która prowadzisz we mnie własne „życie ukryte” – życie, które jest i zarazem nie jest częścią mnie, bo tak bardzo jest Twoje…
Kwiatki na Dzień Matki.
Matka wszystkich feministek, prof. Magdalena Środa, niemal przy każdej możliwej okazji powtarza, że (rzekomo) „kobiety w Polsce mają tylko siedzieć w domu i rodzić dzieci.”
A ja sobie myślę, że przy współczynniku dzietności bodaj najniższym w Europie (1,2 potomka na głowę) to straszne, zgoła „średniowieczne” (a, nie, przepraszam, w Średniowieczu to akurat kobiety wcale tak źle nie miały…:)) niewolnictwo nie musi moim rodaczkom doskwierać aż tak bardzo. Może by tak pani profesor pojechała z tego „wyzwalać” znacznie bardziej od nas płodne Szwedki i Francuzki?
Przyszło mi też do głowy, że pal sześć to jedno dziecko – ale najtrudniej chyba urodzić te „dwie dziesiąte”? Nigdy nie wiadomo, co się komu trafi – główka, czy…wręcz przeciwnie! 😉
Matka Polka?:)
UWAGA (dla tych spośród moich bliźnich, którzy mają problemy ze zrozumieniem meandrów mojej grzesznej duszy;)): NIE CHODZI o to, że w Polsce (w przeciwieństwie do Francji czy Szwecji) jest tak cudownie być matką. Bo każde dziecko wie, że nie jest. Chodziło mi tylko o bezsens robienia na siłę z Polek „królowych pszczół” , co to siedzą w ulu i się mnożą – wtedy, kiedy się właśnie NIE mnożą, Ot, taka sobie krotochwila…
A zdjęcie zapożyczyłam ze strony: www.streemo.plI jeszcze taki prezencik… 🙂
„To wszystko przez Ciebie, mamo!”
Kiedyś widziałam dość wstrząsający reportaż o niepełnosprawnej intelektualnie kobiecie, która walcząc o prawo do wychowywania własnego dziecka przyszła „porozmawiać” na ten temat ze swoją matką – brudną i zaniedbaną alkoholiczką. I wtedy padły te słowa: „To wszystko Twoja wina, mamo, bo nie nauczyłaś mnie miłości!”
Jako osoba niepełnosprawna znam ten problem aż za dobrze – NAM to dopiero nie pozwala się dorosnąć i decydować samodzielnie o sobie. 🙂
Kiedy już byłam na studiach i SAMA pojechałam do Białegostoku odwieźć niewidomą koleżankę (trzeba przyznać że miałam fantazję: „wiódł ślepy kulawego”, hihihihi..) moja mama palnęła mi taką przemowę , że prawie pożałowałam, że się urodziłam. 🙂 Nadal wiele rzeczy muszę uzgadniać z rodzicami, ponieważ (nad czym boleję czasami) częściej niż inni potrzebuję ich pomocy…