Czytanka na dzień Aniołów Stróżów.

Dawno, dawno temu… 🙂 wracałam z moim bratem ze szkoły w Warszawie na ferie świąteczne. Było to tuż przed Bożym Narodzeniem i drogi były niezwykle śliskie, tak, że co kilkaset metrów widzieliśmy jakiś samochód w rowie… W pewnym momencie mój brat, chociaż agnostyk, kazał mi wyciągnąć różaniec i modlić się, byśmy dojechali szczęśliwie… Byłam nieco zdziwiona, ale spojrzawszy na jego twarz, posłuchałam.

Za jakiś czas zza zakrętu wyskoczył czarny samochód (nie umiem podać marki, ale zdaje mi się, że to był mercedes…) i z ogromną prędkością „szedł” na czołowe zderzenie z nami. Już widziałam go na naszej masce, a przez głowę przeleciał mi „film” z całego życia.

Mój brat jednak w ostatnim odruchu odbił w bok, na pobocze. Koła zabuksowały w śniegu, przelecieliśmy przez rów i uderzyliśmy w drzewo. Samochód (a był to maluch) złożył się jak harmonijka, a my… wyszliśmy z tego zupełnie bez szwanku! Znajomi rodziców, którzy spotkali nas na  drodze, nie mogli uwierzyć własnym oczom.

I powiem Wam jeszcze coś – kilka dni wcześniej moja przyjaciółka, utalentowana plastyczka, podarowała mi gipsowego aniołka własnej roboty. Otóż ta figurka rozsypała się w proch, chociaż miałam ją głęboko w torbie, pod ubraniami. Moje koleżanki żartowały potem,że to ten aniołek oddał za nas życie…:)

 

A żeby pozostać w anielskich klimatach – piosenka Magdy… Anioł. 🙂

http://starymarzyciel.wrzuta.pl/audio/5p92UI8zxnf/magda_aniol_-_4_-_skrzydlaty

23 odpowiedzi na “Czytanka na dzień Aniołów Stróżów.”

  1. mi z kolei przydarzyło się niedawno, że spotkałam dwa anioły w ciągu jednego tygodnia. raz to chyba trochę wymusiłam na Panu Bogu… nie wierzę w przypadki. wspaniałe, umacniające doświadczenia!

    1. Wymuszaj tak dalej…:) Podobno „ludzie gwałtowni zdobywają Królestwo Boże.” 🙂 Ja miałam jeszcze jeden taki przypadek z aniołami – pisałam tu kiedyś już o tym – w którym także wykazałam się sporą „bezczelnością” wobec Pana Boga. Pojechałam otóż kiedyś do Częstochowy ze swoją wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym – na wariata, bez pieniędzy… I powiedziałam: „Panie, jeśli to Ty mnie tu przysłałeś – a nie jest to tylko moje widzimisię – spraw, żebym miała z czego oddać te pieniądze!” I wtedy jak spod ziemi wyrosła przy mnie kobieta, o wyglądzie zwykłej turystki, która bez jednego słowa wręczyła mi potrzebną kwotę… A gdy się rozejrzałam, chcąc ją zapytać, co jej przyszło do głowy (bo czy ja wyglądam na żebraczkę?:)) – już jej nie było…

      1. Wow! Niesamowite…A tak a’propos Twojego zdania o „ludziach gwałtownych” – to cytat z Biblii, tak? Jest taka powieść Flannery Connery, której tytuł brzmi „Gwałtownicy je zdobywają” i chyba właśnie jest to cytat…

        1. Tak. 🙂 To jest cytat. 🙂 Jezus powiedział: „Aż dotąd Królestwo Boże doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je.” (Mt 11,12). 🙂 Zawsze tak usprawiedliwiam swoją „bezczelność wobec Boga.” Kiedy mówię Mu: „No, dobra, już nie będę się modlić o takie głupoty!” A potem i tak się modlę… 🙂

  2. musze zalatwic „prywate” gdzy oczom nie uwierzylam.. przeciez ja nigdzie nie wyrazilam takiego zdania jakie mi przypisalas 1. post mial byc neutralny by ludziom nie narzucac sposobu myslenia zadnego 2. moje zdanie mozna wyczyutac np. z komenatrzy i jest diametralnie inne ja na prawde nie rozumiem dlaczego pomyslalas, ze ja mysle w ten sposb

    1. Wiem, że chodziło Ci o to, że jest wyraźna różnica pomiędzy przestępstwem, a czymś co „wygląda” na przestępstwo, ale nim nie jest – i że wiele tu zależy od sposobu podania informacji, ale przykład (wzięty z życia?!) z osobą niepełnoletnią nie był jednak najszczęśliwszy… Tylko tyle. 🙂

      1. o kurde NIE o to mu chodzilo…. ja nie rzoumiem dlaczego inni mnie zrozumieli bez problemu a nawet zarzucili zacofanie – ze przeciez to jej sprawa co robi sposb podania informacji, dobor slow – wplywa na ocene i wcale nie ocene czy cos jest przestepstwem tylko w ogolne ocene mialam na mysli to ze ludzie tak latwo feruja wyroki przede wszytski na moja osobe i niestety znow stalam sie ofiara swoich slow a co ja mysle o tym przykladzie ktory napisalm – wystrxzy mnie spytac tio odpowiem

        1. Przepraszam w takim razie – pamiętaj, że widząc TYLKO napisany, „neutralny” tekst trudno niekiedy odgadnąć intencje jego autora. Ja to odebrałam tak: „To wygląda na maltretowanie, ale to bdsm – a oprócz tego ona przecież „wyraziła zgodę” – więc czego to głupie, ślepe prawo się czepia?” 🙂 Słusznie napisano w „Małym Księciu”: „Słowa są źródłem nieporozumień!”:)

          1. spacjalnie nie napisalam mojego zdania…by zobaczyc co ludzie napisza 🙂 by nie nrzucac z gory niczego i by mozna bylo moje slowa odczytacw dwie strony bo czasem, jak sie z kims nie zgadzasz nie napiszesz tego przez grzecznosc 🙂 a ja wole zostawic pole do popisu a swoje tam juz wiem 🙂 nie ma za co ale wolalam wyjasnic 🙂

    1. Wiesz, Leszku, czasami się zastanawiam, czy Pan Bóg dla każdego z nas „tworzy” jego własnego anioła – czy też każdy z nich ma wielu podopiecznych?:) Ale anioły, jak to one, są trudne do wyśledzenia naszym ziemskim rozumem… „Ani oko nie słyszało, ani ucho nie widziało…” 🙂 Ot, co.

      1. Ja tam będę tradycjonalistą i będę uważał, że każdy ma swego. Ale liczba, liczbą – to jeszcze nic. Prawdziwe problemy zaczynają się, jak dorzucimy do tego czas – wszak one, tak jak Bóg, są poza czasem – no a my istniejemy tylko w czasie. Może właśnie w tym tkwi cała tajemnica, że każdy ma swego?

        1. O, rety… Masz rację…Są poza czasem… Ale, czy to na przykład znaczy, że kiedy kończy się nasz czas, one…znikają, jak bańka mydlana? Chyba nie – przecież nie są śmiertelne? A anioły dzieci, o których Jezus mówił, że „wpatrują się zawsze w oblicze Najwyższego”? Czy „rosną” wraz ze swymi podopiecznymi? 🙂 Swoją drogą, taki anioł dwulatka to dopiero ma pełne „ręce” roboty…:)

          1. Ależ nie znikają – one „widzą” czas „naraz”; naraz nasze narodziny i naszą śmierć. Tym samym dla nich nasza śmierć nie stanowi takiej cezury, jak my ją odczuwamy.

          2. O, masz rację… Podobnie chyba „widzi” czas Pan Bóg – i tutaj znalazłam własną drogę do pogodzenia Jego wszechwiedzy z naszą wolnością. Po prostu sądzę, że Bóg widzi jednocześnie wszystkie nasze wybory i ich konsekwencje (jakby to były „rzeczywistości równoległe”) – ale wybór jednej, konkretnej drogi (w czasie!) pozostawia już nam samym… Często, modląc się, miałam do Boga „pretensje” że On widzi całą moją drogę – a ja widzę jedynie „do zakrętu” i muszę decydować na podstawie tak niepełnych danych… 🙂

  3. I jeszcze jedna dykteryjka. 🙂 Do gabinetu zapracowanego biznesmena wchodzi młody człowiek i mówi – „Widzę, że pan taki zestresowany: znam niezawodny sposób na relaks! Nauczę pana latać!” „Niemożliwe!” „Ależ skąd, to nic trudnego, pokażę panu!” Nieznajomy otwiera okno, staje na parapecie, macha rękoma i…wyfruwa na zewnątrz! „To niesamowite, jak pan to zrobił?!” „To naprawdę nic trudnego, proszę się tylko odważyć! Wierzę w pana!” Zachęcony biznesmen staje na parapecie, macha rękami i… spada jak kamień w dół. Młodzieniec patrzy za nim i mówi w zamyśleniu: „Hmmm…. Trzeba przyznać, że jak na anioła stróża to niezły ze mnie świr!” 😉

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *