Praca jak każda inna?

Wielu ludzi twiedzi, że zalegalizowanie takich „zawodów” jak prostytutka ograniczyłoby wpływ świata przestępczego na ten proceder i pozwoliłoby go lepiej kontrolować. Córy Koryntu zyskałyby wówczas ochronę prawną, ubezpieczenie, opiekę zdrowotną i emeryturę.

 

Jednym słowem: czysto, zdrowo i higienicznie… 

 

TEORETYCZNIE można byłoby im przyznać rację, ale w praktyce… Czy panie, uprawiające ten zawód miałyby np. pisemnie określony…hmmm…zakres obowiązków? A wysokość emerytury? Czy byłaby uzależniona od ilości obsłużonych klientów, czy raczej od liczby lat, przepracowanych „w zawodzie”? Czy otrzymywałyby za swoje usługi określoną pensję, a dodatkowe prezenty od wdzięcznych klientów byłyby już uważane za łapówki? Czy wreszcie przedstawicielki tegoż rzemiosła byłyby traktowane jako samotne matki (wraz z wszystkimi przysługującymi im przywilejami?) I czy domagałyby się ścigania dziewcząt, uprawiających go „nielegalnie”?

 

Zresztą nawet argument, że po zalegalizowaniu nasze państwo mogłoby czerpać zyski z pracy, z której obecnie korzystają jedynie przestępcy NIE JEST dla mnie przekonujący. Przecież „przybytki rozkoszy” , zakamuflowane u nas w formie „agencji towarzyskich” czy innych „salonów masażu” zazwyczaj są już zarejestrowane jako dzialalność gospodarcza i…płacą podatki!  

 

Poza tym w państwach europejskich, w których uznano prostytucję za „normalny” zawód zdarzało się, że kobieta, która odmówiła pracy w takim charakterze, została pozbawiona prawa do zasiłku. Bo jeśli uznamy, że nierząd to „zawód jak każdy inny” a w sprzedawaniu swego ciała (i kupowaniu go!) nie ma naprawdę nic złego, to NIE MA żadnego racjonalnego powodu, dla którego ktoś mógłby odmówić jej przyjęcia.

 

I… co będzie następne? Handlarze narkotyków?! W końcu też są to ogromne pieniądze, które przechodzą państwu koło nosa! A przeciwnikom środków odurzających zawsze można przecież powiedzieć, że wszystkie rządy świata czerpią zyski z monopoli spirytusowych i tytoniowych. Przecież to PRAWIE to samo, nieprawdaż?

 

„Żadna praca nie hańbi”? Tylko czy aby na pewno?

11 odpowiedzi na “Praca jak każda inna?”

  1. I znowu się nie zgodzę 🙂 Jestem za zalegalizowaniem prostytucji. Czy byłby zapisany zakres obowiązków? A po co? Czy inne zawody mają taki zapis? Chciałbym to zobaczyć, szczególnie w prywatnych firmach – wiem na przykład po sobie jakie obowiązki ma automatyk. I patrząc w ten sposób do obowiązków prostytutki należałoby sprzątanie, gotowanie i pielęgnowanie ogrodu 😉 Z emeryturą też nie widzę problemu – przecież normalnie odprowadzano by składki do ZUSu – na tej podstawie obliczyć można emeryturę. A że raczej żadna z pań nie będzie mogła wykonywać tego zawodu do emerytury? To już ich problem – same wybrały taką „ścieżkę kariery zawodowej”. Co do prezentów, to jak nazwiesz system premii w firmach? Albo napiwki w restauracjach? Czy to też łapówki? Za to zupełnie nie rozumiem traktowania prostytutek tak jak samotnych matek – co ma jedno do drugiego?I nie wierzę w coś takiego jak pozbawienie prawa do zasiłku kobiety, która nie zgodziła się zostać prostytutką 🙂 W którym niby kraju coś takiego miało miejsce? 🙂 Od razu piszę, że nie miałbym nic przeciwko legalizacji narkotyków. To jest prawie to samo co tytoń i alkohol – nałóg jak nałóg. I żadna praca nie hańbi – nie miałbym nic przeciwko temu, żeby moja ewentualna żona była prostytutką.Pozdrawiam 🙂

    1. Owszem, w Niemczech odmówiono prawa do zaasiłku kobiecie która nie chciała skorzystać z oferty pracy w domu publicznym. Nigdy nie piszę rzeczy, których nie jestemj zupełnie pewna. A idąć Twym torem rozumowania, należałoby paniom uprawiającym ten zawód przyznać raczej prawo do wcześniejszej emerytury a może nawet renty, skoro wybrały sobie tak wyniszczającą „ścieżkę kariery”. Nie jestem pewna także, czy mówisz szczerze, że nie przeszkadzałoby Ci, gdyby Twoja żona uprawiała zawód prostytutki. W jaki sposób zyskiwałbyś pewność, że to, co robi z Tobą, jest inne i wyjątkowe w porównaniu z tym, za co jej płacą? 🙂 I

    2. Owszem, w Niemczech odmówiono prawa do zaasiłku kobiecie która nie chciała skorzystać z oferty pracy w domu publicznym. Nigdy nie piszę rzeczy, których nie jestemj zupełnie pewna. A idąć Twym torem rozumowania, należałoby paniom uprawiającym ten zawód przyznać raczej prawo do wcześniejszej emerytury a może nawet renty, skoro wybrały sobie tak wyniszczającą „ścieżkę kariery”. Nie jestem pewna także, czy mówisz szczerze, że nie przeszkadzałoby Ci, gdyby Twoja żona uprawiała zawód prostytutki. W jaki sposób zyskiwałbyś pewność, że to, co robi z Tobą, jest inne i wyjątkowe w porównaniu z tym, za co jej płacą? 🙂 I

      1. Aż nie mogłem uwierzyć, że taka głupota istnieje i porozmawiałem ze znajomą która pracuje w urzędzie pracy w Niemczech. Wychodzi na to, że masz rację, ale tylko częściowo. Rzeczywiście istnieje ustawa, która pozwala na coś takiego, z tym, że w takiej sytuacji trzeba trafić na wyjątkowo złośliwego urzędnika żeby odebrał zasiłek. W dodatku wystarczy złożyć odwołanie do wyższej instancji i już problemu nie ma.Nie widzę najmniejszego powodu do wcześniejszej emerytury czy renty. Jak na mój gust to niezbyt wyniszczający zawód, zagrożenie życia też niewielkie – problem prostytutek byłby podobny do problemu sportowców, albo w trakcie lat pracy odłożą sobie pieniądze na później, albo będą musieli zmienić zawód.Naprawdę nie przeszkadzałaby mi żona-prostytutka. Seks to dla mnie tylko seks, zresztą u siebie na blogu też pisałem, że nie miałbym nic przeciwko temu żeby moja ukochana sypiała z innymi. Zazdrosny byłbym o uczucia, ale o ciało? Jakoś niespecjalnie.I… chyba nie dokończyłaś :)Pozdrawiam 🙂

        1. No, widzisz, tym razem ja się nie zgodzę. Uważam, że istota ludzka WYRAŻA UCZUCIA POPRZEZ CIAŁO. Dowodem na to jest choćby cała sztuka pantomimy, taniec, teatr, język ciała. To samo moim zdaniem dotyczy seksu. Jeżeli to, co robisz ze swoim ciałem, niczego nie wyraża, to to, co robisz nie ma sensu. Trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację, ale sądzę, że gdybym miała męża, który by się prostytuował to bym z nim nie współżyła. Musielibyśmy szukać innego wyrazu miłości… Czy wiesz, że niektóre prostututki określają pewne rzeczy, których NIGDY nie zrobią z klientami, ponieważ są one zastrzeżone dla ich partnerów? A z innej beczki: sportowcy na ogół mają emerytury lub renty. Sportowe. 🙂 A „najstarszy zawód świata” jest wyniszczający, niebezpieczny i niezdrowy. Dużo widziałeś 40-letnich prostytutek? Te, które mają 19 lat często wyglądają na trzydzieści, a te, które mają trzydzieści, wyglądają na pięćdziesiąt…

          1. Zgoda, wyrażamy uczucia poprzez ciało. Ale można to robić na wiele sposobów, niekoniecznie seksem. Powiem wprost – dla mnie cenniejsze od stosunku jest to, że mogę przytulić się do partnerki. Wiem oczywiście, że zwykle prostytutki ograniczają rzeczy które robią z klientem – czy są to pocałunki, czy przytulanie. I właśnie dlatego sam stosunek nie jest dla mnie aż tak ważny – nie zrezygnowałbym z tego, ale pamiętajmy, że seks jest tylko dodatkiem do związku. Co do rent i emerytur sportowców to bardzo się mylisz. Owszem, dostają jakieś grosze jeśli zdobyli medal na olimpiadzie (najlepiej złoty) lub odnieśli sukces podobnego kalibru. I to w popularnej dyscyplinie, bo w mniej popularnych związków nie stać na emerytury, dlatego powstają fundacje wspomagające sportowców. Jeśli spojrzeć na to w Twój sposób to rzeczywiście zawód prostytutki jest niezdrowy – tylko co mnie to obchodzi? Każda kobieta wybierając na dłużej taką drogę kariery zdaje sobie z tego sprawę – co będzie robiła później to jej problem.Pozdrawiam 🙂

  2. Handlarz narkotykow to samo co prostytuujaca sie osoba? Na pewno nie. Osoby wypowiadajace sie na nie prostytucji nigdy nie znalazly sie same w sytuacji finansowej „bez wyjscia”… Niestety… Mysle, ze zmienilyby sposob myslenia, gdyby przybic je do muru…

    1. Droga Lady, przeprowadziłam takie porównanie, bo koronnym argumentem za zalegalizowaniem prostytucji jest fakt, że wiążą się z tym ogromne pieniądze, które trafiają w łapy przestępców zamiast do państwowej kasy. Czy doprawdy z narkotykami nie jest tak samo? Co do sytuacji bez wyjścia, masz rację. Przypuszczam, że być może sama zaczęłabym się prostytuować, gdyby zmusiła mnie do tego nędza, głód, czy zagrożenie życia i zdrowia moich najbliższych. Ale nie jest to powód, by oddawanie swego ciała za pieniądze uważać za coś normalnego a nawet DOBREGO. Należałoby raczej stwarzać warunki społeczne, ekonomiczne i wychowawcze, w których uprawianie prostytucji nie byłoby konieczne.

  3. Nieco podobny dylemat związany jest z pornografią. Zacznijmy od definicji słowa – pornografia.. Na świecie jest znanych i uznanych 150 (sic!) definicji… Przy czym w niektórych sytuacjach to samo może być uważane za pornografię, a w innym nie. Pamiętam jak wiele lat temu chciano postawić przed sądem za szerzenie pornografii – Jerzego Urbana. No i powstał wielki problem. Nikt za skarby świata nie chciał uwierzyć, że powodem procesu jest domniemanie przestępstwa szerzenia pornografii. Uważano (poniekąd słusznie), że jest to zemsta sił rządzących na byłym rzeczniku prasowym komunistycznych władz… Roztrząsano kłopot publicznie, drążąc temat aż do przesytu. Efekt był taki, że nakład „NIE” podwoił się. Przyczyną puszczenia końców w wodę (prokuratura wycofała się chyłkiem z oskarżenia, ku uciesze gawiedzi) było właśnie bardzo mętna definicja słowa pornografia. Niestety, ku zgrozie bardzo wielu ludzi związanych z prawą stroną sceny politycznej, w demokratycznym państwie prawa niejasności tłumaczy się na korzyść oskarżonego…

    1. Wiem, że jako matematykowi może Ci się to wydać „bluźnierstwem”, ale czasem wydaje mi się, że pewne rzeczy ROZUMIEMY tylko do momentu, w którym zaczynamy je DEFINIOWAĆ. 🙂 Tak było na niwie religijnej – zanim Tomasz z Akwinu wysnuł teorię o „transsubstancjacji” (moim zdaniem nieco pokrętną, ale to już temat na inną dyskusję), a Luter ją podważył, wszyscy chrześcijanie po prostu wierzyli, że konsekrowana hostia to Ciało Chrystusa – i tyle. Tak samo jest w sprawach obyczajowych: z pornografią i prostytucją – dla staruszki w berecie „ladacznicą” może być już kobieta odziana w kostium bikini, a stary satyr obraziłby się, gdyby ktoś mu powiedział, że gustuje w „pornografii.” Skądże znowu! On tylko „lubi klimaty BDSM.” Galerianki na przykład twierdzą, że wcale nie są „prostytutkami” (a, fe, cóż za brzydkie słowo!:)) – bo przecież nie robią „tego” za pieniądze, tylko za prezenty… Tak więc w dzisiejszych czasach wszystko jest kwestią znalezienia odpowiedniej DEFINICJI. 🙂 A, jak sam widzisz, jest w czym wybierać. 🙂

Skomentuj ~jakisfacet Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *