Mężczyzna na bocznicy.

Pojawienie się dziecka to w życiu kobiety (zwłaszcza młodej) tak wielka rewolucja, że niekiedy, wpatrzona w swoje maleństwo, zupełnie zapomina o mężczyźnie, którego ma przy swoim boku.

 

ON czuje się stopniowo coraz bardziej zapomniany i niepotrzebny, niczym postawiony do kąta pluszowy miś. Często, sterroryzowany przez żonę, matkę, teściową, babcie i ciocie wszelkiego sortu, nawet nie próbuje włączać się w pielęgnację niemowlęcia („A po co?! Przecież ONE i tak wszystko zrobią lepiej!”)  – tego niemowlęcia, które tak nagle zajęło jego miejsce nie tylko w sercu żony, ale nawet w jej sypialni…

 

A problem ten nasila się jeszcze bardziej, jeżeli dziecko jest chore lub niepełnosprawne. Proszę mi wierzyć, że maluchy są inteligentne i jeżeli tylko zrozumieją, że w domu są najważniejsze, mogą rychło wyrosnąć na małych egoistów-terrorystów. Taki dzieciaczek, który uwierzy, że jest „pępkiem świata” może bardzo łatwo rozwalić małżeństwo swoich rodziców (bo żaden normalny facet długo nie wytrzyma takiej sytuacji!) i rodzinę (szczególnie, jeżeli w domu są jeszcze inne dzieci, a mamusia zajmuje się głównie tym jednym, takim „biednym i chorym.” ).

 

Już nawet nie wspominając o tym, że (z nie do końca jasnych powodów) mężczyźni na ogół gorzej znoszą sytuacje stresowe, związane z chorobą lub niepełnosprawnością dziecka – i często po prostu od nich uciekają. Dlatego ogromnie szanuję swojego tatusia za to, że (chociaż na pewno było mu ciężko!) się jednak nie załamał i nie zostawił mamy samej z tym „problemem…”

 

Z drugiej jednak strony, trzeba przyznać, że – mimo że od dzieciństwa wymagałam codziennych, kilkugodzinnych ćwiczeń – moi rodzice nigdy nie szczędzili czasu ani dla siebie nawzajem, ani dla pozostałych dzieci. A nam (poza sytuacjami zupełnie wyjątkowymi) nigdy by nie przyszło do głowy, żeby spać gdzieś indziej, niż w naszych własnych łóżeczkach! Ich małżeńska sypialnia była miejscem ich intymnych spotkań i my – dzieci bardzo szybko nauczyliśmy się to szanować.

 

Moja Babcia, która była osobą wielkiej mądrości, zwykła mawiać, że choć dzieci są dla kobiety ważne, nawet bardzo (sama wychowała ich sześcioro), to jednak nie im ślubowała, lecz mężowi – i to on powinien zawsze zajmować pierwsze miejsce w jej sercu. I postaram się nigdy o tym nie zapomnieć…

 

2 odpowiedzi na “Mężczyzna na bocznicy.”

  1. Witaj. Moj maz jak sie dowiedzial ze w koncu jestem w ciazy to oszalal z radosci. I chociaz faktycznie zostal odstawiony na bocznice (szczegolnie w jednym ;-)) ale nadal czuje sie potrzebny. Biega po zakupy, sprzata…..zeby tylko Zona i Dzidzius sie nie przemeczyli 😉 http://www.jestemwciazy.blog.onet.pl – zalogowana Aneta

  2. A ja jednak staram się okazywać mojemu P. równie dużo czułości, co dawniej – żeby czasem nie pomyślał, że dziecko, choć jeszcze nienarodzone, zawłaszczyło mnie już bez reszty. Dzieciątko jest jeszcze maleńkie i nie wymaga ode mnie zbyt wiele uwagi – muszę tylko pamiętać, żeby regularnie brać lekarstwa, dobrze się odżywiać i dużo wypoczywać. Wiem, że po jego narodzinach będziemy oboje bardzo nim zaabsorbowani (czyż nie jest cudem, że niepełnosprawna dziewczyna zostanie matką?:)) – dlatego chcę maksymalnie wykorzystać ten czas, który nam jeszcze pozostał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *