Piersi niezgody.

Od kilku dni media (prawie) o niczym innym nie mówią, jak tylko o „prewencyjnej podwójnej mastektomii”, której poddała się Angelina Jolie.

Jedni więc mówią (jak nawrócony aborter, Bolesław Piecha), że to tylko „event” i kolejna „fanaberia” gwiazdy. Inni zaś odsądzają tych pierwszych od czci i wiary, wychwalając pod niebiosa „odważny gest” Jolie. (Jak niezawodna prof. Środa, która nawet na tę okoliczność przywołała dawny – i miałam nadzieję, że już trochę zapomniany, bo niezbyt mądry – feministyczny slogan o tym, jakoby „to, co prywatne, powinno stać się PUBLICZNE – a nawet polityczne.”)

Tymczasem ja myślę, że w całej tej dyskusji nie powinno chodzić o ocenę osobistej (a nawet intymnej!) decyzji aktorki – a raczej o pewne pytania natury bardziej ogólnej, filozoficznej i etycznej. I dziwię się, pośród tych emocjonalnych „przekrzykiwań się” (kiedy jedni solidaryzują się z Jolie, a drudzy w czambuł ją potępiają) wszystkim jakoś to umyka.

NAWET pani profesor – która, jak się zdaje od lat jest już o wiele bardziej „bojowniczką o prawa kobiet” niż filozofką, zdolną do spokojnej i pogłębionej refleksji.

Wydaje mi się, że ROZUMIEM motywacje Jolie, jej strach przed chorobą i cierpieniem – zwłaszcza, że oglądała wcześniej bolesną śmierć swojej matki.

Ze strachu ludzie często robią różne rzeczy, nawet głupie i złe – i nie należy ich za to potępiać.

Mówi się czasem niefrasobliwie, że „strach ma wielkie oczy”, próbując pomniejszyć jego siłę. Wydaje mi się jednak, że strach ma PRZEOGROMNĄ moc nad ludźmi  – ileż to zbrodni, w tym zabójstw (że już o aborcjach nawet nie wspomnę) popełniono właśnie ze strachu?

Czytałam o przypadkach z okresu II wojny światowej, gdy ukrywające się matki-Żydówki dusiły swoje niemowlęta, bojąc się, że płacz dziecka może zdradzić miejsce ich ukrycia – i któż mógłby je za to potępić?

Nie będę zatem potępiać i pięknej Angeliny za to, że ze strachu przed rakiem zdecydowała się pozbawić piersi. Z całą pewnością nie powiedziałabym też, jak pan Piecha, że to tylko kolejna „fanaberia” rozkapryszonej gwiazdy, obliczona na zwrócenie na siebie uwagi.

Nie powiem także, że „gdybym ja była na jej miejscu, NA PEWNO bym tego nie zrobiła” (choć tak właśnie zdecydowała się powiedzieć Krystyna Kofta, autorka świetnej książki o własnych zmaganiach z rakiem „Lewa, wspomnienie prawej.”).

Prawda jest taka, że nie mogę tego wiedzieć „na pewno” – NIKT nie może, ponieważ nikt z nas nie jest i nigdy nie będzie „nią ”.

Przed chwilą przeczytałam w książce o. Jacka Krzysztofowicza (tak, tak, to ten sam Krzysztofowicz, o którego odejściu tak głośno było kilka tygodni temu:)) że „mówić komuś, co DLA NIEGO byłoby najlepsze, oznacza brak szacunku dla bliźniego.”

Tego wszystkiego więc nie powiem i nie napiszę.

Chociaż przypominam sobie z własnego życia sytuację, kiedy wyczułam guzek w piersi i (jeszcze przed odwiedzeniem lekarza:)) pobiegałam do swojego spowiednika (i przyjaciela), by mu oznajmić, że ja WSZYSTKO rozumiem, niepełnosprawność i tak dalej, ale TYM RAZEM to już Pan Bóg trochę przesadził! WSZYSTKO tylko nie moje piersi! Krzyczałam, że wolałabym umrzeć. Za usprawiedliwienie tak gwałtownej reakcji niech posłuży fakt, że byłam wtedy jeszcze bardzo młoda.:)

Ale mimo wszystko wydaje mi się, że warto tu przypomnieć pewien podstawowy fakt: Angelina nie była (i nie jest) CHORA na raka, jest jedynie obciążona dość znacznym ryzykiem tej choroby.

A to każe – w zupełnym oderwaniu od jej indywidualnej decyzji, którą można jedynie uszanować! – stawiać pytania o sens takiej profilaktyki. O granice „primum non nocere”, o władzę człowieka nad własnym ciałem, o rolę lekarza…

Czy jedyną granicą etyczną medycyny powinna być WOLA pacjenta? (Jak w przypadku eutanazji, czy też tego mężczyzny, o którym już tu wielokrotnie wspominałam, który postanowił przeistoczyć się w „kota” i z pomocą usłużnych chirurgów wciela ów plan w życie.)

Czy mamy PRAWO usuwać zupełnie zdrowe organy, aby się ustrzec przed POTENCJALNYM niebezpieczeństwem? Dla przykładu: znany aktor Peter Falk (szerzej znany jako porucznik Columbo:)) przeszedł w dzieciństwie operację usunięcia gałki ocznej z powodu nowotworu – czy jednak należałoby taki zabieg przeprowadzać PROFILAKTYCZNIE u dzieci, których rodzice OBAWIAJĄ SIĘ nowotworu?

Inny przykład: wyrostek robaczkowy (co do którego nawet nie wiemy, dlaczego właściwie przetrwał u człowieka, i który z pewnością jest jeszcze mniej „potrzebny” niż kobiecie piersi:)) jest potencjalnym źródłem problemów u WSZYSTKICH ludzi, którzy go jeszcze posiadają.

Sama bardzo boję się jego zapalenia, ponieważ mam w rodzinie dwie osoby, które omal nie umarły z tego tak „banalnego” powodu. (Wywiązało się ciężkie zapalenie otrzewnej). A jednak nikt, o ile mi wiadomo, nie przeprowadza tego typu zabiegów „na wszelki wypadek.”

I wreszcie, jeśli Angelina podda się także – jak zapowiada – operacji usunięcia jajników, to chyba do końca życia będzie musiała poddawać się hormonalnej terapii zastępczej?

Tak więc PRZED owymi zabiegami profilaktycznymi mielibyśmy do czynienia ze ZDROWĄ (jeszcze!), płodną kobietą – a po niej…?

Czy zatem to wszystko nie jest tylko specyficznym przejawem naszego „lęku przed niepewnością” i tego, co wybitny biolog, prof. Testart, nazywa chęcią zabezpieczenia się przed WSZELKIM ryzykiem, jakie nas może spotkać w życiu?

To jednak chyba jest niemożliwe – bo RYZYKIEM jest przecież samo życie?

I wreszcie – czy w miarę, jak coraz lepiej będziemy poznawać nasz genom i drzemiące w nim zagrożenia, nie dojdzie w końcu do czegoś, co znakomity film sprzed lat, „Gattaca – szok przyszłości”, nazywa „genoizmem” – dyskryminacją ze względu na „złe” geny? „Przepraszamy, ale nasza firma nie może pana ubezpieczyć – ma pan aż 95% szans zachorowania na…”; „Niestety, z takim ryzykiem nie może pani liczyć na tę pracę.” I tak dalej…

Wydaje Wam się, że to czyste s.f.? Ja, niestety, obawiam się, że nie. Już teraz, na przykład, niektóre pary domagają się od lekarzy  ”gwarancji” na dziecko bez wad genetycznych lub potomka określonej płci.

I nie twierdzę, że ZNAM odpowiedzi na te wszystkie pytania. Ale i tak uważam, że należy je zadać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *