Religia czy religioznawstwo?

Jak już na pewno wszyscy wiecie, jestem wierząca – a niektórzy nawet twierdzą, że „głęboko” (nie wiem, na ile człowiek może myśleć tak sam o sobie…) – ale właśnie dlatego myślę, że religii w szkołach publicznych być nie powinno.

 

Moim zdaniem (a mówił to już wiele lat temu prefekt mojego katolickiego liceum!) powinno ją zastąpić religioznawstwo, rozumiane jako elementy wiedzy o różnych religiach i kulturach. Powiedzmy, w wymiarze jednej godziny tygodniowo.

 

Uczniowie na tych zajęciach mogliby np. (stosownie do wieku) odwiedzać świątynie różnych wyznań, rozmawiać z duchownymi, poznawać zwyczaje i obrzędy różnych narodów, czytać fragmenty świętych tekstów i dyskutować o nich. 

 

Zwracam także uwagę, że przy takim podejściu do kwestii obecności religii w szkołach odwieczny problem dyskryminacji uczniów „inaczej wierzących” po prostu przestałby istnieć. Jestem bowiem zdania, że każdy średnio inteligentny człowiek powinien posiadać pewien zasób wiedzy o religii, niezależnie od swego światopoglądu. (Czy zauważyliście, że w różnego typu teleturniejach wykształceni na pozór ludzie najczęściej „polegają” na pytaniach z religii właśnie?)

 

Natomiast każdy związek wyznaniowy może i powinien mieć wolność organizowania zajęć z religii dla dzieci i młodzieży poza szkołą.

 

Sama, jak już zapewne wiecie, należałam do kilku różnych wspólnot (Ruch Światło-Życie, Odnowa w Duchu Świętym, Droga Neokatechumenalna) i wcale tego nie żałuję.

 

Natomiast szkoła, program, obowiązkowe zajęcia, oceny – to nie jest dobry klimat do kształtowania wiary!

13 odpowiedzi na “Religia czy religioznawstwo?”

  1. Zawsze uważałam, że religia w szkole to wielki błąd, nawet jeżeli 100% uczniów uczęszcza na nią. Teraz religia to normalny przedmiot – być i zaliczyć. Chyba nie o to chodzi…

  2. Bardzo mi sie spodobalo, to co napisalas 🙂 Jestaem jak najbardziej za! Mieszkam we Wloszech, gdzie do szkol chodza dzieci roznych narodowosci. takze tu religia jest w szkolach i wydaje mi sie, ze dzieci innych wyznan moga czuc sie dyskryminowane.Pozdrawiam

    1. To prawda, tyle że z drugiej strony zwolennicy szkoły „świeckiej” uważają, że najlepszym sposobem na tolerancję jest udawać, że oficjalnie nikt w nic nie wierzy. Tymczasem mnie się wydaje, że jedynym lekarstwem na nietolerancję jest wzajemne POZNANIE SIĘ – i dlatego, zamiast rugować ze szkół tematykę wiary w ogóle, chętnie wprowadzłabym tam elementy wiedzy o różnych religiach.

  3. Kto by tego uczył? Pewnie jakiś ksiądz albo inny katolik, który przedstawi wszystkie religie jako zakłamane i złe a katolicyzm jako jedyną prawdziwą i miłosierną doktrynę. Czym to się będzie różnić od lekcji religii katolickiej? Tym, że na taką religię katolicką zmuszeni będą chodzić wszyscy – słuchać jacy to z islamistów mordercy, jak niemoralni są ateiści-sceptycy, jak zacofani są buddyści.

    1. Nie – sądzę że księża nie powinni uczyć tego przedmiotu – już prędzej absolwenci religioznawstwa, filozofii lub etnografii. Dlaczego z góry zakładasz, że nauczyciel- katolik nie mógłby być obiektywny? No, więc dobrze – zadekretujmy dodatkowo, że tego przedmiotu mogliby uczyć wyłącznie zdeklarowani ateiści. 🙂 Sądzisz, że byliby bardziej obiektywni? Ps. Jestem katoliczką (to prawda, że dosyć „nietypową”) ale NIGDY nie podzielałam poglądów nt. innych religii, jakie uważasz za „katolickie.” Co więcej – nigdy nie usłyszałam nic podobnego od swego katechety w ZAKONNYM liceum, o. Tadeusza Bartosia. Wygląda na to, że walczysz z wrogiem, którego sam sobie stworzyłeś.

      1. > Nie – sądzę że księża nie powinni uczyć tego przedmiotuNajprawdopodobniej jednak tak by było. Podobnie było z podręcznikami do etyki, które napisał ksiądz i opierały się głównie o doktrynę katolicką.> Dlaczego z góry zakładasz, że nauczyciel- katolik nie mógłby być obiektywny? > No, więc dobrze – zadekretujmy dodatkowo, że tego przedmiotu mogliby uczyć wyłącznie zdeklarowani ateiści. 🙂 Sądzisz, że byliby bardziej obiektywni? Bybły o ile nie wyznawałby ateistycznej religii. > Jestem katoliczką (to prawda, że dosyć „nietypową”) ale NIGDY nie podzielałam poglądów nt. innych religii, jakie uważasz za „katolickie.” Nie stanowisz o nauce, doktrynie i poglądach Kościoła.> Co więcej – nigdy nie usłyszałam nic podobnego od swego katechety w ZAKONNYM liceum, o. Tadeusza Bartosia. Nie słyszałaś, bo akurat była mowa o czym innym a może po prostu nie zwróciłaś uwagi? Zauważyłem, ze katolicy nie widzą nic złego w najgorszych oszczerstwach, obelgach i agresji w stosunku do niekatolików. Może po prostu dla Ciebie mówienie, że np. Żydzi tworzą spisek przeciwko ludzkości albo, że ateiści to amoralne zwierzęta są tak oczywiste, że nie pomyślisz o tym nawet jak o antagonizmie sączonym z katolickiej strony?> Wygląda na to, że walczysz z wrogiem, którego sam sobie stworzyłeś.Wygląda na to, że nie, bo oszczerstw i obelg ze strony katolików i księży naczytałem się już wystarczająco.

        1. No, cóż – bardzo trudno dyskutuje się z kimś, kto najwyraźniej ma już ugruntowany pogląd na każdy temat. Niemniej przyjmij chociaż tyle do wiadomości, że: 1) poglądy głoszone przez niektórych (nawet bardzo licznych i głośnych!) katolików nie zawsze są tożsame z nauczaniem Kościoła. To ZUPEŁNIE tak samo, jakbyś uważał że cały islam to talibowie – co mi, jak sądzę, również zarzucałeś. 2) Takich poglądów o Żydach jakie uważasz za „typowe dla katolików” ja nie tylko nie uważam za normalne, ale – tak jak każdy myślący i wrażliwy człowiek – za OBRZYDLIWE. 3) Rozumiem, że doznałeś w życiu wielu krzywd od katolików – za co Cię, w imieniu własnym, serdecznie przepraszam. Wstyd mi za takich ludzi. Ale czy nie jesteś aby nietolerancyjny, z góry uważając mnie za wroga i inputując poglądy, których nie wyznaję? Ja nie mam do Ciebie takiego stosunku…

          1. Ale nie zaprzeczasz chyba, że ateizm jest zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego „grzechem śmiertelnym”?

          2. Zaprzeczę – bo nie da się tak powiedzieć z całą pewnością o KAŻDYM PRZYPADKU ateizmu.:) Grzechem ciężkim (a nie „śmiertelnym”, to przestarzała terminologia:)) jest na pewno „świadome i dobrowolne odrzucenie [miłości] Boga.” Niemniej trudno mi tę definicję odnieść do jakiegokolwiek znanego mi ateisty – bo wciąż mam nieodparte wrażenie, że oni odrzucają coś innego, niż to, w co ja wierzę. Odrzucają pewne własne, subiektywne WYOBRAŻENIE Boga, a nie Jego samego – trudno więc mówić tu o „świadomości i dobrowolności”, czyli o grzechu. „Jakże więc mieli wzywać Tego, którego nie poznali?” – mówi Pismo. Czy Jacek Kuroń był „grzesznikiem” tylko z racji tego, że nie mógł uwierzyć w Boga? Albo Leszek Kołakowski? Nie sądzę. A skoro ja, człowiek, nie potrafię ich za to potępić – NIE WIERZĘ, by mógł to zrobić Ten, który, jak wierzę, lepszy jest ode mnie. I nie sądzę, żebym za ten pogląd została wykluczona z Kościoła. Wbrew temu, co czasem sądzą niewierzący, „nauczanie Kościoła” to dość elastyczna rzeczywistość, w której jest miejsce na „a jednak” i „mimo wszystko.”:)

  4. Mam takie zdanie o „RELIGII” w szkole. Po jasną i nieubłaganą głupotę sięgnął Konkordat Podpisany przez jedną z najbardziej wyedukowanych mocherowczyń – Ano po to żeby kler miał dodatkowe źródło zarobku niby przy okazji spełniając obowiązek realizacji potrzeb wyznaniowych i edukowania w duchu prawd wiary najmłodsze pokolenia polskiej młodzieży. Tak naprawdę wyszło to tak – kler swoje zarobi ale się nie narobi a młodzież ma gdzieś taki chłam jak religia bo przychodzą na LEKCJE RELIGII ( jak ładnie to brzmi? uśmiać się można) by na nich poodrabiać matmę polski albo jeszcze coś innego. To co Jest teraz potrzebne aby przedmiotowi przywrócić rangę adekwatną do potrzeb edukacyjnych młodzieży to zmienić nazwę i program na RELIGIOZNAWSTWO i wywalić klechów ze szkół. bo Teraz to się realizuje tylko Religię po linii programowej Jedynie słusznej Partii jaką jest wszechpanujące niedbalstwo i niechciejstwo programowe resortu edukacji w polskim rządzie.

    1. Mam wrażenie, że napisałam coś bardzo podobnego – tylko łagodniejszymi słowami.:) Mówiąc krótko, uważam, że WIARY („religii”) nie da się nauczyć, można ją co najwyżej komuś PRZEKAZAĆ, i to najlepiej własnym przykładem – tak więc nie jest to zadanie szkoły jako instytucji. Można za to (i należałoby!) uczyć RELIGIOZNAWSTWA, czyli wiedzy o tym, w co ludzie wierzą. Myślę, że wiele nietolerancji bierze się po prostu z niewiedzy. Ludzie nienawidzą tego, czego się boją. A boją się zwykle tego, czego nie znają.

  5. Żadne takie nasze wizje i imaginacje gatunku.. który dotąd nie uzyskał WIEDZY PRAWDY O RZECZYWISTOŚCI WYKREOWANEJ JAKO SCHEMAT PROGRAMOWYCH DĄŻEŃ, PRAWD I NORM – PRAWA I PORZĄDKU NADRZĘDNEGO… także DROGI WYKREOWANEGO ROZWOJU UMYSŁU aż do Maximum czyli Pełni ROZUMNEJ ŚWIADOMOŚCI Idealistycznej Idei i OPCJI „DOBRO”.. Jeżeli posługujemy sie stworzonymi, fałszywymi symbolami i ideami wziętymi z WYOBRAŹNI CIEMNYCH UMYSŁÓW antycznych „tfurcóf'”… to nic dziwnego że nasz świat Upada coraz niżej aż do jego Unicestwienia.. Szukanie w mroku Drogi do Oświecenia.. jest ogromnie trudne ale Możliwe .. jeśli odrzuci się Bzdury nam narzucane i „nadzy i czyści umysłem” stajemy z Mantrą > „PRAGNĘ POZNAĆ PRAWDE JAKO WZORZEC POZYTYWNEJ DROGI ROZWOJU, WYPEŁNIANIA PUSTKI NIEWIEDZY. ” Oto Jedyna Racjonalna RECEPTA NA GŁUPOTĘ LUDZKĄ, ODMIANĘ i WZLOT W POZIOM WIEDZY WYŻSZEJ< PODSTAW MYŚLENIA< WARTOŚCIOWANIA UNIWERSALNEGO... Powielanie zasłyszanych a niezweryfikowanych (czym jeśli nie mamy Odnośnika?) prowadzi w Mroki głupoty...

Skomentuj ~aszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *