Kobiety i…pornografia.

Jak wielu młodych ludzi, i ja miałam w swoim życiu pewne problemy z pornografią – i to raczej tą najbardziej „ostrą”, bo ta „zwykła” szybko przestała mi wystarczać (no, cóż, to ogólnie znany fakt, że w miarę upływu czasu potrzebujemy coraz silniejszych bodźców…). 

Kto wie, może był to również skutek wychowania w domu, w którym sprawy związane z seksem stanowiły najściślej strzeżoną tajemnicę. Wiadomo, że „owoc zakazany” zawsze najbardziej nas kusi… 

Przeszło mi w chwili, kiedy zrozumiałam, że w zasadzie wszystkie tego typu opowiadania, zdjęcia i filmiki są w gruncie rzeczy do siebie podobne – no, bo ileż „innowacji” można tu jeszcze wymyślić? 🙂

Drugą rzeczą, która mnie ostatecznie od tego odstręczyła, był fakt, że niejednokrotnie aktorki (rzadziej aktorzy) są zmuszone do udziału w takich produkcjach i czasami nawet widać, że to, co robią, nie sprawia im specjalnej przyjemności – a wręcz wywołuje strach czy obrzydzenie.

Oczywiście, nie jestem w stanie powiedzieć, na ile ktoś, kto korzysta z pornografii, wspiera handel kobietami – ale w jakimś stopniu na pewno. Gdyby nie było popytu, nie byłoby i podaży, prawda?

A kobiety i pornografia…Czytałam kiedyś o eksperymencie z USA, w którym badano zachowanie kobiet w kinie porno. U wszystkich, także tych, które zarzekały się, że nigdy nie oglądają takich „świństw”, zanotowano fizjologiczne oznaki podniecenia – przypuszczam więc, że to działa w pewnym stopniu automatycznie, niezależnie od płci. Ale z moich doświadczeń wynika, że mężczyzn i kobiety podniecają nieco inne rzeczy.

Mężczyźnie na ogół wystarczy sam widok roznegliżowanej modelki (a jeszcze lepiej dwóch:)), albo zbliżenie aktu seksualnego – dla kobiet w tym wszystkim ważna jest też cała opowiedziana „historia” (np. o pięknej i niewinnej Gretchen, porwanej przez całą bandę piratów;)), gadżety, dekoracje.. Bo, mimo wszystko, kobiety chyba podświadomie dostrzegają w tym jakiś rodzaj związku między ludźmi. Seks – chcemy tego czy nie – został stworzony po to, aby TWORZYĆ WIĘZI (i dlatego nawet prostytutka może się w końcu zakochać w stałym kliencie- i vice versa).

Nawiasem mówiąc, czy ktoś może mi powiedzieć, GDZIE przebiega ta cienka granica pomiędzy erotyką a pornografią? Czy „pornografia” to dziś już tylko – jak chcą niektórzy liberalni badacze problemu – materiały z udziałem dzieci i zwierząt?A może ta granica przebiega dla każdego z nas w innym miejscu?

Mój dawny spowiednik na przykład czasem żartem mawiał, że film, w którym ludzie uprawiają seks przez 50% czasu, to jeszcze jest „erotyka”, ale taki, w którym robią to przez 75% i więcej czasu – ooo, to już jest straszna pornografia…;)

  

A coś takiego? Czy to „jeszcze” erotyka, czy już…?

27 odpowiedzi na “Kobiety i…pornografia.”

  1. Zgadzam sie z większością , może tylko za daleko poszłaś w kwestii zmuszania. Biznes pornograficzny to dochodowy interes i w wypadku standardowych produkcji obowiązuje zasada podazy i popytu. Aktorzy dostają ładne gaże są znani w swoim środowisku i traktują to jako pracę. dlatego nie ma tam zmuszania, chyba że oglądałas filmy pokazujace przemoc, albo kręcone w domowych studiach tanim kosztem z przypadkowymi aktorami.

      1. Ha ha ha, a czy ja Ci każę cofać?? Każdy ma swoje poglądy, tylko nie lubie uogólniania to zawsze spłyca spojrzenie na sprawę. Widocznie oglądałaś porno w wersji hard albo tzw. domowe producje. W pierwszym wypadku zwykłe przestepstwo w drugim zbrodnia na estetyce. Inna sprawa, że to zazwyczaj kiepskie filmy ale śmieszne jest dorabianie do tego zaraz wielkich ideologii.

  2. Myślę że to ani erotyka ani pornografia , to artystyczna forma jakiegoś przekazu . Choć przekaz jest jasny, świadczy o tym wyraz twarzy modelki, pełna spokoju i zadowolenia. Każdy powinien odczytać przesłanie zależnie od swoich preferencji i skojarzeń . Gdzie granica? tam gdzie zaczyna się dosłowność to pornografia . Spowiednik jest bliski prawdy o definicji, choć nieco prostackiej ale jeśli mówił to, z wieloznacznym uśmiechem, ,jest do przyjęcia. Milego dnia.

    1. Bądź spokojny, mówił to z filuternym uśmiechem…:) A co do pornografii, to myślę, że najgorsze jest w niej właśnie to, że pokazuje kobietę (i mężczyznę) w taki sposób, jak – za przeproszeniem – kawał mięcha na straganie. Jakbyśmy wszyscy składali się tylko z wiadomych organów. Kiedyś czytałam o jakichś porno-targach, na których pewna porno-gwiazdka (w ramach „bicia seksualnego rekordu świata”) „obsłużyła” za jednym zamachem kilkuset klientów – każdy z nich był w niej zaledwie kilka sekund…Według mnie to jakiś koszmar…

      1. Bicie rekordu to zwykła reklama tych targów, widziałam wywiad z jedną z takich gwiazdek, opowiadała o przygotowaniu do wystepu o relacjach ze swoim chłopakiem i o gratyfikacji. Niesmaczne po prostu ale wiesz co mase chętnych tam było, część zakrywała twarze by ich żony nie poznały…

        1. To oczywiście zwykle jest tak, że potępia się kobietę, która bierze udział w takich „występach”, zupełnie zapominając o tych, którzy z jej „pracy” korzystają – ale ja z reguły jestem nieskłonna do potępień. Powiem tylko, że sam taki pomysł wykoślawia wszystko, czym seks jest i czym powinien być. Przecież to nawet nie jest przyjemne… Z lepszym skutkiem można by „użyć” dziurki w ziemi. Przyszło mi do głowy jeszcze jedno porównanie. Erotyka to pudełko wykwintnych czekoladek – a pornografia to zwykły cukier w kostkach. Niby i to słodkie i to słodkie – a jednak różnica kolosalna, prawda?:)

  3. Podział na pornografię i erotykę to dla mnie fikcja. Jak pokazuje się gołą d… w galerii sztuki nowoczesnej to erotyka, a to samo na portalu porno to już coś niskiego?Uważam, że łagodna i dyskretna pornografia zachęcająca do seksu jest OK, a ostra lub wszechobecna zastępuje i wypiera seks i może prowadzić do zniechęcenia lub dewiacji. W konserwatywnej kulturze muzułmańskiej powstrzymywany popęd seksualny powoduje silne jego rozładowanie w małżeństwach i wysoki przyrost naturalny.We współczesnej kulturze europejskiej, gdzie gołe d… atakują nas na każdym kroku, nawet w reklamie mydła czy czekolady, już się właściwie nic nikomu nie chce.

    1. Masz rację, to chyba trochę tak, jak z podziałem na „miękkie” i „twarde” narkotyki – też jest w dużej mierze iluzoryczny. Definicja pornografii zresztą zmieniała się w ciągu wieków – jeszcze sto lat temu obrazy nagich dzieci, np. w sztuce, nikomu nie kojarzyły się z niczym zdrożnym. Teraz natomiast widzimy w nich coraz częściej już tylko pożywkę dla dewiantów. Będę jeszcze niebawem o tym pisała. A przygotowując ten materiał natknęłam się między innymi na taki ciekawy cytat z Henryka Sienkiewicza:”Kobieta w bieliźnie to pornografia. Naga kobieta – to PIĘKNO.” Ładne, prawda?

      1. Faktycznie pobyt na współczesnej plaży powoduje stłumienie reakcji i skojarzeń seksualnych. Inaczej można by zwariować oglądając ze wszystkich stron panie bez biustonoszy i z praktycznie niewidocznymi stringami. Trzeba się wyciszyć – i uznać słuszną opinię Mistrza, że mamy do czynienia z pięknem.

        1. Wiesz, zawsze mnie zastanawiało, dlaczego to tylko mężczyźni mają się „wyciszać”, „myśleć o czymś innym” (taką radę ma dla nich sam prof. Zbigniew Lew-Starowicz) i w ogóle „panować nad sobą” – natomiast nikt nie zabrania kobietom rozbierać się zawsze i wszędzie? Uważam, że to trochę niesprawiedliwe – wymagać od innych więcej, niż od samych siebie. Słyszałam o pewnej pani, która była „okrutnie oburzona” faktem, że nie można wejść do świątyni w kostiumie bikini. Pewien mój znajomy, o. Daniel Ange, kiedyś powiedział, że problem wielu współczesnych kobiet polega na tym, że nawet nie wiedzą, kiey są (prawie) nagie. Co nie znaczy, że w kulturach, które każą kobiecie zakrywać się od stóp do głów jest o wiele lepiej. Tam, gdzie wszystko jest zasłonięte, nawet naga…kostka może wywołać erotyczne dreszcze.:) W Afganistanie talibów można było oberwać batem od „stróżów moralności” i zostać nazwaną „dz.wką” za wysunięcie…ręki spod stroju…

          1. Kobiety z natury bardziej panują nad sobą – bardziej zależy im na znalezieniu jednego partnera odpowiedzialnego za rodzinę i jej przetrwanie. Dla mężczyzny optymalna strategia to rozsiewać swoje nasienie gdzie się tylko da, minimalnym kosztem. Ale we współczesnej cywilizacji te instynktownie zakodowane wzorce mogą ulec szybkiej erozji, bo wszystko się wyrównuje. O ile nie wkroczy islam, i jak słusznie zauważyłaś, zaczniemy się podniecać gołą ręką, czy kostką…

          2. Zgadzam się, że pewne wzorce mamy zakodowane instynktownie – ale zarówno kobiety, jak i mężczyźni powinni być tego świadomi. Twierdzisz (poniekąd słusznie), że natura skłania mężczyzn do rozsiewania swoich genów, gdzie popadnie – ale ja Ci z mogę z kolei odpowiedzieć, że ta sama natura skłania kobiety (zwłaszcza w płodnej fazie cyklu) do przesadnej kokieterii a nawet do przelotnych romansów z „nieodpowiednimi” mężczyznami. Podobno aż 10% mężczyzn wychowuje „cudze” biologicznie dzieci – bo o ile w okolicach owulacji wiele z nas ulega czarowi „męskich brutali”, o tyle w innych fazach cyklu bardziej rozsądnie wybieramy bardziej odpowiedzialnych partnerów o łagodniejszych cechach charakteru (widząc w nich podświadomie wymarzoną pomoc w wychowywaniu dzieci). I lepiej, żeby kobieta wiedziała, że jeśli tańczy na stole ubrana jedynie w sznur perełek to dla mężczyzny (choćby był najbardziej ascetycznym mnichem!:)) jest to jednak dość czytelne zaproszenie – cóż robić, milionów lat ewolucji nie wymaże nawet kilkadziesiąt lat „politycznej poprawności.” Z drugiej strony, mężczyzna powinien być świadomy tego, że ulegając wyłącznie swoim „naturalnym instynktom” może któregoś razu obudzić się obok kogoś, z kim raczej nie chciałby mieć nic wspólnego…Czasami po prostu wszystkim nam zdarza się nie myśleć…głową.

  4. A ja się przyznam, że pornografię od erotyki odróżniam niemal organoleptycznie – od pornografii robi mi się niedobrze i wszystko mi opada; za to bardzo lubię erotykę;)

    1. Masz rację – faktycznie, może człowieka zemdlić, gdy się „tego” naogląda – zwłaszcza w dużych dawkach…Jeden z moich spowiedników tłumaczył mi, że „pornografia” to wszystko to (niekoniecznie tylko związane z seksem), co ma na celu pobudzić w nas nasze najgorsze instynkty. Natomiast zadaniem prawdziwej erotyki powinno być ukazywanie PIĘKNA miłości między mężczyzną a kobietą. Pamiętam nawet takie rekolekcje, na których pewien kapłan zachęcał nas – młode panienki – by kupić wartościowe (ilustrowane!:)) publikacje i kontemplować je razem z naszymi chłopakami. Nigdy nie zapomnę, jak nam mówił: „Dziewczyny, kiedy chłopak ma 17 lat, to z grubsza wie, jak dziewczynę rozebrać – ale co z nią dalej robić, to już nie za bardzo.” 🙂 I naprawdę sądzę, że miał rację.

      1. No nie, jak miałem 17 lat to nie wiedziałem, jak rozebrać dziewczynę. A co do dawek, to wystarczy minimalna – reakcja, jak wcześniej opisana, murowana! Czasami dziwi mnie, że jest na to popyt; czasami jednak odpowiadam sobie tak, że pornografia działa wówczas, gdy ma do czego się odnieść z przeżyć adresata. Magia kina polega przecież na tym, że widz identyfikuje się z głównym bohaterem – tym większa magia, im większa identyfikacja.

        1. Myślę, że masz rację – często ktoś (tak jak ja) nie ma odwagi przekroczyć pewnych (wszelkich?) granic w rzeczywistości (uwaga, wcale nie uważam, by przekroczenie wszelkich granic było koniecznym warunkiem osiągnięcia szczęścia i mądrości – przeszłam w życiu wiele i po tym wszystkim nie wydaje mi się, by podróż do własnego 'wewnętrznego piekła’ była jakoś szczególnie fascynująca…) – a „magia kina” czy też świata wirtualnego umożliwia przekraczanie ich tak trochę „na niby”. Jeden z moich spowiedników, obdarzony niezwykle przenikliwym umysłem, powiedział kiedyś, że pornografia pozwala nawet niewinnej dziewczynie UDAWAĆ, że jest ogromnie wyuzdaną dz.wką. Ale ponieważ od początku do końca opiera się to na „udawaniu” właśnie, myślę sobie, że jeszcze gorzej jest wtedy, gdy próbujemy te mroczne fikcje przenosić w świat realny. I dziękuję Temu, który mnie stworzył, że mimo wszystko uchronił mnie od czegoś takiego. Bo kto wie, czy bym to przeżyła…

  5. Erotyka kończy się w miejscu gdzie przestaje pracować wyobraźnia, do momentu chcenia czegoś więcej, czegoś nie do końca określonego – pobudza a jeszcze nie podnieca.

    1. No, właśnie – gdzie jest jeszcze miejsce dla wyobraźni w świecie, gdzie wszystko zostało już pokazane i „przećwiczone” – gdzie w intymnych rozmowach pytanie „jak?”i (przede wszystkim!) „dlaczego?” coraz częściej zastępuje proste „gdzie i kiedy?” Pozorna prostota takiego rozwiązania (nie trzeba już długich „podchodów” i miłosnych wyznań, żeby znaleźć się w łóżku innego człowieka) uśmierciła naszą sztukę miłosną. I coraz częściej zdarzają się 20-latkowie tak „doświadczeni” że są już znudzeni tym całym „stykaniem się nabłonków” i twierdzą, że seks jest przereklamowany (owszem, jeżeli to, co miało być tylko „przyprawą” do udanego życia traktuje się jako jedyny tego życia smak – człowiek nie może żywić się wyłącznie pieprzem…). Bardzo to smutne.

      1. Seks uprawiany dla samego seksu szybko się znudzi jak wszystko na tym świecie i nie pomogą żadne „urozmaicenia”, też się znudzą. Jesteśmy tak skonstruowani, że bez uczucia ani rusz, a seks jest jednym z instrumentów w tej orkiestrze, jaką jest miłość. Oby był zawsze dobrze „zestrojony”….

        1. Pozostaje mi powiedzieć: oby! Wiesz, ostatnio przeczytałam fascynującą książkę o zakonnicy, która po wystąpieniu zdecydowała się zostać prostytutką. Otóż ona początkowo traktowała to, co robiła jako swego rodzaju misję – uważała, że w ten sposób daje mężczyznom „szczęście”, którego potrzebują. Cała ta misterna konstrukcja myślowa zaczęła jej pękać, kiedy jej klient „po wszystkim” zaczął płakać, co totalnie ją zaskoczyło. „Największa rozkosz odsłania czasem jeszcze większą pustkę.” – napisała. Wiesz, miałam kiedyś wirtualnego 'znajomego’ który twierdził, że jedynie wtedy, gdy uprawia seks, potrafi odczuć 'dotknięcie Boga.’ Szczerze mu współczułam – a jednak i to jest jakiś dowód na to, że „sam seks” to za mało, żeby wypełnić serce człowieka…

  6. w sumie to chyba jakieś tęgie głowy już pracowały nad Twoim pytaniem, chociażby z tego względu, żeby jakoś to wszystko uporządkowac w kwestii prawa, więc zapewne est i konkretna definicja pornografii. wtedy można byłoby powiedzieć, że „reszta” to erotyka. 😉 Fakt, najbardziej przerażającym aspektem tego tematu jest to, że nie wszystkie osoby biorące udział w tej produkcji robią to z własnej woli.jeśli bedziesz miała kiedyś dostęp, to polecam opowiadanie Glorii Stainem „Prawdziwa Linda Lovelace”, lub też książkę „Przeprawa” własnie Lindy Lovelace. pozdrawiam.

  7. Ta wypowiedz Bunuela jest Genialna. Trafił w samo sedno. Alfred Hitchcock powiedział cos w podobnym stylu, może niedokładnie o pornografii „Kobieta, która publicznie się rozbiera, przypomina mi reżysera filmu kryminalnego, który na wstępie zdradza rozwiązanie.”

    1. Faktycznie, coś w tym jest…:) To żadna przyjemność wyważać drzwi otwarte na oścież, albo gonić króliczka…który sam rzuca się na Ciebie z pazurami i zębami…:)

  8. Ciekawy blog. Wpis również interesujący. Niestety jest problem z tym zmuszaniem. Obecnie w przemyśle porno to właśnie kobiety wiodą prym i stawiają warunki. Wypromowana „gwiazda” może napsuć krwi ekipie „artystów” tworzących „dzieło” jak mało kto. One się na to same decydują, niestety. Jeżeli dochodzi do nadużyć lub łamania prawa, to jest to po prostu przestępstwo ścigane przez władze. Nie jestem pewien czy możemy obciążać każdego widza odpowiedzialnością za handel kobietami.Jednak widać gołym okiem, że z porno dzieje się coś bardzo niedobrego. Różnice między pierwszymi filmami pornograficznymi, a współczesnymi nowościami powinny zaalarmować seksuologów i specjalistów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *