Coś „ciachach” i „foczkach.”

Z przerażeniem obserwuję, jak w dzisiejszych czasach już naprawdę WSZYSTKO staje się „towarem” – ciało, miłość, seks – a nawet sam CZŁOWIEK (mężczyzna, kobieta czy dziecko)…

I czasami naprawdę się cieszę, że jako osoba niepełnosprawna nie muszę brać w tym udziału (bo i tak jestem „poza konkurencją”!:)) – nie moje małpy, nie mój cyrk.

Nawiasem mówiąc, NIGDY nie uważałam, aby najlepszym sposobem pokazania mężczyznom, jakie to my-kobiety jesteśmy „wyzwolone”, było traktować ich tak, jak niektórzy z nich traktują kobiety. Na ogół traktuję innych tak, jak sama chciałabym być traktowana – z szacunkiem.

A że sama nie chciałabym być „towarem”, „foczką”, „d*pą” etc. – tak więc nigdy, przenigdy nie nazwałabym żadnego faceta „ciachem” (no, chyba, że pieszczotliwie, w domowym zaciszu – „moje ty ciasteczko!”:) – i że byłby to facet naprawdę bardzo, bardzo mi bliski:)), a gwizdanie i cmokanie na ich widok uważam wprost za żenujące. Podobnie zresztą, jak i reakcje wykształconych przecież i dorosłych kobiet na występy różnych męskich striptizerów.

Przecież te – excusez le mot! – baby zachowują się tak (krzyczą, piszczą, gryzą, a nawet wyrywają tym chłopakom włosy…) jak 10-letnie dziewczynki, które nigdy nie widziały mężczyzny…

2 odpowiedzi na “Coś „ciachach” i „foczkach.””

  1. Tak, szacunek żywiony do drugiego człowieka powinien być podstawą naszych działań. Nie zrozumiem fenomenu „ciach” i „foczek”, na szczęście nie jestem już w tym wieku, żeby je rozumieć.Dziękuję za wizytę u mnie i pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *