Jestem… Kim jestem…?

Niedawno pewna, łagodnie mówiąc, nie przepadająca za mną użytkowniczka pewnego forum dla rodziców napisała mi coś takiego:

„Zajrzałam na tę [Twoją ] cienista dolinę, skoro tak polecasz i dosłownie fizycznie zachciało mi się rzygać. Muszę wyłączyć kompa.

U Ewy Drzyzgi już byłaś? Weź napisz scenariusz filmowy, albo książkę. W Znaku będzie szła jak ciepłe bułeczki.

Pana Boga w to nie mieszaj! Bo grzeszysz! Wybierasz sobie z religii i wiary co Tobie pasuje i jak Ci pasuje.

Tak, jesteś bardziej perwersyjna ode mnie. Dużo bardziej. Ja świętości nie ruszam. Księży nie uwodzę….”

Czy Wy też macie podobne odczucia, obcując ze mną? Obrzydzenie Was nie ogarnia? Jestem wstrętną, obrzydliwą hipokrytką? Wybaczcie – po czymś takim nie mam siły na więcej pytań. I pewnie dłuugo nie będę miała…

93 odpowiedzi na “Jestem… Kim jestem…?”

    1. Nie! Nigdy żadnego nie „uwiodłam”… Gdyby tylko ten ktoś zadał sobie trochę trudu i przeczytał uważniej to, co napisałam… 🙁

      1. czyzby? a kto to napisał….. On…on jest…księdzem. A ja, ja jestem złodziejką – ukradłam kapłana mojemu Bogu…

  1. Przypuszczam, ze cytowany komentarz pochodzi z tego lub innego blogu, co znaczy, ze byl juz przez jego bywalcow czytany. Najwyrazniej przeszedl bez echa lub tez nie dosc go bylo Autorce, wiec domaga sie… dalszego ciagu slownego biczowaniaWybacz, Albo, ale tak to wlasnie zabrzmialo. Nie po raz pierwszy zreszta…I co ja na to? Nie, nie jestes wstrętną, obrzydliwą hipokrytką. Masz po prostu egotyczna potrzebe bycia obiektem nieustannego zainteresowania swoja WYJATKOWO NIEKONWENCJONALNA osobowoscia. To ludzkie i wcale nie takie rzadkie, jakbysmy sobie zyczyly. My, tzn.enneagramowe „czworki” – bo tez nia jestem – i zapewniam, ze to minie z wiekiem.

    1. Wybacz, Emigrantko, ale akurat taki rodzaj ekshibicjonizmu ani mi nie postał w głowie. A w ennagramy nie wierzę…

      1. Albo droga, Twoj emocjonalnie-kategotyczny odpor potwierdzalby „czworkowy” wg enneagramu typ osobowosci. A sam enneagram nie jest przedmiotem wiary, lecz samowiedzy – to stara, wciaz na nowo odkrywana, suficka metoda samopoznania – szeroko stosowana zarowno we wspolczesnej psychologii jak i w duchowej formacji (m. in. przez jezuitow i franciszkanow). To takze swietne narzedzie dla kreowania literackich postaci i fabul. Juz kiedys zachecalam Cie do pisania autobiograficznej powiesci. Temat wciaz nosny, mimo ze chetnie (z powodu swojej tabuidalnosci) uczeszczany.

        1. No, to jeszcze raz powtórzę: mój emocjonalny „ekshibicjonizm” tudzież (jak to ładniej nazywasz:)) naturalna chęć do prezentowania innym swojej osobowości naprawdę nie jest aż tak duży, bym nie czuła się czasem tym zwyczajnie zmęczona i przybita. Co pewien czas postanawiam sobie solennie nie napisać już nic więcej o sobie, naszym życiu osobistym, czy też o swoich odczuciach. Gdyby ten blog miał wyłącznie charakter „popularnonaukowy” to zapewne z racji poruszanych tematów również wywoływałby burzliwe emocje (pracując w różnych redakcjach zauważyłam, że moje teksty ZAWSZE wywoływały żywe reakcje, nawet, kiedy z całej duszy nie chciałam wywołać burzy – tu jest nie inaczej) – byłyby to jednak emocje nieco innego rodzaju. Prawda?:) Ostatnio pracuję nad tekstem z cyklu:”Z Archiwum X Kościoła” o o. Pio – i już przeczuwam, co się będzie działo, gdy tu się zlecą „wojujący ateiści.” Rozważam też możliwość całkowitej rezygnacji z udziału w Waszych dyskusjach. W końcu to „co poetka chciała przez to powiedzieć” już powiedziała poprzez swój tekst. A za jego rozumienie przez poszczególnych Czytelników odpowiadać nie mogę…

  2. dobrze, że ta pani jest święta. punkt dla niej, przynajmniej w jej własnym mniemaniu. choć może zapomniała, że na drodze do Królestwa wyprzedzą ją celnicy i nierządnice…Albo, kim jesteś powiedział Ci Bóg i – jak jestem przekonana -Twój Mąż. „drogocenna jesteś w moich oczach!” czy wobec zachwytu Pana wszechświata warto przejmować się takim ludzkim gadaniem? wiem, że ileś razy jest Ci bardzo przykro. ale wiesz równie dobrze jak ja, że są ludzie którym sprawia jakąś dziką satysfakcję zmieszanie kogoś z błotem, zwłaszcza kiedy nie wiąże się to z żadną odpowiedzialnością. trzymaj się! pamiętam w modlitwie.

    1. A może temu komuś zazdrość?;) Dziękuję – dzięki Tobie wiem, że mogę się uśmiechnąć nawet przez łzy…

      1. Z tą książką to ja na poważnie! Później będzie czas na ekranizację – pomyśl jak będą Ci zazdrościć, kiedy w Twojej roli wystąpi Angelina Jolie, męża zagra Jackie Chan, a syna Whoopi Goldberg (to w celu odpowiedniego poziomu perwersji). Mnóstwo wybuchów, pościgów, krwi i nagości (najlepiej połącz w jedno Piłę, Szklaną Pułapkę, Ronina, Powrót Żywych Trupów i parę filmów porno), trochę teologii – i Oskara masz w kieszeni! A podczas odbioru nagrody nie zapomnij powiedzieć o inspirującym wpływie komentatorów Twojego blogu!

        1. Dzięki raz jeszcze – podsunąłeś mi wspaniały pomysł, zwłaszcza że właśnie przeżywamy „przejściowe trudności” finansowe. 🙂 To jest rozwiązanie! A całość pewnie zadedykuję owej uroczej komentatorce – jej wpływ jest doprawdy opatrznościowy!:)

        2. Marcinie! Byłbyś świetnym reżyserem tego filmu!;) Po drodze jeszcze jakieś dodatkowe efekty i sukces murowany:)Podpisuję się pod tym projektem!

          1. Chyba zaangażuję Was wszystkich w roli statystów i asystentów reżysera – bo obsada, oczywiście, musi być gwiazdorska….:)

          2. Chylę czoła przed inwencją i fantazją Marcina. 🙂 Ale pamiętaj, Albo, by nie sprzedawać praw do książki zbyt tanio. 😉

          3. O, nie, nie – ja jestem „luksusowa”! Perwersja musi kosztować… 😉

  3. Albo, przecież w głębi serca wiesz, że zawsze znajdzie się grono ludzi, którym Twoje pisanie wraz z poglądami i przemyśleniami nie będzie odpowiadało. Szkoda Twego czasu i emocji aby przypodobać się wszystkim. To przecież nie możliwe. Czy dlatego, że ktoś nie zgadza się z Tobą, a czasami niewybrednie komentuje, masz przestać być sobą? Czy warto udawać kogoś innego by przypodobać się wszystkim?Bądź sobą, niezależnie od tego czy ktoś cię akceptuje, czy też nie. Bądź sobą i wyciągaj wnioski tylko z tych uwag, które są konstruktywne.

  4. Ja osobiście, gdybym Cię uważał za wstrętną, obrzydliwą hipokrytkę to dawno bym już tego bloga przestał czytać. Tak jak napisali poprzednicy nie jest możliwe żeby wszystkim dogodzić. Trzymaj się i nie przejmuj tymi chamskimi uwagami.

    1. Aniu, (mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to, iż piszę do Ciebie po imieniu) nie przejmuj się ludźmi, którzy nic nie rozumieją. Tak to już jest na świecie, że choćbyś nie wiem jak bardzo tego chciała, nie wszyscy będą Cię lubić albo „tylko” szanować.Wiem jak bardzo bolą Cię takie okrutne słowa. Postaraj się o nich zapomnieć.Bóg i ludzie, którzy Cię znają, wiedzą kim jesteś. Wspaniałym człowiekiem, a nie hipokrytką. Gdybyś nią była, już dawno przestałabym odwiedzać Twojego bloga, a czytam każdy Twój wpis. Dobrze się czuję w Twoim towarzystwie, choć jest tylko wirtualne.Nie zadręczaj się tymi niedobrymi ludźmi. To co piszą, świadczy tylko i wyłącznie o nich, a nie o Tobie. „Kto z nas jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem.”Wiem, że sumienie Cię dręczy i jego głosu nie uciszysz, ale nie myśl o tym, że to, co zrobiłaś, jest złe. W oczach Boga nie jest, bo gdyby Bóg nie chciał, żebyście się poznali, po prostu nie postawiłby P. na drodze Twego życia.Jestem przy Tobie, Aniu, myślami.Pozdrawiam serdecznie. Nie poddawaj się.

  5. Nikt, kto posluguje się takim językiem – pełnym jadu, nie może mieć racji. Nie ma sensu robić z takich wypowiedzi centrum jakiegokolwiek zainteresowania, bo to zostawia mylne wrażenie, że ta osoba w istocie powiedziała coś sensownego, do czego warto się odnieść.Kurtyna milczenia.A Ciebie pozdrawiam ciepło:),

  6. Tacy ludzie mają problem. I niech pozostanie to ICH problemem, Ty nie masz obowiązku go na siebie brać. Możesz się najwyżej za taką osobę pomodlić – może kiedyś zyskają nieco równowagi umysłowej i duchowej;) Pozdrawiam:)

    1. Niestety, doti – takie jak ja WSZYSTKO „biorą na siebie.” Obawiam się, że kiedyś mnie to zniszczy. Ale dziękuję za dobre serce. 🙂

  7. Oj ręcę opadają jak się tego czyta..ciekawe co ta pani w zyciu takiego zrobiła że tak lekko jej przychodzi ocena innych? A może latała za księdzem,dostała kosza i na Tobie odgrywa swoją zazdrośc.. Zapewne jest bardzo nieszczęśliwa i niezna zycia.. Ty się Albo nie angazuj i nie zawracaj sobie głowy takimi ludźmi..

    1. Wiem, że macie wszyscy dobre intencje, Ago – ale powiedzieć komuś takiemu, jak ja „nie angażuj się!” to mniej więcej tak, jakby powiedzieć komuś innemu, żeby nie oddychał. 🙂 Na razie czuję się mniej więcej tak, jakbym dostała cios między oczy (i to „kobieta mnie bije!”:)) – i pewnie upłynie nieco czasu, zanim się po tym pozbieram…

      1. Kochana jestes bardzo dobrym człowiekiem i na pewno nie jej Ciebie oceniac… Czegoś jej w życiu brak i to ewidentnie! Spójrz ile serc sobie zasdkarbiłaś tym że się tak mocno otworzyłaś na szczerą prawdę.. Otrzyj łezki marynarzu,a port do którego płyniesz będzie spokojny i szczęśliwy 🙂

        1. Przyznam szczerze, Ago, że tylko ta nadzieja trzyma mnie przy życiu – że gdzieś „tam” jest miejsce, gdzie już nikt nie będzie mną pogardzał… I że Kapitan tego portu przyjmie mnie do załogi… 🙂

          1. Aniu to pewne jak to że jutro nadejdzie nowy dzień.. Bóg jest miłością,a TY potrafisz kochac.. bardzo.. wbrew wszystkiemu… i pamietaj że ludźmi często kieruje zazdrośc.. i często nie czuja się w pełni dowartościowani jeśli nie zgnoją drugiego człowieka..

          2. No, tak… Jak to celnie ujęła moja pani od archeologii: „człowiek czuje się lepszy, gdy komuś dopieprzy!”:) A wiesz, o co poszło? O to, że napisałam na tamtym forum, jaki sposób pewien seksuolog doradzał dla sprawdzenia, czy kobieta nie udaje orgazmu. W odpowiedzi dowiedziałam się, że jestem perwersyjną hipokrytką i… jak wyżej. Nie wydaje mi się, abym zasłużyła na aż tak ostry atak.

        2. Przyznam szczerze, Ago, że tylko ta nadzieja trzyma mnie przy życiu – że gdzieś „tam” jest miejsce, gdzie już nikt nie będzie mną pogardzał… I że Kapitan tego portu przyjmie mnie do załogi… 🙂

      2. Witaj Albo:) Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu z nieukrywaną przyjemnością.Piszesz bardzo madre,dające do myślenia posty i nie zażaj sie prosze ludzką głupotą i zarozumiłością.Tu w siecii łatwo jest kogoś skrytykowac,obrzaic korzystając z anomimowości .Fakt,ze ta osoba nie maiła odwagi wypowiedziec sie tu na blogu,skonfrontowac swojej wypowiedzi publicznie z odczuciami innych czytelników swiadczy tylko o jej niskiej kulturze osobistej i miałkosci.Pozdrawiam Cię serdecznie:)

  8. ja staram się żyć według maksymy,,nie sądzcie,a nie będziecie sądzeni”.każdy ma swoje grzechy,i każdy sam będzie za nie odpowiadał.jeśli cały czas jesteś z tym samym mężczyzną i się kochacie to morze lepiej że tak sie stało niż gdyby twój mąż został w kapłaństwie i był słabym kapłanem.inna sytuacja by była ,gdybyś zmieniała księży jak rękawiczki uważam że po skończeniu seminarjum powinien być czas 2lub 3 lat praktyk w konkretnej parafi i wtedy dopiero święcenia.wtedy młody chłopak miałby czas do namyslu bo kapłaństwo to decyzja na całe życie.w seminarjum są pod kloszem a prawdziwe życie zaczyna się dopiero na parafi.lepiej jest to urządzone w kontęplacyjnych zakonach ten czas do ślubów wieczystych jest dłuższy.

    1. Hmm, może i masz rację – i taki „okres próbny” byłby swoistą „szczepionką” na przynajmniej późniejsze kryzysy w kapłaństwie? Ale nie jestem pewna – to chyba trochę tak, jak z mieszkaniem ze sobą przed ślubem. Jednym może to pomóc zbudować szczęśliwą rodzinę, a innym niekoniecznie. Po prostu dlatego,.że w życiu, tak naprawdę, „nic dwa razy się nie zdarza” i niczego nie można przewidzieć ani wcześniej „przetrenować.”

      1. Duzo rzeczy mozna przewidzieć i na tym właśnie polega mądrość życiowa. Jak ktoś ma pewne rzeczy zakodowane, uwaza że wszystko wie najlepiej , mysli ze każdego innego może spotkać to czy tamto ale jego oczywiście nie to niestety, uczy się bardzo bolesnie na własnych błędach a mądry człowiek uczy sie też i na cudzych.

  9. Albo wiem, że te słowa sprawiły Ci ból, bo jesteś wrażliwą kobietą;) Ludziom takim jak ona ciężko jest uwierzyć, że taki ,,grzeszny” związek może być błogosławiony i szczęśliwszy od małżeństw zawieranych w kościele. Nie wie, że ludzi mężem i żoną nie czyni papierek, czy ksiądz a Miłość. Wierzę, że Bóg jest jej dawcą, a ta wasza (lub innych w podobnej sytuacji) była Jego zamysłem. W końcu On jest niepojęty….Nie uważam, że jest zazdrosny, czy zły o to, że mu go ,,ukradłaś”, bo każdy z nas należy do Niego tak samo. Człowiek nigdy przecież nie dorówna Bogu.;) Nasuwają mi się pewne mądre słowa: ,,Przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu”..Spotkanie każdego człowieka czemuś służy. Gdyby P. nie był ks. może nigdy byś go nie poznała? Sama pisałaś jak wiele zmienił w Twoim życiu, więc może po prostu tak miało być. A ta kobieta bardzo powierzchownie traktuje wiarę, niestety nie wie, że nie wszystko jest takie oczywiste i czasem zdarzają się rzeczy wykraczające ponad nasze ludzkie, schematyczne myślenie. P.S Czytając Twojego bloga na pewno nie chce mi się wymiotować i jak widać nie tylko mnie;) A ta książka to nawet dobry pomysł, z pewnością bym kupiła;) Uśmiechnij się i pomyśl, że tylko od Boga mogłaś dostać tak kochającego i troskliwego męża i wspaniałego synka a ta kobieta nigdy Ci tego nie odbierze;)

    1. Malwo droga – a mnie się w związku z tym nasunęły na myśl słowa mego ulubionego ks. Twardowskiego: „I można wracać po nitce do kłębka – aż do rodziców, co też się spotkali – najpewniej po raz pierwszy nic nie wiedząc o tym – że śmierć nie będzie ważna tak jak to spotkanie.” 🙂

  10. Uwazam ze faktycznie kokietujesz. Ciagle piszesz o sobie w dziwny sposob jak „ciemna katolka” czy „hipokrytka”, uzywasz zdan typu „co ja tam moge wiedziec” i czekasz na zaprzeczenia od czytelnikow, bo wiesz ze sie rzuca klepac Cie po ramieniu. Czytam Twojego bloga od ponad roku i jest to naprawde widoczne. I chociaz nic do Ciebie nie mam to jednak po przeczytaniu tego postu pomyslalam sobie 'o nie, znowu…’.Masz wygorowana samoocene (nie mowie, ze to zle) z jednoczesna mania samobiczowania siebie i szukania poklasku u tych co czytaja. Szkoda bo to obniza Twoja wartosc zamiast ja podnosic. Powinnas sama wiedziec ile jestes warta a wieczne uciekanie sie do opinii otoczenia, zawieszanie bloga iles tam razy bo ktos Ci cos nieprzyjemnego powiedzial jest zachowaniem bez klasy.Ta kobieta nie powinna byla tak o Tobie napisac. Twoj post jest jednak tak samo zenujacy jak jej slowa.

    1. Trudno. Nie potrafię pisać inaczej, niż w danym momencie (się) czuję. Ażeby nie wyglądało na „kokietowanie” czy wymuszanie zapewnień, mogę co najwyżej przestać pisać (lub zawiesić komentarze:)). Jestem, jaka jestem. Zamiast mieć „klasę” (to jedno z tych dziwnych słów, które dla każdego znaczą coś innego :)) wolę po prostu być sobą. Nie umiem „przyjmować ciosów na klatę.” A pisanie o tym pomaga mi uporządkować emocje – i tyle.

      1. Przez ostatni rok zdawalo mi sie, ze zastanawiasz sie nad tym co ludzie pisza. Wlasnie okazalo sie jak sie mylilam – 'nie bo nie i koniec’. Niby starasz sie objac intelektualnie kazdy punkt widzenia, szczegolnie na swoja osobe, a teraz pokazalas ze najlepsze sa tylko mocne bicze, ktore wpedza Cie w masochistyczna przyjemnosc rozprawiania o tym na blogu (patrz: post, nie pierwszy juz taki zreszta) i uzalania sie nad soba, co najwidoczniej lubisz i klakierzy, ktorzy rzuca sie z pocieszeniem. Przeczytalam komentarz emigrantki i wiesz co? Mam identyczne odczucia ktore wcale nie wynikaja z mojego negatywnego nastawienia do Ciebie, bo takiego nigdy nie mialam. Emigrantka trafila w sedno. Musisz byc w centrum zainteresowania, inaczej usychasz. Juz Ci jakis czas temu w jednym z poprzednich postow ktos zwrocil uwage, ze nawet na tematy ogolne wszedzie wielka litera wstawiasz „JA”, „bo JA to”, „bo JA tamto”. Najlepszy przyklad to chyba komentarz Kathi, ktora napisala oglednie o wierze polegajacej na klepaniu paciorkow, na co zaraz dostala odpowiedz „a MOJA wiara…”. Boze, Alba, ogarnij sie z tym ego! Ona nie pisala o Tobie, ona tylko zwrocila uwage, ze tak wlasnie wyglada wiara bardzo wielu ludzi i jej to osobiscie nie odpowiada. Te przyklady mozna mnozyc.I choc nie popieram tej osoby, ktora Ci w tak okropny sposob ublizyla, to jest tam ziarenko prawdy. Jest przesyt Toba… Wszedzie podkreslasz, WSZEDZIE, ze jestes niepelnosprawna zona ksiedza. Alba nie wez tego za zlosliwosc, ale caly internet juz o tym wie bo piszesz o SOBIE gdzie sie tylko da. Dzieki temu sciagasz tu naprawde wstretnych ludzi a potem placzesz, bo ktos omieszkal napisac cos chamskiego.Wybacz Albo. Takie jest zycie.

        1. Mysza, trafiłaś w samo sedno sprawy, cos tu za duzo takiej kokieterii na zasadzie – komentarz nie po myśli więc och, juz nie będę pisała i….czekanie na chórek popleczniczek – alez Albo kochana, pisz dalej no i nastepne posty.Troche to jest dziecinne ewentualnie spowodowane jakimiś kompleksami, pewnie lubi być proszona. Co ciekawe, nikt jej nigdy nie napisał że jest ciemna dewotka, ona o sobie co krok tak pisze więc albo czeka na zaprzeczenie albo sama siebie dobrze zna.

          1. Gdzie byłaś Olu tak długo??I dlaczego zmieniłaś podpis?Czyżby ludzie mieli dość zjadliwej ,wszystkowiedzącej i wiecznie krytykującej ?Odczekałaś trochę i znów zaczynasz sianie zła.;/ To naprawdę sprawia Ci przyjemność?Wiem, wiem -nie tylko Albę tak „wyróżniasz”, widziałam Twoje komentarze na innych blogach -są równie „ciepłe”.Zastanawiam się w czym problem?Może założysz swój blog???

          2. Jestem przekonana Albo,że to Ola -mam czas i poczytałam (nie tylko dzisiejsze) komentarze.I nie tylko u Ciebie.Sposób pisania i przykłady „z życia wzięte” Do tego widoczna „sympatia do ludzi” w stylu „jak komuś nie dowalę spokojnie nie zasnę” Nieważne,że ktoś słabszy, nieważne, że w czuły punkt, a jak znajdzie się obrońca to proszę -towarzystwo wzajemnej adoracji.Nie musisz się ze mną zgadzać, ale czy i Ty nie masz takich podejrzeń? :):)

          3. Jest taka jednostka chorobowa charakteryzująca się zwidami więc może powinnaś się leczyć? Do tego Alba chyba nie potrzebuje adwokata, dyskutuję z nia a nie z tobą więc daruj sobie te idiotyczne insynuacje.

          4. Olu!Uderz w stół , a nożyce się odezwą;) Komentowanie na blogu pozwala WSZYSTKIM pisać.Nawet Alba, choć ma do tego pełne prawo, nie kasuje komentarzy.Co więcej -na najbardziej glupie i złośliwie z klasą odpowiada…..A ja wypowiadam swoją opinię na podstawie Twoich komentarzy!Zabolało? no, no! Właśnie chodziło mi o to,żebyś coś zrozumiała,że może czasem warto zastanowić się nad tym, co się wypisuje?Młodym można dużo wybaczyć, ale Tobie!?Osoba, która ma wiek, doświadczenie i wiele, wiele opinii i przykładów ” na każdy temat” powinna znaleźć sobie godnego przeciwnika.Powodzenia

          5. Nie jestem pewna, droga M, czy przypisywanie komuś choroby psychicznej z powodu jakichś tam przypuszczeń mieści się w kanonach kulturalnej dyskusji…?

          6. Zeby to były jedynie przypuszczenia to pal licho ale ta osoba, nie wiem ani kto to jest ani co sobą reprezentuje wyrażnie powodowana jakąś psychozą śledzi wszystko co napiszę, nikogo sie nie czepa tylko mnie, ma jakies urojenia a urojenia niestety powinno się leczyć.Przecież to wyrażnie widać, pisze Mysza (może tej pani sie uroiło że Mysza to też ja), ja potwierdzam a jakies bzdety do kogo są skierowane?

          7. MM ja też „nie wiem, co sobą reprezentujesz” (oto cały urok internetu:)) ale się na Ciebie nie wnerwiam… A śledzić, co kto pisze, chyba każdemu wolno?

          8. Już mówiłam, Miśko, że taka myśl przemknęła mi przez głowę – jednak, czy naprawdę sądzisz, że jedna „Ola” ma podobnie „chłodne” spojrzenie na rzeczywistość? Nie wydaje mi się…

          9. Oczywiście,że nie chodzi mi tylko o „chłodne spojrzenie”:)Chodzi mi o sposób wypowiedzi, odnoszenie do innych,”przykłady z życia”( ciotek, znajomych, pobożnych babć mających konkubenta(?!) czy innych.)Jestem przekonana,że MM to Ola.Brzydko się zachowała ostatnio, jakiś czas się nie pojawiała, a teraz jest znowu;) Wie,że Ty cierpliwie zniesiesz wszelkie zniewagi.Twoje słowa przeinaczy tak,żeby jej pasowało( zobacz pierwsze komentarze – nie uwodzisz księży?Przecież jednego poślubiłaś,więc dla niej jasne,że MUSIAŁAŚ go uwieść!A jak tego, to pewnie wszystkich!) Jestem złośliwa? Jestem:):)

          10. Miśko, przeceniasz mnie – cierpliwe i pogodne znoszenie krytyki nie jest moją najmocniejszą stroną. Zresztą, jak tu już zostało przenikliwie stwierdzone, jestem zarozumiałą egocentryczką z tendencją do histerii (i skutkiem tego cały Internet już mną, excusez le mot, rzyga…). Tylko teraz nie zaprzeczaj, bo znowu wyjdzie na to, że tego właśnie oczekuję. Tymczasem (choć może to być bolesne dla niektórych) – w rzeczywistości nie mam względem Was żadnych oczekiwań – blog to po prostu miejsce, gdzie mówię to, co mam do powiedzenia. A w dobie relatywności wszystkiego to moje SUBIEKTYWNE spojrzenie na rzeczywistość powinno być równie „dobre” i godne szacunku jak każde inne. Mylę się?:)

          11. Mylisz się Albo,bo nie cały internet, tylko jedna(lub kilka osób)! Nie gniewaj się, ale tak bardzo starasz się nie ranić bliźnich,że zapominasz,że przykazanie brzmi -kochaj bliźniego swego jak SIEBIE SAMEGO! Nie ze wszystkim się zgadzam,wiele się uczę -także od tych, którzy mają inne poglądy! Ale wkurzam się, gdy ktoś nie przestrzega elementarnych zasad.To tak jakbyś zapraszała kogoś do domu -czy gość nie powinien zachowywać się …jak człowiek?Nie wiem, czy to jakaś pociecha, ale wiele świetnych osób zostało obrzuconych inwektywami (np Dorota Wellman)Cóż -niektórzy potrafią tylko w taki sposób się dowartościować.Po prostu postaraj się tym nie przejmować,aż tak!:):)

          12. Dokładnie Olu?? Chyba słusznie twierdziłam,ze masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Zapewniam Cię jednak,że moja wypowiedź nie była kopiowana!:)Dlaczego zmieniłaś nIck?

        2. Myślę,że nazywanie czytelników tego bloga jest po prostu bezczelnoscia.Dzieki osobom takim jak Ty w ostatnim czasie zniknęło z wirtualnej przestrzeni lub uległo przeniesieniu kilka ciekawych i wartosciowych blogów.Stosujesz jakas dziecinną psychoanalizę autorki bloga .Pytam w jakim celu? Nie podoba Ci sie ?nie czytaj.Proste.Mam przyjacólke ,która podobnie ja Alba ma w zwyczaju pisac JA itp.Nie jest to jednak zaden wyraz pychy,lecza zaakcentowanie dobitne swoich przekonań.Mysle,ze intencje Alby sa podobne.Irytują mnie ludzie.którzy tak jak ty korzystajac w necie z anomimowosci myslą,ze pozjadali juz wszystkie rozumy.

          1. Kiedy piszę JA (MÓJ, MOJE, itd.) mam nie tyle na myśli potrzebę podkreślenia w ten sposób swojej niebywałej wprost zarozumiałości – co raczej faktu, że to, co zaraz napiszę jest jedynie moim subiektywnym punktem widzenia i nikt nie ma obowiązku go podzielać… Nigdy nie pomyślałam, że ktoś może to zrozumieć inaczej. Ps. Zaczynam powoli rozumieć tych, którzy pisząc blogi wyłączają jednocześnie możliwość komentowania. Nie każdy ma w sobie tyle siły, by mierzyć się z opiniami, które nawet mu w głowie nie postały… Pisarz czy dziennikarz ma o tyle łatwiej, że niepochlebne opinie czytelników nie tak często docierają do niego osobiście. Inaczej nikt by się chyba nie odważył napisać ani słowa – skoro WSZYSTKO może zostać poddane druzgocącej krytyce.

        3. Jeśli faktycznie „takie jest życie” to tym bardziej nie chcę mieć z tym nic więcej wspólnego. Tym bardziej jako płaczliwa egocentryczka. Właśnie się „z tym ogarnęłam.” Serdecznie dziękuję.

  11. Aaaa, nieszczęsna! Natknęłaś się na jedną z tych świętojebliwych dziewic, które tropią zawzięcie jawnogrzesznictwo, piętnują niecne spółkowanie, węszą wokół cudzołożnych narządów płciowych, rozkosznie pławiąc się w swoim bagienku cnotliwości. Kobieto, puchu marny? Skąd! 🙂 Ta oto dzielna białogłowa powagą czarną niczym kir żałoby przyoblekła nieskalane grzeszną myśla oblicze i jęła występek atakować, podgryzać złoczyńców, wypominać każdemu jego podłe czyny. Wszak tego wymaga Bóg – Jej Bóg, dodajmy – ten z Biblii dziecinnej, marszczący brew krzaczastą nad okiem, co pioruny ciska ku trwodze niegrzecznych dziateczek. Ach! Winny! Winna! Już Ona wam pokaże, kogo należy w smole obtoczyć i pierza nań nasypać… 🙂

    1. Szczerze mówiąc, Kieo, nie mam najmniejszej ochoty robić za grzesznicę „biczmi smaganą” ku uciesze dziewicy, która, sądząc ze sposobu odnoszenia się do innych ludzi (bardziej niż ja „przyzwoitych”) wcale tak bardzo porządna nie jest… 🙂 Zaczynam mieć tego dosyć – konieczności „uważania” na każde, nawet najbardziej niewinne słowo, tłumaczenia się ze swoich poglądów… Jestem tym zwyczajnie zmęczona… Bardzo.

      1. Oj, ALBO, jesteś trochę… przewrażliwiona. Durna ta dziewucha – ale ma prawo Cię osądzać. Tak jak Ty masz prawo osądzać ją. :-)OSĄDZAJMY I BĄDŹMY OSĄDZANI ! ! ! :-)I nie przejmujmy się tak bardzo… 😉

        1. Widzisz, ale mnie właśnie chodziło o to, że często najbardziej bezlitośnie osądzają innych ci, którzy się od wszelkiego „osądzania” najgłośniej odżegnują („Ja tam jestem tolerancyjny (a), ale… „). Wiem, że sama często osądzam innych (niekoniecznie sprawiedliwie) – bo taką mamy wredną (?) cechę umysłu, że oceniamy to, co widzimy – czy to będzie książka, czy postępowanie bliźniego. Ale się tego nie wypieram. Przynajmniej tak sądzę – bo któż może powiedzieć, że jest OBIEKTYWNY w ocenie siebie samego? Ja na pewno nie…

  12. jest jedna rzecz za którą należy was szanować,a w szczególności twojego męża.przynajmniej umiał wybrać i zerwał z podwójnym życiem. niema nic gorszego niż ksiądz który zostaje w kapłaństwie,i normalnie żyje z kobietą lub wieloma kobietami.życie w małżeństwie jest trudniejsze pod wieloma względami niż w kapłaństwie.po drugie twój mąż nie wybrał super laski tylko osobe niepełnosprawną to światczy o tym że naprawde się zakochał.

    1. Masz rację – gdyby chodziło mu po prostu o to, żeby „mieć kobietę” (która by mu gotowała, prała, etc.:)) to mógłby mieć KAŻDĄ… Z przyczyn dla mnie niejasnych chciał mieć mnie (a nie jest to dla niego łatwe:)).

      1. te przyczyny nie sa takie znowu nie jasne.z tego co przeczytałam wcześniej na twoim blogu to wcześniej długo rozmawialiście zanim sie zobaczyliście w realu.podejrzewam że uwiodły go właśnie te rozmowy.wygląd zewnętrzny nie jest znowu taki ważny .liczy się zrozumienie,przyjażń i miłość.

        1. Z tym, że rozmawiając z nim nie miałam wcale świadomości, że go „uwodzę.” Sądziłam, że to co mówię (bo było to coś w rodzaju „spowiedzi z życia”:)) powinno go raczej zniechęcić. W każdym razie było to sprzeczne z wszystkimi znanymi mi regułami uwodzenia… 🙂

          1. widocznie te wasze rozmowy bardzo mu pasowały,zobaczył w tobie pokrewną dusze.

          2. No, cóż – pewnie tak. A ja z kolei sądziłam, że z mojej strony nic mu nie „grozi.” 🙂 Miałam przecież wielu znajomych w sutannach – i żadne myśli bezwstydne nigdy mnie nie dopadły…

  13. Co mnie wkurza coraz bardziej w szeroko rozumianym internecie, to chamstwo. Na dowolnym forum musi się znaleźć ktoś, kto nie użyje ani jednego logicznego argumentu, ale za to będzie próbował obrażać całe grupy ludzi o jakiś poglądach. W dodatku, używając słownictwa, od którego normalnego człowieka zaczyna mdlić. A przecież większość internautów ma przynajmniej maturę. Zadziwiające. To pewnie jest tak, że się ludziska czują bezkarnie, bo można „anonimowo” wszelkie głupoty powypisywać. I nie widzisz tego, kogo obrażasz (99% z nich nie miałoby odwagi powiedzieć tego, co napisali, w bezpośrednim kontakcie z ofiarą). I jest też druga strona medalu – ofiary internetowego mobbingu nie chcą/nie umieją się bronić. Nie bronią się nawzajem. I tego już nie rozumiem. Bo: po pierwsze – to nieprawda, że internet jest anonimowy, po drugie – nieporządnych gości można wypraszać – chociażby zgłaszając zasady naruszenia forum, wystawiając negatyw, pisząc komentarz w obronie, jeżeli widzimy, że „kogoś biją”… Brońmy się i bądźmy razem. Bo jedną osobę łatwo zakrzyczeć i utonie w morzu idiotycznych wpisów. Tak jak jednej osoby „Onet nie zauważy”, gdy zgłasza nieprawidłowość. Ale jeżeli by zrobi to 100 osób, to może „zauważy”?

    1. Masz rację, doti. Zauważyłam jednak z pewnym przerażeniem, że na różnych forach w Sieci „rządzą” całe grupy agresywnych „wypisywaczy” , którym pozostali nie mają odwagi się przeciwstawić. A nawet jeśli ofiara protestuje, to często jest przez tę bierną większość stawiana na równi z agresorem: „dlaczego URZĄDZACIE tu awantury?” Tak więc – czy Ty bijesz, czy Ciebie biją – tak czy inaczej jesteś oskarżony (a) o zakłócanie spokoju „porządnych obywateli”. A wiadomo, że zło triumfuje, gdy porządni ludzie milczą…

  14. Rzeczowy blog pisany z pasją i takich ludzi lubię. Fakt że niejednokrotnie wkracza w sferę osobistej prywatności i podzielenie się tym z czytelnikami to moim zdaniem jest dużą odwagą.Każdy z nas ma swój specyficzny sposób bycia, albo przystanę i posłucham co ten człowiek ma do powiedzenia , albo idę dalej.Ludziom którym się nie powiodło , sfrustrowanym może się nie podobać że ktoś odnosi sukces na swój sposób. Myślę że będę dalej czytał ten blog o tej formule. Z tą książką to niezły pomysł. POZDRAWIAM

  15. Wychodze z takiego zalozenia, ze kto ma do mnie trafic ten trafi…. moze powinnas pomyslec nad „nierozglaszaniem” adresu bloga, szczegolnie skoro czujesz, ze w danym srodowisku ( np.: jak to forum) nie jest wszystko cacy poukladane. Troche ostroznosci nigdy nie zaszkodzi.

    1. Masz rację… Może to był mój błąd, że czasami podawałam adres bloga logując się w różnych miejscach – i teraz to się na mnie mści. Ale przez długi czas była to jedyna strona, do której mogłam odesłać kogoś, kto by czegoś ode mnie potrzebował.

  16. Lubię wpaść na Twój blog od czasu do czasu. Poczytać, pomyśleć. Nie znam Ciebie, znam po trosze Twoja historię….Ja dobrze wiem, że miłość to nie jest łatwa droga. Sama nie zawsze kochałam właściwe osoby. Jednak miłość to też wybory, w imię tejże właśnie.Reasumując- też widzę rozdźwięk między Twoimi deklaracjami wiary a Twoimi wyborami. Sorry, ale mi coś tu nie gra. Nie rozumiem Twoich/Waszych wyborów, zwyczajnie tego nie ogarniam.

    1. Spokojnie, ja też nie zawsze siebie rozumiem… Wiem tylko, że postąpiłam tak, jak w danym momencie (moim zdaniem) NALEŻAŁO postąpić – i teraz ponoszę tego konsekwencje. I zdaję sobie sprawę, że byłoby prościej (uczciwiej?) powiedzieć: „żadna wiara nic dla mnie nie znaczy, po prostu mam w nosie, co „wolno” a czego nie – zachciało mi się faceta, no to go sobie wzięłam!” – tylko, że to… nieprawda.

      1. czytam Cię dość często i z większością sie zgadzam. Blog daje dużo do myślenia także mnie księdzu. Mam nadzieję, że Papież udzieli dyspensy od celibatu i twoje marzenie się spełni. Hm…jak zobaczysz usmiech swego dziecka to zobaczysz Boże Narodzenie:-)

        1. Tak, proszę księdza… Za ten uśmiech, za to, żeby go zobaczyć, zapłaciłam bardzo wysoką cenę… Ale wie ksiądz co? Było warto. Chyba. 🙂 Chociaż czasem jest tak smutno i ciemno – i chociaż od czasu do czasu mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie: ani ci, którzy są bardzo blisko „ołtarza” ani ci, którzy trzymają się z dala od Kościoła… Bo nie jestem taka, jak sobie mnie wyobrażają… a ja nie potrafię być inna. Ani podpisać apostazji (co DLA MNIE równałoby się utracie wiary) – ani posypać głowy popiołem i wdziać włosiennicy. Jak kiedyś Marcin Luter – „tu stoję – inaczej nie mogę!” Choć Ten, który mnie zna, wie, że „dla świętego spokoju” bardzo chciałabym móc się zaprzeć sama siebie – przyznać, że to wszystko to tylko zło, grzech, szatańskie złudzenie… Ale coś we mnie uparcie mi powtarza, że to nieprawda.

  17. Albo,rozumiem, że taki komentarz mógł Cię zranić, choć nie powinien. To Twoje życie, Twoje wybory i nikt nie ma prawa ich oceniać, szczególnie w taki sposób. Ataki ad personam są typowe dla małych człowieczków, których nie stać na rzeczową rozmowę. Stąd nie należy się nimi przejmować. Ten ktoś ma problem nie TY. Ja się nie zawsze z Tobą zgadzam, ale podejmuję merytoryczną rozmowę i takiego podejścia wszystkich rozmówców Ci życzę.Nie mniej jednak decydując się na funkcjonowanie w blogosferze trzeba się liczyć z tym, że nie wszyscy, którzy nas czytają, są wymarzonymi partnerami do dyskusji. Szczególnie, jeśli pisze się o czymś więcej niż o najnowszych trendach w modzie.Na przyszłość życzę Ci trochę „grubszej skóry” :)pozdrawiam

    1. Wierz mi, że bardzo chciałabym się takiej dorobić – może kiedyś, na starość…:) Na razie jestem po prostu zmęczona. A najzabawniejsze, że autorką tej jakże celnej „recenzji” mojej osoby jest dziewczyna, która z dumą twierdziła, że „ona nikogo nie potępia, nie ocenia ani do łóżka nie zagląda.” No, cóż – widocznie dla mnie raczyła uczynić wyjątek…:)

  18. Oj, na pierwszy rzut oka widać, że zacytowane przez Ciebie komentarze z forum są zwykłą zaczepką. Nie warto się przejmować taką prowokacją. Różne są formy życia, a „krowa, która dużo ryczy mało mleka daje” 🙂 Jeżeli chcesz utrzeć nosa złośliwcom, to chociaż udawaj, że chamskie zaczepki Cię nie ruszają… niech żółć zalewa agresorów na próżno ;););)I na pohybel wszystkim trollom ;)Pozdrawiam 🙂

  19. ” Wybierasz sobie z religii i wiary co Tobie pasuje i jak Ci pasuje. „to prawda, która niestety pasuje do nas wszystkich.

  20. Cóż, internet jest pełen „świętych”, którzy zawsze z chęcią przypomną Ci jak bardzo grzeszysz… oczywiście według ich standardów. bardzo zdziwiliby się, gdyby okazało się,z ę ktoś inny uważa, ze oni tez grzeszą. mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach wszyscy wybierają sobie z religii to co im „pasuje”, tylko niektórzy wybierają to co im wygodne, a inni to, co uznaja za słuszne wśród wypaczeń. ja tam obrzydzenia nie czuję obcując z Tobą, takie panie jak ta komentatorka raczej własnie powodują u mnie odruch wymiotny. nie przejmuj się. pozdrawiam gorąco. 🙂

  21. Cóż, internet jest pełen „świętych”, którzy zawsze z chęcią przypomną Ci jak bardzo grzeszysz… oczywiście według ich standardów. bardzo zdziwiliby się, gdyby okazało się,z ę ktoś inny uważa, ze oni tez grzeszą. mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach wszyscy wybierają sobie z religii to co im „pasuje”, tylko niektórzy wybierają to co im wygodne, a inni to, co uznaja za słuszne wśród wypaczeń. ja tam obrzydzenia nie czuję obcując z Tobą, takie panie jak ta komentatorka raczej własnie powodują u mnie odruch wymiotny. nie przejmuj się. pozdrawiam gorąco. 🙂

  22. Cześć Alba,To przykre, że ludzie potrafią być tak podli. Nie pozwól aby takie prymitywne komentarze Cię bolały. Nie robisz nikomu krzywdy, a ta nawiedzona forumowiczka niech sama zadba o swoją moralność a nie troszczy się o cudzą. Powiem krótko, olej dewotę.Wszystkiego najlepszego na Święta i Nowy Rok dla Ciebie i rodzinki!Trzymaj się ciepłoAlicja

    1. Najgorsze, że to wcale nie była „dewotka”, Alicjo – chyba nawet osoba zupełnie niewierząca… Oburzenie kogoś szczerze pobożnego łatwiej by mi było zrozumieć. 🙂 Radosnych Świąt i pomyślnego Nowego Roku!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *