A więc znów czekamy na tatusia, Okruszku. Czekamy… Jestem napięta jak struna i bardzo zmęczona…tym czekaniem. Pamiętasz, mała Lisa z Bullerbyn (kiedyś przeczytam Ci tę książkę, kochanie…) mawiała, że takie czekanie to jest coś, od czego się siwieje – i chyba miała rację.
Jestem taka zmęczona, dziecinko… Chciałabym się wtulić w Twojego tatusia i już tak zostać. Zasnąć. Chociaż na jedną, krótką chwilę, wiesz? Wydaje mi się teraz, że dla tej jednej chwili mogłabym nawet umrzeć – ale Twoje rytmiczne stukanie z prawej strony brzucha przypomina mi, że nie jestem sama. Wiem, dziecinko, wiem. Należy Ci się ode mnie więcej spokoju, niż go miałaś (-eś) ostatnio. Nie, nie będziemy się denerwować.
Ale wiesz, co zrobimy? Posprzątamy tu. Weźmiemy ciepłą kąpiel z pianką. Napijemy się dobrej, malinowej herbatki. I może posłuchamy sobie muzyki. Dobrej, miłej, łagodnej muzyki. Mamusia bardzo lubi muzykę.
” Pod twym głosem znajomym
przy którym ręce grzeję
spadną nagle ze mnie
te dni, które nas dzielą.
Wszystkie dni bez ciebie. (…)
Pod twą ręką wprawną
wszystkie zmilkną słowa.
Wszystkie suknie spadną…”
(Małgorzata Gołąbek, Maja naga)