Muszę się przyznać, że niezbyt lubię „żarty” primaaprilisowe, polegające na tym, że mówi się komuś, że właśnie wywalili go z pracy, żona przyprawia mu rogi, a dziecko wpadło pod samochód. Tego typu kawały mają to do siebie, że śmieszne są zazwyczaj tylko dla jednej strony. (Ciekawa jestem, jakie są Wasze doświadczenia w tej sprawie?)
Zamiast więc tego chciałabym wywołać przynajmniej uśmiech na Waszych twarzach, zamieszczając tu dzisiaj kilka historyjek, które mnie ostatnio bardzo śmieszą. Zgodnie z tematyką bloga będą to, oczywiście, „dowcipy z kruchty.” Dobrej zabawy!
– Cześć, stary, brakuje nam czwartego do brydża. Wpadniesz?
– Dobra, tylko powiem żonie. Kochanie… przepraszam Cię, ale muszę jeszcze wyjść. Mam pilne wezwanie do pacjenta.
– Naprawdę musisz?
– Muszę, słoneczko! Stan jest bardzo ciężki – trzech katolickich księży już tam jest!
Młody mieszkaniec odległych wysp, studiujący w Europie, wraca na wakacje do domu. Dumni rodacy urządzają na jego cześć wystawną ucztę – a w kociołku, zgodnie z tradycją, gotują się ciała największych wrogów.
-Ależ nie, skądże znowu! Tylko widzicie, odkąd zostałem katolikiem, muszę przestrzegać pewnych przepisów, które ustala papież w Rzymie. I dziś jest właśnie jeden z takich dni. Jutro chętnie z wami poświętuję!
– Jutro? A dlaczego nie dziś?
– Bo dziś jest Wielki Piątek!
Mała Ellen wraca z katechezy i mówi do matki z wyrzutem:
– Zawsze mi opowiadałaś, że Pan Bóg mieszka w niebie, a pani katechetka mówiła, że On jest w kościele! To jak to w końcu jest?!
– Bo widzisz, skarbie – odpowiada szybko matka – to jest tak: Pan Bóg mieszka w niebie, a w kościele ma tylko konsultacje…
– Nie dostałem niestety wody. Jakiś biały człowiek siedzi na źródle…
– W raju! – pada odpowiedź.
– No, dobrze. A jakimi słowami zostało to powiedziane?
Głos z klasy:
– „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę!”
-Dobrze. – odpowiada chłopiec – Ale panią, która otworzyła drzwi, pozdrowiłem inaczej!
-?
-”Bądź pozdrowiona, Maryjo!”*
-A, chłopcy, poślizgnęłam się w wannie i upadłam.
Jeden do drugiego szeptem:
– Ty wiesz, co to jest ta „wanna”?
– Skąd, przecież nie jestem katolikiem!
– Słuchaj, stary, nie kłóćmy się już! W końcu obydwaj wierzymy w tego samego Boga. Ty na swój sposób, a ja na Jego…