Pecunia non olet?

W „NIE” ukazał się obrzydliwy artykuł na temat metod NPR – a dokładniej komputerów cyklu, Lady-Comp. Tak właściwie, to powinni zaprotestować producenci tych urządzeń, pogardliwie nazwanych „katolicką antykoncepcją.” (Jasne, sam BXVI ciągnie z tego kasę. ;)). Na temat ich skuteczności też nie chciałabym się wypowiadać, ponieważ sama nie używam (choć producent ocenia ją na 99%). Są dla mnie po prostu za drogie.

Zasadniczo nie powinno mnie też obchodzić, co do powiedzenia na jakikolwiek temat ma ktoś oglądający świat (jak sama czasami mówiłam) „z perspektywy wychodka” – ponieważ, jak sądzę, gazety takie jak „NIE” nadają się głównie do lektury właśnie w takim ustronnym miejscu.

Napiszę wszakże tylko jedną rzecz – ta „światła pani redaktor”, która rozpaczała, że to wstrętne urządzenie „nie pozwoliło jej się bzykać” (nie rozumiem – klucz od sypialni jej schowało, czy jak? Wiedziałam, że one są inteligentne, te komputerki, ale żeby aż tak?:))”zupełnie zapomniała” wspomnieć, że jest to po prostu URZĄDZENIE, takie, jak wiele innych. Podaje jedynie obiektywną informację o aktualnym stanie kobiecego organizmu, a to, co z tą wiedzą zrobi użytkowniczka, to już jej osobista sprawa. Może współżyć, gdy zaświeci się jej czerwone lub żółte światełko, może nie współżyć (wbrew pozorom, jest to możliwe:)), może też użyć dodatkowego zabezpieczenia. Nigdzie nie jest napisane, że w tym ostatnim wypadku z urządzenia wyskoczy biskup i utopi ją w święconej wodzie. Chyba że coś przeoczyłam.

Tak więc pisanie, że „to wstrętne ustrojstwo NIE POZWALA MI uprawiać seksu!!!” ma mniej więcej tyle sensu, co obwiniać LODÓWKĘ o to, że się nie potrafi schudnąć… Ale co tam – grunt, to dokopać tym wrednym katolom. Może nawet red. Urban premią za to sypnie…

Nawiasem mówiąc, wiele lat temu właśnie w tym piśmie natknęłam się po raz pierwszy w życiu na reklamy urządzenia PC 2000, które było jakimś wczesnym rodzajem testera płodności ze śliny. Wcześniej nawet nie miałam pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje. Rozumiem zatem, że choć „naturalna antykoncepcja jest do kitu i be” to PIENIĄDZE producentów tejże już niekoniecznie?

blog_ii_564575_4042888_tr_lady_comp

Lady-Comp, czyli „diabeł wcielony”. Faktycznie, nawet podobny – z ogonkiem… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *