Dzień Uśmiechu: Piesek.

Tę historię ktoś z moich znajomych zasłyszał w autobusie.

Pewien facet opowiadał współpasażerom, że miał psa, dużego owczarka – i ten zaprzyjaźnił się z pieskiem sąsiada, malutkim kundelkiem. Jak to psy mają w zwyczaju, „koledzy” wszędzie biegali razem, byli nierozłączni.

Ale pewnego dnia ten człowiek z przerażeniem zauważył, że jego pupil niesie w pysku tę małą psinę – martwą!

„No, tak! – pomyślał sobie – Mój pies pewnie go zagryzł, a teraz sąsiad będzie miał do mnie pretensje!” Nie namyślając się długo, postanowił więc zatrzeć ślady zbrodni: zaniósł pieska na podwórko sąsiada i uwiązał przy budzie. (Nie róbcie tego w domu!:)).

Po pewnym czasie do jego drzwi zapukał sąsiad. Był bardzo blady i roztrzęsiony.

– Sąsiedzie… – wyjąkał – niech pan pójdzie ze mną i zobaczy… bo ja nie wiem, może już mam zwidy… Mojego pieska wczoraj wieczorem zabił samochód – wykopałem więc grób i własnoręcznie go pochowałem… A dziś wychodzę, patrzę – a on leży przy budzie! Uwiązany. I nieżywy!

No, tak: to był prawdziwie wierny pies! Nie dość, że wrócił do domu nawet z zaświatów, to jeszcze się sam uwiązał! :))) Bo któż by wpadł na to, że owczarek będzie szukał swego przyjaciela, wyczuje jego zapach w płytkim grobie i postanowi go… „ratować”?! 🙂

 

Nawiasem mówiąc, niektórzy obchodzą dziś nie tylko Dzień Uśmiechu, ale także Dzień Zmarłych… Zwierząt. A jutro jest ich „dzień zaduszny” (sic!), Zawsze dwa dni przed wspomnieniem św. Franciszka…

Od razu wyjaśniam – nie mam nic przeciwko Dniom Zmarłych Zwierząt (już słyszę ten oskarżycielski ton: „A, bo wy-chrześcijanie, to zawsze…”:)). Co więcej, uważam, że wielu czworonożnym męczennikom, zatłuczonym na śmierć przez „panów stworzenia” NALEŻY SIĘ od nas choćby takie wspomnienie. Jeśli jednak ich „dzień zaduszny” budzi mój teologiczny sprzeciw, to bynajmniej nie dlatego, jakobym uważała, zwierzęta na pewno żadnej „duszy” nie posiadają. Jeden z moich spowiedników rozsądnie odpowiadał na takie pytanie: „Nie nasza to sprawa dociekać, co Stwórca zechce uczynić ze swoim stworzeniem!” Ale, jeśli nawet za wolą Stwórcy będą jakoś egzystować w przyszłym świecie – to przecież nie grzeszą (to my czasem grzeszymy naszym postępowaniem wobec nich!) – tak więc nie potrzebują naszej modlitwy. A to właśnie ona jest istotną treścią Dnia Zadusznego…

28 odpowiedzi na “Dzień Uśmiechu: Piesek.”

      1. Toć przecie wierę:) Podałżem jeno k’temu, by pokazać, że rzecz już ładnych parę pokoleń własnym życiem żyje…:) Kłaniam nisko:)

  1. Mam cichą, cichutką nadzieję, że wbrew różnym mądrościom, istnieje jednak Niebo dla zwierząt. I że spotkam się kiedyś z moimi ukochanymi Maksem, Filipem i Ślepym Kotem;)Dzisiaj natomiast obchodzę rozpoczęcie roku akademickiego (co niestety nie kojarzy się z Dniem Uśmiechu).

    1. Wiesz, zupełnie prywatnie sądzę, że Pan Bóg zbyt kocha wszystkie swe stworzenia (śpiew ptaków, itd.) by chciał się bez nich obejść w wieczności… W innym wypadku nie byłby ich powołał do istnienia, Jest taki piękny fragment w Księdze Mądrości: „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!” (Mdr 11, 24-26). A początek roku akademickiego… No, cóż, droga doti – uśmiechaj się do swoich studentów, a może oni odwdzięczą się tym samym?:) Jeden z moich ukochanych profesorów mówił o mnie: „To dziewczę, co się ciągle śmieje!”

      1. I tak z uśmiechem na ustach przeszliśmy od psychologów chrześcijańskich do zwierzęcych.. Czyli na psy.. Św. Franciszek, to się chyba w grobie przewraca, podobnie jak Johann Sebastian Bach , Ludwig van Beethoven i inni przedstawiciele tego gatunku, których muzyka trafiła nie tyle pod strzechy jak do obór he, he:-)))

        1. Mnie nie przeszkadza, Heniu, jeżeli pod wpływem muzyki również zwierzęta lepiej się czują (i dzięki temu dają nam więcej mleka czy jajek:)). Jesteśmy za nie odpowiedzialni wobec Tego, który je stworzył (tak jak i nas). W tym sensie uważam, że „prawa zwierząt” to właściwie OBOWIĄZKI ludzi wobec nich. Być może przesadą jest organizowanie uroczystych pochówków dla piesków (podczas gdy dziadka się skremuje, bo nikt się nie zgłosił po jego zwłoki – w Szwecji tak dzieje się już w prawie 50% przypadków – rodzina się nie zgłasza…). Ale przesadą w drugą stronę jest wrzucanie martwego psa np. do zsypu, jakby był śmieciem. Słyszałam o przypadkach, kiedy oburzone starsze panie wyrzucały z kościoła niewidomych wraz z psem przewodnikiem („jak pan śmie – to bydlę! W Domu Bożym!”) – jak gdyby zwierzę było „nieczyste” z samej swej natury. A przecież i w nich jest „tchnienie życia”, które pochodzi od Stwórcy… Przypomniał mi się tu jeszcze dowcip: „Przychodzi facet do kancelarii parafialnej i prosi: „Chciałbym zamówić mszę pogrzebową dla swojego przyjaciela. Nazywał się Reks – i był psem.” „Czy pan zwariował? My tu nie chowamy psów! Niech pan zapyta u tych sekciarzy tam, na górce – może oni panu pomogą!” „Dobrze, no to pójdę. Ale chciałem przy okazji pogrzebu złożyć ofiarę na kościół… sto tysięcy złotych.” „Niech pan zaczeka! Nie wspomniał pan, że pański pies był katolikiem!”

  2. „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!” (Mdr 11, 24-26).Z tego cytatu wynikałoby,że Bóg oszczędzi wszystkich ludzi a nawet szatana. Przecież on chyba też jest jego stworzeniem?Mam rację? Fajnie by było gdyby to była prawda 🙂

    1. Ks. Hryniewicz, a także ks. Malicki, twierdzą, że Bóg miłuje nawet swoje „czarne anioły.”:) Jest jednak jeden warunek – szatan musiałby CHCIEĆ się nawrócić, bo przecież Pan Bóg nikogo nie będzie zbawiał na siłę…:)

  3. A ja myslę, ze można się za zwierzątka i tak pomodlic. a że jest Dzień Usmiecu, no to sie usmiecham do Ciebie :):):):):) pozdrawiam

    1. Może największą pokutą w przypadku „ojca pychy” byłoby właśnie samo ukorzenie się przed Bogiem, przyznanie się do błędu?:)

  4. Wprawdzie już po dniu uśmiechu, ale może jeszcze się zmieszczę..Święta się zbliżają.. Wychodząc naprzeciw potrzebom rynku usługowego i swoim – wymyśliłem prywatną działalność: Absolutna NOWOŚĆ oraz HIT sezonu!!! Trzepanie dywanów w domu klienta..Do tego korzystny rabat za dodatkową usługę w postaci wietrzenia..

  5. Wspaniała historia o zwierzakach:) I całkiem możliwe, że tkwi w niej ziarno prawdy. Co zaś się tyczy zwierzęcych dusz – w tym temacie zdecydowanie jestem poganką i najbliższe są mi wyobrażenia o „krainie wiecznych łowów Manitou” 🙂 A nawet w Apokalipsie jest takie dziwne zdanie – „i wyginęła w morzach trzecia cześć zwierząt – te które maja dusze”. Dla mnie one wszystkie mają dusze :):):)

    1. Nawet według Biblii one wszystkie mają dusze – jest w nich „tchnienie życia” pochodzące od Boga, tak samo, jak w nas. 🙂 Dyskusja od wieków toczy się tylko wokół tego, czy są to dusze nieśmiertelne. 🙂 Natomiast nie mam wątpliwości, że Bóg (jeśli zechce) będzie mógł nawet „z nicości” odtworzyć dowolne ze swych stworzeń. Jest także w NT taki fragment: „[Całe] stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych.Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.” (Rz 8, 19-22) Może to sugerować, że przemiana, która będzie naszym udziałem – będzie też udziałem całej natury. 🙂

      1. No to mnie pocieszyłaś, że nie jestem aż tak pogańska jak myślałam (chociaż myślałam oczywiście o nieśmiertelnych duszach, bo nie mogę sobie wyobrazić duszy śmiertelnej – po co byłaby i niby jak miałaby umierać?)

        1. „Dusza” to jest w ogóle ten tajemniczy pierwiastek, który „martwe zamienia w żywe” — stąd Arystoteles twierdził, że nawet rośliny posiadają duszę, skoro mogą rosnąć i się rozmnażać (i ostatnie badania nad odczuwaniem roślin zdają się to potwierdzać:)). Ja jednak nie mam problemów ze śmiertelnością takiej duszy – po prostu ginie ona (rozwiewa się?:)) wraz z ciałem, które ożywiała – „duch wraca do Boga, który go dał.” Dowodem na to, że może to dotyczyć zwierząt, jest fakt, że chyba nigdy nie zanotowano przypadku, by martwe zwierzę „ukazało się” komuś po śmierci. 🙂 Ale, jak mówiłam, troskę o ich pośmiertny los lepiej jest pozostawić ich Stwórcy.

          1. Z tymi „ukazaniami się” rożnie bywa, opowieści „o duchach” pełne są nie tylko zmarłych przodków ale też widmowych koni, psów, czy też innych zwierząt. A dusze? Nasze też przecież wracają do Boga 🙂 Tutaj kłania się jeszcze jedno zagadnienie – lubimy myśleć o sobie jako o „koronie stworzenia”, ja jednak nie jestem pewna czy jest to uzasadnione miano. Wierzymy w jednego Boga, Ojca całego Wszechświata. A teraz wiemy jak bardzo wszechświat ten wymyka się jeszcze naszemu poznaniu – co sprawia, że wiedząc tak mało uzurpujemy sobie miano „korony”? Może gdzieś istnieją istoty jeszcze bliższe Bogu niż my? A skoro tak by było – i ich dusze wracają do Ojca. Chyba nie chcielibyśmy, żeby jacyś tajemniczy Obcy odmawiali nam prawa do posiadania nieśmiertelnej duszy z tak błahego powodu, że jesteśmy mniej rozwinięci czy mniej inteligentni 😉 A my spokojnie odmawiamy duszy naszym braciom mniejszym 🙁 U ks. Artura znalazłam piękną modlitwę św. Franciszka. Święty nazywa naszym bratem i siostrą nie tylko „żywe” zwierzęta ale też wodę, ziemię, ogień… Jest mi to bardzo bliskie, bo moje „pogantwo” sięga tak daleko, że widziałabym duszę nawet w morzu lub górach :):):)

          2. W poście o „kosmitach” sama pisałam o tym, że niektórzy z „Obcych” mogą być święci, bezgrzeszni, „jak aniołowie w niebie” – tak więc z tym też nie mam problemu. Aczkolwiek nie musi to wcale oznaczać, że są oni „bliżsi” Bogu niż my – dobry Ojciec kocha przecież wszystkie swoje dzieci jednakowo i wszystkie „najbardziej.” Prawda?:) Aczkolwiek, jeśli jesteśmy słabsi czy mniej rozwinięci od od naszych braci z Kosmosu, to tym bardziej „zasługujemy” w Jego oczach na współczucie i pomoc. Czy nie jest tak, że bardziej kocha się niepełnosprawne dzieci? Natomiast jeśli chodzi o zwierzęta, to Jezus wyraźnie mówił, że i one są bardzo bliskie Bogu – nawet wróbel bez Jego wiedzy nie spada na ziemię. 🙂 Mój „mistrz”, znakomity historyk Paul Johnson, kiedyś napisał (w świetnej książce „W poszukiwaniu Boga” – polecam!) że o ile z naszej ludzkiej, ograniczonej perspektywy jeszcze jakoś możemy wyobrazić sobie tę opiekę Boga nad ptaszkami, o tyle trudniej nam zrozumieć, w jaki sposób może On „widzieć” np. każdą z osobna rybkę w ławicy czy szarańczę w roju… A jednak tak właśnie jest.:) Zwierzęta są bliskie Bogu ponieważ – o ile nie zostaną „zepsute” przez człowieka – w sposób doskonały wypełniają Jego zamysł (wyrażony w instynktach, które posiadają). Jedyne, co nas od nich różni, to nasza „wolna wola” czyli możliwość postępowania niezgodnie z tym, co i my „słyszymy” w głębi naszego sumienia. Tym większa jest nasza odpowiedzialność.

          3. Też tak myślę:> – dobry Ojciec kocha przecież wszystkie swoje dzieci> jednakowo i wszystkie „najbardziej.” Prawda?:) Aczkolwiek,> jeśli jesteśmy słabsi czy mniej rozwinięci od od naszych> braci z Kosmosu, to tym bardziej „zasługujemy” w Jego> oczach na współczucie i pomoc. Czy nie jest tak, że> bardziej kocha się niepełnosprawne dzieci? Natomiast jeśli> chodzi o zwierzęta, to Jezus wyraźnie mówił, że i one są> bardzo bliskie Bogu – nawet wróbel bez Jego wiedzy nie> spada na ziemię. :)Ty to widzisz, ja też, niektórzy ludzie także. I zupełnie nie wiem skąd tak wielu bierze swoje przekonanie o zupełnej wyższości człowieka nad resztą stworzenia. Otrzymaliśmy po prostu inne dary, a razem z nimi też większą odpowiedzialność.

          4. Również odpowiedzialność za zwierzęta – naszych „braci mniejszych.” Biblia mówi, że Bóg „upomni się o krew człowieka u każdego zwierzęcia – i u każdego – o życie brata.” (Rdz 9,5). I myślę, że ten werset dotyczy w jakiś sposób także najmniejszych braci… Wydaje mi się, że na Sądzie w wielu wypadkach to zadręczone na śmierć zwierzęta będą naszymi oskarżycielami. Sama staram się zawsze o tym pamiętać – i o tym, że nie jesteśmy, ostatecznie „właścicielami całej Ziemi”, też. Staram się bez potrzeby nie zrywać nawet roślin.

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *