Samo życie…

Niektórzy z Was, drodzy Czytelnicy, niepokoją się, czy „aby wszystko u nas w porządku” – ponieważ od pewnego czasu nie pisuję zbyt wiele o naszym życiu prywatnym, spróbuję więc niniejszym wypełnić nieco tę lukę… 🙂


Nasz synek, Antoś, jak wiadomo, miesiąc temu ukończył dwa lata – i z tej okazji urządziliśmy mu stosowną uroczystość. Zdmuchiwanie świecy (po raz pierwszy zupełnie samodzielnie) tak mu się spodobało, że – na wyraźne żądanie Dostojnego Jubilata – musieliśmy tę czynność powtarzać. Wielokrotnie.

Ze słuszną matczyną dumą stwierdzam, że nasz dwulatek wykazuje się niezwykłą wprost inwencją (wyrażającą się np. we wcale udanej próbie podpalenia drewnianego blatu od kominka, przy użyciu pudełka zapałek…) oraz swoistym poczuciem humoru – ostatnio np. zamknął kota w serwantce z kryształami – przecież to byłby ubaw po pachy zobaczyć, co kot może z nimi zrobić w ciągu kilku sekund. Dodam jeszcze, że ten mebel (w stylu późnego Gierka) wraz z całą zawartością moi rodzice posiadają od lat – i jakoś do tej pory żadnemu z licznych dzieci wychowywanych w tym domu równie ucieszna krotochwila nie przyszła do głowy… No, cóż, podobno zawsze kiedyś musi być ten „pierwszy raz.”

Muszę mu jednak przyznać, że cechuje go także spora dawka zdrowego samokrytycyzmu: ilekroć zdarzy mu się coś przeskrobać, sam, ze zwieszoną główką, pokornie stawia się do kąta… 🙂


W widoczny sposób rozwija się także jego mowa, tyle że…często mylą mu się głoski: 'b”, „z” i  „d”, stąd np. słowo „but” w jego wykonaniu brzmi jak (przepraszam za wyrażenie) „dup” – a kiedy w supermarkecie mijamy stoisko z zupkami dla niemowląt, wszyscy patrzą na nas dziwnie karcąco.Domyślacie się zapewne, CO mój syn krzyczy zamiast „zupa”?:)

Codziennie bladym świtem otwieram jedno oko (zwykle lewe) i zmagam się z widmem stojącego nade mną faceta, który nie wiedzieć czemu dopomina się, żeby go pocałować – i codziennie, stwierdziwszy, że agresorem jest stale ten sam Osobnik Zaślubiony, oddaję mu pocałunek i z pełnym spokojem zapadam ponownie w sen, aż do czasu, kiedy obudzi się Antoś.

A on już mi dostarczy tylu rozrywek, że wieczorem, kiedy P. wróci z pracy, sama będę się dziwiła, jakim cudem pomiędzy jedną a drugą udało mi się nie tylko: popracować, poćwiczyć, posprzątać, pomodlić się i poczytać, ale nawet napisać coś dla Was i do Was.

Więcej, ludzie, Wam nie powiem – bo to się nie mieści w głowie! 😉

31 odpowiedzi na “Samo życie…”

  1. Oj, dwa lata to wspaniały wiek. Dzieci są urocze, ale trudno za nimi nadążyć 🙂 Mam praktyki w przedszkolu z trzylatkami – trochę starsze, a dzięki temu szybciej biegają i przez to na spacerze z nimi spalam więcej kalorii niż przez cały tydzień razem wzięty 🙂 male-piwo.blog.onet.pl

    1. Mój synek nigdy nie chodził – odkąd tylko stanął na nogi, stale porusza się biegiem.:) Co zresztą na początku wyglądało bardzo zabawnie, bo jego nóżki „biegły” szybciej niż cała reszta ciała (jak na kreskówkach:)) – przez co często zapoznawał się z bliska z Matką Ziemią…

  2. Aniu pozdrawiam Cię. Bywam u Ciebie często, chociaż cichutko. Powiem po przeczytaniu tej notki, że niejedna z „karzących” Ciebie Osób chciałaby (napewno) przez małą chwilkę poczuć taką miłość jaką masz Ty.Serdecznie Cię pozdrawiam i Twoją Rodzinkę. Ps. Nie wyobrażam sobie przestrzeni wirtualnej bez Twojego bloga

    1. Dziękujemy serdeczne za miłe słowa i też pozdrawiamy życząc wszystkiego dobrego.P.S. Muszę nadmienić, że dziś kończę 38 lat 🙂

    2. Przyznam Ci się, Zielonooka, że mnie w miarę upływu czasu (i wzrostu popularności, co nie zawsze bywa przyjemne) myśl o życiu pozablogowym wydaje się coraz bardziej kusząca.:) Natomiast jak najdalej staram się odpędzać od siebie przypuszczenie, że ci, którzy piszą te wszystkie nieprzyjemne rzeczy robią to po prostu z zazdrości. Bo niby czego mieliby mi zazdrościć?

  3. Rodzinka jak się patrzy! No, może jedynie kot ma jakieś zastrzeżenia 😉 Miło włączyć z rana komputer i przeczytać, że ktoś jest szczęśliwy…tak po prostu:)

    1. Fafkulko, ja jestem szczęśliwa chronicznie – i trwa to już tak długo, że czasami sama się dziwię, jak można rano wstać i być szczęśliwą – a wieczorem kłaść się spać i…dalej być szczęśliwą. W nałóg mi już weszło, czy jak?:) Myślisz, że człowiek może być taki szczęśliwy zupełnie BEZKARNIE?

      1. Czy szczęscie jest winą, żeby za nie wymierzana była kara? No jak może Ci taka rzecz do głowy przyjść?:) A tak swoją drogą- fajnie, że złapałaś istotę szczęścia, które nie jest euforią i nie ma związku z wygraną w LOTTO;) No, powinnam kończyć te przemyslenia dotyczące szczęścia, bo za chwile zacznę popadać w coelhizm (czy jak się to tam pisze):)

  4. O jak miło 🙂 taki wpis aż dodaje chęci do życia – i pociesza inne młode mamy łobuziaków (mój właśnie skończył 20 miesiąc). Przy kocie w kredensie pełnym kryształów blednie nawet chowanie blueconnecta do pralki :):):)

    1. No, nie przesadzajmy – Twój też był niezły. :))) Właśnie słyszę, jak moja mama rozważa (na razie tylko teoretycznie;)) problem, dlaczego właściwie nie wolno bić dzieci…;) A, tfu, tfu, na psa urok – chyba by nam wszystkim ręce uschły. Przecież to takie urocze maleństwa….:)

      1. Pewnie, że słodkie maleństwa 🙂 A zakazy i bicie nic nie dają – mój łobuz dobrze wie, że komputer jest „zakazany”, co wcale nie przeszkadza, żeby kiedy mama nie patrzy w tajemniczy sposób znikało wszystko, co tylko można od komputera odpiąć :):):) Chyba muszę komputer postawić na szafie, a peryferia łańcuchami do ścian poprzybijać 😉 Ale z kotami sami sobie ustalili „równowagę sił” i chyba zwierzaki nie dałyby się nigdzie pozamykać 🙂

  5. Mam dwóch synów /już dorosłych ;-)/ jeden z nich w dzieciństwie był strasznie opłakany – prawdziwa beksa i bez mamy ani rusz, drugi cały dzien miał usmiech od ucha do ucha i trzeba było miec oczy dookoła głowy by za nim nadążyć :-)) jak coś spsocił to śmiał się i cóż ja miałam zrobic :-)) Ciesz się Kochana, że masz takie żywe sreberko – mój tata zawsze mówił, że jak dziecko nie nabroi, to coś z nim jest nie tak :-))Pozdrawiam i najlepszego dla maluszka życzę – Rodzicom oczywiście też 🙂

    1. Dobrze, że jesteś! W takim razie w Dniu Twych Urodzin Bożego Błogosławieństwa dla Ciebie i Twych Bliskich.

    2. Antoś kiedy narozrabia to zaraz ma te szare oczyska pełne łez, całuje mnie po rękach i powtarza: „Mama, nic… nic…” No, i jak tu się długo gniewać na takiego?:)

  6. Bardzo milo czytac o ludziach szczesliwych zycze Dwulatkowi samych zdrowych i radosnych lat . Badzcie dalej radosna i szczesliwa rodzina.Marika.

  7. Pozdrawiam serdecznie .cóż tu życzyć ,jak widać z Komentarza aż tryska Szczęściem s opisanego Komentarza ,Tylko tak dalej ,Ale Przede wszystkim Bożego Błogosławieństwa i wiele radości z Synalka Upragnionego z Panem Bogiem

  8. Witam.Jak dla mnie to ostatnie zdanie brzmi dość tajemniczo i poetycko,a to pobudza wyobraźnię!

    1. I tak właśnie miało być, pani Tereso!:) MIMO WSZYSTKO nie jestem przecież ekshibicjonistką i wiele naszych „spraw małżeńskich” wolę pozostawić w ukryciu. 🙂

  9. Z niedowierzaniem przeczytałam slowa o zniknięciu z netu:) Nie rob tego, proszę.Czesto do Ciebie zagladam i kiedy nie ma nowego wpisu troszkę mniej się usmiecham:) A tak poważnie to dajesz mi duzo siły:)i nadziei,ze cos co jest niemozliwe – mozliwym może sie stać. Ze, w tym niemozliwym, choc to niełatwe jest Bóg i miejsce dla Niego. Dziekuję Ci za to….prosze nie znikaj:):) Pozdrawiam was ciepło

    1. Nie martw się, Noemii, nie przestanę pisać – dopóki będę miała o czym! Bo ileż można w kółko o tym samym?:)

  10. Albo przesyłam dwa namiary- jeden to adres bloga http://marcin-wolski.blog.onet.pl/ W necie „wolski.lesniak”- nie mylić z Marcinem Wolskim.Drugi namiar to link artykułu o autorze bloga (przypadkiem dostałam gazetę, za którą nie przepadam i odnalazłam w necie link do tego artykułu) http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/piaseczno-zabiora-im-dzieci-bo-sa-biedni_127105.html?p=2 Druga strona artykułu jest ważniejsza. Przesyłam Tobie dlatego, iż wraz ze znajomymi towarzyszyliśmy 21 lat młodemu człowiekowi, który całe życie wychowywał się w domu dziecka. Takie domy naprawdę nie przygotowują wychowanków do życia. Nasz znajomy- kiedy poznaliśmy był mieszkańcem domu dla bezdomnych mężczyzn. Spotkanie z tym człowiekiem to było odkrycie nieznanego nam świata przede wszystkim ogromnego braku miłości od początku życia. Ten brak miłości owocował wieloma tragediami w życiu tego człowieka. Pomóc osobiście nie mogłam, gdyż sama miałam bardzo trudną sytuację (też jestem osobą niepełnosprawną i zostałam sama z dwójka maleńkich dzieci). Jedyną pomocą z mej strony była modlitwa i intencje mszalne za tego człowieka, który przez swoje doświadczenia nienawidził Boga, księży i kościoła. Obecnie podjął studia na Uniwersytecie Warszawskim i po 21 latach „wychodzi na prostą”.Przepraszam za tak długi wpis- ale Ty masz takie wrażliwe i dobre serce. Proszę pomódl się za Marcina Leśniaka, którego blog właśnie znalazłam.Pozdrawiam

    1. Pomodlę się, oczywiście – ale i pomyślę, czy nie mogłabym zrobić czegoś jeszcze… Ps. Wcale nie jestem „dobra” ani „wrażliwa” – po 2 latach życia bez sakramentów coraz wyraźniej widzę, jaka ze mnie egoistyczna wiedźma…

      1. Co do „PS.”- nie zgadzam się z Twoją opinią o Tobie Albo :)Moja droga była odwrotna- moi rodzice nie modlili się ze mną i nie przekazali mi wiary. Dzięki babci byłam ochrzczona i jako dziecko przystąpiłam do Pierwszej Komunii i przyjęłam sakrament Bierzmowania. I jako dziecko odeszłam od sakramentów i kościoła. Kiedy po ponad 20 latach przyszła łaska nawrócenia- wierz mi spotykałam w większości- praktykujących katolików- trudnych, przykrych i przekonanych o swej „nieomylnośći”, którzy taką jak ja grzesznicę pouczali i traktowali z pogardą ( miałam tylko cywilnie potwierdzone małżeństwo- bo wtedy nic dla mnie nie znaczył sakrament małżeństwa- a kiedy najbliższy człowiek opuścił mnie i nasze dzieci to okazało się kto naprawdę jest przyjacielem).Dobrze, że spotkałam też- choć w moim przypadku- mniejszość- cichych, pokornych i życzliwych wierzących. Przyznaję Żywy Bóg tak zadziałał w mym życiu, ze nie potrafię już opierać się na ludziach- choć byłam wdzięczna za spotkania z tymi cichymi i pokornymi.Albo z Twoją wielką wiarą i ogromnym pragnieniem sakramentów jesteś bardzo szczera i prawdziwa. I tak trzymaj! Obiecuję Tobie modlitwę- za Was. Niech Bóg Wam BŁOGOSŁAWI.

Skomentuj ~Barbara Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *