Ab initio…

…czyli jak to się wszystko zaczęło.

 

Nie będę ukrywać: od zawsze lubiłam księży – a oni lubili mnie.

 

Myślę, że moja niepełnosprawność w znacznej mierze umożliwiała im utrzymywanie ze mną tego rodzaju bliskich kontaktów, których kapłani (możecie mi wierzyć!)  na ogół bardzo potrzebują – a które w tym przypadku mogły być wolne od wszelkich podejrzeń.

 

I kiedy go poznałam, sądziłam, że jest to po prostu jeszcze jeden taki „przypadek” – ot, młody ksiądz w kryzysie, który potrzebuje tylko nieco przyjaźni i zrozumienia, żeby się z tego wylizać… Pamiętam, że przeraził mnie wówczas ogrom jego samotności i opuszczenia.

 

JA SIĘ NAPRAWDĘ CHCIAŁAM Z NIM TYLKO ZAPRZYJAŹNIĆ! Jak z tyloma innymi „iksami” przed nim…

 

Nie wiedziałam jednak, nie mogłam wiedzieć, że kiedy ta jego samotność napotka moją własną, kiepsko skrywaną pod powłoką niezliczonych wirtualnych znajomości (moja ówczesna naczelna zasada brzmiała : „Kiedy należysz do wszystkich w Sieci, nie znaczy to wcale, że  stajesz się przez to mniej niczyja…”) – to wybuchnie między nami coś, nad czym oboje już nie będziemy mogli zapanować. Płomień Pański…

 

I może on również z początku tego wcale nie wiedział, pragnąc tylko ze względów „zawodowych” wyrwać mnie z ciemności, w których wówczas żyłam (co mu się zresztą udało). I tak, nie wiedząc o tym, staliśmy się nawzajem dla siebie lekarstwem… Ale któż nam teraz powie, czy to lekarstwo nie jest w istocie gorsze od choroby?

 

I można wracać po nitce do kłębka

aż do rodziców, co też się spotkali

najpewniej po raz pierwszy nic nie wiedząc o tym

że śmierć nie będzie ważna tak jak to spotkanie…

(ks. J. Twardowski)   

 

Tymczasem zaś rozmawialiśmy, i rozmawialiśmy, i rozmawialiśmy… Całymi godzinami.

 

Jestem przekonana, że Internet może uczynić w życiu ludzi bardzo wiele złego, ale też chyba tylko w Sieci jest możliwy taki cud, żeby dwie osoby poznały się i pokochały, zanim się jeszcze zobaczyły. Bo ile znacie par, które potrafią ze sobą rozmawiać, dajmy na to, przez dwanaście godzin bez przerwy?

 

Gdzie jednak był ten moment, kiedy powinnam…powinniśmy się zatrzymać?

 

Czy to już wtedy, mój miły, kiedy we wzruszających słowach, tak pięknych i czystych, zacząłeś mi tłumaczyć, jak sobie wyobrażasz miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną?

 

Albo wtedy, gdy zacząłeś mi pokazywać swoje rodzinne fotografie – a ja pomyślałam (po raz pierwszy, ale nie ostatni!), że byłbyś wspaniałym ojcem? 

 

Czy może dopiero wtedy, kiedy po raz pierwszy mnie pocałowałeś? Nie mam zielonego pojęcia.

 

Przypuszczam, że w całej tej historii było bardzo wiele takich chwil, kiedy jeszcze mogliśmy się cofnąć. Tylko że ja wtedy nic o tym nie wiedziałam…

 

5 odpowiedzi na “Ab initio…”

  1. Czytam Ciebie czytam i trzymam z całego serca kciuki za Was i Waszą przepiękną miłość.Bóg kocha,więc czemu miałby być przeciwny prawdziwej miłości???

    1. Co pozwala nam twierdzić, że to właśnie jest prawdziwa miłość? Bóg JEST Miłością, ale nie jest NASZYM pojęciem miłości. Bóg kocha – a jeśli my chcemy, by akceptował naszą miłość, musimy najpierw zaakceptować Jego miłość – i jego zasady. Nie po to Bóg wymyślił sakrament małżeństwa, by akceptować „z miłości” wszystko to, co sobie jako miłość wyobrażamy.Tylko miłość potwierdzona wobec Boga w sakramencie, przy ołtarzu, może się zwać w pełni miłością przez Boga kochaną. Twój partner potwierdził tę miłość w sakramencie kapłaństwa…Pamiętaj też, że nigdy nie jest tak naprawdę za późno, by wrócić na drogę Pana…

      1. A ja myślę, że Pan Bóg jest Miłością i Miłosierdziem większym, niż są w stanie wyobrazić sobie „prawi i sprawiedliwi”… Obyś nigdy nie musiał błagać o Jego miłosierdzie tak, jak to czynią ci, których miłość (według Ciebie) „nie jest przez Niego kochana.” Naprawdę wierzysz, że On pozostanie nieczuły na nasze wołanie?

        1. Wiem, że Bóg stworzył ten świat i ustalił panujące na nim zasady. Tych zasad należy przestrzegać. Wyznaczył też zasady dotyczące małżeństwa. Jeśli się ich nie przestrzega z pełną premedytacją, nie powinno się liczyć na jakiekolwiek miłosierdzie.

  2. O, jakże Cię rozumiem!
    Gdy ktoś tak pięknie potrafi mówić o miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną…
    Wiem, jak to jest, gdy w sieci szuka się związku opierającego się na umiłowaniu przymiotów intelektu. Gdy kocha się nie widząc, gdy ma się pewność, że ciało przynależy do dziedziny ducha.
    To bardzo niebezpieczne, choć nigdy nie przestanę wierzyć, że możliwe.

Skomentuj ~Maurycy Teo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *