Ateista WIERZY, że Boga nie ma. Bo ten pogląd na świat, jakkolwiek chętnie ubiera się w szatki „naukowości” czy „sprawdzalności”, nie może niczego udowodnić.
A przecież Bóg, czymkolwiek jest, nie byłby Bogiem, gdybyśmy Go mogli zbadać, zmierzyć i sklasyfikować… Jest to odwieczne ludzkie pragnienie, które tak pięknie poetycko wyraził Thomas Merton, pisząc:
„Ciebie złowimy siecią naszych słów,
Ciebie zamkniemy w obiektywach kamer…”
Ale Ten, który nas POZNAJE, siłą rzeczy musi wymykać się naszemu poznaniu. Bóg, jeśli jest, jest Bogiem ukrytym – każda zatem religia, która nie dopuszcza istnienia ateizmu, nie jest religią prawdziwą.
Jest prawdą, że każda istota ludzka, o ile nie jest absolutnie bezmyślna, musi w którymś momencie zadać sobie pytania, dotyczące Boga. Jednakże jest błędem sądzić, iż ateizm jest z gruntu lepszą – czy też bardziej RACJONALNĄ – odpowiedzią. Jest to po prostu jedna z dwóch możliwych odpowiedzi…
Niepokoi mnie jednak, że ateizm wielu ludzi nie wywodzi się wcale z rzetelnego namysłu nad powyższym pytaniem, lecz jest po prostu wynikiem rozczarowania wyznawaną przez nich religią, niezrozumienia jej, zgorszenia postępowaniem współwyznawców czy też chęcią ustalania zasad moralnych wyłącznie dla siebie.
Ostatnio byłam zdziwiona, przeczytawszy, że pewien pan, deklarujący się jako ateista, oświadczył, że z Dziesięciorga Przykazań aprobuje trzy: nie zabijaj, nie kradnij i nie mów fałszywego świadectwa. I zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno zakaz cudzołóstwa czy niewierności małżeńskiej nie da się obronić w świetle jego „ateistycznej moralności”?
I jakoś tak przypomniała mi się pobożna anegdotka o Piłsudskim, którą księża chętnie powtarzają na kazaniach. Marszałek, dowiedziawszy się, że jeden z jego podkomendnych zmienił wiarę, miał jakoby powiedzieć: „Wiarę zmienił? Raczej żonę!” Notabene, rzecz wydaje mi się o tyle mało prawdopodobna, że to sam Piłsudski w pewnym momencie zmienił wyznanie, by móc pojąć kolejną małżonkę. Niemniej jednak zjawisko jako takie godne jest zauważenia. 🙂
Spotykałam w życiu wielu nikczemnych wierzących – spotkałam także kilku szlachetnych ateistów (i jako chrześcijanka jestem głęboko przekonana, że ci, którzy za życia, czyniąc dobrze, nie wierzyli w Boga, będą najbardziej bezinteresownymi spośród wszystkich zbawionych! A już z pewnością najbardziej zdziwionymi! :)).
Zapytano mnie kiedyś, czy uważam, że tylko katolicy pójdą do nieba. Bez namysłu odpowiedziałam za jakimś świętym: „Tego nie wiem, ale jestem pewna, że również katolicy MOGĄ iść do nieba.”