On, ona, ono?

W Szwecji rodzice pewnego dwulatka odmawiają komukolwiek informacji o jego płci. Dziecko nazwali Pop i zapewniają, że nie chcą go wciskać w „określone ramy”. Ich zdaniem, płeć to przeżytek.

„- Chcemy aby Pop dorastał(a) jako osoba bardziej wolna i od początku uniknął wciśnięcia w określone ramy płciowości – mówi matka. Jej zdaniem okrucieństwem jest sprowadzenie na ten świat dziecka z niebieskim bądź różowym stemplem na czole”.

A jak w praktyce wygląda codzienność Popa? Rodzice kupują mu różnokolorowe ubranka – zarówno spodnie jak i spódniczki, często zmieniają mu fryzurę. Pop, choć ma nieco ponad dwa lata, ma już pełną swobodę w doborze zarówno garderoby, jak i zabawek.

W wywiadzie dla dziennika”Svenska Dagbladet”24-letni rodzice przyznają, że ich decyzja zakorzeniona jest w“feministycznej ideologii mówiącej, że płeć jest wytworem społecznym”.

Ojciec i matka Popa zapowiadają, że nie ujawnią jego płci tak długa,jak tylko będą mogli uniknąć, ich zdaniem tendencyjnych i odgórnie  narzuconych, norm traktowania dziecka jako kobiety czy mężczyzny.

Rodzice twierdzą, że zdają sobie sprawę z biologicznej różnicy pomiędzy chłopcem i dziewczynką, ale nigdy nie odnoszą się do swojego dziecka ani w męskiej ani w żeńskiej formie. Nazywają je po prostu Pop.

– Wierzę, że tak ukształtowana samoświadomość i osobowość Popa pozostanie mu do końca życia – z dumą wyznaje matka.

Przyjaciele rodziny i sąsiedzi nie widzą problemu w decyzji rodziców, uważają to jedynie za ciekawy pomysł. Podobnego zdania jest zresztą tzw. „konsultantka do spraw płciowej równości” Kristina Henkel, którą cytuje gazeta „The Local”.

– Można tu mówić raczej o niestereotypowej płciowości, gdyż dziewczynka może robić to samo co chłopiec, a chłopiec to, co dziewczynka – mówi konsultantka, która uważa całą sprawę za „pozytywny eksperyment”.

Obecnie matka Popa spodziewa się drugiego dziecka i zapowiada, że będzie je wychowywała w ten sam sposób. – Wydaje mi się, że uczyni z tych dzieci silniejsze jednostki – mówi konsultantka Henkel.”

Źródło: AJ/Bibula.com/Thelocal.se/www.fronda.pl

Rozumiem zatem, że i mama Popa nie jest KOBIETĄ, a jego tata MĘŻCZYZNĄ?:) Jedno,to „człowiek który go urodził” a drugie „ten, który go spłodził”?Smutne… Ciekawe, jak to biedne, „bezpłciowe” stworzenie poradzi sobie w świecie, gdzie nie ma „ludzi” lecz są chłopcy i dziewczynki? Notabene, czy osoba ludzka nie ma przypadkiem prawa do podstawowej wiedzy o tym, kim jest?

A ta, pożal się Boże, „konsultantka ds. równości” (a swoją drogą, w dawnych, dobrych czasach ludzie mieli kierowników duchowych i/albo doradców finansowych – a teraz? No, cóż – jaka cywilizacja, tacy i „przewodnicy”!) zachwyca się „eksperymentem”, dokonywanym bądź co bądź na żywym człowieku… Jestem też przekonana, że szybko znajdą się całe tabuny naśladowców tej „pary odważnych prekursorów” (bo głupota podobno jest zaraźliwa).

Nawiasem mówiąc, Szwecja ma za sobą już kilka nieudanych i moralnie dwuznacznych „eksperymentów społecznych” , jak choćby ten z przymusową sterylizacją upośledzonych dzieci (co próbowano wdrażać w życie w latach 70-tych).

No, cóż, wszystko to w imię „postępu ludzkości”…

Postscriptum: Mój półtoraroczny synek nosi spodnie (a nie sukienki!), co zresztą wcale nie przeszkadza mu bawić się ciężarówką, a za chwilę tulić pluszową myszkę (płci żeńskiej!:)) i poić ją z butelki- myślę zresztą, że w tych swoich „niestereotypowych” zabawach naśladuje raczej swojego tatę, niż mnie – bo to głównie P. zajmował się nim od chwili narodzin (ja mu tylko trochę pomagam:)).

Ale nosi także – odziedziczoną po starszych kuzynkach – koszulkę z napisem: „ANYTHING BOYS CAN DO, GIRLS CAN DO BETTER!” – i naprawdę poważnie się zastanawiam, czy to hasło nie jest aby „seksistowskie” i dla niego, jako dla chłopca, krzywdzące?

30 odpowiedzi na “On, ona, ono?”

  1. Albo uśmiałam się do łez czytając tę historię- czego to ludzie nie wymyślą. Czy to się komuś podoba czy nie jesteśmy rozdzielnopłciowi- więc biologicznie każdy z nas jest albo kobietą, albo mężczyzną. Zaś co do kultury- owszem tzw. tradycyjne wychowanie oznacza że dziewczynka ma być w domu, w kuchni z mamą- babskie zajęcia zaś syn z tatą się zajmują prawdziwymi rzeczami,Dziecko jako człowiek ma płeć- ale to jakie nosi ubranka i czym się bawi niech będzie jego wyborem. Czyli- chłopiec jak chce niech ma lalki a dziewczynka samochody- bo to wszystko jest dla ludzi. To czy każda z nas odnajdzie się w tradycyjnej roli czy na samą myśl o niej dostaniemy dreszczy to już zależy od nas. Uważam, że owszem jesteśmy przede wszystkim ludźmi, ale udawanie że nie ma płci to głupota. Schody zaczynają się gdy tzw płec mózgu i biologiczna się nie zgadzają ale to inna sprawa.

    1. Masz zupełną rację, Meriam. Znałam mężczyznę, wychowywanego przez dwie ciotki-dziwaczki (było to „panieńskie” dziecko trzeciej z sióstr, która, niestety, zbyt szybko umarła). Otóż one traktowały to dziecko jak lalkę, i na przykład, dla zabawy, ubierały go w kobiece szmatki. Facet jako dorosły również zdziwaczał, nigdy się nie ożenił i żył jak odludek. Mam poważne powody, aby przypuszczać, że miał problemy z własną tożsamością płciową…

      1. Ps. Izraelskie kibuce, z racji swojego „zamkniętego” charakteru zawsze były wdzięcznym terenem różnego typu eksperymentów naukowych. Jeden z nich polegał na tym, by dzieci socjalizować „niezgodnie” ze społecznymi oczekiwaniami – chłopców ubierano więc w fartuszki i kazano im piec ciasteczka, a dziewczynki zmuszano do „męskich” zabaw w wojnę, etc. Jakież musiało być „rozczarowanie” badaczy, gdy po latach tak wychowywane dzieci dokonywały „stereotypowych” wyborów kierunków kształcenia. Dziewczęta wolały RACZEJ kierunki lingwistyczne i humanistyczne, a chłopcy – techniczne. Czytałam też o innej wersji tego doświadczenia. Dziewczynkom dawano do zabawy wyłącznie „męskie” zabawki, a chłopcom kazano bawić się tylko lalkami. Efekt? Dziewczynki zaczęły kołysać czołgi, a chłopcy urządzali bitwy lalek…:) Podobny w swej wymowie eksperyment przeprowadzili kiedyś antropolodzy w jakimś plemieniu, które nigdy wcześniej nie widziało kredek. Poproszono więc dzieci, aby „coś” narysowały – i nie instruowane przez nikogo, co jest „właściwe” a co nie dziewczynki rysowały kwiaty i motyle, a chłopcy – tamtejsze „urządzenia techniczne”, na przykład studnie… I tak się zastanawiam, czy to wszystko nie dowodzi, że płeć nie jest jedynie „wytworem kultury” – że jest coś w naszej „naturze” co sprawia, że po prostu RÓŻNIMY SIĘ od siebie…

        1. Oczywiście Albo że się od siebie różnimy- każdy z nas jest indywidualną jednostką. Chociaż płec narzuca pewne ramy- niektórzy tłumaczą to hormonami np- stąd opisane przez Ciebie kołysanie czołgów i bitwy lalek. Ja byłam bliżej bitew lalek niż kołysania czołgów ale dlatego że tak czułam a nie że ktoś mnie indoktrynował. Nie ma sensu zmuszac dzieci by się bawiły tym a tamtym- lepiej niech samo wybierze.

          1. Wydaje mi się, że te ramy płci (mózgu) nie są zakreślone tak sztywno, jak się na ogół wydaje – wewnątrz nich możliwe są najróżniejsze zachowania. Moja mama, na przykład, wspinała się po drzewach jak kot, chociaż powodowało to zgorszenie wielu „pobożnych ciotek.” Ja sama zawsze wolałam mieć za przyjaciół chłopców (i tak mi zostało!), a książki ciekawią mnie o wiele bardziej, niż kosmetyki i stroje.Mam młodą siostrzenicę, która gra w piłkę lepiej, niż niejeden chłopak – i przyjaciela, który jest bardziej wrażliwy, niż niejedna kobieta…

      2. Na pewno chłopak miał problem- nie wiem co te ciotki chciały udowodnić. Powinny pozwolić dziecku by wybierało co chce nosic i jakimi zabawkami się bawić.

        1. One chciały z niego zrobić słodką, małą dziewczynkę, po prostu…Znałam też przypadek odwrotny. Dziewczynę, której rodzice tak bardzo chcieli mieć syna, że wychowywali ją zupełnie „po męsku” (zwracając się do niej nawet w męskiej formie). Odkrywanie własnej kobiecości zabrało jej parę lat – i wcale nie było łatwe…

  2. Czego nie zrobili rodzice zrobią równolatkowie „określając” płeć, nie koniecznie właściwie, w brutalny sposób i wtedy zacznie zmagać się z etykietką. W rozwoju osobowym dziecka jest okres silnej demonstracji przynależności do konkretnej płci. W tym czasie, gdy nie są zmuszani, chłopcy i dziewczynki bawią się osobno i nie jest ważny rodzaj zabawy ale grupa. A wracając do eksperymentu niedouczonych rodziców, którym można wybaczyć brak wiedzy ze względu na wiek, to jednak działanie konsultanta jest typowym zjawiskiem pogardy dla wiedzy i promowaniem swojej osoby. „I narodziła się nowa Tradycja…”

    1. Tak… To typowe działanie pod hasłem:”bo MY wiemy najlepiej, w którą stronę powinien zmierzać postęp ludzkości.” A rezultaty? Się zobaczy…

  3. To kolejny dowód, że lewackie pranie mózgu sięgnęło zenitu. Może jeszcze zamiast narządów płciowych dziecku wstawią implanty, żeby raz mógł byc chłopcem, a raz dziewczynką? Niesmaczne jest, że jeszcze jacys konsultanci, zamiast dzwonić po karetkę, która przewiozłaby takich rodziców w miejsce odosobnienia i kontemplacji, a dziecko do zwyczajnej rodziny, udzielają pochwalnych rad…

    1. No, cóż – w dobie „poprawności politycznej” nie jest w dobrym tonie powiedzieć komuś, że jest wariatem… Kiedyś czytałam wywiad pewnej dziennikarki z feministycznie nastawioną panią psycholog. I dziennikarka zwierzyła się, że jej kilkuletnia córeczka po powrocie z przedszkola zapytała, czy to prawda, że dziewczynki nie mogą być Bobami-budowniczymi. „I co jej pani odpowiedziała?” – chciała wiedzieć psycholożka, czujna jak ważka, jeśli chodzi o wszelkie przejawy seksizmu. „Powiedziałam, że jedyne, czego dziewczynki nie mogą, to siusiać na stojąco.” „To błąd! – żachnęła się tamta – Jedyne, czego dziewczynki nie mogą, to zapładniać. Siusianie na stojąco miałyśmy z koleżanką przećwiczone już w przedszkolu!” No, tak – a ja się pytam PO CO komu taki „trening”? Czy to, że ktoś siusia inaczej, niż ja, jest dla mnie w jakikolwiek sposób „poniżające”?!Mam wrażenie, że feministki przypisują ogromne, wręcz symboliczne znaczenie do rzeczy zupełnie nieistotnych. Tak, jakby pozycja mężczyzny nad pisuarem symbolizowała jego „panowanie nad światem.”:) Czytałam również, że w tej samej Szwecji Bogu ducha winny ludzik na sygnalizacji świetlnej został uznany za…mężczyznę i skazany na banicję. Ja tam nie wiem – jak dla mnie, to on nie jest ani mężczyzną, ani kobietą (nie ma przecież żadnych widocznych cech płciowych!) a tylko symbolem pojęcia CZŁOWIEK. Być może szwedzkie feministki nie potrafią się wznieść na ten poziom abstrakcji, tak są uzależnione od własnych „genderowych” kategorii? A że płeć NIE JEST wyłącznie „konstrukcją społeczną” to udowodniono już chyba dostatecznie w latach 60. i 70-tych XX w. kiedy to męskie noworodki z niedorozwojem narządów płciowych „przerabiano” operacyjnie na dziewczynki i poprzez wychowanie próbowano z nich zrobić normalne, szczęśliwe kobiety. W wielu wypadkach takie próby zakończyły się wręcz tragicznie. Nie rozumiem zatem, dlaczego musimy znowu odgrzewać te nieświeże kotlety…

      1. A ja w lewactwie widzę sztuczne „wyrównywanie” tak, jakby dziś emancypacja kobiet nie była faktem. W ogóle lewactwo ma obsesję na punkcie płciowości, a ideałem jest głośno mówić o swojej biseksualności.

        1. Widzisz, ja w tym widzę popłuczyny marksizmu, w którym, jak wiadomo, kluczową rolę odgrywały „klasy uciskane” i „wyzyskiwacze.” To jest dokładnie ta sama retoryka, tyle, że miejsce „mas robotniczo-chłopskich” zajęły kobiety (a także dzieci, które, rzekomo trzeba koniecznie „wyzwolić” spod władzy rodziców) a „kapitalistów” – społeczeństwo patriarchalne (ciekawam, czy te panie w ogóle wiedzą, co to jest i jak funkcjonuje PRAWDZIWE społeczeństwo patriarchalne). A ponieważ w Szwecji naprawdę trudno mówić o „dyskryminacji kobiet”, należało szybko znaleźć sobie nowego „wroga klasowego” i powiedzieć, że to PŁEĆ jest zła sama w sobie. Przecież wiadomo, że w miarę postępu rewolucji walka klasowa się zaostrza…:(

          1. Ale przecież od dawna wiadomo, że płci nie ma, tylko źli księża podczas chrztu doklejają to i owo niewinnym dzieciom 😉

  4. Kolejny chory pomysł w tak zwanym „nowoczesnym „społeczeństwie,niestety masz rację że głupota jest zarażliwa i zaraz będą kolejni naśladowcy.Pozdrawiam serdecznie

    1. Niestety, siostro – zamiast po dawnemu powiedzieć sobie, że coś jest „głupie”, popukać się w czoło (bo i do tego Pan Bóg dał nam palce;)) i dać sobie z tym spokój, wolimy stwierdzić, że coś jest po prostu „nowoczesne” i to naśladować…W „nowoczesnych” strojach wielkich projektantów nie da się chodzić, a na meblach siedzieć – ale i one mają rzesze swoich wielbicieli. (A taki, na przykład nóż do krojenia chleba, jest od kilku tysięcy lat taki sam i nikt jakoś nie próbuje go „ulepszać”:)). I tak oto rodzi się MODA. Trochę na zasadzie (siostra daruje, ale widziałam kiedyś taki napis na murze):”Jedzcie krowie łajno. Jest dobre. Przecież miliony much nie mogą się mylić!”Pozdrawiam serdecznie, ma soeur!

      1. Mimo wszystko nie sądzę, by ten przypadek był początkiem jakiejś masowości zjawiska. W każdym społeczeństwie znajdą się szajbusy, gotowe wszystko wywracać do góry nogami. Z drugiej strony ten chłopczyna w środowisku nawet przedszkolnym czy też szkolnym szybko i dość boleśnie zostanie wyprostowany. Nie wiem czy za głupotę swoich starych, nie odpłaci im kiedyś na starość umieszczeniem ich w tanim przytułku prowadzonym przez zakonnice.

        1. Albo bardziej „humanitarnie” – eutanazją…Wiadomo, że w Szwecji – z powodu posuniętego do absurdu „interwencjonizmu” państwa (w myśl tamtejszego prawodawstwa dziecko jest własnością…całego społeczeństwa) więzi rodzinne rozpadają się bodaj najszybciej na świecie. Ktoś powiedział, że ludzi, którzy mają dzieci, to one odwożą do domu spokojnej starości – ci, którzy ich nie mają, jadą tam sami, taksówką…

  5. a czy to źle że niektórzy rodzą się kobietami a inni mężczyznami? czasami dziewczynki biegają z chłopakami po trzepakach, czasami chłopcy bawia sie lalkami i też wszyscy wyrastają na szczęśliwych ludzi. płeć wcale nie ogranicza nas jako kobiet i mężczyzn. wszyscy po prostu chcą być szczęśliwi i ja nie mam nic przeciwko temu, że ktoś nazywa mnie kobietą. oj, czekawe ile Szwecja ma jeszcze pomysłów…

    1. Masz rację – fakt, że nie ubieram mojego synka w różowe sukienki (błeee… sama też nigdy nie byłam tak ubierana!), nie oznacza wcale, że pozbawiam go czegoś bardzo istotnego dla jego rozwoju. A wiesz, skąd się wziął ten przesąd z ubieraniem małych chłopców na niebiesko?Otóż pochodzi on ze starożytnej Persji, gdzie sądzono, że ten kolor odstrasza złe duchy. Chroniono więc tak chłopca, jako „ważniejszego” w rodzinie.

      1. o proszę… tego nie wiedziałam. tak, zarówno kobiety jak i mężczyźni mają role do spełnienia w życiu dziecka. i ja wcale nie czuje się gorsza że jestem kobietą. i na pewno, kiedy będę już matka nie będę rozróżniała mojego potomstwa – bo dzieci to dzieci. ale każdy ma do spełnienia rolę w swoim życiu i będę kiedyś mogła powiedzieć do swoich dzieci że jesteś dziewczynką a ty chłopcem. ale przede wszystkimi jesteście człowiekiem.

    2. ludzi. płeć wcale nie> ogranicza nas jako kobiet i mężczyzn. wszyscy po prostu> chcą być szczęśliwi i ja nie mam nic przeciwko temu, że> ktoś nazywa mnie kobietą. oj, czekawe ile Szwecja ma> jeszcze pomysłów…Nie sądzę, żeby to była tylko szwedzka specjalność, w Polsce małpowanie i wymyślnanie różnych idiotyzmów ma się cakiem dobrze. Ostatni pomysł to parytet płci w wyborach, szczególnie popierany przez feministki z „warszawki „. Ciekawe czy w ramach tego równego parytetu ilość piersistych blondynek i brunetek pozbawionych tych „intelektualnych” walorów, też będzie parytetowa.

      1. 🙂 No, jasne, Marku!Jak równość to równość!Tylko że mnie uczono, że „równo” nie znaczy „sprawiedliwie.” Nic to, może uda mi się jakoś o tym zapomnieć…A co do parytetów, to są one nie tylko niesprawiedliwe (w naszym społeczeństwie, na przykład, stosunek kobiet do mężczyzn nie wynosi wcale 50:50, ale 52:48), ale i NIEDEMOKRATYCZNE, co zresztą same feministki przyznają. Tłumaczą jednak, że kobiety przez wieki cierpiały tak straszny ucisk patriarchalny, że teraz trzeba je trochę „wspomagać.” Bardzo mi to przypomina „punkty za pochodzenie” w PRL-u lub w USA (gdzie takim programem „wyrównywania szans” objęto np. Afroamerykanów) tyle że tutaj mamy do czynienia z punktami za…płeć. I przypomniała mi się tu jeszcze anegdotka pewnego izraelskiego pisarza. Drużyna Izraela wystąpiła w sztafecie 4X400 metrów, niestety, bez sukcesów. Trener udał się więc do organizatorów zawodów i powiedział:”Panie sędzio, nasz naród tyle wycierpiał, że jeśli oni wszyscy biegają na 400 metrów, to my byśmy chceli pobiec tylko 200.” Po naradzie sędziowskiej, w drodze wyjątku, zawody powtórzono. Niestety, znów nie przyniosło to Żydom medalu.Trener więc poszedł jeszcze raz i poprosił:”Myśmy naprawdę tak strasznie cierpieli…więc czy moglibyśmy teraz spróbować 4X100 metrów?”

  6. Ciekawe, co powie ta mamusia, gdy dziecko poprosi: pokaż mi swojego siusiaka;)))) Albo: tatusiu, czemu stoisz jak robisz siku? (chyba, że uczą dziewczynkę sikania na stojąco, żeby nie wikłać jej w 'schematy’;))) Pop pójdzie w końcu do szkoły, a dzieci są okrutne i szybko zdemaskują jego/jej płeć Dążenie do 'wyrównania’ płci staję się czasem tak skrajne, jak w tym przykładzie. A czy różnice nie są piękne? Czy nie po to tworzymy związek partnerski, aby się uzupełniać? Ale, żeby się uzupełniać trzeba przecież znać różnice. Moim zdaniem rodzice krzywdzą dziecko. Miliony lat trwania życia na tej planecie pokazuje, że różnice są potrzebne. Trzeba się z tym faktem liczyć. Pozdrawiam ciepło;)))

    1. Feministki organizują dla kobiet kursy siusiania na stojąco (ponoć pozycja siedząca jest „poniżająca”:)), więc wcale bym się nie zdziwiła…Ale ujmując rzecz czysto biologicznie – gdybyśmy mieli być jednopłciowi, rozmnażalibyśmy się przez podział lub pączkowanie…Masz rację, że różnice są fascynujące…niestety, w „dyktaturze równości” wszyscy już o tym zapomnieli. A przypomina mi się tutaj jeszcze jedno zdanie z „Seksmisji” Juliusza Machulskiego:”No, jak to?!Chcecie z nich zrobić kobiety?Przecież to dla nich gorsze od śmierci!”Ano, właśnie…

  7. Pogratulować rodzicom… głupoty. O ile funkcje przypisywane społecznie danej płci są w większości archaiczne, o tyle płeć psychologiczna i biologiczna „nadal” obowiązuje. Ta pierwsza [psychologiczna] w dużej mierze zależy od wychowania rodziców, więc ich dziecko będzie miało problem w dorosłym życiu, by określić się „po której stronie stoi”. Trauma murowana, nie mówiąc już o zmarnowanym życiu rodzinnym i społecznym… Świat głupieje. Pozdrawiam

    1. Masz rację, Adku – ale wszystko to rezultat jeszcze bardziej idiotycznego założenia, że „różnić się” znaczy „być gorszym.” I wszystko to, o dziwo, w naszym świecie, który, podobno, tak hołubi wszelkie „odmienności.”

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *