Wojenko, wojenko – co z Ciebie za PANI?!

Jakiś czas temu na jednym z blogów jakiś „prawdziwy macho” pastwił się nad ideą, że kobiety mogłyby służyć w wojsku.

Wywodził, że wówczas działania wojenne mogłyby się nie odbyć z powodu…złamanego paznokcia, a najbardziej chronionymi obiektami byłyby salony kosmetyczne, podczas gdy „cała nasza (męska?) cywilizacja” obracałaby się w perzynę…

Mniejsza z tym, że sądzę, że kobiety dowodzące armią chroniłyby raczej szpitale i domy dziecka – i że osobiście uważam, że „świat rządzony WYŁĄCZNIE przez kobiety” byłby równie beznadziejny jak ten, w którym rządziliby JEDYNIE mężczyźni (popatrzcie, jaki „raj” urządzili w Afganistanie talibowie…). Od strony kobiet podobny popis złej woli i (przy okazji) niezrozumienia „męskiego świata” dała ostatnio prof. Magdalena Środa, pytając po pierwsze, po co NAM te stadiony i to całe Euro 2012? (Przecież to „oczywista oczywistość”, że jeśli ona, kobieta, nie interesuje się futbolem, to cała ta „durna, męska gra” jest całkowicie zbędna dla ludzkości!) A po drugie, oburzając się na rzekomo „seksistowskie” hasło, promujące Kraków, które mówi, że jest to dobre miejsce „do zaliczenia.”

Mnie, kobiecie, skojarzyło się to WYŁĄCZNIE „z zaliczeniem” egzaminów lub obowiązkowej wycieczki. A pani z czym, pani profesor? 😉

Prawda jest jednak taka, że potrzebujemy siebie nawzajem (nie tylko w wiadomych celach!) i żaden szowinizm tego nie zmieni. Wiele kobiet (w tym i niżej podpisana!)jest kompetentnymi, sumiennymi pracownicami, którym nie w głowie damskie intrygi. Zresztą, czy zauważyliście, co się dzieje w czysto męskich zespołach? Może nie kwitnie w nich plotkarstwo (to plaga zespołów kobiecych – wiem, co mówię, skończyłam żeńskie liceum!) ale za to rywalizacja i nierzadko otwarta agresja (kobiety, jak już tu gdzieś pisałam, wolą agresję niebezpośrednią).

Badania pokazują, że najbardziej efektywnie pracują zespoły mieszane. O czym rozmawiają kobiety, gdy są same? O facetach, ciuchach, dzieciach, seksie, koleżankach, serialach, kosmetykach. (blee!;)) A faceci? O kobietach, seksie, piłce nożnej, samochodach… Naprawdę ciekawe dyskusje toczy się w gronie mieszanym! 🙂

Ale wracając do kobiet w armii…Jestem historyczką – i wiem, że od zarania dziejów kobiety służyły w wojsku i jakoś nie czytałam, by któraś wymówiła się od walki menstruacją czy bólem głowy! Mityczne Amazonki podobno odcinały sobie nawet pierś, by sprawniej rzucać oszczepem, a Spartanki wychowywano równie surowo, jak chłopców… Do dzisiaj kobiety służą w armii Izraela, a Finowie zawdzięczają swoim żołnierkom sukcesy w wojnie ze Stalinem w 1939/40 roku. (Kobiety także – co im się nie chwali – bez strachu przeprowadzają zamachy terrorystyczne…).

Problemem mogą tu być raczej mężczyźni, którzy nie chcą widzieć w swoich koleżankach równorzędnych partnerek w mundurach (stąd kwestia „molestowania” w armii itd.)

Oczywiście, rozumiem chęć pozostawienia przynajmniej wojny wyłącznie w męskich rękach – skoro „te baby” szturmem wdzierają się wszędzie – ale błagam,  nie mówmy, że to dlatego, że one po prostu „nie nadają się” do solidnej roboty!

Postscriptum: Niedawno oglądałam wstrząsający reportaż o młodych Amerykankach, które wróciły z wojny w Iraku. Wszystkie cierpiały na Zespół Stresu Pourazowego, czy jak kto woli, syndrom pola walki (miały poważne zaburzenia emocjonalne).  I pod wpływem tego zaczęłam się ponownie zastanawiać, czy wojna to jednak nie powinna być wyłącznie „męska sprawa”? Pal sześć, co o tym sądzą feministki…

  

(Izraelska żołnierka pocieszana po śmierci trzech towarzyszy broni. Zdjęcie pochodzi z www.kobieta.gazeta.pl)

27 odpowiedzi na “Wojenko, wojenko – co z Ciebie za PANI?!”

  1. Przyznam szczerze nie mam własnego zdania na ten temat. Po prostu nie zastanawialem nad zagadnieniem powinny czy nie powinny . Nie mniej uważamkobietę za bardziej odpowiedzialną od mężczyzn i godną zaufania a to oznacza że kobieta potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji ,czego o mężczyznach nie odważyłbym się powiedzieć. A skoro tak , to i w wojsku poradzą sobie doskonale.Czy mają służyć w wojsku , myślę że zależnie od potrzeb lub potrzeby chwili , nic na siłę .Pozdrawiam .

  2. Uważam, że dla równowagi w świecie potrzebni są mężczyźni i kobiety. W wojsku jest wszystkim ciężko nie tylko kobietom. Co do stadionów na Euro o tyle się zgadzam z Magdaleną Środą że uważam, że jesteśmy zbyt biednym krajem by płacić za takie imprezy i naprawdę zamiast stadionów lepiej budować autostrady i obwodnice dróg.

    1. Niestety, Meriam, obawiam się, że gdyby nie „takie imprezy” to by się u nas nie budowało ani stadionów, ani autostrad…

  3. Kobiety są słabsze fizycznie i może właśnie dlatego uważa się ja za niegodnych partnerów, w niektórych zawodach. I rzeczywiście, w niektórych ten brak silnej ręki jest minusem, za to w innych, typowa wrażliwość kobieca sprawia, że sprawy rozwiązuje się szybciej, bez niepotrzebnego rozlewu, jeśli nawet nie krwi, to dyskusji.W wojsku niestety słabość fizyczna jest dużym utrudnieniem, nie wyobrażam sobie kobiet targających ciężki ekwipunek, z dodatkowym wyposażeniem w broń, amunicję itp itd. Za to na pewno mogą być świetnym zwiadowcą, mają szósty zmysł, są delikatne i zwinne. Myślę, że najlepszy team to tak jak napisałaś, damsko-męski, wtedy nawet ta chęć przypodobania się sobie nawzajem może stanowić dodatkowy bodzieć do pracy. I w ogole, świat bez facetów??? BłłeeeePozdrawiam

    1. Ostatnio przeczytałam taki tekst:”Mężczyźni są powołani do niektórych zawodów związanych ze służbą – takich, jak na przykład żołnierze czy policjanci – wcale nie dlatego, że bardziej się do tego nadają, ale raczej dlatego że z racji swoich naturalnych skłonności mniej są do nich predysponowani.” I myślę, że coś w tym jest. Zauważ np. ilu jest mężczyzn wśród artystów-malarzy. A przecież udowodniono naukowo, że mężczyźni nieco gorzej niż kobiety widzą kolory. Daltonizm, na przykład, związany jest niemal wyłącznie z płcią męską…

      1. A mnie się wydaje, że z tym widzeniem kolorów to tylko stereotyp. Bezpośrednio po studiach pracowałem jako konstruktor w PZO, gdzie z racji zawodowych miałem kontakt z różnokolorowymi szkiełkami. Każdy taki filtr posiada swoje międzynarodowe oznaczenie (np.OG4, BG6, czy BG12). Nie miałem najmniejszych problemów w rozróżnianiu tych kolorów – jedyne, czego nie potrafiłem, to ich nazwać jakimś zwykłym językiem. Mężczyźni mają problemy w nazywaniu kolorów, a nie w ich rozróżnianiu i to wg mnie tworzy ten stereotyp (i jeśli twierdzisz, że jest to potwierdzone naukowo, to podejrzewam, że eksperyment uwzględniał NAZYWANIE). W opinii mojej żony to ja się nie znam na kolorach, choć przynajmniej w tamtym czasie rozróżniałem ich znacznie więcej, niż ona,

        1. Co do NAZYWANIA to oczywiście masz rację – jesteśmy w tym sprawniejsze (dla większości mężczyzn „śliwka” to owoc, a nie kolor:)) – i możliwe, że tego właśnie dotyczył ów eksperyment. Natomiast pamiętam też z innych lektur, że mężczyźni i kobiety INACZEJ widzą świat – mężczyźni ponoć lepiej widzą w dzień, a kobiety nocą…

          1. Jeśli jest tak, jak mówisz, to oznaczałoby to różnice między widzeniem pręcikowym, a słupkowym – bogactwo kolorów, to domena widzenia pręcikowego, a więc to mężczyźni byliby bardziej wrażliwi na barwy. A jeśli chodzi o śliwkę, to jest to jeszcze prosty przykład (choć oczywiście przyznaję, że widząc ten kolor pewnie mówiłbym czerwononiebieski, a nie śliwka); najdziwniejsze dla mnie jest rozróżnienie pomarańczowy – orange. Zupełnie nie wiem, czym się jeden różni od drugiego (co nie oznacza, by był tylko jeden pomarańczowy; mogą być przecież różne proporcje między czerwonym, a żółtym – mało, może być jakaś domieszka niebieskiego – minimalna, ale zawsze; ja po prostu nie potrafię tych wielu odcieni odpowiednio nazwać).

    1. Podobnie jak Jaro uważam,że nie powinno być żadnej armii.Ileż pieniędzy pochłaniają zbrojenia ,a miliony ludzi na świecie głoduje.Nie ma w tym żadnej logiki ani krzty humanitaryzmu.To w ludzkiej podświadomości rodzą się takie pomysły,bowiem toczy się walka o panowanie nad światem.Ludziom ,którzy zabiegają o taką sytuację ,nie chodzi o dobro innych tylko o wykorzystanie do własnych celów,do chciwości i chęci władzy.Tak toczyły się walki przez całe wieki.A co można powiedzieć o żołnierzach,którzy zaciągali się do Legii cudzoziemskiej?Czy mieli z tego jakieś wymierne korzyści?Nie! Nadstawiali głowę dla potentatów przemysłowych,walczyli o ich prestiż.Czy to jest uczciwe? Czy państwa powinny toczyć ze sobą walki,czy raczej załatwiać trudne sprawy dyplomatycznie? Wojna i zprawianie się do sztuki wojennej nie jest żadnym rozwiązaniem i nigdy nie będzie.A gdzie tutaj jest miejsce na Prawo Boże,przecież Ono jet nieustanie przekraczane,a na dodatek mówi się,ze walczy się w imię Boga,błogosławi się armię,a utarta maksyma”Bóg,Honor,Ojczyzna”.Proszę mi powiedzieć komu ten Bóg ma błogosławić w walce.Jest tak jak podaje Biblia :”Diabeł zaślepił umysły ludzi” i to jest prawda.

    2. Jar, ja wierzę w przyszły „pokój mesjański” i w to, że kiedyś ludzie wreszcie przekują „miecze na lemiesze” – ale pacyfizm tu i teraz uważam za pewną odmianę szlachetnej utopii, która zakłada, że jeśli MY się rozbroimy, wszyscy inni ochoczo uczynią to samo. Niestety, nie ma tak dobrze…Ps. Był taki święty, który wcześniej był żołnierzem a później starał się działać na rzecz pojednania międzyreligijnego. Żył na Saharze, w środowisku niemal wyłącznie muzułmańskim. I zginął z rąk religijnego fanatyka…Nazywał się Karol de Foucauld – i podobno kiedyś zaapelował do rządów całego świata o przekazanie na rzecz ubogich takiej kwoty, jaką dane państwo DZIENNIE przeznacza na zbrojenia. Ponoć na apel odpowiedział tylko jeden, autorytarny zresztą władca.

      1. Zgadzam się, że obecnie nie jest możliwe światowe rozbrojenie. Jednak im więcej ludzi będzie otwarcie potępiało działania wojenne tym szybciej utopia ma szansę zaistnieć.

  4. Kobiety marsz do cywila, lub służb pomocniczych. Pole bezpośredniej walki nie jest dla kobiet. Agresja ,walka i zabijanie to wbrew naturze kobiecej . Jak taka przeciętna pani by się poczuwała mając na koncie zabicie człowieka nawet w słusznej sprawie.My tylko widzimy zewnętrzny obraz kobiety żołnierki, lecz nie widzimy jej psychiki i co ona o tyn myśli .Zastanawiał mnie jak się czuje polityk który wysłał kobiety do walki i co by czuł stojąc przy otwartej trumnie ? POZDRAWIAM

    1. Kobiety mogą być bardziej bezwzględne i mściwe od mężczyzn, a niektóre z nich gotowe są mścić się do końca życia. Nie na darmo płk Kadafi ma osobistą ochronę składającą się wyłącznie z kobiet, są podobno niezawodne, nieprzekupne i można na nich w pełni polegać. Nie sądzę by kobiety o odpowiednich predyspozycjach psychofizycznych były gorszymi żołnierzami od mężczyzn. Oczywiście, że profesjonalne wojsko musi się składać wyłącznie z ochotników ale nie widzę żadnych przeszkód by żołnierzami i to dobrymi, były również ochotniczki, są kobiety, które mają do tego bardzo dobre predyspozycje.

      1. Dobrze by było bez wojen i wojska, dobrze by też było bez przestępców i policji, ale nie sądze by do końca świata ludziom udało się stworzyć „raj” na naszej Ziemi a to z tego prostego powodu : człowiek musiałby ostatecznie wyeliminować zło i grzech jakie tkwi w nas za sprawą szatana a to jest zależne jedynie od woli Boga… Odpowiedź na to daje Apokalipsa wg św. Jana: „oto czynię wszystko nowe, Nowe Niebo i Nową Ziemię”…)

          1. Ap 21 i Iz 60,19 „Nowe Jeruzalem” symbol odrodzonego Wszechświata, w którym zamieszka Bóg ze swym zbawionym ludem, po pokonaniu śmierci i szatana.

        1. Masz rację – „raju na Ziemi” raczej nigdy nie stworzymy – choć wielu już próbowało i zwykle wychodziło z tego coś zbliżonego bardziej do piekła, po prostu dlatego, że nie jesteśmy aniołami. A „pokój na świecie” jest raczej pięknym marzeniem ludzkości, niż rzeczywistością…Aż do końca świata…:)

    2. Wiesz, zawsze byłam zdania, że jedyne rzeczy, których na pewno „nie powinny” robić kobiety to te, które w zasadzie nie przystoją również mężczyznom – niestety, obecna tendencja „równouprawnieniowa” polega głównie na powiedzeniu, że kobiety „mają prawo” zachowywać się jak mężczyźni, nawet wtedy, gdy to, co oni robią jest ewidentnie złe. Czytałam nawet artykuły feministycznie nastawionych pań psycholog, które CIESZYŁY SIĘ ze wzrostu agresji i przestępczości wśród dziewcząt – bo rzekomo w ten sposób młode kobiety „wyzwalają się ze swoich społecznych i kulturowych ograniczeń.” Jeśli tak – to ja chrzanię taką „wolność.” Wolę po dawnemu wierzyć, że płeć piękna jest po to, aby „łagodzić obyczaje”. Również w armii.Mężczyźni bez kobiet łatwo dziczeją…

      1. Wolę po dawnemu wierzyć, że płeć> piękna jest po to, aby „łagodzić obyczaje”. Również w> armii.Mężczyźni bez kobiet łatwo dziczeją…> Myślę, że kobiety bez mężczyzn też. W końcu jesteśmy dla siebie stworzeni i przy odrobinie dobrej woli możemy się znakomicie uzupełniać i wcale nie musimy ani ze sobą walczyć ani konkurować.

        1. Masz rację, Mar – a jednak Pismo mówi, że „nie jest dobrze, żeby MĘŻCZYZNA był sam…”:) Wiesz, właśnie przeczytałam wspomnienia byłego franciszkanina (spokojnie – postąpił inaczej, niż P. i wystąpił jeszcze PRZED święceniami – obecnie jest świeckim katechetą i szczęśliwym ojcem) i on tam zauważa ciekawą rzecz z czasów, gdy odwiedzał szpital onkologiczny. Otóż chore kobiety były towarzyskie, lgnęły do ludzi – natomiast mężczyźni zmagali się z chorobą samotnie, zamykając się w swoim cierpieniu. Ta obserwacja potwierdza moją teorię, że mężczyzna to z natury „indywidualista” a kobieta – „istota społeczna.” W „Pamiętnikach Adama i Ewy” Mark Twain napisał, że to dopiero kobieta uczy mężczyznę znaczenia słowa „MY”.Łatwiej więc chyba w samotności zdziwaczeć mężczyźnie, niż kobiecie.

  5. A ja uważam że kobiety nie powinny brać udziału w wojnach, ba! nie rozumiem po co one pchają się do wojska? Przecież to typowo męskie zajęcie. Nie wyobrażam sobie kobiety z karabinem w ręku zabijającej ludzi, czy jak lepeij brzmi wrogów, oprawców.A może po prostu nie wyobrażam sobie siebie w takiej roli. Poza tym jestem zdania że sa zajęcia typowo męskie jak i typowo kobiece.np. w sporcie: po co kobiety uprawiają boks? co jest takiego przyjemnego w okładaniu sie na wzajem? albo facet, który uprawia gimnastykę sportową? moim zdaniem jedno z drugim się gryzie. zwyczajnie nie pasuje.nie jestem feministką i nie sądzę żebym kiedykolwiek się nią stała. mam raczej konserwatywne poglądy na życiowe role kobiet i mężczyzn.

    1. Czasami jednak kobiety są niezbędne i na polu walki, muszelko – kobieca delikatność i wrażliwość przydaje się np. w służbie medycznej, w pracy z dziećmi i uchodźcami. Czy wiesz, że wiele muzułmańskich kobiet w Afganistanie czy w Iraku kobiet nie widziało lekarza do czasu, aż nie pojawiły się tam lekarki w mundurach?Wielu z nich konserwatywne obyczaje zabraniają kontaktu z lekarzem-mężczyzną nawet w stanie zagrożenia życia…

      1. w takiej roli to tak, zgadzam się – ale to dla mnie bardziej jest pielęgniarka, lekarz a nie żołnierz ;-)ja sobie nie wyobrażam kobiety w mundurze na poku walki, w akcji. Ale skoro sa takie kobiety to znaczy że mozna i tak spełniać sie w życiu.ściskam 😉

  6. Uważam, że jestem normalnym facetem i otoczenie podziela mój pogląd. Do niedawna za to kompletnie nie znałem się na samochodach i nawet nie wiedziałem, co to znaczy „sedan”. Piłkę do dziś lekceważę. Wszelkie zaś podziały zawodowe na damskie i męskie są trochę śmieszne. Podobnie jak feminizm z jego całą pretensjonalnością do świata.

    1. Masz sporo racji – ja także uważam się za „normalną” kobietę, mimo że zamiast dwudziestej pary butów wolę kupić dwu…setną książkę, a o kolorach szminek czy rodzajach lakierów do paznokci mam nader mgliste pojęcie. Niemniej nie da się zakwestionować faktu, że Stwórca (i matka natura) obdarzyły mężczyzn nieco większą siłą fizyczną, byście mogli polować i walczyć. Za to kobiety są bardziej wytrzymałe – lepiej znoszą długotrwały wysiłek fizyczny i psychiczny. Wie o tym każda żona, której mąż kiedykolwiek „umierał” z powodu przeziębienia, wiedzą i naukowcy (potwierdzono eksperymentalnie, że przy podobnym poziomie bólu mężczyźni potrzebują wyraźnie wyższych dawek leku). Więcej jest też wśród mężczyzn samobójców i alkoholików, choć zdaje się, że kobiety „przodują” w depresji i lekomanii. Tak więc każde określenie, która płeć jest „mocna” a która „słaba” będzie problematyczne. Pewne jest tylko, że żadna nie jest „samowystarczalna.”

Skomentuj Caffe1 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *