Z pewnym zdziwieniem zauważyłam ostatnio, że mój blog przyciąga „dysydentów” wszelkiej maści – od prawa do lewa – choć ja sama nigdy nie uważałam się za „buntowniczkę.” 🙂
Oto zapis interesującej skądinąd korespondencji, jaką przeprowadziłam z pewnym zwolennikiem tzw. „Tradycji Katolickiej”, czyli, mówiąc prościej, bpa Lefebre’a.
>Od: Tradycjonalista
> Do : Alba
> Temat: Wszystko, co niemożliwe
> http://cienistadolina.blog.onet.pl
>
Dwie drogi
Każdy człowiek ma wolną wolę i może wybrać wieczność dla siebie dobrą lub złą. Żeby iść do piekła nie trzeba robić nic. Żeby się zbawić należy się mocno starać. Św. Paweł napisał: 1P 4:18 „A jeśli sprawiedliwy z
trudnością dostąpi zbawienia, to bezbożny i grzesznik gdzież się znajdzie?” Słowa Pana Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Mt 7:13 „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. W „Dzienniczku” Św. Faustyny czytamy:
„W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna droga szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki, i różnych przyjemności. Ludzie szli tą drogą, tańcząc i bawiąc się – dochodzili do końca, nie spostrzegając, że już koniec. Ale na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich tak wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli [mieli] łzy w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród, przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia, i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach.
Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego musieli mi być posłuszni. To, com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło.”
Wybór drogi należy do Ciebie.
Warto poświęcić trochę czasu dla wieczności.
Pozdrawiam. T.; katolik
>
Przepraszam jeśli nie chcesz poznać Prawdy, która wyzwoli z błędów
ciemności.
>
> Od: Alba
>Do: Tradycjonalista
>Temat: Re: Wszystko, co niemożliwe.
>
T. drogi, ja WIEM, ze piekło istnieje – jednak ufam, ze Bóg, w swej nieskończonej miłości i miłosierdziu, nie zechce tam posłać mnie,
grzesznej.
Pozdrawiam – Alba
>
>Od: Tradycjonalista
>Do: Alba
> Temat: Re: Re:
Albo, żeby dostać się do nieba, trzeba pełnić wolę Boga a nie diabła.
Pozdrawiam i życzę nawrócenia. A nawrócenie polega na odcięciu się od „Kościoła” posoborowego i powrocie do Kościoła Katolickiego. T.
>Od: Alba
>Do: Tradycjonalista
>Temat: Re: Re: Re:
T., a mnie uczono, że bycie w Kościele Katolickim polega m.in. na
posłuszeństwie wobec papieża i biskupów. 🙂 Jezus powiedział, że kto ich
słucha, Jego samego słucha. (Łk 10,16). I gdyby Sobór postanowił, że od dziś mamy sprawować Eucharystię stojąc na głowie, to też bym to przyjęła z niezmąconym spokojem. 😉 I tak mi się tylko jakoś zdaje, że nie pełni woli Boga ten, kto dla ludzkich tradycji rozbija Kościół Chrystusowy. Jeden ze średniowiecznych papieży (a więc tych, których autorytet Ty też powinieneś uznawać) powiedział: „Bóg nie powiedział – Moje imię jest ZWYCZAJ.” Diabeł zaś, po grecku diabolos, to „ten, który
powoduje rozłamy”. A nawrócenie polega na odcięciu się od zła, a nie od jakiegokolwiek Kościoła. Wiem, że sama jestem 'grzesznicą’, bo nie powinnam mieć za męża kapłana, ale ufam, że Kościół kiedyś daruje mi moja winę. Dlatego przy nim pozostanę. Zostań z Bogiem. Alba.
>
>Od:Tradycjonalista
>Do: Alba
>Temat: Re (4):
Jestem posłuszny wszystkim katolickim papieżom, aż do ostatniego Piusa XII włącznie, co i Tobie polecam. Kłamców i fałszywych nauczycieli nie warto słuchać, bo grozi to potępieniem. Pozdrawiam i życzę nawrócenia.
Nawrócenie polega na odcięciu się od „Kościoła” posoborowego i powrocie do Kościoła Katolickiego.
No, cóż, pierwsze, co rzuca mi się w oczy w tych listach, to to nieustanne „straszenie” piekłem i potępieniem, charakterystyczne dla Kościoła przedsoborowego. Drugą sprawą jest natomiast fakt, że w oczach mego korespondenta większym „złem” wydaje się fakt, że należę do znienawidzonego przez niego „Kościoła posoborowego” niż to, że pogwałciłam prawa tego Kościoła, biorąc sobie za męża kapłana. Nawiasem mówiąc, jeżeli mój szanowny rozmówca szukał we mnie „konwertytki” to zdecydowanie źle trafił. Myślę, że w Bractwie Piusa X moja (nasza!) sytuacja wcale nie byłaby lepsza niż obecnie. Najwyżej postraszyliby mnie ogniem piekielnym…
Ale potem weszłam na stronę prawicowych organizacji, związanych ze Stowarzyszeniem Kapłańskim Piusa X (tak to się oficjalnie nazywa) i się przeraziłam – tyle tam było nieskrywanej nienawiści do Żydów, masonów…i w ogóle do wszystkich inaczej wierzących i inaczej myślących (oberwało się nawet Katolickiej Agencji Informacyjnej!).
I choć doceniam niedawny gest Benedykta XVI, który zdjął ekskomunikę z dwóch biskupów – lefebrystów, to jednak zastanawiam się – czy, w ostatecznym rozrachunku, „Paryż wart jest mszy”?
Podobno każdy człowiek z wiekiem staje się bardziej „konserwatywny” (i stąd powiedzenie, że „kto w młodości nie był socjalistą, ten na starość będzie łajdakiem.”:)) – i papieża to pewnie też dotyczy.
A może, myślę sobie, on od dawna myślał tak, jak teraz – a tylko myśmy się po nim spodziewali czegoś innego? Może pierwszym sygnałem, że będzie probował się odwoływać do innej, starszej niż soborowa, tradycji, był już sam wybór imienia? Zamiast, wzorem swoich poprzedników, przyjąć imię Jana lub Pawła, „niemiecki papież” nazwał się Benedyktem…
A jednak myślę, że to smutne, iż Joseph Ratzinger, który jako młody teolog był jednym z architektów Soboru, teraz zdaje się sprzyjać jego przeciwnikom. Jestem w stanie zrozumieć, że robi to po to, by „zbuntowanym” umożliwić powrót do Kościoła katolickiego (a także, zapewne, by wzmocnić siłę Tradycji wewnątrz samego Kościoła, bo tendencje skrajnie „liberalne” praktycznie uśmierciły już protestantyzm w Europie Zachodniej. Tak więc „wszystkie ręce na pokład” Piotrowej łodzi – nawet, gdyby to miały być ręce lefebrystów!).
„Wierzę w Kościół powszechny” tzn. taki, w którym jest miejsce i dla „konserwatystów” i dla „postępowców”, dla byłych księży i dla lefebrystów…
Ale przecież oni wcale tego „pojednania” z Kościołem nie chcą – ba, nie czują się nawet „schizmatykami”. Nie chcą być tylko jedną z wielu możliwych „duchowości” w ramach katolicyzmu. Nie. Oni chcą, by cały Kościół stał się taki, jak oni. Brrrr…
O kurcze,ja troche dotychczas powątpiewałam w istnienie piekła;) Ale,na temat tych rozłamów…to hm…myślę,że najwazniejsze to wierzyć w Boga,próbować stosować sie do jego zaleceń,żyć tak by nie szkodzić innym,ani sobie…Chcę wierzyć,ze przynależność do kościoła czy religi nie ma wpływu na naszą pośmiertną przyszłość.Pozdrawiam
A ja jestem prawie pewna, że nie ma wpływu. 🙂 Jezus mówił, że jak już przydzie co do czego (tzn. do Sądu Ostatecznego) to będziemy sądzeni z „dobrych uczynków”: „Byłem głodny, a daliście Mi jeść…” (Mt 25,35 i nast.) a nie z teoretycznie wyznawanej wiary. Czasami chciałabym wierzyć, że piekło będzie puste (bo Bóg jest miłością), ale kiedy pomyślę o Hitlerze i innych zbrodniarzach (i o ich niewinnych ofiarach), to wydaje mi się, że jakaś „sprawiedliwość” jednak musi być – jeżeli nie na tym świecie, to na tamtym. Ale kto wie, może miłosierdzie Boże znajdzie i dla nich jakieś „okoliczności łagodzące”, których ja nie znam?
O Matko Moja Jedyna!! To ja w piekle będę !! :-)) No cóż..Twój internetowy rozmówca -zdaje się już w nim jest a nawet tego nie zauważa.Straszne.Taki stan umysłu zwie się chyba fanatyzmem??
Na pewno, Izo. I wiesz co, tak sobie myślę, że lefebryści to „sekta” w najczystszej postaci. I powiem Ci jeszcze, że jeśli tacy jak oni zdobędą przewagę w Kościele, to ja chyba też się z niego „wypiszę.” Kościół, żeby był naprawdę „katolicki” (tzn. powszechny), MUSI pozostać bardzo różnorodny.
I jeszcze coś – zdaje się, że mój szanowny korespondent nie najlepiej zna Pismo św. (nie wiem, może „religia im zabrania” bo przed Soborem świeccy rzadko czytywali Biblię?) – bo cytuje mi 1 List św. PIOTRA, a mówi o św. Pawle. 🙂 Taka mała rzecz, a cieszy…
lefebryści to zwykła sekta-aż strach myśleć,że zajmują miejsca w kosciele…pozdrawiam
NA mnie też tego próbował… Ale ja w takich przypadkach: UCINAM! Nie odpisuje i nie raguję! Ani ja jego, ani on mnie nie nawaróci… Pozdrawiam. Yong
No, widzisz, Padre, a mnie się zdawało, że tylko ja jestem taka przez niego „wyróżniona” – to dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie takie szczęście spotkało. Ale, jak ksiądz widzi, ja też po czterech mailach dałam sobie spokój – mogę się najwyżej za niego pomodlić, bo jak na razie, to on tylko swoje…jak katarynka…Nie wiem, co oni widzą takiego strasznie złego w tym posoborowym Kościele…Mnie w nim było dobrze…
Alba ja też dostałem taką samą korespondencję, więc jak widzisz nie czuj się specjalnie wyróżniona 🙂 Pozdrawiam
Dobrze wiedzieć, Andrzeju, to znaczy, że to była „akcja werbunkowa” na szerszą skalę.:)
Albo pewnie, że dobrze wiedzieć o skali zjawiska, zwróć uwagę na to że jest to działanie poprzez emaile a nie pisanie komentarzy na blogach.Pozdrawiam
Masz rację, Andrzeju, że łatwiej rozesłać ten sam tekst do 100 osób, niż napisać 100 komentarzy na blogach – choć np. mój przyjaciel „ateistaa” nigdy się tym nie nuży. 🙂 Zdaje się, że blogowe dyskusje są dla niektórych sensem życia – ja jednak wciąż wierzę w życie pozasieciowe. 😉
Przyznam się ,że weszłam na strony Bractwa Piusa X i mi skóra ścierpła.Ile tam pychy..i jakie „zacne” słowa o ludziach innych wyznań i poglądów.Nie wierzę ,że BXVI nie wie co w trawie piszczy.On chyba wspiera te poglądy.Ale jak mówią Czesi-„to se nie wrati”. Chyba ,że w czasach obecnego kryzysu będą rzucać populistyczne hasła, szukać winnych wśród Żydów, masonów etc. i powtórzy się pewna historia ….czego nie chciałabym dożyć. Tak masz rację -to sekta.Sekta , która pod przykrywką głoszenia nauk Jezusa tęskni za Imperium Rzymskim….i tęskni za Inkwizycją ..oj tęskni.PS. Przysłowie mówi -„zło triumfuje gdy dobrzy ludzie milczą”.
Miałam dokładnie takie same odczucia, a więc, jak widzisz, nie milczę. A co do papieża, to tak jak napisałam – myślę, że Benedykt XVI z wiekiem odczuwa coraz większy lęk przed światem współczesnym i sądzi, że tylko powrót do Tradycji ocali Kościół. Ale to nieprawda.
Kościół być może widzi, że w większości katolików nie może mieć oparcia a i tak ich nie utraci, bo wiedzą tyle o swojej wierze, co o każdej innej – czyli bardzo niewiele- traktując ją jak folklor. Zwraca się więc do gorliwców, tradycjonalistów itp. B16. był od dawna nakierowany na tradycjonalizm. Widać to już było zanim został papieżem. Dobrze by było gdyby KK stał się taki jak dawniej. 2. Sobór Watykański był maską fałszu, która miała sprawić, że ludzie przestaną bać się KK. W istocie agresja i nienawiść jednak pozostały. Lepiej żeby złe cechy były widoczne niż ukrywane.
No, i co ja MOGĘ powiedzieć, drogi, kochany ateisto, żebyś mi znowu nie zarzucił fałszu i agresji i atakowania Ciebie? Jakich wolno mi użyć słów w rozmowie z Tobą, by nie były poczytane za obelgi i złośliwości? Napiszę tak: możesz tu przychodzić i pisać ile chcesz…
> żebyś mi znowu nie zarzucił fałszu i agresji i atakowania Ciebie? Cokolwiek co nie jest obelgą ani oszczerstwem. Chociaż… ostatnio od pewnego katolika dowiedziałem się, że jego obelgi nie są obraźliwe a jedynie złośliwe więc nie powinny mnie obrażać. 🙂
Niestety, mój drogi, Twoja osobista wrażliwość jest tak wysublimowana, że cokolwiek napiszę, będzie mogło być przez Ciebie podciągnięte pod obelgę lub oszczerstwo…Mam tylko nadzieję, że pamiętasz o tym, że Twoi rozmówcy też dysponują swoją wrażliwością i zasługują na szacunek…
Podaj więc przykład – co i gdzie napisałaś, gdzi i co ja napisałem interpretując to jako obelgę, choć nią nie było. Jeżeli nie masz takiego przykładu – nie rób z siebie ofiary.
Sądzę, że nigdy i nigdzie ŚWIADOMIE nie napisałam nic, by Cię obrazić. Za Twoje subiektywne odczucia nie odpowiadam. A specjalistą od robienia z siebie ofiary to Ty jesteś. Uwielbiasz czuć się prześladowany. Żyjesz tym. Inaczej musiałbyś przyznać, że nie wszyscy katolicy są Twoimi wrogami. JA NIE JESTEM.
Przykładu nie podałaś – tyle wystarczy.
Dziękuję za Twoją cenną wypowiedź.:)
Namawianie jest domeną sekciarzy i nie ma nic wspólnego z głoszeniem Ewangelii. Argumenty religijne są świetnym sposobem na wprowadzenie ukrytej przemocy. Prawdziwie nawrócić można tylko dzięki świadectwu miłości. Dobrze byłoby pamiętać, że tak ściśle rzecz ujmując, to moje zbawienie zależy ode mnie a nie od innych ludzi… Łaska uświęcająca nie jest stanem, ale umiejętnością.Pozdrawiam!http://www.kilkakwestii.mblog.pl
Masz rację, chociaż…”łaska uświęcająca nie jest stanem, tylko umiejętnością”…hmmm…ciekawe ujęcie. Zawsze uważałam, że jest to raczej rodzaj POMOCY, z jaką Bóg „przychodzi z pomocą naszej słabości” (Rz 8,26), ponieważ bez Niego „nic nie możemy uczynić.” (J 15,5)
Dostałem podobny o ile nie taki sam list już dwa razy. Ty widzisz nienawiść w nich bo są bardziej katoliccy niż Kościół dziś. Szkoda, że nie widzisz nienawiści czy złośliwej stronniczości w swoich wypowiedziach gdy dyskutujesz z mniej katolickimi od siebie. 🙂
Możliwe, że nie widzę w sobie tej nienawiści, ateisto – więc wskaż mi, w czym błądzę? Gdzie i kiedy…i czym Cię obraziłam? I czemu WSZYSTKO cokolwiek napiszę, interpretujesz jako nienawiść? Czy może mierzi Cię samo moje istnienie?
> Możliwe, że nie widzę w sobie tej nienawiści, ateisto – więc wskaż mi, w czym błądzę?Już Ci przecież wskazywałem.Dwa przykłady Pierwszy – ksiądz z bloga o którym tu wspominałaś. Nie analizujesz naszych argumentów. Odgórnie przypisujesz mi atakowanie go, obrzucanie wyzwiskami – choć niczego takiego nie robiłem. Aprobujesz zaś jego ataki i oszczerstwa.Drugi przykład – dyskusja o antyklerykalizmie. Nie zależało Ci na wyjaśnieniu sprawy, przekonaniu mnie, że się mylę – ale na zrobieniu z siebie ofiary a ze mnie kogoś kto atakuje.> I czemu WSZYSTKO cokolwiek napiszę, interpretujesz jako nienawiść? Nie wszystko a konkretne działania. > Czy może mierzi Cię samo moje istnienie?Raczej Ciebie moje…
Przepraszam zatem za wszystkie te momenty, w których odniosłeś takie wrażenie. To się już więcej nie powtórzy.
Witaj Droga Albo… Ja w ogóle nie na temat – bo niestety na sam dźwięk słowa „ksiądz” cierpnie mi skóra, a i od Kościoła stronię… choć w istnienie Boga, wierzę – całym sercem…Napiszę jednak tylko, że poczytuję Twoje komentarze u innych i – jeśli pozwolisz – i do Ciebie będę zaglądać, choć może czasem będzie „nie na temat” jak dziś :))) Pozdrawiam serdeczniepeztka.blog.onet.pl
Współczuję wobec tego złych doświadczeń z klerem – i zapraszam ponownie, niekoniecznie na temat. Czy i TY uważasz, że w swoich komentarzach zaciekle atakuję wszystkich, którzy są mniej katoliccy od mnie?
Otrzymywałem od tradycjonalisty podobne teksty i w końcu musiałem jego maile odznaczyć jako spam. Jak się już cofamy, to może by się cofnąć do świętej inkwizycji? Pozdrawiam:)
No, pewnie, Jerzy, a co sobie będziemy żałować?;) Wtedy by nas oboje spalili na wspólnym stosie i „ateistaa” miałby za jednym zamachem z głowy katoliczkę, której nie może tak łatwo zaszufladkować (choć się bardzo stara) i pastora, któremu się chyba całkiem nieźle z nią rozmawia…Czy Ty też uważasz, że w swoich komentarzach atakuję każdego, „kto nie jest tak katolicki, jak ja”? Ps. O, rety, że też mu się tak chciało…ten spam rozsyłać…znam ciekawsze zajęcia!
Ja również dostałem ów list „Tradycjonalisty”. Jedno, co mnie zaskoczyło to fakt, że powołuje się on na słowa Faustyny Kowalskiej, która została ogłoszona świętą przez… Kościół posoborowy. Może więc z tym Kościołem nie jest tak źle?Coś czuję, że w piekle będzie więcej ludzi niż w niebie… No cóż, może nastąpi amnestia? Ale chyba tylko dla wierzących, więc ateiści nie mają szans… trudno, jakoś będę musiał sobie tam poradzić…pozdrawiam
O, kurczę…Zaczynam faceta podziwiać…To musiała być akcja na skalę masową…:) A co do nieba i piekła, już się nie raz wypowiadałam, ale powtórzę: kto wie, może w niebie będzie więcej ateistów niż wierzących? A na pewno będą bardziej zdziwieni, bo przecież wcale na to nie liczyli…A jeśli chodzi o piekło, to bardzo bym chciała, żeby pozostało puste, ale, jak pomyślę o niektórych zbrodniarzach…Ale kto wie, może i dla nich Miłość Boża znajdzie jakieś okoliczności łagodzące?
Według doktryny katolickiej, ateista, który świadomie wybrał ateizm zamiast katolicyzmu zostanie posłany do piekła na wieczne męki. :)Wielu zaś zbrodniarzy, osób stojących na czele zbrodni lub podżegających do niej zostało ustanowionymi świętymi, więc oni według katolickiej doktryny sąjuż w niebie i to nie byle kim.
Nie wiem, czemu ciągle mi się zdaje, że wyznaję coś zupełnie innego, niż to o czym mówisz. 🙂 Z Tradycjonalistą to byś się dogadał – ze mną nie. Będę to powtarzać do znudzenia: Bóg, w którego wierzę, jest pełen miłości i miłosierdzia. Myśl sobie o mnie co chcesz, wpasuj mnie w jakiś nowy stereotyp – mam to w nosie. Ja WIEM w co wierzę i kim jestem. A także, kim nie jestem.
Nie znasz najwyraźniej tego pod czym się podpisujesz. A może odejdź od KK i przenieś się do innego związku chrześcijańskiego, skoro nauka katolicka tak Ci jest obca? Ostatnio nawet z Ciekawości obejrzałem – choć nie mam tego w zwyczaju – film na blogu promowanym przez Onet:http://bezsloganu.blog.onet.pl/2,ID360415924,index.htmlNiewiele tam jest na temat, ale nawet tam sprawa postawiona jest tak jak pisałem. Najważniejsza w katolicyzmie jest wiara w Boga i przynależność do Kościoła. Jeżeli świadomie się to odrzuca, to jest się potępionym choćby nie wiem jak dobrym człowiekiem by się było.Być może za 10 czy 20 lat KK to zmieni, tak samo jak zmienił „prawdę” wg. której tylko ludzie należący do KK, byli zbawieni. Na razie jednak jest jak jest.
Witaj albo, również dostałam na maillist takiej treści, ale ja co do zasady nie odpowiadam na maile od obcych osób, takie oderwane, w żadnej mierze nienawiązujace do mojego bloga. Kwestie religijne zresztą w ogóle nie są moją specjalnością.Pozdrawiam