, że to, co tu wypisuję, czemuś służy, jestem naprawdę szczęśliwa…

31 odpowiedzi na “Dzieje blogów dwóch…”

  1. Widzę,że przypadł mi zaszczyt wypowiedzieć się jako pierwszemu.Ja trafiłem do Ciebie ponieważ szukałem tematu w wyszukiwarce Google.Zacząłem czytać i powiem szczerze,że spodobał mi się Twój styl oraz tematy,które poruszasz.Teraz muszę poświęcić trochę czasu,aby przeczytać to,co napisałaś do tej pory.Mam nadzieję,że mi się to uda.Jeszcze raz miłego dnia życzę!

      1. Ależ bardzo mi miło. :))) Ja Ciebie też, chociaż chwilam trudno mi Cię rozgryźć – postrzegam Cię jako kogoś w rodzaju „wierzącego wolnomyśliciela.”:)) A niekiedy uważam, że dajesz się zbytnio ponosić emocjom – a przecież prowokatorom w rodzaju Attona tylko o to chodzi. Sprowokować kogoś do słownej „bójki” a potem krzyczeć na całą Sieć: „O, proszę, ci KATOLICY to tylko tak potrafią!” Oprócz tego nie mają nic do powiedzenia…

        1. Czasami odnoszę wrażenie, że wśród wierzących jestem ateistą a wśród ateistów budzi się we mnie głęboka wiara. Na pewno masz sporo racji, nadal szukam własnej drogi i nie lubię „nawracania” nawróconych. Co do sporów z ateistami, ( z tymi co się usiłują produkować na różnych blogach), żaden z nich nie ma klasy, zwykłe oszczymurki, banda gówniarzy, która uważa wszystkich wierzących za debili, nie są warci żadnej polemiki. Gdyby choć jeden z nich miał klasę S.Lema, można by się pospierać. Ale Lem odszedł, szkoda…. A swoją drogą chciałbym widzieć jego minę, gdy ujrzał Tego w którego nie wierzył…

          1. :))) Fakt – ja zawsze uważałam, że ateiści będą najbardziej zdziwionymi obywatelami Nieba – a także, zapewne, najajbardziej bezinteresownymi, bo przecież dobrze czyniąc całe życie zupełnie na nic takiego nie liczyli…

  2. Pani Aniu przyznam z całą odpowiedzialnością,że Blog Pani jest interesujący,porusza tematy frapujące każdego ,a zwłaszcza osób wierzących.Pisze Pani w sposób ujmujący ,ciekawy,inspirujący i inteligentny .Odpowiada Pani na komentarze i traktuje wszystkich z szacunkiem i za to Pani dziękuje.Ja swojego Bloga piszę z myślą o bliżnich,ma on raczej charakter ewangelizacyjny,oraz dotyczy rad w życiu codziennym na podstawie Biblii. qvovadis-blog.blog.onet oraz http://www.gw-investment.com strona główna forum-religie,gusła,zabobony.

  3. Nie tuzinkowy blog ciekawie balansujący na odczuciach osobistych(bardzo prywatnych) i wkomponowane w to zagadnienia religijne. Tematy religijne przystępnie ujęte dające dość obszerne spektrum zagadnień. Choć czytam tego bloga od kilku miesięcy to myślę ze jeszcze długo go będę czytał a ten post nie jest mową pożegnalną, tylko podsumowanie jakiegoś (?) etapu. Za ciekawie się Panią czyta. POZDRAWIAM

    1. Ależ bardzo mi miło! Wiesz (wie pan?), kilkakrotnie w ciągu tych 2 lat miałam wrażenie, że mój blog „się kończy”, tak jak większość tych z serii „kocham księdza” – a ja nigdy nie chciałam, żeby był tylko o tym. Ale po jakimś czasie zawsze okazywało się, że jeszcze jest coś, o czym powinnam koniecznie napisać, jakiś temat, na który trzeba się wypowiedzieć. I tak to się toczy do dziś. 🙂 Sadzę, że będę go pisała dopóty, dopóki będę miała coś do powiedzenia. Ciekawe tylko, co się stanie, kiedy skończy mi się miejsce, przyznane na koncie blogowym? Zostało jeszcze tylko 14 MB…

      1. Założysz nowego bloga, jaki problem. Ważne by było o czym pisać, o co się pospierać i „pięknie różnić”. A jak czasami nas poniesie to dobrze, w końcu czym by był człowiek pozbawiony emocji. Pozdrówko…

        1. Ale będę żałowała tego, co tutaj już napisałam (w końcu to kawał mego życia) – tak więc mam nadzieję, że do tego czasu znajdę jakiś sposób, aby to wszystko nie zginęło w niebycie…

  4. Trafiłem na Pani bloga przypadkiem, ale ja nie wierzę w przypadki :))). Tu, ma miejsce wymiana myśli, otwarta na inne poglądy, wolna od moralizatorstwa i narzucania własnych przekonań. To mnie cieszy i przyciąga do czytania i wypowiadania się :))).Dziękuję!!!

  5. Przyznaję bez bicia, że dla mnie blog miał być swego rodzaju formą sprawdzenia się w pisaniu. Odkąd sięgam pamięcią, pisanie, poza czytaniem, było i jest jednym z moich ulubionych zajęć. Niestety zabrakło mi odwagi, a może bardziej wiary w siebie, by coś w tym kierunku zdziałać i zdawać np. na dziennikarstwo. Dawniej pisało się do szuflady, teraz dostaliśmy w prezencie blogi, gdzie nie tylko możemy niejako wyrzyć się pisarsko, ale też poznać ciekawych ludzi, wymienić swoje zdania, poglądy, dodać sobie wzajemnie otuchy, kiedy trzeba wylać kubeł zimniej wody. I w tym chyba tkwi cały urok :)Pozdrawiam serdecznie

    1. Przyznam Ci się, że na pierwszym swoim blogu próbowałam publikować swoją, pożal się Boże, powieść w odcinkach. 🙂 Na szczęście życzliwi Czytelnicy powiedzieli mi, że felietonistyka zdecydowanie lepiej mi wychodzi…Życzę większych niż moje sukcesów w pisaniu!

  6. Sama piszę czasem o sprawach wiary, choć wydaje mi się, że za bardzo szarpię tematy. Ty piszesz w sposób wyważony i raczej trzymasz się określonej konwencji, a ja lubię blogi z misją. Dlatego tu jestem. Dobrej nocy :*

    1. Ojej…nie wiem, czy mam aż „misję.” Po prostu wydaje mi się, że na niektóre tematy mam coś ciekawego do powiedzenia…

  7. Ja pisze bloga po części z wygody – od 15 lat piszę pamiętnik, taki zwykły dziennik z zapisakmi z życia. Teraz od kilku lat piszę też bloga – w postaci pamietnika. Wiadomo że to nie to samo, że tu nie napiszę wszystkich swoich sekretów. I masz rację z tym „połechtaniem” przez onet. Kiedyś bardzo chciałam żeby onet polecił choc jeden mój post, ale kiedy tak się stało mój blog przez chwilę stał się publiczny a to mi bardzo przeszkadzało. I teraz szczerze mówiąc piszę tak żeby zaden mój post nie był już nigdy polecony. Mam swoje grono czytelników, ja zaglądam też do kilku osób i tak mi dobrze 😉 muszelka

    1. ach, jeszcze chciałam dodać że Twój blog jest jednym z tych, który mnie wyjątkowo ciekawi i odwiedzam go regularnie! Po prostu – ma swój poziom 😉 Ani waż mi się go przestać pisać!!!! ;-))))) pozdrowionka muszelka

      1. Nie, nie przestanę pisać (wszyscy grafomani tak mówią, swoją drogą :))), chyba że nie będę miała Wam już zupełnie nic więcej do (o)powiedzenia, albo że P. znudzi się ten „trójkąt z blogiem w tle.” Co może rychło nastąpić, bo synek mnie woła!!!!

    2. Ja pamiętnika właściwie nigdy nie pisałam – moje życie nie wydawało mi się na tyle interesujące, by je „uwieczniać dla potomności” – wolałam tworzyć opowiadania i wiersze… A blog? To zwykły „pożeracz czasu”! 😉 Czasami myślę, że w naszym małżeństwie jest nas troje – ja, P. oraz BLOG – i mój mąż się czasami na to zżyma, choć przecież sam tego pragnął. Może on sam kiedyś coś więcej o tym napisze…

  8. ja pisałam już od dawna. do szuflady. miałam swój pamiętnik. ale któregoś razu postanowiłam iść z duchem czasów i założyłam bloga. i – już od trzech lat tak sobie piszę. jak ktoś cjce to niech sobie wejdzie i sprawdzi co napisałam, jak ktoś nie chce nie zmuszam. i tu jest właśnie ta wolność. pozdrawiam.www.antonia25.blog.onet.pl

    1. Leszku, myślę, że blog, tak jak wszystko, ma czas narodzin, wzrostu i upadku – ale uważam także, że to, co Ty robiłeś w Sieci ma głębszy sens, niż to, co ja piszę tutaj. Nie załamuj się, proszę.

      1. Nie bądź taka skromna – naprawdę cieszę się, że Twój blog tak się rozwija i wiem dobrze, że to Twoja praca i Twoja zasługa. Bardzo dużo dobrego robisz prowadząc tego bloga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *