Kiedy mój chłopak udziela ślubu…

Kiedy mój chłopak udziela ślubu…podobnie zresztą, jak wówczas, gdy odprawia mszę świętą…doświadczam lawiny sprzecznych ze sobą uczuć.

 

Tak jak wtedy, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam go (młodziutkiego i pięknego) na zdjęciu w Internecie, ubranego w ornat i stojącego przed ołtarzem…

 

Myślę, że jest to uczucie wielce zbliżone do rozdwojenia jaźni…

 

Bo kiedy on robi „takie rzeczy”, uświadamiam sobie niejako naocznie, że on jest księdzem – choć jakaś cząstka mnie, tej dawnej mnie, bardzo pragnie, żeby to jednak nie była prawda.

 

I nie widzę już w nim tego wspaniałego mężczyzny, który mnie tulił w ramionach – widzę kapłana Bożego. I prawie nie wierzę, że to jest ten sam człowiek. I jestem dumna, że wolno mu sprawować święte obrzędy – i wolałabym, żeby już nigdy tego nie robił.

 

Albo raczej: żeby mu było wolno robić to nadal jako mojemu mężowi. 

 

Kiedy mój chłopak udziela ślubu, myślę o tym, że bardzo chciałabym, żeby to był mój (nasz!) ślub. Obłęd.

 

„Chciałam, żebyś o mnie zapomniał – i żebyś pamiętał. I chciałam umrzeć – i chciałam żyć…” (Cytat pochodzi z filmu „Moja Andżelika.”)

 

16 odpowiedzi na “Kiedy mój chłopak udziela ślubu…”

  1. Masz fajny styl i podoba mi się forma twoich postów. Uważam jednak, że nie potrafisz pozostawić na boku swoich emocji i uczuć. Trzeba na życie popatrzyć nie z punktu widzenia kogoś kto chce zmienić świat, ale tego kto zmienia siebie.

    1. Proszę księdza, bardzo trudno pozostawić na boku swoje emocje i uczucia w takiej sytuacji…Co zaś do reszty, to myślę, że nie staram się „zmieniać świata”, co najwyżej czasem próbuję go opisywać, takim, jakim go widzę. Nie oczekuję, że świat zmieni się dla mnie. A czy próbuję zmieniać siebie? Bóg widzi, że próbuję.

  2. Post pozostawiam bez komentarza.Zbyt dużo czasu dziś zmarnowałam a więcej osiągnęłabym powierzając Was modlitwie.

    1. Wando, czas poświęcony drugiemu człowiekowi nigdy nie jest czasem straconym! A co chciałabyś osiągnąć? Żebym go zostawiła, zapomniała? Wiem, że mogłabym to zrobić – tylko że wtedy pękłoby mi serce. Czy wtedy Twoje poczucie prawości zostałoby zaspokojone?

      1. Czy słyszałaś, aby serce komuś pękło z tego powodu? Chyba w wierszach.Pierwsze miłości młodzieńcze są najsilniejsze a jednak najczęściej nie są na całe życie.I czy ktoś „wyrywa sobie włosy”, odbiera sobie życie z tego powodu?Pan Bóg nie daje bólu, którego nie można wytrzymać.A jeżeli ktoś nie wytrzymuje, to jest słaby psychicznie,chory. A jak wytrzymasz ból po stracie kochanej osoby? Czy nie lepiej z miłości do Boga, zrezygnować z zakazanej miłości do człowieka.Chyba nie muszę Ci przytaczać ” Dwóch przykazań miłości ” bo jesteś osobą głęboko wierzącą.Niech Bóg na Cię w Swojej opiece.

        1. Wando , kiedy Pan Bóg powiedział,że ta albo inna miłość jest zakazana? Znam kilka takich miłóśći. Są szcześliwi – na prawdę. Oczywiście mogli żyć bez siebie ale wybrali tą lepszą dla nich drogę. Ja też próbowałam o tej miłości zapomnieć a mimo , że słaba psychicznie nie jestem nie wytrzymałam. Nie można uogólniać. Wszystko zależy od człowieka. Pozdrawiam Ciebie oraz autorkę tej strony.

          1. Proponuję przypomnieć sobie słowa Pana, które mówią o zgorszeniu Św.Mateusz 18,6-9.Ja sama staram się rozważać te Słowa i czuję bojażń Bożą, ale pragnę osiągnąć zbawienie Boże, nie ze strachu przed piekłem ale z miłości do Mojego Stwórcy. Szczęść Boże na drodze do wieczności.

          2. Widzisz, niekiedy Kościół stwierdza nawet nieważność sakramentu małżeństwa – czemu z kapłaństwem nie może być tak samo? I bywa, zapewniam Cię, że bywa. Bo człowiek wcale ne zawsze jest w pełni śwadomy tego, co wybiera. Ja naprawdę kocham Boga – i to, że (z Jego woli, bo przecież chyba nie z woli szatana?) pokochałam Jego kapłana, wcale temu nie przeczy. Nie upieram się za wszelką cenę przy swoim – zdaję się na wolę Bożą. A Ten, który nas ze sobą połączył może nas także rozdzielić. Co do tego oboje jesteśmy zgodni. A jeśli zechce, żebyśmy byli razem, okaże nam także swoje miłosierdzie.

        2. Owszem, Wando, znam take przypadki! Moja śp. Babcia zachorowała na serce dokładnie w dniu, kiedy umarł mój Dziadek. I zapewniam Cię, że nie była słaba psychicznie ani też chora – przeciwnie, była bardzo dzielną kobietą. Po prostu tak bardzo go kochała. Kobiety w naszej rodzinie potrafią kochać tak mocno. Kiedy Jarek, mój pierwszy ukochany, odszedł do seminarium, cierpiałam newyobrażalnie przez cztery długie lata. I nie sądzę, aby Bóg, który jest Miłością, pragnął, abym przeżywała to znowu. A moja miłość nie jest zauroczeniem nastolatki lecz dojrzałą miłością dorosłej kobiety. I przysięgam na Tego, który mnie stworzył, że nigdy nie było moim celem „uwodzić kapłana” ani nic w tym stylu. Jeśli Bóg zechce go mieć w tym stanie, w którym jest, to pozostanie kapłanem – a ja się nie sprzeciwię. Czemu nie dopuszczasz do siebie nawet myśli, że takie rzeczy, jak mnie się przydarzyły, mogą się zdarzać z woli Bożej? Ja ciągle nie tracę ufności, że Watykan potwierdzi w końcu to, co mówi mi moje serce i sumienie – i udzieli nam dyspensy na ślub koścelny. Czy i wtedy nasza miłość będzie Ci się wydawała grzeszna, zła?

          1. Droga Albo, jak sama piszesz w swym życiu już kochałaś nie raz, więc tym bardziej można przypuszczać, że nie jest to ostatni raz. A Twój wybrany dobrowolnie wybrał Kapłaństwo( z celibatem), mógł przecież wybrać inny Kościół (jeśli chciał poświęcić się służbie Bożęj), mógł wybrać małżeństwo,jeśli miłość do Boga i do bliźniego mu nie wystarczała.Jego wola.Tobie też Ban Bóg dał wolną wolę i robisz że swoim życiem, co chcesz.Czytając początkowe Twoje posty, myślałam, że nie podjęłaś jeszcze ostatecznej decyzji i oczekujesz od czytających naszych opinii i rad.Teraz jak wiem, że decyzji już podjęłaś, pozostaję mi życzyć Wam szczęścia i błogosławieństwa Bożego.: «Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem». Szczęść Boże.Nie będę komentować więcej i wydawać swoich opinii.Jeśli zajrzę na Twoją stronę to tylko z ciekawości co u Ciebie nowego.Będę pamiętać w modlitwie o Tobie.

          2. Wiesz, może i rzeczywiście kiedy zaczęłam pisać ten blog, zastanawiałam się nad tym bardzo głeboko – bo musiałabym być szalona, żeby się nie zastanawiać. Ale ciężar ostatecznej decyzji zawsze spoczywa na mnie, nie na moich czytelnikach, skąd w ogóle ten pomysł? Co do innych miłości w moim życiu – jest tu jednak pewna znacząca różnica: żaden z mężczyzn, których dotąd kochałam nie odwzajemniał moich uczuć. Bo gdyby je odwzajemnił, byłabym już jego żoną. Po prostu. Taka właśnie jestem. Nawet nie wyobrażasz sobie cierpień i rozterek, które towarzyszą takiej miłości. Czasam mówię, że jest to taki rodzaj grzechu, który jest jednocześnie także pokutą. I to pokutą niezwykle surową, bo taką, która będzie trwała przez całe moje życie. Czy naprawdę sądzisz, że życie bez Eucharystii jest czymś, na co mogłabym się zdecydować pochopnie?

  3. Boże, mogę się podpisać pod tym obiema rękami…”I jestem dumna, że wolno mu sprawować święte obrzędy – i wolałabym, żeby już nigdy tego nie robił. (…) bardzo chciałabym, żeby to był mój (nasz!) ślub.”przerażające i do bólu prawdziwe. mam „zaborczą” naturę, ale być zazdrosną o… Boga? chcę go tylko dla siebie… zagarnąć, zabrać tym do których został posłany, zabrać Temu, który go powołał.ale pokochałam mężczyznę, a nie tylko tego kapłana którym jest.

    1. No, widzisz, to ze mną jest (już teraz?może ta pierwsza faza miłości jest z natury bardziej „zachłanna” – nie wiem…) zupełnie odwrotnie. Nigdy zresztą nie chciałam go mieć tylko dla siebie – a zamiast „zabierać” go Bogu, robię wszystko, by go „wepchnąć” na nowo w Jego ramiona (nawet mimo tego, że on się bardzo opiera:)) – przez moją miłość do Nich obydwu. Czasem myślę, że Pan Bóg chichocze w niebie, kiedy spogląda z góry na P. ” Widzisz, chłopie – myślałeś, że Mi się wymkniesz!Niedoczekanie Twoje – ona jest Moją tajną agentką!” Może czasami, gdzie PAN BÓG nie może, tam babę pośle?:)

      1. z tym „zabieraniem” go Bogu to nie tak, że chcę wejść między nich, w tą relację, która jest czymś najbardziej intymnym, gdzie drugi człowiek, nawet najbliższy nie ma wstępu (to by było szaleństwo. mężczyzna potrzebuje kobiety ale jeszcze bardziej potrzebuje Boga, tak samo kobieta) I za nic nie chcę żeby stracił wiarę. Chodzi raczej o to, że nie może być mężem pozostając „czynnym” kapłanem i na tym polega „kradzież”… i wiem, że gdzie jest zaborczość tam nie ma miejsca na prawdziwą miłość, modlę się więc aby Pan Bóg mnie z tego uleczył. w ogóle wierzę, że On nas wysłucha 🙂 a co do Waszej sytuacji: bardzo pięknie widać czym – zgodnie z Bożym zamysłem – jest kobieta dla mężczyzny. ezer kenegdo! :))

  4. pierwszy raz Cię czytam i myślę na ile długa i pełna jest ta miłość Czy kochasz ideę czy człowieka? Ja jestem w takim związku już 10 lat i wiem, że to wszytko inaczej wygląda – chyba,że już nas zjadła rutyna

    1. No, cóż – rutyna zagraża KAŻDEMU związkowi, nie tylko takiemu, jak nasz. A jednak jesteśmy małżeństwem „już” kilka lat i bardzo się staramy, by nas nie zjadła. Może to dlatego, że zawsze pamiętam o słowach mojego ostatniego spowiednika, który usilnie przestrzegał mnie, że nie zawsze będę na takim emocjonalnym „haju.” Zawsze też starałam się widzieć w P. bardziej człowieka, niż jego kapłaństwo (chociaż ono też jest ważną częścią jego przeszłości, jego osobowości). Tak więc przez to, że zdjął sutannę, nie stał się wcale mniej wart w moich oczach. Pozdrawiam i wiele szczęścia życzę!

Skomentuj ~beskidzki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *