Tolerancyjny islam?

Proszę mnie dobrze zrozumieć – ja WIEM, że również islam zna pojęcie Boga Miłosiernego i Litościwego, i że także w chrześcijaństwie występowały i występują „wojownicze” akcenty, najlepiej chyba ucieleśnione w idei „wypraw krzyżowych.” (Chociaż podobnie jak wielu innych historyków zastanawiam się, na ile zaistnienie takiego zjawiska w naszym kręgu kulturowym mogło być skutkiem wpływu religii muzułmańskiej? No, bo – upraszczając nieco – skoro „oni” są gotowi zginąć za swego Boga, to „my” przecież nie możemy być gorsi, prawda? Istnieje w historii chrześcijaństwa więcej epizodów, które dałoby się wyjaśnić przenikaniem islamu – jak choćby tzw. „ruch ikonoklastyczny” <niszczenie ikon> w Bizancjum w VIII i IX w. Czemuż by i w przypadku krucjat nie zastosować podobnego klucza?).

Tym niemniej, wydaje mi się, że różnica tkwi przede wszystkim w PROPORCJACH – o ile bowiem w Starym Testamencie można jeszcze znaleźć dość liczne wzmianki o „bojach Pańskich” (1 Sm 25,28) tj. toczonych „w imieniu” czy wręcz „z polecenia” Boga – o tyle trudno coś podobnego znaleźć w Ewangeliach, może z wyjątkiem jednego tylko fragmentu (Łk 22,36-38), gdzie Jezus nakazuje uczniom, aby kupili sobie „miecz.”

Może z tego powodu tylu radykalnych chrześcijan w przeszłości było pacyfistami (m.in. arianie i kwakrzy) a dziś jeszcze są nimi Świadkowie Jehowy. Warto jednak w tym miejscu przypomnieć, że przy całej swojej niechęci do użycia miecza (Mt 26,52), a w szczególności do „wojen religijnych” (Mk 9,38-40), wydaje się, że  – podobnie jak Jan Chrzciciel (Łk 3,14) – Jezus NIE BYŁ otwarcie przeciwny służbie wojskowej przy zachowaniu elementarnych zasad moralnych. A w każdym razie nigdy wprost o tym nie mówił.

Natomiast nawet przy pobieżnej lekturze tekstu Koranu (choć należy tu dodać, że chodzi mi tylko o przekład polski Józefa Bielawskiego, ponieważ z punktu widzenia uczniów Mahometa jedynie prawdziwym Koranem – czyli „[świętą] Księgą” – jest ten w języku arabskim) może uderzać wyraźna dysproporcja pomiędzy liczbą fraz nawołujących do przemocy i brutalności (jest ich 180) oraz do nienawiści względem „niewiernych” (349), a tymi, które propagują gotowość do niesienia pomocy innym (69) i tolerancję religijną (11).

Zdaję sobie przy tym sprawę ze specyficznych warunków geopolitycznych, w których islam powstawał – to zapewne wymuszało na jego wyznawcach większą „bojowość”, niżby można było oczekiwać po wyznawcach Boga Jedynego – oraz z tego, że (inaczej, niż np. katolicyzm, a podobnie, jak judaizm) cały światowy islam nie tworzy jakiejś jednej, scentralizowanej struktury – i że w jego obrębie istnieje niezliczona liczba różnych „szkół koranicznych”, skupionych wokół tego czy innego imama.

Wiem również, że liberalni teologowie islamscy reinterpretują nawet samo pojęcie „dżihadu”, nadając owej „świętej wojnie” raczej znaczenie „walki duchowej” ze złem, etc.

Ale…czy to właśnie takie poglądy są dominujące we współczesnej religii muzułmańskiej, a zwłaszcza wśród nowych imigrantów do Europy – można by się spierać. Obawiam się także, że – jak zwykle – „neofici są zawsze najbardziej gorliwi.” Sam mufti Tomasz Miśkiewicz (przywódca Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP) zwierzył się kiedyś w jakimś wywiadzie, że ma problemy z przybywającymi z zagranicy wyznawcami, którzy, jak się wyraził – nie zawsze rozumieją ducha polskiego islamu, który od początku był nastawiony raczej pokojowo.

Czy zatem istnieje „tolerancyjny islam”? Zapewne. Ale czy jego zwolennicy nie uchodzą w oczach radykałów za równie niebezpiecznych, co „niewierni”?

Dość powiedzieć, że chociaż Koran zabrania wiernym uciskać tych, którzy „wierzą w Boga i w Dzień Ostatni” (przede wszystkim więc Żydów i chrześcijan), to jednak konwersja między tymi trzema „religiami Księgi” jest możliwa w zasadzie tylko w jedną stronę. Przejście wierzącego muzułmanina na jakąkolwiek inną religię jest traktowane jako „zdrada islamu” i może być karane nawet śmiercią, podobnie, jak otwarte przyznawanie się do ateizmu.

12 odpowiedzi na “Tolerancyjny islam?”

  1. Wiesz.Może ja się mylę.Może ja poznałam innego Jezusa ale ten tekst „Jezus NIE BYŁ otwarcie przeciwny służbie wojskowej przy zachowaniu elementarnych zasad moralnych.”jest sam w sobie sprzeczny.Użycie przemocy jest samo w sobie niemoralne.Przemoc rodzi przemoc.Przemoc bierze się ze strachu.Ja wiem ,że Kościół sobie wymyśli pojęcie wojny sprawiedliwej ale dla mnie -ŻADNA WOJNA NIE JEST SPRAWIEDLIWA. Co do islamu to cóż..Czytałam artykuł z isamistą który występował przeciwko terrorowi islamskiemu.Tłumczył to skrajną beznajdziejnością życiową.Gdy stwarza się społeczeństwu takie warunki, szpikuje się je religijnymi formułkami w których ten lepszy świat i żywot jest DOPIERO PO ŚMIERCI to tak się to niestety kończy.Chrześcijaństwo chyba tez przez ten etap przechodziło.Z tymi krucjatami to przegięłaś lekko.I zapomniałaś dodać jak to krolowie dokonywali holokaustów na Żydach aby dostać fundusze na te krucjaty.Jak czytam opisy tych pożal się Boże krucjat to wzbiera we mnie głębokie uczucie odrazy…O Krzyżakach nie wspomnę..bo jako Słowiance to po prostu „nóż mi się w kieszeni”. otwiera..Ileż to jeszcze krwi musi się przelać ,ile sumień złamać w imię Boga.Szczegolnie ,ze On nie ma z tym nic wspólnego.Przepraszam ,ze to napiszę ale ten Twój tekst to raczej wykopuje topór wojenny.Jest jakieś taki nieekumeniczny.Taki z cyklu..”który Bóg, Księga, religia jest „lepsiejsza”.

    1. Co do „wojny sprawiedliwej” to coś w tym jest – aczkolwiek przyznasz, że trudno uznać, że każdy, kto brał udział w jakiejkolwiek wojnie, postępował „nieetycznie” bo czasami grzechem jest powstrzymanie się od działania – jeżeli, w imię „powstrzymywania się od przemocy” pozwalam, by zabito moją rodzinę, to chyba niewielka dla mnie zasługa. Co do Jezusa, to popularność Jego nauczania w kręgach wojskowych (podobnie jak bliźniaczego wobec niego mitraizmu) może świadczyć, że nie był skrajnym „pacyfistą.” Myślę, że może niedostatecznie uwypukliłam fakt, że tak stare teksty, jak Biblia i Koran w dzisiejszych czasach domagają się reinterpretacji, odczytania na nowo – bo w idei „świętej wojny” tkwią potencjalne zagrożenia. Chodziło mi tylko o pokazanie, że często ta pokojowa interpretacja przegrywa w zderzeniu z tą bardziej wojowniczą. Liberalni teologowie (tak islamscy, jak i katoliccy) opowiadają się za tolerancją – ale kto ich słucha? Czy ich poglądy wpływają jakoś znacząco na życie ludzi w Jemenie czy w Arabii Saudyjskiej? Nasz polski islam, od wieków zrośnięty z naszą kulturą, jest zupełnie inny – bardzo szanuję np. Tomasza Miśkiewicza, którego wystąpień miałam okazję wielokrotnie słuchać. Natomiast islam „przeszczepiony” na grunt zachodnioeuropejski lub amerykański ma czasem bardziej fundamentalistyczne oblicze. Przecież zamachów terrorystycznych dokonywali ludzie nierzadko urodzeni i wychowani w naszej kulturze. Oczywiście, wyprawy krzyżowe są jedną z najciemniejszych kart historii chrześcijaństwa i w „religii miłości” nie powinno się to było w ogóle zdarzyć. Nie zawsze też stosunki islamsko-chrześcijańskie były jednoznacznie złe – współpraca arabskich i żydowskich uczonych z chrześcijanami popchnęła ówczesny świat do przodu. Niemniej nie zmienia to faktu, że „dżihad” jest ideą stricte muzułmańską i że, niestety, przez wieki oddziaływała ona bardzo silnie na wyobraźnię chrześcijan. Kilka lat temu byłam na nabożeństwie wielkoczwartkowym, podczas którego ksiądz zachwycał się tym, że muzułmanie są gotowi zabijać w obronie swego Boga…Jest to właśnie ten rodzaj negatywnego „wpływu” o który mi chodziło. A krucjaty, no cóż…po obu stronach było wiele okrucieństw. Dużo za dużo. To tak, jak wtedy, gdy ktoś mnie pyta, kto miał „rację” w hiszpańskiej wojnie domowej – myślę, że i do tego przypadku pasuje stwierdzenie, że była to wojna pomiędzy „dżumą” a „cholerą”

      1. Jeszcze jedna kwestia nie sprzyja recepcji pojęcia „tolerancji” w środowisku muzułmańskim: islam, zasadniczo rzecz biorąc, nie zna właściwego dla Jezusa rozróżnienia na to, co „boskie” i co „cesarskie”, w którym tkwi zalążek idei „państwa świeckiego” (oczywiście, także przez samych chrześcijan ten rozdział często nie był respektowany). Cały świat należy do Allaha, tak więc prawo koraniczne ma pierwszeństwo przed prawem państwowym (i znowu przypomina to rozstrzygnięcie papieża Innocentego III z XIII w. dotyczące wyższości papieża nad cesarzem :)). Kiedyś zastanowiła mnie wypowiedź pewnego imama z Arabii Saudyjskiej, którego pytano, dlaczego chrześcijanie nie mają tam (w samym sercu islamu) pełnej swobody głoszenia swojej wiary. Odparł, że z tego samego powodu, dla którego nie ma meczetów w Watykanie…

        1. Strasznie to wszystko jest przygnębiające…Co do zabijania.Jestem w sstanie odddać życie za swoje potomstwo..tyle ,że cały czas mam nadzieję ,że świat się opamięta i to swoiste samobójstwo będzie zbedne.

  2. Przesylam informacje o stosunku Swiadkow Jehowy do polityki i dzialan wojennych oraz toleranci do innych religii.Opis dotyczy Niemieckich Swiadkow Jehowy.„Podziwiałem jego niezwykłą determinację” Od naszego korespondenta w NiemczechŚWIADKOWIE JEHOWY są dobrze znani z niezłomnego trzymania się Słowa Bożego, Biblii. Taka postawa często wymaga odwagi i niewątpliwie wywiera wpływ na ich życie oraz stosunki z drugimi.Świadkowie darzą na przykład głębokim szacunkiem ludzi ze wszystkich grup etnicznych i kulturowych. Miłują Boga oraz bliźnich (Mateusza 22:35-40). W pełni zgadzają się z oświadczeniem apostoła Piotra: „Z całą pewnością dostrzegam, że Bóg nie jest stronniczy, lecz w każdym narodzie godny jego upodobania jest człowiek, który się go boi i czyni to, co prawe” (Dzieje 10:34, 35).Na całym świecie Świadkowie Jehowy cieszą się też opinią ludzi szanujących prawo, porządek i władzę. Nigdy nie stanowili zarzewia buntu i nigdy nie będą do niego podżegać. Postępują tak nawet wtedy, gdy w pewnych krajach są prześladowani za wzorowanie się na apostołach, którzy oświadczyli: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom” (Dzieje 5:29; Mateusza 24:9). Równocześnie Świadkowie uznają prawo drugich do wyznawania przekonań religijnych zgodnych z ich własnym sumieniem.Zachowywanie nieustraszonej chrześcijańskiej postawy przez Świadków Jehowy w Niemczech i innych krajach zdominowanych przez Adolfa Hitlera jest faktem historycznym. Ich odwagę, miłość do Boga i bliźnich oraz poszanowanie dla prawa, porządku i wolności religijnej ilustruje pewne znamienne wydarzenie z 1933 roku, które rozegrało się w Berlinie.Bezkompromisowy stosunek do HitleraPrzeszło 50 lat temu dobiegła końca dwunastoletnia dyktatura Hitlera, który wprowadził przerażające rządy rasizmu i zbrodni. Ale do tej pory nie zagoiły się rany zadane ludzkości przez reżim nazistowski.Z historii wynika, że zaledwie kilka grup śmiało sprzeciwiło się faszystowskiej tyranii i otwarcie ją piętnowało. Należeli do nich Świadkowie Jehowy, których nazwano ‛małą wysepką niesłabnącego oporu [moralnego], istniejącą w łonie sterroryzowanego narodu’. Ich odważną postawę rzetelnie udokumentowali uznani historycy.Jednakże niewielkie grono krytyków — w tym również osoby niegdyś związane ze Świadkami Jehowy — zarzuca im, iż na początku starali się pójść na ugodę z reżimem hitlerowskim. Twierdzi się, że przedstawiciele Towarzystwa Strażnica bezskutecznie próbowali przypochlebiać się nowemu rządowi i że przynajmniej przez jakiś czas popierali rasistowską ideologię, która w końcu doprowadziła do zagłady sześciu milionów Żydów.Te poważne zarzuty są całkowicie bezpodstawne. Poniżej podajemy bezstronny opis wspomnianych wydarzeń, oparty na dostępnej dokumentacji, z uwzględnieniem tła historycznego.Spojrzenie w przeszłośćŚwiadkowie Jehowy działają w Niemczech od ponad stu lat. W 1933 roku na terenie tego kraju około 25 000 Świadków oddawało cześć Bogu Jehowie i rozpowszechniało literaturę biblijną.Chociaż ówczesna konstytucja niemiecka gwarantowała wolność wyznania, to Świadkowie często byli celem oszczerczych kampanii, inicjowanych głównie przez przeciwników religijnych. Już w 1921 roku Świadków, nazywanych wówczas Poważnymi Badaczami Pisma Świętego (Ernste Bibelforscher), oskarżano o powiązania z żydowskimi ruchami wywrotowymi. Badaczy Pisma Świętego piętnowano jako niebezpieczne bolszewickie „robactwo żydowskie”, mimo że nigdy nie podano żadnych dowodów na potwierdzenie tych zarzutów. Szwajcarski teolog Karl Barth napisał później: „Oskarżanie Świadków Jehowy o powiązania z komunistami może być tylko wynikiem zwykłego nieporozumienia albo też świadomej dezinformacji”.W pewnym czasopiśmie religijnym wydawanym w Niemczech oskarżono Świadków i Żydów o spisek i udział w ruchach rewolucyjnych. W odpowiedzi na to oszczerstwo w niemieckim wydaniu Złotego Wieku (poprzednik Przebudźcie się!) z 15 kwietnia 1930 roku napisano: „Nie mamy podstaw uważać tego pomówienia za zniewagę, gdyż żywimy przekonanie, że Żyd jest co najmniej równie wartościowym człowiekiem jak nominalny chrześcijanin; nie zgadzamy się jednak z powyższym kłamstwem kościelnej gazety, ponieważ ma ono na celu zdyskredytowanie naszej działalności, jak gdyby była ona wykonywana nie na rzecz Ewangelii, lecz Żydów”.W związku z tym profesor historii John Weiss zauważył: „Świadkowie byli wolni od niemieckiego nacjonalizmu i rasizmu i nie dumali w nieskończoność nad tym, że Żydzi nie chcą się nawrócić. Wciąż trzymali się pierwotnego przekonania chrześcijan, iż wszystkich potencjalnych uczniów Chrystusa należy przekonywać”.Co się stało po dojściu Hitlera do władzy?Dnia 30 stycznia 1933 roku Adolf Hitler został nowym kanclerzem Niemiec. Jego rząd nie ujawniał od razu swych zbrodniczych i radykalnych celów. Dlatego na początku owego roku niemieccy Świadkowie wraz z milionami swych rodaków uważali, iż Partia Narodowosocjalistyczna ma prawowity mandat do sprawowania rządów. Mieli nadzieję, iż narodowi socjaliści (naziści) zrozumieją, że jako pokojowo usposobieni, posłuszni prawu chrześcijanie, nie są wywrotowcami zagrażającymi państwu. Nie była to bynajmniej próba pójścia na kompromis względem zasad biblijnych. Podobnie jak w innych krajach Świadkowie chcieli poinformować rząd o całkowicie niepolitycznym charakterze swej działalności.Wkrótce stało się jasne, że Świadkowie Jehowy znajdą się wśród pierwszych ofiar brutalnego ataku faszystów. Kolejny raz przypisano im współudział w rzekomym spisku bolszewicko-żydowskim. Zaczęła się fala prześladowań.Dlaczego tak mała społeczność religijna budziła wściekłość nowego reżimu? Historyk Brian Dunn podaje trzy główne powody: 1) międzynarodowy zasięg działalności Świadków, 2) antyrasistowska postawa i 3) neutralne stanowisko wobec państwa. Opierając swe poglądy na Biblii, niemieccy Świadkowie odmawiali wypowiadania hitlerowskiego pozdrowienia, udzielania poparcia partii nazistowskiej, a potem uczestniczenia w działaniach militarnych (Wyjścia 20:4, 5; Izajasza 2:4; Jana 17:16).W rezultacie policja i bojówkarze SA (hitlerowskie Sturmabteilung, czyli oddziały szturmowe, inaczej „Brunatne koszule”) przeszukiwali domy Świadków, a ich samych zastraszali, przesłuchiwali oraz stosowali wobec nich inne represje. Dnia 24 kwietnia 1933 roku władze zajęły i zamknęły biuro Towarzystwa Strażnica w Magdeburgu. Gdy po dokładnym zrewidowaniu budynków nie znaleziono obciążających dowodów, policja pod naciskiem amerykańskiego Departamentu Stanu zwróciła Świadkom ich własność. Jednakże już w maju tego samego roku w niejednym kraju związkowym Niemiec działalność Świadków Jehowy była obłożona zakazem.Świadkowie podejmują odważne działaniaW tym wczesnym okresie swych rządów Hitler starannie kształtował opinię publiczną, przedstawiając siebie jako orędownika chrześcijaństwa. Zobowiązywał się do obrony wolności religijnej i obiecywał, że wyznania chrześcijańskie będzie traktował z „bezstronną sprawiedliwością”. Aby to uwiarygodnić, nowy kanclerz pojawiał się w kościołach. Wtedy właśnie wiele osób z krajów, które później znajdowały się w stanie wojny z Niemcami, wyrażało podziw dla osiągnięć Hitlera.Joseph F. Rutherford, ówczesny prezes Towarzystwa Strażnica, zaniepokojony coraz bardziej napiętą sytuacją w Niemczech, postanowił wraz z administratorem niemieckiego Biura Oddziału Paulem Balzereitem wszcząć kampanię w celu poinformowania kanclerza Hitlera, przedstawicieli rządu i opinii publicznej, że Świadkowie Jehowy nie stanowią żadnego zagrożenia dla państwa i jego obywateli. Rutherford najwyraźniej myślał, że Hitler nie wie o atakach na Świadków albo że przeciwnicy religijni nakreślili mu fałszywy obraz sług Jehowy.Przedstawiciele Biura Oddziału w Magdeburgu zorganizowali zgromadzenie i postanowili skorzystać z prawa obywateli niemieckich do składania petycji. Na krótko przedtem do Świadków Jehowy z całych Niemiec skierowano zaproszenie, by 25 czerwca 1933 roku przybyli do Wilmersdorfer Tennishallen w Berlinie. Spodziewano się około 5000 obecnych. Mimo wrogiej atmosfery przybyło ponad 7000 odważnych delegatów. Przyjęli oni specjalną rezolucję, zatytułowaną „Oświadczenie”, w której zaprotestowali przeciw ograniczeniom nałożonym na działalność Świadków. Otwarcie przedstawili swe stanowisko i zaprzeczyli oskarżeniom o jakiekolwiek powiązania z ruchami politycznymi o charakterze wywrotowym. Czytamy tam:„Jesteśmy niesłusznie oskarżani przed urzędnikami państwowymi (…) niniejszym upraszamy przywódców i naród niemiecki o sprawiedliwe i bezstronne zbadanie faktycznego stanu rzeczy”.„Nie toczymy sporu z nikim, nie wyłączając nauczycieli religijnych, ale musimy zwrócić uwagę na to, iż właśnie podający się za przedstawicieli Boga i Chrystusa częstokroć są naszymi prześladowcami i przedstawiają nas władzom w niewłaściwym świetle”.Zgromadzenie — dowodem odwagi czy pójścia na kompromis?Niektórzy utrzymują, że przez owo zgromadzenie w Berlinie w 1933 roku i przyjęcie powyższej rezolucji czołowi Świadkowie próbowali wyrazić poparcie dla nazistowskiego rządu i jego nienawiści do Żydów. Takie twierdzenia rozmijają się jednak z prawdą. Powstały na gruncie dezinformacji i błędnej interpretacji faktów.Na przykład krytycy utrzymują, że Świadkowie udekorowali Wilmersdorfer Tennishallen flagami ze swastyką. Niemniej na zdjęciach z tego zgromadzenia wcale nie widać w hali swastyk. Naoczni świadkowie potwierdzają, iż wewnątrz nie było żadnych sztandarów.Niewykluczone jednak, że jakieś flagi wisiały na zewnątrz budynku. Dnia 21 czerwca, w środę poprzedzającą to zgromadzenie, z owej hali korzystała grupa bojówkarzy faszystowskich. A dzień przed zgromadzeniem tłumy młodych ludzi wraz z oddziałami SS (Schutzstaffel, pierwotnie gwardia przyboczna Hitlera, „Czarne koszule”), SA i innymi obchodziły w pobliżu uroczystość z okazji przesilenia letniego. Tak więc w niedzielę Świadkowie mogli zastać budynek przystrojony flagami ze swastyką.Gdyby takie sztandary zdobiły elewację budynku, korytarze lub nawet samo wnętrze hali, Świadkowie by ich nie zdejmowali. Również dzisiaj, gdy wynajmują obiekty użyteczności publicznej na zebrania lub zgromadzenia, nie usuwają stamtąd symboli narodowych. Nie ma jednak najmniejszego dowodu, jakoby Świadkowie sami wieszali flagi lub je pozdrawiali.Krytycy twierdzą też, iż Świadkowie rozpoczęli zgromadzenie niemieckim hymnem narodowym. Tak naprawdę na początku zaśpiewali pieśń „Nadzieja Syjonu”, oznaczoną numerem 64 w ich śpiewniku religijnym. Jej słowa napisano do melodii, którą skomponował Józef Haydn w 1797 roku. Pieśń ta już co najmniej od 1905 roku znajdowała się w śpiewniku Badaczy Pisma Świętego. W 1922 roku rząd niemiecki uznał utwór Haydna ze słowami Hoffmanna von Fallerslebena za swój hymn państwowy. Niemniej Badacze Pisma Świętego w Niemczech dalej śpiewali czasami pieśń 64 podobnie jak ich współwyznawcy w innych krajach.Trudno zgodzić się z tym, że śpiewanie pieśni o Syjonie mogło być próbą zjednania sobie nazistów. Pod presją antysemickiej postawy hitlerowców różne kościoły usunęły ze swych hymnów i swej liturgii takie terminy, jak „Juda”, „Jehowa” czy „Syjon”. Świadkowie Jehowy tak nie postąpili. Niewątpliwie więc organizatorzy zgromadzenia nie oczekiwali, że zdobędą przychylność rządu śpiewaniem pieśni opiewających Syjon. Być może niektórzy delegaci niezbyt chętnie śpiewali pieśń „Nadzieja Syjonu”, skoro ta kompozycja Haydna stanowiła podkład muzyczny do hymnu państwowego.Archiwalne zdjęcia ze zgromadzenia Świadków Jehowy, które odbyło się w 1933 roku w Wilmersdorfer TennishallenPrzedstawienie stanowiskaPonieważ zmieniał się rząd, a w kraju panował zamęt, Świadkowie Jehowy chcieli jasno przedstawić swe stanowisko. W przyjętej rezolucji zdecydowanie zaprzeczyli oskarżeniom o finansowe lub polityczne powiązania z Żydami. Toteż w dokumencie tym napisano:„Wrogowie fałszywie zarzucają nam, jakoby nasza działalność była wspierana materialnie przez Żydów. Całkowicie mija się to z prawdą, gdyż do chwili obecnej Żydzi nie przekazali na nasze dzieło nawet najskromniejszego datku”.Po tej wzmiance potępiono nieuczciwe praktyki wielkiego biznesu. Oświadczono:„To żydowscy kapitaliści z imperium brytyjsko-amerykańskiego zbudowali świat wielkiej finansjery i wykorzystują go do wyzyskiwania i uciskania narodów”.Powyższa wypowiedź rzecz jasna nie odnosiła się do całego narodu żydowskiego i ubolewamy, jeśli została ona źle zrozumiana i kogokolwiek uraziła. Zdaniem niektórych ludzi Świadkowie Jehowy podzielali wrogość wobec Żydów, jaką powszechnie propagowano wówczas w niemieckich kościołach. Nie ma w tym cienia prawdy. Treść ich publikacji oraz postępowanie w okresie rządów nazistowskich dowodzi, że Świadkowie odrzucali poglądy antysemickie i potępiali hitlerowskie prześladowania Żydów. Bezpodstawność tego zarzutu najdobitniej wykazuje ich życzliwość względem Żydów, z którymi dzielili los w obozach koncentracyjnych.W rezolucji podkreślono religijny charakter działalności Świadków:„Nasza organizacja w żadnym wypadku nie ma natury politycznej. Zależy nam tylko na nauczaniu ludzi Słowa Bożego”.Przypomniano też rządowi o jego obietnicach. Świadkowie uznawali pewne wzniosłe ideały, w których obronie występował też publicznie rząd niemiecki. Należały do nich wartości rodzinne i wolność wyznania.W związku z tym w rezolucji oznajmiono również: „Staranne przeanalizowanie naszych książek i innych publikacji wyjawi, że są w nich przedstawiane, pochwalane i mocno podkreślane te same wysokie ideały, do których dążą i które propagują władze państwowe. W naszej literaturze wykazano też, iż Jehowa Bóg dopilnuje, by każdy, kto miłuje prawość i jest posłuszny Najwyższemu, we właściwym czasie osiągnął te szczytne cele”.Świadkowie zatem nigdy nie wyrazili poparcia dla partii nazistowskiej. Ponadto chcieli korzystać z wolności wyznania i nie zamierzali zaniechać publicznego głoszenia (Mateusza 24:14; 28:19, 20).Według sprawozdania zamieszczonego w Roczniku Świadków Jehowy — 1974 niektórzy niemieccy Świadkowie byli rozczarowani nie dość ostrym językiem rezolucji. Czy administrator Biura Oddziału, Paul Balzereit, rozwodnił tekst tego oświadczenia? Bynajmniej, ponieważ przeczy temu porównanie tekstu niemieckiego z angielskim. Najwyraźniej wrażenia takie opierały się na subiektywnych obserwacjach osób, które nie brały bezpośredniego udziału w przygotowywaniu tego dokumentu. Do powyższych wniosków być może skłaniał również fakt, iż Balzereit zaledwie dwa lata później wyrzekł się wiary.Obecnie wiemy, że działalność Świadków Jehowy w Niemczech obłożono zakazem w sobotę 24 czerwca 1933 roku, dzień przed zgromadzeniem w Berlinie. Jego organizatorzy oraz policja dowiedzieli się o tym kilka dni później. Biorąc pod uwagę napiętą sytuację i jawną wrogość urzędników hitlerowskich, jest zadziwiające, że to zgromadzenie w ogóle się odbyło. Nie ma przesady w twierdzeniu, iż owe 7000 Świadków odznaczało się odwagą, a swym przybyciem ryzykowało utratę wolności.Po zgromadzeniu Świadkowie Jehowy rozpowszechnili 2 100 000 egzemplarzy przyjętej rezolucji. Niektórych od razu aresztowano i zesłano do obozów pracy. Wyraźnie ujawnił się wówczas ciemięski i brutalny charakter rządu hitlerowskiego, który wkrótce przypuścił zmasowany atak na tę niewielką grupkę chrześcijan.Profesor Christine King napisała: „Hitlerowcy mieli się wnet przekonać, że brutalnością nie zdołają powstrzymać Świadków Jehowy”. Podobne przeświadczenie wyrażono we wspomnianej rezolucji: „Władza Jehowy Boga jest najwyższa i żadna siła nie zdoła Mu się skutecznie przeciwstawić”.*——————————————————————————–* Ze względu na brak miejsca nie możemy zamieścić całej dokumentacji dotyczącej tego historycznego wydarzenia. Niemniej wydawcy niniejszego czasopisma chętnie udostępnią na życzenie wykaz wszystkich źródeł. Więcej na ten temat można się też dowiedzieć z dokumentalnego filmu wideo pod tytułem Niezłomni w obliczu prześladowań — Świadkowie Jehowy a hitleryzm. Opublikowano w Przebudźcie się! z 8 lipca 1998 Strona główna | Wierzenia | Przyszłość | Zdrowie | Nowości | Kontakt | Publikacje | Języki | Spis tematówCopyright © 2008 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania. All rights reserved.

    1. Pani Tereso 🙂 Czytałam w „Strażnicy” i „Przebudźcie się” o wielu przypadkach Świadków Jehowy, którzy odmawiali udziału w działaniach wojennych podczas ostatniej wojny, i, pomimo wszystkich dzielących nas różnic światopoglądowych, nadal uważam, że ich niezłomna postawa zasługuje na szacunek.

  3. Pani Aniu przeslalam artykul od niemieckiego korespondenta.Ale pisze Pani o Islamie, tez chcialabym cos wiecej o nim napisac,ale material jest dosc obszerny.Dlatego tez proponuje przeslanie pani Ksiazki pt.”Czlowiek Poszukuje Boga”W ktorej opisano takie religie jak:Hinduizm,Buddyzm,Taoizm i konfucanizm,Sintonizm,Judaizm,Chrystianizm,Odstepstwo,Islam,Reformacja,Dalej opisuje nowozytny brak wiary,powrot do prawdziwego Boga,Prawdziwy Bog a twoja przyszlosc.Jesli Pani sobie zyczy,to prosze podac Adres,lub adres skrzynki pocztowej,tylko do mojej wiadomosci na moj adres amailowy.Koszty przesylki biore na siebie i prosze o zaufanie i moze liczyc Pani na moja dyskrecje.Ksiazka bedzie w prezencie.

    1. Dziękuję pani Tereso – zastanowię się i dam Pani znać na e-mail. Zawsze warto poznać punkt widzenia innych ludzi na inne religie.

  4. Nie wierzę w tolerancyjny islam, choć sami muzułmanie w różnych odłamach islamu mają nieco odmienne poglądy na dżihad. Muzułmani, którzy mieszkają w Europie powinni być bardziej demokratyczni, ale bojownicy, którzy brali udział 11 września na WTC pochodzili z Europy i USA. Silne połączenie Muzułmanów Europy z krajami rdzennymi powodować będzie ciągłą ekspansję Islamu, zmieniać się będą nieco metody działania. Nie tylko Koran, ale ogniska zapalne na Bliskim Wschodzie i Afganistanie powodować będą podsycanie nienawiści muzułmanów do chrześcijan. Na tym tle ekspansja chrześcijaństwa za czasów apostolskich to prawdziwe niesienie miłości Chrystusa. Potem było różnie, ale uzasadnienia krucjat „chrześcijan” w Biblii – Nowym Testamencie – jak napisałaś z pewnością nie znajdziemy. Pozdrawiam 🙂

    1. Zawsze zasmucało mnie, że choć wielu ludzi w krajach muzułmańskich jest prywatnie przeciwnych nieludzkim praktykom w rodzaju „zbrodni honorowych” na kobietach czy publicznych egzekucji, to jednak otwarcie nikt się temu nie sprzeciwi….

  5. Moim zdaniem każda religia jest tolerancyjna, i jej interpretacja, bądź wiara w nią, zależy od osoby wierzącej i wyznającej dana religię. Nie od religii. No bo nie do się ukryć Bóg też był okrytny, mordował niewiernych i grzesznych, co prawda głównie w Starym Testamencie, bo już w Nowym stał się tym Bogiem miłosiernym i przebaczającym.roztrzelane-mysli.blog.onet.pl

    1. Myślę, że Bóg, jeśli jest, jest MIŁOŚCIĄ i od „zawsze” nią był – tylko czasem ludzie, którzy próbowali Go opisać (np. w Starym Testamencie) robili to przy użyciu dostępnych sobie pojęć, często przypisując Mu „ludzkie” cechy, takie jak zazdrość, zapalczywość, wojowniczość czy okrucieństwo. A przecież z faktu, że my jesteśmy „na Boży obraz” nie wynika automatycznie, że ON jest do nas podobny we wszystkim, także w tym, co w nas najgorsze. Zresztą stosowane od starożytności przeciwstawienie – „zły Bóg ST -dobry Bóg NT” nie do końca jest prawdziwe, bo i w Starym Testamencie odnaleźć można Boga, który (jak Matka) pochyla się nad człowiekiem i lituje się nad wszystkimi, nawet nad „poganami.”

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *