W co wierzę: BÓG OJCIEC.

Pewien starożytny filozof  mądrze kiedyś napisał, że „gdyby woły i osły mogły malować i dzieła tworzyć tak jak ludzie, malowałyby swoich bogów w takiej postaci, jaką dany gatunek właśnie posiada.” 

 

No, i bogowie ludów antycznych niezaprzeczalnie BYLI stworzeni przez ludzi „na obraz i podobieństwo” ludzkie: obdarzeni ciałami, nie byli wszechmogący, nie wolni też byli od własnych miłostek i przywar.

 

Jednakże Bóg Żydów i chrześcijan jest zupełnie inny (jest nawet taka książka znanego kaznodziei o. Raniero Cantalamessy „Bóg jest INNY”) niż wszystko, co ludzie mogą pomyśleć czy sobie wyobrazić. Gdybym miała wymyślić sobie mojego boga, wymyśliłabym go zupełnie, ale to zupełnie inaczej. (Nie byłby na przykład taki wymagający…;))

 

Dla przykładu weźmy tylko trzy atrybuty Boga: nieskończoność, wszechmoc i wieczność. Wszystkie one mają związek z pojęciem nieograniczoności, gdy tymczasem ja, jako człowiek, jestem ograniczona pod każdym względem.

 

Inna sprawa, że gdybym Go sobie wymyśliła, nie mogłabym Go kochać – czy słyszeliście kiedyś, aby ktoś kochał Królewnę Śnieżkę czy Lorda Vadera? Z tego samego powodu sądzę, że Bóg jest czymś (Kimś!) więcej, niż bezosobową siłą, „pierwszym poruszycielem Wszechświata” (jak chcieli oświeceniowi filozofowie) czy też „tym, co było przed Wielkim Wybuchem” (jak chcą niektórzy spośród współczesnych fizyków). Takiego Boga także nie można byłoby darzyć młością – zupełnie tak samo, jak nie kocha się np. siły grawitacji.     

 

Bóg chrześcijan jest Duchem – sądzę zatem, że poważnym błędem teologicznym jest  przedstawianie Go w ludzkej postaci (a już na pewno nie jako dobrotliwego „dziadziusia na tronie”). To my jesteśmy stworzeni „na Jego obraz i podobieństwo,” ale nie odwrotnie.

 

Warto tutaj może przypomneć, że różnica pomiędzy tzw. „religiami naturalnymi” (do których należą m.in. hinduizm i buddyzm), a „religiami objawionymi” (judazm, chrześcijaństwo, islam) polega na tym, że w tych pierwszych to ludzie, przy pomocy różnych praktyk próbują sami zgłębić boskie tajemnice – natomast wyznawcy tych drugich wierzą, że to sam Bóg objawia się człowiekowi. Tym niemniej zdaję sobie sprawę z tego, że cokolwiek moglibyśmy (i ja i cała teologia) powiedzieć o Bogu, wszystko to i tak będzie jedynie niedoskonałym przybliżeniem. Często się modlę: „pozwól mi poznać Ciebie takim, jakim jesteś naprawdę, a nie takim, jakim MYŚLĘ, że jesteś…”

 

Wielu ludzi pyta mnie na przykład o kwestię ludzkiej wolnośc w zderzeniu z wszechwiedzą Boga. WYOBRAŻAM SOBIE, że można to jakoś wytłumaczyć przy pomocy pojęć zaczerpniętych z teorii tzw. „rzeczywistości równoległych” – Bóg w swej mądrości na pewno widzi wszystkie możliwości oraz ich następstwa, a istniejąc poza czasem – wie także, którą z nich ostatecznie wybraliśmy, ale my, żyjąc tu i teraz, w czasie i przestrzeni, zawsze mamy wolny wybór. Bóg nie narzuca nam żadnego rozwiązania, nawet tego, które On sam uważa za najlepsze.

 

Można powiedzieć, że jedynym ograniczeniem Jego wszechmocy jest wolność, którą obdarował swoje stworzenia (bo ne tylko ludzi ale i aniołów – szatan zatem nie jest, jak sądzą niektórzy, „drugim, złym bogiem”, jakąś równorzędną siłą, lecz jedynie zbuntowanym stworzeniem: „walka” szatana z Bogiem przypomina więc walkę knąbrnego malucha z rodzicami) – a niektórzy nawet sądzą, że był to Jego jedyny błąd…

 

(I stąd te wszystkie zarzuty w stylu: „Jeżeli jest Bóg, to skąd na świece tyle zła?” Ci, którzy stawiają tego typu pytania zdają się zupełnie zapominać, że to nie Bóg kazał ludziom budować obozy koncentracyjne i burzyć wieże WTC – myśmy sami to sobie zrobili! Bóg nakazywał zawsze raczej coś wręcz przeciwnego: miłość nieprzyjaciół, wybaczanie…)

 

Bóg jednak (przeciwnie, niż szatan) nie chciał mieć z nas niewolników, lecz synów. I jeśli to rzeczywiście był Jego błąd, to chyba jestem w stanie Mu to jakoś wybaczyć. 😉

13 odpowiedzi na “W co wierzę: BÓG OJCIEC.”

  1. "Tao, które można wyrazić słowami nie jest prawdziwym Tao" – całkiem niezłe przybliżenie do tego co napisałaś. Tao to energia, ale tak samo nie da się jej dokładnie opisać za pomocą naszych słów jak i opisać Boga. Ograniczeni jesteśmy i tyle, możemy sobie tworzyć co najwyżej jakieś przybliżenia.Z tymi rzeczywistościami równoległymi… może i istnieją, może dotyczą naszych różnych wyborów, ale skoro Bóg i tak wie na którą drogę się skierujemy, to jednak dalej uważam, że jesteśmy trochę ograniczani. Chociaż sam pomysł mi się podoba, tylko ująłbym to trochę inaczej: wszystkie istnieją, a w której znajdziemy się obecni my to już zależy od nas – Bóg i tak będzie dalej widział wszystkie.A z tym Szatanem (jakoś ciągle się odnosze do mojej ostatniej notki) to jak w takim razie ma wyglądać koniec świata? Rzeczywiście walka jest już ustawiona? Mnie osobiście jednak bardziej przekonuje potrzeba równowagi pomiędzy dobrem a złem, czyli Boga postawiłbym w pozycji neutralnej. Hmm… w takim razie Jezus będzie po stronie dobra… tyle że to nie ma sensu, bo stawiam Jezusa na równi z aniołami, a nie na równi z Bogiem.Z tą miłością i wybaczaniem to też się do końca nie zgodzę – wszystko zależy od tego, czy mówimy o Starym, czy o Nowym Testamencie. Zupełnie jakby Bóg zmienił poglądy… w sumie czemu nie, w tamtych czasach ludzie powinni żyć według jednych praw, teraz według innych.Pozdrawiam 🙂

    1. Bóg nie zmienia poglądów: Bóg, który w Starym Testamencie nadał ludzom Przykazania nadal, z tego, co mi wiadomo, uważa je za obowiązujące. 🙂 To ludzie stopniowo dojrzewali do zrozumienia Objawienia: Hebrajczycy np. sądzili, że nakaz "miłości bliźniego" dotyczy jedynie innych Żydów, a inne narody można wycinać w pień jak leci. Nie zgodzę się z tym, co mówisz o Jezusie – gdyby nie był prawdziwym człowiekiem, nie mógłby umrzeć na krzyżu (patrz następna notka). Co do szatana (wybacz, ale ja go mmo wszystko będę pisać małą literą, bo jest tylko stworzeniem, tak jak Ty i ja) i końca świata, to mam na ten temat własną teorię, podzielaną przez część teologów – myślę, że miłość Boga ogarnia i jego "czarne anioły" (bo gdyby tak nie było, już by ich nie było). Wiesz, kiedyś czytałam, że powodem buntu Lucyfera była miłość Boga do ludzi – a jego "nie będę służył" dotyczyło nie Boga, tylko człowieka. Diabeł, jako wolny i inteligentny duch, odczuwa do człowieka, jako istoty cielesnej, jedynie nieopisaną pogardę – i nie rozumie, jak Bóg może nas kochać tak bardzo, że aż stał się taki jak my. Dlatego cieszą go nasze grzechy, słabości i upadki. Może wówczas mówić Bogu: "O, widzisz, tacy ONI właśnie są, ci Twoi ulubieńcy! Pomyliłeś się."

      1. No dobra, przykazania pozostają, ale pewnie tylko dlatego, że są tak uniwersalne, że w każdym czasie można je zastosować. Szczerze mówiąc niezbyt oryginalne i raczej oczywiste, chociaż przez to ani trochę mniej prawdziwe. Tylko w takim razie ciekawy jestem czy już dojrzeliśmy do przykazań… chyba nie, bo niewiele się zmieniło.Co do Jezusa to wypowiem się pod następną notką :)Szatan będę jednak pisał z dużej litery, bo to nazwa własna, tak samo jak nasze imiona. Myślisz, że miłość Boga ogarnie Szatana i całą jego ekipę i nagle się zmienią? Hmm… wydaje mi się to mało prawdopodobne, ale czemu nie. W końcu wszystko jest możliwe. Ja również spotkałem się z tym, że przyczyną buntu Lucyfera była zazdrość i pogarda wobec ludzi. Moim zdaniem całkiem słuszna, bo czemu miałby służyć takim żałosnym istotom? Swoją drogą spotkałem się również wiele razy z teorią że Lucyfer i Szatan to dwie różne postacie – słyszałaś o czymś takim? Szatan jako zło, istota sprzeciwiająca się Bogu, natomiast Lucyfer jako upadły anioł, który nadal kocha Boga, tylko nie rozumie jego miłości do ludzi.Pozdrawiam 🙂

      2. Jeszcze co do zmian poglądów Boga. Dla mnie Bóg Starego Testamentu jest okrutny i wymaga wielu poświęceń. Bóg Nowego Testamentu jest wyrozumiały, kochający i przebaczający. To jednak spora zmiana jak na mój gust, chociaż oczywiście nasza religia stara się łączyć te cechy – okrucieństwo i poświęcenia są niby dla naszego dobra.

        1. Moja Biblia jest już dostatecznie sczytana. 🙂 To nie tylko ludzie zmienili przykazania, to raczej sytuacja po przyjściu Jezusa zmieniła się radykalnie – o tym też jest w Biblii – i to wielokrotnie. 🙂

  2. A gdzie był Bóg gdy gazowano bezbronne i niewinne dzieci w komorach gazowych, gwałcono kobiety, albo przeprowadzano na nich eksperymenty medyczne:) A gdzie jest teraz, kiedy tyle wojen, mordów i kwałtów… Pozdrawiam!

    1. Odpowiadam: był (i jest!) zawsze wszędzie tam, gdzie Jego dzieci cierpią i umierają, razem z nimi…On, który (jak wierzę) w Jezusie Chrystusie również cierpiał niewinnie, tak jak my cierpimy. A ponieważ mam wrażenie, że nie przeczytałaś dokładnie mojego postu, skoro znów stawiasz pytanie, na które próbowałam właśnie odpowiedzieć, powtórzę raz jeszcze: tych rzeczy, o których piszesz, Bóg nie nakazał nam czynić – raczej zabronił. Zbyt wielu ludzi jednak wyobraża sobie Boga jako takiego policjanta który „ma obowiązek” (a niby dlaczego?) złapać nas za rękę, kiedy zechcemy zrobić coś strasznego. Naprawdę chciałabyś, żeby Bóg był takim policjantem? Tylko, że wtedy my nie bylibyśmy wolni, bylibyśmy jak te niemowlęta, którym się zabiera niebezpieczne rzeczy z rączek. Bóg jednak nie traktuje nas w ten sposób: dał nam pewne zasady, i ufa, że sami będziemy ich przestrzegać. Te wszystkie rzeczy, o których piszesz, nie zdarzyłyby się, gdybyśmy się stosowali do tych zasad. Proste? 🙂

      1. Jest póxna godzina, zaraz idę spać, ale chciałby Ci na coś zwrócic uwagę. Pierwsze to księga Hioba. Przeczytaj i pomyśl. O rozmowach Boga z Szatanem. O losie nie tylko Hioba, ale tez jego najblizszych. Czy oni nie byli ludźmi?Druga sprawa: Nowy testament: Ludzie pytają Jezusa, dlaczego ktoś jest bardzo ciężko chory: czy to on zgrzeszył, czy też jego rodzice? Jezus odpowiada: ani on, ani jego rodzice, o cierpi żeby dać świadectwo! Tłumacząc na nasze: on cierpi, zeby ja mógł się wykazać, uzdrawiając go.Czy jest człowiek w ręku Boga?

        1. Wiesz co – ja jestem niepełnosprawna i nigdy nie odczytywałam epizodu z niewidomym w sposób, jaki podajesz. 🙂 Dla mnie to raczej „dowód” na to, że ludzkie cierpienie ma sens dla Boga, a dla ludzi jest pewną TAJEMNICĄ, której nie trzeba starać się za bardzo i za łatwo „tłumaczyć.” Powiem Ci tylko, że JA zawsze czułam, że jestem „w ręku Boga.”

Skomentuj ~anialekO Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *