Syndrom oblężonej twierdzy?

Z okazji wczorajszej warszawskiej Parady Równości TVN24 zaprosiła do rozmowy szefa „Kampanii Przeciw Homofobii”, Roberta Biedronia, oraz znanego ze swoich kontrowersyjnych poglądów polityka UPR, Janusza Korwin-Mikke, słusznie zakładając, że takie zderzenie dwóch skrajnych postaw zawsze jest interesujące, albo przynajmniej… zabawne.

Niestety, z dyskusji nic nie wyszło, bo zamiast porozmawiać rzeczowo, obaj panowie zaczęli natychmiast się sprzeczać…o słowa.

Robert Biedroń poczuł się otóż urażony dość żartobliwym zresztą określeniem „homosie”, którego z kolei Korwin-Mikke używał z uporem godnym lepszej sprawy.

Ta dosyć kuriozalna sytuacja skłoniła mnie na nowo do refleksji nad tym, czym właściwie jest ta „mowa nienawiści” – którą to pan R.B. i jego koledzy tropią z takim zaangażowaniem, nawet tam, gdzie jej…nie ma!

Już tu kiedyś pisałam (zob. „Obraza uczuć religijnych…”), że ludzi mogą „obrazić” najprzeróżniejsze rzeczy, nawet najzupełniej niewinne – ale czy wobec tego wszystkie one powinny być zagrożone karą więzienia do lat trzech?

Sama czuję się często zniesmaczona dosyć agresywnym tonem, którego używa niejaki Atton (www.ateistaa.blog.onet.pl), ilekroć pisuje o katolikach – ale czy ja domagam się, aby go za to przykładnie ukarać? NIE!

Bo wiem, że publiczne wyrażanie jakichkolwiek poglądów zakłada także prawo do ich krytyki – na tym, ogólnie rzecz biorąc, polega WOLNOŚĆ SŁOWA.

Natomiast pan Robert Biedroń domaga się, aby „rugować” z mediów osoby, które mają inne przekonania, niż on sam. Innymi słowy: „Kto nie będzie kochał gejów (Żydów, masonów, cyklistów…) zostanie rozstrzelany!” Albo przynajmniej wysłany na przymusową terapię…

No, dobrze… Tylko z kim wówczas środowiska homoseksualne będą prowadzić „debatę”? Zawsze mnie uczono, że aby była dyskusja, muszą zaistnieć co najmniej DWA różne zdania…

Por. też: „Co naprawdę myślę o…HOMOSEKSUALIZMIE?”; „Raport mniejszości.”; „Obraza uczuć religijnych – czyli co?”

76 odpowiedzi na “Syndrom oblężonej twierdzy?”

  1. To jest najbardziej trafne określenie wolności słowa.Szkoda że tylko nieliczni je tak pojmują a jeszcze mniej liczni stosują !!!Pozdrawiam serdecznym uśmiechem 🙂

    1. No, cóż, nie od dziś wiadomo, że często ci, którzy najgłośniej wołają o „tolerancję” dla siebie, sami są bardzo… nietolerancyjni. Pozdrawiam również z uśmiechem.

  2. Istnieja dwa pojecia, ktore znakomicie nadaja sie do opisania sytuacji dowolnej mniejszosci w morzu wiekszosci. Sa to slowa: tolerancja oraz akceptacja. Okreslenia te czesto sa mylone lub uzywane zamiennie. Tymczasem znacza cos innego. Tolerancja oznacza przyjecie do wiadomosci, ze dana mniejszosc istnieje, chcial-nie-chcial funkcjonuje, ale w sumie jest nieszkodliwa i nikomu nie przeszkadza. Tolerancja oznacza, ze nie identyfikuje sie z dana mniejszoscia i jej celami. Pozostaje obojetnie na zewnatrz. Tak jest z homoseksualistami. Tak jest z protestantami czy z monoteistycznymi chrystianami odrzucajacymi Jezusa jako tozsamego z Bogiem IEUE w wiekszosciowo katolickiej Polsce.Akceptacja oznacza pewien blizszy zwiazek emocjonalny. A zatem utozsamienie sie z dana mniejszsocia i jej celami. Homoseksualisci maja zapewniona tolerancje polskiego spoleczenstwa. Nikt nie neguje tego, ze sa, zyja posrod nas. Maja swoje poljawne kluby i nikt tam na nich nie napada. Homoseksualisci domagaja sie jednak czegos wiecej. Oni domagaja sie juz nawet nie akceptacji dla siebie, ale wrecz podziwu dla swoich postaw. Nie potrafia przy tym pogodzic sie z faktem, ze ich styl zycia jest dla wierzacego czlowieka nie do przyjecia, oznacza rozwiazlosc, uczuciowa i duchowa katastrofe i dlatego z tej strony nie powinni oczekiwac, poza szczerym wspolczuciem, ani przyzwolenia na opanowanie przestrzeni publicznej, ani na adopcje dzieci, ani na akceptacje ich zachowan w miejscach publicznych.Mysle, ze ich dzialania maja charakter planowy i zorganizowany i kto wie, czy nawet nie sterowany centralnie z USA, gdzie tworza wplywowe lobby.

    1. Droga siostro…Nie jestem przekonana, czy „homoseksualny styl życia” ZAWSZE oznacza rozwiązłość uczuciową i katastrofę duchową, ale być może jest tak w wielu przypadkach (tym bardziej, że pewna liczba osób homoseksualnych to osoby wierzące – i trudno mi nawet wyobrazić sobie ten stan wewnętrznego rozdarcia, które przeżywają – choć być może jest on podobny do tego, czego sama doświadczam, kochając kapłana. Niedawno jeden z moich przyjaciół napisał mi, że sama obecnie znajduję się w Kościele katolickim w zbliżonej sytuacji. Być może dlatego łatwiej mi okazywać „im” współczucie i zrozumienie). Tym bardziej nie jestem pewna, czy rzeczywiście ruch gejowski jest „sterowany z USA.” Jestem przekonana, że to, co robią dorośli ludzie w zaciszu własnych sypialni, jest sprawą ich własnego sumienia, sprawą pomiędzy nimi, a Bogiem. Nawet jeśli ze swego punktu widzenia oceniam to jako „grzech” to czy wolność ze swej natury nie zakłada również (w pewnym sensie) „wolności grzeszenia” – tak długo, jak długo przynosi to szkodę samemu tylko grzeszącemu, nie zaś innym ludziom? Czy ja jestem Bogiem, aby komuś zabraniać grzeszyć? Bolesław Chrobry kazał wybijać zęby tym, którzy nie chcieli pościć w piątek. Nie jest to ten rodzaj chrześcijaństwa, który wyznaję. Natomiast masz zupełnią rację, że działaczom gejowskim „tolerancja” myli się z ” życzliwą akceptacją”. Nie mogłam im np. darować, kiedy postanowili przyznać tytuł „Homofoba Roku” Bogu ducha winnemu Jerzemu Skoczylasowi tylko za stwierdzenie że JEGO ZDANIEM „małżeństwo to jest chłop i baba.” I gdzie tu ta straszliwa nienawiść?!

      1. Swiat, niestety, nie jest symetryczny. Normalna rodzina, zlozona z kobiety, mezczyzny i dzieci ma swoje liczne obowiazki, daje spoleczenstwu … przyszlosc. zwizek dwoch mezczyzn lub dwoch kobiet niczemu nie sluzy z punktu widzenia spoleczenstwa i jego przyszlosci. A skoro ktos nie podejmuje rownorzednych obowiazkow, to nie moze tez korzystac z rownorzednych przywilejow. Pomijam juz fakt, ze trudno wyobrazic sobie, aby czlowiek wierzacy w Boga, ktory ustanowil dosc surowe prawo w tym wzgledzie (nie bedziesz wspolzyl z koza, owca, siostra, mezczyzna (kobieta) …), chcial popierac dazenia homoseksualistow do rownouprawnienia i zajecia przestrzeni publicznej. Watpie tez, aby spoleczenstwo jako takie, naprawde chcialo byc nieustannie absorbowane halasliwymi probami zwrocenia uwagi na problemy srodowiska homoseksualnego.Nie namawiam do wybijania zebow homoseksualistom. Namawiam ich do wiekszego realizmu i do nienarzucania sie wiekszosci ze swoja obecnoscia. Akceptacji i podziwu nie bedzie! Prawo Boze jest pod tym wzgledem jednoznacznie jednoznaczne: zwiazek dwojga osob tej samej plci nigdy nie bedzie malzenstwem, a co wiecej jest niemoralnym wyrazem przyciagania ciala, przed ktorym ostrzega nas bart nasz, jan w I Liscie. Pozdrawiam

  3. Walka, wyżej opisanych, z tzw. „mową nienawiści”, to tak naprawdę promowanie swoich poglądów, a wyłapywanie każdego określenia pod ich adresem, jest pretekstem do udowadniania strasznych prześladowań, co w efekcie stawia ich w grupie nietykalnych. A niby czemu? Wypowiadaja się publicznie, wychodzą na ulice, a wiec prowokują do dyskusji.

    1. No, tak – aktywistom gejowskim każdy, nawet najmniejszy ślad „mowy nienawiści” służy również do udowadniania celowości swego istnienia. Żeby mogła zaistnieć „kampania przeciw homofobii” to najpierw musi być homofobia… Zastanawiam się cały czas, co organizacje gejowskie robią w krajach, gdzie homoseksualiści są już „równouprawnieni” – włącznie z prawem do ślubów i adopcji dzieci? Tylko wspierają swoich uciskanych braci i siostry z innych krajów, czy również tropią najmniejszy ślad braku akceptacji we własnych społeczeństwach? Bo, zgodnie z logiką, po osiągnięciu swoich celów takie organizacje powinny się przecież rozwiązać. Ciekawa jestem, czym pan Robert Biedroń zajmuje się OPRÓCZ TEGO, że tak dzielnie walczy z dyskryminacją osób homoseksualnych w Polsce…

      1. Homoseksualisci wzieli przyklad z Zydow. Jak nie ma antysemityzmu w jakims kraju, to sie go natychmiast wymysla pod byle pozorem, a potem z nim walczy 🙂 W ten sposob pewni ludzie sa nieustannie zajeci, a poczucie wydumanego zagrozenia scala srodowisko i integruje wokol 'wspolnej sprawy’. Tu chodzi o podobne mechanizmy i o podobne cele bo homoseksualisci bez integracji nic nie znacza. A dzieki wspolnej walce z wydumanym wrogiem dobrze sie razem czuja, bawia i ogolnie swietnie maja. Pisalam juz, ze w tym wszystkim chodzi im przeciez o podziw.

        1. No, tak – ja mam na to własne określenie: „zawodowi geje” – to ludzie, których jedynym powodem do chwały jest to, że są homoseksualni. Ci, którzy naprawdę sobą coś reprezentują (jak Tomasz Raczek, Bogdan Łazuka. czy Jacek Poniedziałek) na ogół nie biorą udziału w „paradach” bo po prostu…nie mają na to czasu!:) Niedawno się dowiedziałam, że Tove Jansson, autorka „Muminków” też była lesbijką. Ale kto o tym słyszał?! Nikt – bo nie z tego była znana…

  4. ten pan Biedroń to chyba ma coś w rodzaju fobii, ale ja się tym zajmować nie będę. szkoda gadać, bo to sztuczne nakręcanie całej akcji.

    1. HETEROFOBIA się to nazywa… 🙂 On mi przypomina człowieka, który chodzi za kimś i dopomina się, aby go uderzyć – a potem z satysfakcją obwieszcza: „No, proszę – uderzył mnie, uderzył!” Czasami myślę, że właśnie z powodu takich osób ludzie nie lubią homoseksualistów – jest to zresztą zdanie z jednego z forów…gejowskich.:)

  5. W czasie tego weekendu usłyszałem informację (wyraźnie w związku z tym, że od przyszłego roku matematyka na maturze będzie obowiązkowa) że, wzrosło zainteresowanie uczniów kolejną DYS- (nazwy nie pamiętam, ale ma utrudniać opanowanie matematyki). Już kiedyś w tym blogowym światku miałem taki przypadek, że gdy po cichu (tj. mailem, a nie na blogu) zwróciłem uwagę na jakich błąd ortograficzny, to zostałem postawiony pod ścianą „A co o dysleksji i dysortografii nigdy nie słyszałeś?!” Wydawać by się mogło, że piszę nie na temat. A jednak wydaje mi się, że to jest dokładnie to samo.

    1. To jest dys…kalkulia (czyli „niezdolność liczenia”) Leszku. I myślę, że w związku z nową maturą będzie się stawała coraz bardziej „popularna.” Ale faktycznie, coś w tym jest. Myślę, że podobnie „histeryczny” sposób reagowania na krytykę mają wszystkie mniejszości, włącznie z…niepełnosprawnymi. Sama kiedyś uderzyłam w twarz chłopaka po amputacji nóg, który mnie nazwał…bardzo brzydko. I potem ja (sama przecież niepełnosprawna!) miałam potworne wyrzuty sumienia. No, bo jak ja mogłam, on przecież taki „biedny!” Ale wtedy jedna z moich nauczycielek powiedziała mi: „Nie przejmuj się, jemu się to NALEŻAŁO!” I to wydarzenie nauczyło mnie, że NIKT nie powinien być „świętą krową” – niezależnie od tego, do jakiej „mniejszości” należy…

      1. Troszkę się nie zrozumieliśmy. Ja wcale nie wytykałem błędów. Sam np. ciągle się mylę czy naprawdę jest razem, czy na pewno – jeśli popełnię błąd, bym był zadowolony, gdyby mi ktoś to pokazał. Tylko w takim przypadku mógłbym ten błąd poprawić. Tymczasem okazało się, że tej osobie było to zupełnie obojętne, czy popełnia błędy, czy nie – sama dyslekcja jest dla niej wystarczającym usprawiedliwieniem, by w ogóle się nie starać. W żadnym wypadku nie neguję tego, że dyslektykowi jest trudniej; nie zgadzam się jednak na to, by „trudniej” oznaczało „mnie to nie dotyczy”. I chodziło mi o taką analogię. Komuś o skłonnościach homoseksualnych może być trudniej, ale to nie oznacza, że jego to nie dotyczy…

        1. Rzeczywiście się nie zrozumieliśmy – bo mnie chyba chodziło z grubsza o to samo, tylko wyraziłam to przy pomocy innego przykładu. Jestem dysgrafikiem – nie muszę uczyć się ortografii, jestem niepełnosprawny, jestem gejem – nie wolno mnie „atakować” nawet, gdybym przypadkiem „zasłużył.” Słowem: zwykłe prawa mnie nie dotyczą, co najwyżej wszystkie przywileje. Nigdy nie zgadzałam się z takim podejściem wśród niepełnosprawnych (ani wśród wierzących różnych wyznań) – i doprawdy nie rozumiem, dlaczego akurat homoseksualiści mieliby być traktowani inaczej? Pamiętasz ten potworny szum, jaki różne organizacje zrobiły, gdy sąd (chyba tylko czasowo) odebrał dziecko nieudolnej matce, która przypadkiem była lesbijką? „Homofobia, homofobia!” – podniósł się wrzask. Jak gdyby każda homoseksualna kobieta MUSIAŁA bezwarunkowo być idealną matką… Czy to aby nie jest przejaw tego

          1. No i znowu okazało się, że myślimy tak samo – i to nawet wóczas, gdy wydaje się nam, że się nie zrozumieliśmy.

  6. Taki marsz to jest napad na normalność stawiając wyższość dewiacji ponad prawem natury i wyzwalając negatywne emocje u osób zdrowo osądzających.Ci którzy chcą iść z duchem czasu i poprawnością polityczną tłumią w sobie prawdę i powtarzając jak papugi że homo to normalność.Każda wypowiedz nie po myśli grupy homo będzie uważana za atak na ich integralność .Wypowiedz tej grupy w środkach przekazu powinno już być tolerancją słowa ze strony społeczeństwa . Tylko oni idą dalej, pod płaszczykiem wolności słowa chcą znieczulić społeczeństwo i zabić sumienie jak i zdrowy osąd stanu rzeczy.Atak na osoby otwarcie wyrażających swoje poglądy ma na uwadze nagłośnić swoją sprawę jaki wykazać rasizm a tym samym odwrócić uwagę od prawdy. W tym wypadku nie liczy się wolność słowa ,tylko przekrzyczenia idei swoich poglądów i postawienie w świetle że homo to coś normalnego.Zastanawia mnie czemu tak duży nacisk wywiera ONZ jak i UE na mit o obiektywności w sprawie homo. Czyżby pewne kręgi chcą się odegrać za średniowiecze , zapominając że przez to niszczą to co najlepsze w człowieku, jego duchowość ! . POZDRAWIAM

    1. Niepokojące jest, że na Zachodzie unika się już nawet tak NEUTRALNYCH słów jak „ojciec” i „matka” – jako rzekomo „obrażąjących” osoby homoseksualne! A, co – takie osoby nie mają ojców i matek? Wszystkie wychowywały się w „nowoczesnych” rodzinach homoseksualnych?

  7. No cóż. Każda hmm formacja (?) ma swego Rydzyka ( to a porpos Biedronia). A tak na poważnie, gdy czytam tu niektóre komentarze to mi się zwyczajnie po ludzku żal robi ludzi o odmiennej orientacji seksualnej. Czy to przypadkiem tez nie ma związku z chorą ascezą seksualną w chrześcijaństwie? Ja tam historykiem nie jestem ale chyba zachowania homoseksualne nie były dewiacją w kulturze grecko – rzymskiej. Jako zapatrzona w Boga afirmacji nie potrafię tak bezwzględnie kogoś unicestwić tylko dlatego, że jest inny niż ja. I jak czytam u Arianki tekst : „Normalna rodzina, zlozona z kobiety, mezczyzny i dzieci ma swoje liczne obowiazki, daje spoleczenstwu … przyszlosc. zwizek dwoch mezczyzn lub dwoch kobiet niczemu nie sluzy z punktu widzenia spoleczenstwa i jego przyszlosci. A skoro ktos nie podejmuje rownorzednych obowiazkow, to nie moze tez korzystac z rownorzednych przywilejow.” to się zastanawiam co czują małżeństwa „normalne” ale bezdzietne. Są bezużyteczne? A społeczeństwu możemy dać tylko dzieci? A jeśli np taki Einstein byłby homoseksualistą ( wiem, że nie był) to co? Nic nie dał ludzkości? A jeśli ktoś „produkuje” dzieci „po Bożemu” ale nie stać go na ich kształcenie i są one potem beneficjentami opieki społecznej to co?? Itd. Itd. Jak czegoś nie rozumiemy to przynajmniej nie bądźmy tak brutalni w ocenach bo potem to tylko kominy krematoriów dymią. Nie wiemy jaki byl stosunek Jezusa do homoseksualizmu. Ale wiemy jaki był do ludzi odrzuconych..Może tak powinniśmy brać przykład z Jezusa. Czytałam też interpretację uzdrowienia slugi oficera rzymskiego z podtekstem ,że łączył ich najprawdopodobniej związek homoseksualny i Jezus tego nie skomentował negatywnie. Jeśli to prawda to wlaśnie tu widzę WIELKOŚĆ JEZUSA.

    1. Wiesz, Izo, co jest niepokojące? Że gdy tylko próbuje się rzeczowo rozmawiać o homoseksualizmie, obrońcy „rodzin alternatywnych” natychmiast wyciągają przykłady patologii w rodzinach „tradycyjnych” – jak gdyby samo tylko posiadanie dwóch „mamuś” czy dwóch „tatusiów” automatycznie gwarantowało dziecku szczęście, miłość i prawidłowy rozwój. Jak gdyby w takich rodzinach patologie się nie zdarzały! Zdarzają się (weź jeszcze poprawkę na to, że w każdym społeczeństwie związki tego typu stanowią MNIEJSZOŚĆ!). Jeśli chodzi o stosunek do homoseksualizmu w starożyności, to sprawa jest co najmniej złożona. Egipcjanie, którzy byli, ogólnie rzecz biorąc, bardzo „liberalni” w sprawach seksu (znali nawet prezerwatywy i dopochwowe pigułki antykoncepcyjne, chętnie stosowane przez prostytutki) potępiali właściwie tylko dwie rzeczy: homoseksualizm i kazirodztwo, rozumiane tylko jako współżycie matki z synem (bo już niekoniecznie brata z siostrą czy ojca z córką). I to od nich swoją ideę grzechu zaczerpnęli Izrealici, aczkolwiek i w ST jest opis „męskiej przyjaźni” Dawida z Jonatanem. Dawid mówi tam, wspominając zmarłego przyjaciela: „Jonatanie…więcej ceniłem twoją miłość, aniżeli miłość kobiet.” (2 Sm 1,26) Dlatego istniejące tu i ówdzie stowarzyszenia gejów-chrześcijan chętnie przyjmują nazwę „Dawid i Jonatan.” Nie należy z tego jednak – moim zdaniem – wyciągać wniosku, że wielki król Izraela (tak, jak i podobno Aleksander Wielki) był (krypto)gejem. Wynikało to raczej z powszechnego w świecie starożytnym przekonania o wyższości „męskiej przyjaźni” nad związkiem z kobietą, któremu przypisywano głównie rolę prokreacyjną. Jeszcze św. Augustyn pisał w swoich komentarzach do Księgi Rodzaju, że JEDYNYM celem dla którego Pan Bóg stworzył kobietę, była konieczność zapewnienia potomstwa. „Gdyby bowiem chodziło o wymianę myśli, drugi mężczyzna lepiej by się do tego nadawał.” 🙂 Wydawałoby się, że w świecie grecko-rzymskim tolerancja dla związków jednopłciowych była większa – ale i to są tylko pozory. Związek starszego mężczyzny z młodszym, lub dorosłej kobiety z młodą dziewczyną (jak w przypadku Safony i jej uczennic) traktowano raczej w kategoriach „przygotowania” do dorosłego życia, niż jako coś trwałego. Inaczej mówiąc – młody chłopak, który w młodości był kochankiem swego patrona, i tak musiał we właściwym czasie się ożenić (nikt nie pytał go o osobiste „preferencje”), a dziewczęta z Lesbos wychodziły normalnie za mąż (co napełniało czasami smutkiem ich nauczycielkę:)). Wielu dorosłych ludzi (zwłaszcza z klas wyższych) utrzymywało pozamałżeńskie stosunki z niewolnikami płci obojga, wielu też gladiatorów „dorabiało” sobie jako męskie prostytutki… Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, na ile był to skutek ich rzeczywistej „biseksualności”, a na ile kwestia panującej mody. (A czy z tego, że wielu starożytnych utrzymywało stosunki z dziećmi a nawet ze zwierzęami, należy wyciągać wniosek, że i to są rzeczy zasługujące na pełną akceptację?:)) Ale, co ciekawe, kultura rzymska pogardzała mężczyzną, który się biernie poddawał takim praktykom (chociaż nie tym, który był stroną aktywną). W obliczu takiego „rozpasania” pierwsi chrześcijanie, wzorem Żydów, przyjęli surowsze normy moralne. A sam Jezus… No, cóż, dla Niego, jako dla Żyda, zakaz homoseksualizmu był zapewne tak oczywisty, że nawet nie uznał za stosowne o nim wspominać. Z drugiej strony, mówił o ludziach, którzy są „niezdatni do małżeństwa” – bez śladu jakiejkolwiek pogardy – więc chyba jednak zdziwiłby się, widząc, że niektórzy Jego homoseksualni wyznawcy domagają się „ślubu kościelnego.” Widzisz, i tu znowu potykamy się o słowa. Gdyby była mowa o „związkach partnerskich” nic bym nie mówiła… Ale homoseksualiści oburzają się już na samo przypomnienie, że MAŁŻEŃSTWO to związek kobiety i mężczyzny. Za taką straszną „mowę nienawiści” Benedykt XVI trafił do Hall of Shame – obok ajatollahów, którzy skazują homoseksualistów na śmierć… Wyczuwasz różnicę?

    2. Ps. Oczywiście, wartość osób homoseksualnych nie leży w tym, z kim dzielą sypialnię – o tym właśnie mówię! Wielu z nich „dało ludzkości” wiele cennych rzeczy. A porównanie Roberta Biedronia i o. Rydzyka bardzo mi się podoba – poziom fanatyzmu jest u obu mniej więcej taki sam… Co oni by, biedni, zrobili, gdyby nagle zabrakło im „wrogów”? I jeszcze coś mi się przypomniało odnośnie tej starożytności – niektórzy historycy twierdzą, że „tolerancja” dla różnych odmienności wyraźnie wzrasta, jeżeli chodzi o „kultury schyłkowe” (w Cesarstwie Rzymskim była np. wyraźnie większa w III w.n.e. niż, na przykład, 400 lat wcześniej…). I wcale nie dotyczy to tylko sfery seksualnej, ale także, np. wysypu różnych „dziwacznych” wierzeń czy strojów. Czyżby zatem i nasz świat był już „stary”?:)

      1. Tak..jest stary. Albo my się starzejemy Albo :-)). Nadal mi żal osob homoseksualnych. Nie wiem co bym czuła gdyby mi się to przydarzyło. Hitler słał do gazu homoseksualistów a sam chyba miał niekiepskie problemy seksualne. Naprawdę nie wiem. Znam parę homoseksualną, która otwarcie mówi, że dzieci nie powinny się wychowywać w takich związkach. Ale czyta się rownież o dzieciach, które rodzą się w związkach lesbijek. Może jeśli jest ziarnko prawdy w reinkarnacji wrócimy jako „inni”, jako mniejszość aby coś zrozumieć? Nie wiem Albo. Świat jest dziwny.

        1. Wiesz, chociaż nie wierzę w reinkarnację (jeśli mielibyśmy się sami „zbawić” przez ciąg kolejnych wcieleń, to idea zbawienia przez Boga, na której opierają się judaizm i chrześcijaństwo, staje się zupełnie zbędna) to jednak myślę, że czasami Bóg pozwala nam już tutaj na ziemi doświadczyć sytuacji „innego” po to, abyśmy stali się miłosierni. Widziałam kiedyś reportaż o chłopaku, który, jako skin, nienawidził wszystkich „odmieńców” – a potem uległ jakiemuś porażeniu i wylądował na wózku inwalidzkim. Teraz angażuje się aktywnie w obronę praw osób niepełnosprawnych… A u Zofii Kossak- Szczuckiej znalazłam piękną refleksję. Autorka włożyła ją w usta Abrahama, który dowiedział się, że Lot współżył z własnymi córkami: „Chwała Ci, Panie, że dałeś mi doświadczyć potęgi pożądania w związku z Hagar – bo inaczej bym go chyba zabił!” No, właśnie… I kiedy tak słucham ludzi, którzy zioną prawdziwą (a nie wydumaną!) nienawiścią do osób homoseksualnych, to prawie mam ochotę zacząć się modlić, aby Pan Bóg dał im „takiego” syna lub córkę. Z bliska może łatwiej byłoby im zobaczyć w tym „zboczeńcu” po prostu innego CZŁOWIEKA.

          1. Tak Albo. Pewnie wiesz, że ludzie, którzy nienawidzą, gardzą, czują się lepsi od innych już są we wlasnym piekle. Ja nie wiem co Bóg myśli. Nikt nie wie. Ale wiem, że On kocha ludzi. Bardziej od ludzi. Czasem widzę wielkość słow – iż człowiek -człwiekowi wilkiem. Ja nie potrafię przekreślić człowieka. Bo nie mam do tego prawa. (czasem mnie ponosi ale później przychodzą refleksje – jestem tylko człowiekiem:-))Do Arianki. Nie jesteś Bogiem ! Nie sądź byś nie była sądzona.

          2. Wiesz… Bohater książki „Jestem synem księdza” z pewnością nie należy do grona moich „idoli” w sutannach – a jednak i jemu zadarzyło się kiedyś powiedzieć coś bardzo mądrego: „BÓG JEST BARDZIEJ LUDZKI, NIŻ MY – LUDZIE.” Wierzę, że Bóg jest TYLKO Miłością – nawet, jeśli niektórzy (większość?) wierzący twierdzą, że jest przede wszystkim Sprawiedliwością. I patrząc TYLKO „oczyma wiary” myślę, że jest to taki Sędzia, który dla każdego „oskarżonego” znajdzie jakąś „okoliczność łagodzącą.” Więc jeśli czyjś homoseksualizm jest kwestią wrodzoną – to czy Bóg o tym „nie wie”? A jeśli jest zawiniony przez błędy i grzechy innych ludzi, to czy nie weźmie tego pod uwagę?:) Nie widzę więc powodu, dla którego miałabym być w tej sprawie „sprawiedliwsza od Boga” Miłości. I od razu mówię, że NIE OZNACZA TO wcale, jakobym uważała, że „dla dobra bliźnich” trzeba sobie wmówić, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Czy NAPRAWDĘ ubliża komuś moje „konserwatywne” stwierdzenie, że dwie osoby jednej płci nie stanowią MAŁŻEŃSTWA? Nie wydaje mi się.. 🙂 Można jednak mówić prawdę bez nienawiści. Więcej nawet: sądzę, że PRAWDA nie ma sensu bez miłości.

          3. Nikt w Zborze Braci (i Sióstr) Polskich nie jest, dzięki IEUE, Bogiem. Doskonale zdajemy sobie jednak sprawę, że kąkol i pszenica rosną w każdej wspólnocie. Także w naszej. Mimo to staramy się mówić ludziom prawdę, bez owijania w bawełnę, zanim będzie dla nich zbyt późno. Prawda nigdy nie jest słodka. Raczej gorzka. Powiedzieć komuś prawdę nie znaczy przekreślić, ale potrzebny jest często wstrząs, aby coś dotarło do człowieka. Mam doświadczenie w rozmowach z homoseksualistami. Nigdy nie odmawiam, gdy widzę duchowymi oczami prośbę o pomoc. Zbór Boży jest także dla nich otwarty i służy pomocą, gdy chcą wyrzec się dotychczasowego stylu życia i poproszą Mesjasza o przebaczenie. Ale … nie mogą liczyć na akceptację ich dotychczasowych praktyk. Jesteśmy wszyscy gotowi pomóc w wyjściu z moralnego brudu, ale nie mamy zamiaru kadzić nikomu, ani dawać fałszywej nadzieji, jeżeli nie zostaną spełnione warunki nawrócenia ku Bogu. Zresztą, Boga i tak nie można oszukać.

    3. Wiemy jaki był stosunek Jezusa do homoseksualizmu i w ogóle do grzechu, a jaki do samego grzesznika, jak Ci się nie chce, szukać w Piśmie to nie powtarzaj nieprawdziwych stwierdzeń.

  8. Gminy mesjańskie w Izraelu miały bardzo jasne stanowisko w kwestii homoseksualistów i nie za bardzo pojmuję na jakiej podstawie wieli współczesnych lituje się nad ich niczym, podkreślam niczym, i potrafię tego dowieść, niemoralną postawą! Spójrzmy na chwilę do Księgi Objawiena danego Janowi przez Jezusa, rozdział 22, 15. Kogo tam widzimy wśród odrzuconych przez mesjasza, Jezusa? Kto znajduje się na zewnątrz? Cytuję: … Na zewnątrz są psy (greckie kunes = HOMOSEKSUALISCI, mianem psów obdarzano ich w starożytności) i czarownicy, i wszetecznicy, i zabójcy, i bałwochwalcy, i wszyscy, którzy miłują kłamstwo i czynią je!Niechaj nikt nie waży się opowiadać bajek, że Jezus miał tolerancyjny stosunek do homoseksualistów! Niechaj nikt nie żyje fałszywą nadzieją, że miłośnicvy kłamliwej, homoseksualnej miłości, polegającej na zaspokojaniu własnej, chorej pożądliwości seksualnej znajdzie się w Górnym Jeruszalaim! Homoseksualizm jest KŁAMSTWEM!!!!! I takie stanowisko zajął Jehoszua.A jak to było w czasach Mojżesza? Tora w V Zwoju 23, 18-19: nie będzie wśród córek Izraela prostytutki świątynnej (hebr. kdeshah), ani wśród synów Izraela męskiej prostytutki (hebr. kadesh). Nie wniesiesz do skarbca świątyni zapłaty prostytuujących się (homoseksualistów), ani ceny psa na podstawie jakiegokolwiek ślubu, gdyż obie są obrzydliwością dla IEUE, Boga twego.Czy są dalsze pytania?

    1. P.S. 1. Okreslenie cena psa, wymienione w V Zwoju Mojzesza to ofiara homoseksualisty czyli meskiej prostytutki.2. Trzeba odroznic wspolczucie dla czlowieka na dnie upadku, jakim jest homoseksualista od grzechu homoseksualizmu. Tu stanowsko, przynajmniej gminy chrystianskiej i zborow Bozych jest jedno- i jednoznaczne.3. Homoseksualista moze przybyc do zboru Bozego z prosba o pilna pomoc modlitewna, a nawet o uzdrowienie od proroka, ale nie moze oczekiwac, ze zbor taki udzieli homoseksualnej parze slubu lub zaakceptuje jego obyczaje, takimi, jakimi one sa. Zbor oparty na fundamencie Tory Mojzesza i Hesed Jezusa nie ma prawa postapic inaczej!

    2. A ja jako Słowianka, nie – Żydówka znajdę się w „Górnym Jeruszalaim!” :-))?? Arianko. A Ci co nawet nie słyszeli o Elohim, Jahwe czy Jeshui gdzie będą?? A Sumerowie gdzie są? Starożytni Egipcjanie? Indianie sprzed chrystianizacji? Eskimosi? Ehhh

      1. Zadajesz, Izo, pytanie nie związany z tematem homoseksualizmu. Nie byłoby dobrze, gdybyśmy akurat teraz zeszli na odmienne zagadnienia. Ale jak bardzo chcesz wiedzieć, to jedną rzecz musisz wiedzieć: do Górnego Jeruszalaim dostaną się wszyscy, których IEUE wybrał i umiłował jeszcze przed założeniem Wszechświata. Niestety, Boże standardy są bardzo ostre. Bóg jest wymagający. Dlatego tych ludzi, zgromadzonych z rozmaitych środowisk, także ze środowiska ludzi deklarujących niewiarę w istnienie Boga, na podstawie owoców, jakie wydają w swoim życiu, a nie na podstawie znajomości dogmatów, nie będzie zbyt wielu. Ale prorctwa mesjańskie, które czytam w zborze każdego szabatu, np. Zwój Izajasza 42, 6, zawierają obietnice, że mesjasz został posłany nie tylko do owiec z Domu Izraela. Jako Słowianka masz zatem szansę, ale pamiętaj: świętość nie ma nic wspólnego ze stołem demonów. I zarówno ludzkie filozofowanie jak i samousprawiedliwianie się nie za bardzo się tutaj przydadzą. Bóg IEUE jest ogniem trawiącym (V Ks. Mojżeszowa 4, 24) i na pewno wypraży w tym ogniu każdy fałsz.

          1. Spodziewalam sie takiej odpowiedzi-ucieczki. Bog Izraela o imieniu IEUE jest naprawde ogniem trawiacym. Dlatego kazdy wymysla sobie takiego Boga, jaki mu jest w danej chwili potrzebny. I w ten sposob oszukujac samego siebie swoimi iluzjami, idzie przez zycie. I jest mu z takim Bogeim bardzo do twarzy. A nawet dobrze. Homosie maja juz swoj wlasny Kosciol. I niewazne, ze w Biblii na samym poczatku olraz na samym koncu pisze, ze to, co czynia jest klamstwem i obrzydliwoscia. jak Bog sie nie zgadza na ich praktyki, tym gorzej dla Boga, Wezma i wymysla sobie takiego, ktory sie na wszystko zgodzi. Ty tez zdajesz sie, Izo, isc tym schematem myslenia … Powodzenia. W zyciu. Prawdziwym.

          2. Arianko, to co piszesz, odnosi się równie dobrze do mnie jak i do Izy – a przecież mnie napisałaś „to, co robisz, nie jest grzechem.” (Choć, co prawda, nie potrzebuję rozgrzeszenia od Twojej wspólnoty, lecz od własnej). Po co? Żeby mi powiedzieć: „Patrz, my-Bracia Polscy, arianie, jesteśmy bardziej miłosierni niż Twój Kościół?” Takimi wypowiedziami udowadniasz, że wcale tak nie jest. Przypomnij sobie, co uczynił Jezus (Je(ho)szua, jeśli wolisz), gdy Mu przyprowadzono, „kobietę, która prowadziła w mieście życie grzeszne”? Czy powiedział: „O, zaprawdę, napisane jest: „Usuniesz zło spośród siebie!” – kamieniujcie!”? Nie, On powiedział: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem.” Ja nie mówię, że to, co czynią ci ludzie, jest DOBRE (i Iza zapewne też nie) – mówię tylko, że to Bóg ich osądzi. Nie ja, nie Ty i nie Twój zbór. A Sędzia, przed którym wszyscy staniemy, jest nie tylko Sprawiedliwy, ale także nieskończenie Miłosierny. Tak właśnie wierzę – i możesz sobie to uważać za „iluzję” ale dałabym się zabić za tę wiarę. BÓG JEST MIŁOŚCIĄ. I koniec.

          3. Ja też Ci życzę powodzenia. Najgorsze w religiach jest to, że bazują na strachu ludzi. Ja tam wolę miłość. Tego nauczył mnie Jezus w modlitwie , ktora zaczyna sie od słów „Abba……”. W niej nie ma mowy o ogniu trawiącym gdy jako marny puch się potknę. Co do homoseksualistów. Ja jestem heteroseksualna ale zgodnie z tym czego nauczał Jezus (deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych) nie umiem i nie śmiem potępiać ludzi, póki nie robią krzywdy innym ludziom.

          4. Owszem, robia. Sobie nawzajem. Klamliwa milosc jest trucizna dla ich duszy. Zobacz jak ci ludzie szybko umieraja, kompletnie psychicznie rozbici, uzaleznieni od tej zakazanej formy milosci wlasnej, cesto od alkoholu i narkotykow, odrzuceni i wykleci. A jesli do tego dodac, ze dewiacja ma charakter glownie nabyty, a tylko wyjatkowo genetyczny, to mamy sie spokojnie przygladac, jak nam homoseksualisci dzieci wychowuja i paraduja w publicznej przestrzeni, siejac zgorszenie i zly przyklad? O, co to, to nie. na to zgody nie ma i nie bedzie. Przynajmniej ze strony Zboru Bozego.

          5. To jak stosiki rozpalicie jak ciemny lud da Wam zgodę? Czy bardziej nowocześnie? W krematoriach ? Z odsysaniem trujących spalin ?

          6. No, tak, Izo – tak się zawsze kończy, kiedy ludzie chcą „wyręczać” Boga. Ale to wszystko, oczywiście, tylko dla dobra duszy tych biednych grzeszników… I nie mówię, że katolicy są pod tym względem niewinni – tylko, że myśmy już przeszli przez ten etap. Czy już rozumiesz, Izo, dlaczego nie chcę zostać protestantką? Niestety, nie wszyscy są tacy, jak pastor Jerzy Osieczko… I na szczęście nie wszyscy katolicy są tacy jak o. Rydzyk czy ks. Jankowski…

          7. Jakby wszyscy ludzie byli tacy sami, tak samo myśleli to byłoby nudno :-)). Myślę, że ludziom powinno przyświecać motto Pawła o „miedzi brzęczącej” – gdy miłości do drugiego człowieka brak. Myślę rownież, że Bog do nas czasem przemawia w różny sposob. Mnie kiedyś uderzyło (mimo, ze znałam to wcześniej) Twoje stwierdzenie, a propos pedofili, że nie należy potępiać człowieka tylko jego czyn. Najłatwiej kochać ludzi, ktorych znamy, rozumiemy, którzy podzielają nasz światopogląd. Trudno kochać „innych” ale warto probować.Co do sprawiedliwości boskiej. Czasem odnoszę wrażenie, ze różne religie przykładają ludzką miarę do działań boskich. Zdaje się, że to wielki błąd.

          8. Myślę, że masz rację w tym sensie, że Bóg (jak sądzę) jest w stanie zrozumieć i przebaczyć nawet te rzeczy, których my sami nie jesteśmy w stanie sobie (a tym bardziej innym!) wybaczyć… Chciałabym zobaczyć miny niektórych „świętoszków” jeśli nagle znajdą się „w tym samym niebie” np. z Hitlerem… Wiem, że to brzmi szokująco (bo wydaje się przeczyć idei „Bożej sprawiedliwości”) – i sama zbuntowałam się wewnętrznie, kiedy to usłyszałam po raz pierwszy. Niemniej jednak głębiej, niż we wszystkie dogmaty wierzę w to, że Bóg jest Miłością i Miłosierdziem większym, niż my jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Dlatego – jak przeczytałam niedawno na „Katoliku”- powinniśmy powstrzymać się od posyłania naszych bliźnich (nawet tych najgorszych!) „do wszystkich diabłów” – bo to należy TYLKO i wyłącznie do Boga. Zresztą sama Biblia mówi, że „Bóg nie patrzy na sposób ludzki” (Księga Hioba 10,4) – i całe szczęście! 🙂 Ps. A wiesz, co dziś jest czytane w kościołach katolickich?:) „On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.” (Mt 5,45). Ciekawy zbieg okoliczności, prawda? 🙂 I zaraz pewnie Arianka powie, że i to „dopisano później.” Ale nawet jeśli (w co mocno wątpię!) – to ja sobie życzę jak najwięcej takich „dopisków”!

          9. I jeszcze Izo: „Bóg jest DOBRY dla niewdzięcznych i złych.” (Łk 6,35). To Bóg kiedyś nas wszystkich „oczyści” (Łk 3,12-17) – ja nie zamierzam Go w tym „wyręczać”. Niektórzy chcą być „sprawiedliwsi” od Boga…

          10. Droga Albo! Fragment, na ktory sie powolujesz jest nieautentyczny, tzn. zostal dopisany znacznie pozniej. Mniejsza zreszta o taki drobiazg.Wazniejsze jest, abysmy wszyscy zauwazyli, ze: 1. Nie ma milosci oderwanej od cierpienia.2. Nie ma wolnosci oderwanej od odpowiedzialnosci.3. Nie ma wiary oderwanej od prawdy.Kazda z tych kategorii pozbawiona swego naturalnego sprzezenia prowadzi do zwichniecia, hipokryzji i falszu. Budowanie wizerunku Boga w oderwaniu od tekstow biblijnych takze nie ma sensu. A Bog Biblii pozostaje w Prawie, ktore nadal, sprawiedliwy i kochajacy zarazem. Ale wielu nie chce slyszec o prawie i sprawiedliwosci. Dlatego dobiera sobie takiego Boga ze swojej kolekcji bogow, jaki akurta jest potrzebny. Bardzo to chytre. Tylko, czy Krola Wiekow mozna oszukac? Odpowiedz sobie na to pytanie sama. Gdy uswiecil szabat, przyszli katolicy i stwierdzili, ze nie lubia zydow, dlatego teraz beda zachowywac niedziele. Uzsadanienie dosc szybko i zgrabnie dorobili. Potem uznali, ze jeden Bog to za malo. Dodali zatem jeszcze dwoch, wbrew glosom protestu ze strony arian z IV wieku. I tak to funkcjonuje.

          11. P.S. No i jeszcze konsekwencja, ktora dotyczy Ciebie osobiscie. pewnie uznasz to za bezczelnosc z mojej strony, ale wydaje mi sie rzecza sluszna napisac to. Zadreczasz sie, ze poslubilas ksiedza. Ale zauwaz, ze to nie jehoszua, ale Twoj Kosciol, i to wylacznie ze wzgledow materialnych, finansowych, wprowadzil NIELUDZKI przepis, ze ksiedzu nie wolno miec zony i dzieci, ani nawet biskupowi. Czy tak nauczal apostol Pawel, ktorego autorytet zdaje sie obie uznajemy? To stalo sie powodem m. innymi odejscia prawoslawnych od Waszego Kosciola. Praktycznie zadna inna protestancka wspolnota nie wymyslila tak okrutnego, bezsensownego i niebiblijnego nakazu. Teraz cierpisz i cierpiec bedziesz bo twoja wspolnota nie udzieli Ci rozgrzeszenia i wybaczenia bo tak zostala zaprogramowana. Tylko, ze z Tora IEUE nie ma to absolutnie nic wspolnego. Wiem, ze slowa wsparcia ze strony polskich chrystian to dla Ciebie nic nie znaczace stwierdzenia. No coz. Nasz Bog jest milosierny i sprawiedliwy, a Twoj tylko milosierny. Prawda?

          12. Arianko…Ja WIEM, że tu na ziemi każde ciepienie ma swój kres – dlatego nie sądzę, abym rzeczywiście miała cierpieć w nieskończność – tym bardziej, że wierzę, że chrześcijanie są w stanie uczyć się na własnych błędach – a sądzę, że odrzucenie takich ludzi jak my jest właśnie jednym z takich „błędów” mojego Kościoła. Widzisz – stosy były i przeminęły, i to też przeminie… Mam czas, to poczekam.:)

          13. Co do miłości, odpowiedzialności i wolności katolickie nauczanie jest dokładnie takie samo. Natomiast, jeśli twierdzisz (mój mąż kazał Cię zapytać, na jakiej podstawie?) że najpiękniejsze teksty Biblii, mówiące o miłości i przebaczeniu zostały „dopisane” to DLA MNIE nie jest to „drobiazg.” Wydaje mi się jednak, że to raczej wy-arianie, wybieracie sobie z Pisma to, co pasuje do obrazu Boga karzącego i surowego – bo to bardzo łatwo sobie powiedzieć, że to, co się nie zgadza z moją teologią, jest po prostu „fałszerstwem.” Ale nawet jeśli jest to „fałszerstwo” to ja i tak wolę wierzyć w TAKIEGO Boga. 🙂 Aha, i jeszcze jedno: katolicy wcale nie wierzą „w trzech bogów”, a biskupowi Ariuszowi w IV w. chodziło raczej o ustalenie „hierarchii” w Trójcy, niż o jej zupełne odrzucenie. Zrobiono to ostatecznie dopiero w czasie Reformacji. Ale to akurat jest mało ważne – bo zawsze mi się wydawało, że spory teologiczne w historii były właśnie sporami „o słowa” które różni chrześcijanie różnie rozumieli. Trudno jest człowiekowi przeniknąć tajemnicę Boga.

          14. ” Trudno jest człowiekowi przeniknąć tajemnicę Boga.”. Wyjęłaś mi to z ust Albo. Niewielu to sie udało. A widzę, że co poniektórzy myślą, że złapali „Pana Boga za nogi” ;-)). Zapominasz Arianko, że Biblię rownież pisali ludzie. Dlatego swoje namiętności i psychozy przypisywali Bogu. . Jest wiele „krwawych” kawałków w Biblii które nijak się mają do przykazania Boga -nie zabijaj -szczegolnie bezbronnych jakimi były w tamtych czasach kobiety i dzieci. Myślisz, że Twój Bóg jest hipokrytą? Działa na zasadzie „co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie”??. Jezus wg mnie był jednym z nielicznych Oświeconych. Pokazał nam bliskość z Bogiem. Tę bliskość możemy osiagnąć nie – studiując Biblię ale szukając słowa Boga w sobie i wokół nas. Ja , jak to mówią młodzi, mam wielki szacun dla Dzieła Stworzenia. Wszystko jest idealne, genialne i nic się nie dzieje bez przyczyny. A Twoje Arianko hasło typu, że Bóg wybrał sobie przed stworzeniem Wszechswiata jakąś tam garstkę istot ludzkich do Górnego Jeruzalem jest bez sensu z punktu widzenia praw przyrody. Jest nas ludzi tak wielu…to co..taakie marnotrastwo „biomasy”? Te wszystkie kłótnie wśród chrześcijan o dogmaty uważam za stratę czasu i energii. Boga można spotkać już. Tu i teraz. Ponieważ Bóg dał nam prawo wyboru i ROZUM więc kłaniam się Arianko przed Tobą nisko i powodzenia.

          15. Wymiana pogladow to jeszcze nie klotnia. Wymiana pogladow jest koniecznoscia i sluzy rozwojowi. Nie byloby dobrze, gdybys zbyt pospiesznie dokonala uogolnien. Sa sprawy, ktore wymagaja lat, aby dojrzaly w czlowieku i wydaly owoc. Po to wlasnie teraz sobie troche porozmawialysmy. Po to zadalam sobie trud, aby poswiecic Wam troche czasu i wierze, ze po pewnym czasie ta rozmowa wplynie pozytywnie na Wasze myslenie o poruszonych tu sprawach. Milo bylo odwiedzic ten blog. Powodzenia!

          16. Chyba wyczytalas w mojej korespondencji wiecej niz napisalam. 1. Nieautentyczny jest TEN fragmkent, na ktory sie powolujesz bo zostal dopisany, jak ustalono ponad wszelka watpliwosc znacznie pozniej, w II wieku i nie pochodzi od Jezusa. Mowa o kobiecie przylapanej na cudzolostwie. 2. Co do manipulacji oryginalnym tekstem bilblijnym, to na ten temat napisano tomy. 'Zasluga’ katolikow polega przede wszystkim na wymazaniu imienia IEUE tam, gdzie ono winno sie znajdowac i to zarowno w Biblia hebraica jak i w chrystianskich komentarzach do niej.3. My jestesmy CHRYSTIANAMI. Nazwa ARIANIE zostala nam, przypisana zlosliwie przez katolikow i kalwinow. Nasze poglady maja niewiele wspolnego z biskupem Ariuszem z IV wieku. Bracia ostro go krytykowali. Pozostajemy uparcie i jednoznacznie monoteistami, jak Zydzi (za co ci ostatni bardzo nas kochaja, co mamy na pismie, jako jedyne wyznanie nie-zydowskie!), nie uznajac jehoszua za tozsamego i rownego Bogu o imieniu IEUE!4. Napisalas o sobie prawde: WOLISZ wierzyc w dobrotliwego i milosiernego Boga, a zatem dobierasz sobie Boga pod potrzeby wlasne, nie baczac na doswiadczenia pokolen Izraela spisane w Torze i przez prorokow. To jest wlasnie katolicki Okragly Stol – niedopuszczalne kompromisy i ludzkie myslenie. tego myslenia padasz wlasnie ofiara. Czegos takiego nie moge, nie wolno mi zaakceptowac!pozdrawiam serdecznie

          17. A mnie NIE WOLNO zaakceptować Boga, który woli raczej ofiarę niż miłosierdzie… W tej kwestii nigdy się nie dogadamy, Arianko. I jeśli tylko to masz mi do zarzucenia jako katoliczce, że czczę Boga Miłości, to zniosę to… dla Niego.

          18. Nie porozumiemy się, to pewne, bo za mało przywiązujesz wagi do pisanego tekstu Zwojów, a w tym, co piszesz, jest za dużo filozofii, nie mającej pokrycia w biblijnych doświadczeniach ludzi Bożych. Biblia hebrajska mówi: Łaskawy, i miłosierny jest IEUE, Nierychły do gniewu i pełen łaski. Dobry jest IEUE dla wszystkich, A miłosierdzie Jego jest nad wszystkimi jego dziełami. Ps. 145:8-9 Wyrywając ten fragment z kontekstu całej Biblii możnaby po katolicku zrozumień, że wszystko jedno co czynię i jak żyję, Bóg na końcu i tak się wzruszy i bez względu na stopień upaprania w brudach łaskawie przyjmie mnie, taką jaką jestem, do wspólnoty świętych.Ale w Zwoju Jeremiasza 9, 23 napisano: Lecz kto chce się chlubić, niech się chlubi tym, że jest rozumny i wie o mnie, iż Ja, IEUE, czynię miłosierdzie, prawo i sprawiedliwość na ziemi, gdyż w nich mam upodobanie.A zatem miłosierdzie chodzi zawsze w parze z prawem i sprawiedliwością!W odniesieniu do homoseksualistów (oraz wszystkich innych przestępców prawa Bożego), jeżeli będą trwali w uporze, to prawo Boże ich osądzi i nie ma już dla nich żadnej nadzieji ratunku, jeżeli świadomie wybiorą dalsze lubieżne nurzanie się w grzechach (narkotykach, alkoholu). Miłosierdzie Bóg IEUE okaże im wtedy i tylko wtedy, gdy wyrzekną się dotychczasowego, zakazanego stylu życia i nawrócą do Pana, pozostając bądź to w celibacie (wszak katolicyzm udowodnił światu, że jest to trudne, ale możliwe!), albo w związku heteroseksualnym (do którego biseksualiści są jak najbardziej zdolni i mogą być w nim szczęśliwi, a po zakazany owoc wcale nie muszą sięgać, przez co wcale nie ma dla nich usprawiedliwienia). Pozdrawiam

          19. A może to Ty przywiązujesz zbyt dużą wagę do LITERY tekstu a zbyt małą do jego DUCHA? „Litera zabija, Duch zaś ożywia.” (2 Kor 3,6). Zresztą, przy całej deklarowanej wierności dla tekstu, beztrosko wyrzucasz, jako „sfałszowane” wszystko to, co się nie zgadza z Twoim rozumieniem. Zostawmy to jednak. Natomiast Twój zarzut, jakoby katolicyzm nauczał, że można robić co się chce, bo i tak Bóg okaże nam miłosierdzie, raczej mnie bawi w świetle tego, że: 1) To nie kto inny, jak synowie (i córki) Reformacji powiedzieli nam, że zbawienie nie pochodzi z uczynków – czyżbyś więc była bardziej „katolicka” niż ja? 2) Sama gdzieś napisałaś, że „IEUE” niektórych już wybrał i przeznaczył przed założeniem świata (teoria predystynacji) – więc, w świetle tego, jakie znaczenie mają nasze uczynki?;) Oczywiście, ja w to nie wierzę. Katolickie nauczanie w kwestii homoseksualistów jest bardzo podobne do tego, co napisałaś: powinni oni albo żyć w czystości, albo zmienić orientację. Zasadnicza różnica pomiędzy nami polega na tym, że ja nie wierzę, aby Bóg miał „spalić w ogniu nieugaszonym” tych, którzy byli zbyt słabi, aby wybrać jedną z tych dwóch rzeczy. Wierzę, że i nad nimi się zlituje, biorąc pod uwagę ich „serca” i dobre uczynki. Amen. Nic już więcej na ten temat nie napiszę. Lepiej, niech każda z nas pozostanie przy własnym przekonaniu.

          20. 1. IEUE wybrał nie niektórych, ale WSZYSTKICH przeznaczonych do zbawienia jeszcze przed założeniem wszechświata. To jest logiczne, gdy się uwzględni, że dla Boga czas, który nas obowiązuje, nie istnieje.2. Uczynki nie mają wpływu na los świętych. Uczynki czyli inaczej owoce, jeżeli są złe, oskarżają człowieka przed Bogiem i społecznością świętych. I takie jest ich znaczenie. Po uczynkach czyli po owocach poznajemy, kto kim jest. Swięci Najwyższego nie wydają złych owoców bo są namaszczeni duchem Mesjasza.3. Po tej wymianie poglądów jestem przekonana o wyższości katolicyzmu nad wszystkimi innymi religiami. Przyznaję: tylko katolicy wiedzą, co jest dobre i co złe, tylko u katolików jest pełnia prawdy, tylko katolicy znają prawidłowe proporcje litery i ducha i tylko oni kochają jak inni nie potrafią.Pozdrawiam

          21. Wcale tego nie twierdzę, siostro! 🙂 Róznica tkwi w proporcjach między Bożą miłością a sprawiedliwością. Te rzeczywiście pojmujemy inaczej. A która z nas ma rację, to się dopiero okaże…przy końcu świata. Ps. A ja po tej dyskusji doszłam do wniosku, że – paradoksalnie – lepiej byś się dogadała z katolikami „przedsoborowymi” chociaż to oni Was prześladowali i wypędzili z Polski. Ale nasi „tradycjonaliści” tak samo wiele mówią o wiecznym potępieniu i ogniu piekielnym…(Czyżby historia zatoczyła koło?) Ja tak nie potrafię – możliwe, że jestem „heretyczką” nawet we własnym Kościele. Pozostań w pokoju…

          22. Aby sie w pewien sposob porozumiec, trzeba znalezc plaszczyzne wystarczajaco uniwersalna, aby to bylo mozliwe. Jak dlugo jednak ludzie podkreslaja znaczenie swoich tradycji i doktrynalnych pogladow, nie osiagna porozumienia. Nie sadze, aby porozumienie z katolikami przedsoborowymi bylo mozliwe. Bo tu nie idzie o osiagniecie wzajemnej akceptacji i wzajemnego uznania organizacji na zasadach ekumenizmu. Chrystianizm i katolicyzm to dwa, nieprzecinajace sie swiaty. Dlatego mozliwa jest jedynie tolerancja w ramach panstwa swieckiego. Akceptacja na pewno zas nie! Taki stan osiagnac moga jedynie jednostki, nie zas organizacja jako calosc. I tak tez sie dzieje bo wiekszosc znanych mi chrystian to byli katolicy, ktorzy potem przeszli przez szereg zborow protestanckich az na koncu odkryli istote chrystianizmu. Nie znam nikogo, kto by porzucil chrystianzm dla katolicyzmu.Bog to nie jest kwestia proporcji. Bog jest jednoczesnie milosierny i sprawiedliwy. Prawo Boze jest jedno, tak jak prawo ludzkie tez jest jedno. Za popelnione przestepstwo grozi okreslona kara, od ktorej nie ma odwolania. Przed tym wlasnie ostrzegam publicznie kazdego. Z jednym wyjatkiem, gdy przestepca poprosi o laske i zmieni swoje zycie, odwracajac sie od zla. Wtedy Bog moze mu wybaczyc. Ale to, czy ktos sie nawroci, Bogu jest wiadomo juz od dawien dawna. nam ludziom ta wiedza nie jest dostepna. Dlatego, oczywiscie, zawsze mamy nadzieje, ze moze ten czy tamten faktycznie nawraca sie szczerze. Ale w zyciu bywa rozmaicie. Ludzie zas bywaja falszywi i … oszukuja samych siebie.Na koniec prosze o jedno. Wsrod chrystian polskich panuje tradycyjnie mozaika pogladow, od zydowskiego chrystianizmu po uniwersalistyczny unitaríanizm. A zatem nie ma dwoch osob myslacych dokladnie jednakowo. Kazdy prezentuje inne poglady, troche inne lub bardzo inne. Cieszymy sie, tak czy owak, wielka wolnoscia i dlatego stac nas na zadawanie pytan nawet na tematy tabu.Pozdrawiam i rowniez zycze powodzenia w prowadzeniu ciekawego bloga

          23. A mnie bawi dopasowanie Boga do obrazu człowieka. To nadawanie cech antropomorficznych. Bóg ma być sprawiedliwy po ludzku.”Oko za oko” ?? Rzeczywiście ludzie różne teorie sobie tworzą. Ale co mi tam. Bóg dał wolną wolę. Ja czytałam inną legendę o tym ” co było na początku” i dlaczego my ludzie jesteśmy tu na Ziemi i kto nam przeszkodził w naturalnej ewolucji miłości. Jej ślady można znaleźć i u Sumerow i u Zulusów, Indian a także namiastkę w ST.

          24. A moze po prostu niewlasciwie pojmujesz idiom oko za oko, zab za zab? W tym idiomatycznym zwrocie chodzi o to, aby za dany czyn przeciwko drugiemu czlowiekowi, obrazowi Boga, nie wymierzano kary niewspolmiernej do winy, ale sprawiedliwa. Tzn. aby np. za kradziez przedmiotu niewielkiej wartosci, nie karano smiercia, ale wymierzano kare sprawiedliwa.Zydzi to dziwny Narod. Stworzyli ciekawa kulture, a swoje doswiadczenia mistyczne potrafili spisac w formie Biblii. To, oczywiscie, nie oznacza, ze inne kultury nie stworzyly podobnych przekazow i nie mialy podobnych przemyslen. Z pewnoscia ciekawe byloby dokonanie syntezy takich mistycznych doswiadczen innych kultur. W muzyce np: istnieje cos takiego jak spiew liturgiczny. I okazuje sie, ze na taki sam pomysl speiwania bez uzycia instrumentow muzycznych wpadki niezaleznie od siebie i judaisci i islamisci i prawoslawni, a nawet chrystianie w XVI wieku. W ten sposob ludzie roznych kultur na pograniczu ciszy i dzwieku staraja sie uslyszec Glos Boga. Podobnie tez wszyscy reagujemy na piekno przyrody. Mysle, ze daloby sie wskazac wiecej takich cech wspolnych. Ale tylko zydowski chrystianizm pozostawil po sobie koncepcje Mesjasza, ktorym jest sam Stworca oraz mesjasza, ktorym jest czlowiek imieniem Jezus. W judaizmie funkcjonuje juz wielu mesjaszy, a w innych religiach takie pojecie nie wystepuje wogole. Ciekawe dlaczego?

          25. Może ciekawe. Tylko z punktu widzenia mitologii Żydow ja jako „goj” albo gorzej bo „kobieta-gojka ” to jestem gdzieś na poziomie świni (chyba) jeśli idzie o zbawienie :-)).

          26. No, chyba jednak niezupełnie, Izo. 🙂 Z tego, co mi wiadomo, to Żydzi dzielą ludzi na Lud Przymierza (Izrael, czyli siebie) oraz na „noachitów” (z grubsza rzecz biorąc, wszystkich wierzących w jednego Boga), a także na „narody” (gojów) czy też „pogan”. Niektórzy także stosują podział na „dzieci Abrahama” – i resztę, podobnie, jak chrześcijanie. Zdaje mi się, że „noachici” zwani zdaje się w czasach biblijnych „bojącymi się Boga”, mogą zostać zbawieni, mimo że nie przestrzegają całej Tory, a tylko niektórych przykazań. W kwestii zbawienia „sprawiedliwych pogan” w judaizmie nie mam zdania – musiałabym się bardziej oczytać. Jednak już teraz mogę Cię pocieszyć, Izo – Twoja sytuacja jest o wiele lepsza, niż nierogacizny. 🙂

          27. No, chyba jednak niezupełnie, Izo. 🙂 Z tego, co mi wiadomo, to Żydzi dzielą ludzi na Lud Przymierza (Izrael, czyli siebie) oraz na „noachitów” (z grubsza rzecz biorąc, wszystkich wierzących w jednego Boga), a także na „narody” (gojów) czy też „pogan”. Niektórzy także stosują podział na „dzieci Abrahama” – i resztę, podobnie, jak chrześcijanie. Zdaje mi się, że „noachici” zwani zdaje się w czasach biblijnych „bojącymi się Boga”, mogą zostać zbawieni, mimo że nie przestrzegają całej Tory, a tylko niektórych przykazań. W kwestii zbawienia „sprawiedliwych pogan” w judaizmie nie mam zdania – musiałabym się bardziej oczytać. Jednak już teraz mogę Cię pocieszyć, Izo – Twoja sytuacja jest o wiele lepsza, niż nierogacizny. 🙂

          28. Wiesz Albo. Coraz częściej myślę, że te spory są mało istotne. O swoje zbawienie się nie martwię. Myślę, że wszyscy jako dzieci Boże trafimy do Ojca. Nie oznacza to ,że relatywizuję zło. Zło jest. Uważam jednak, że ono nie wypływa z naszej ludzkiej natury. Coś złego się teraz dzieje na świecie. Czuję to podskórnie. Coraz częściej się modlę o to aby było mniej cierpienia. A może ono też musi być. Heh..wiem, ze nic nie wiem :-)). Dobranoc.

          29. To tylko nasze ludzie próby rozumienia Boga, Izo – a ja wierzę w to, co mówili Ojcowie Kościoła, zanim jeszcze powstał „chrystianizm” Arianki a nawet mój katolicyzm – że „to, co zrozumiałeś, to już nie jest Bogiem.” Ona, oczywiście, może mówić, że to tylko do niczefgo nieprzydatna „ludzka filozofia” – ale tak właśnie wierzę.

          30. „”to, co zrozumiałeś, to już nie jest Bogiem.”Ja też tak myślę. Na poziomie naszego postrzegania swiata trudno cokolwiek zrozumieć. Trzeba dojść do „Oświecenia” jak Jezus, Budda i wielu innych bezimiennych…

          31. No, widzisz, a ja uparcie wierzę, że jest tylko JEDEN Bóg i Ojciec wszystkich – więc określenia, jakich często używasz: „nasz Bóg” – „Twój Bóg” dla mnie są bezprzedmiotowe. I myślałam, że to ON jest tą płaszczyzną porozumienia dla wszystkich, którzy w Niego wierzą. Widocznie się pomyliłam. Powodzenia życzę również – a na Twojego bloga będę zaglądać…

          32. Niepotrzebnie sie, Albo, uprzedzasz. Czasami trzeba sie dobrze wczytac w to, co napisane. Dosc szybko uogolniasz, a tymczasem, aby cos zrozumiec, trzeba czasami dlugo, dlugo myslec. Az w koncu rozblysnie swiatlo i stanie sie jasnosc. Dlatego wyobraz sobie, ze nie czytasz tekstu napisanego przez monoteistyczna chrystianke, ale po prostu przez zwykla dziewczyne X, ktora w biblijnej tradycji i mistyce szuka odpowiedzi na szereg pytan, dotyczacych Boga.Oczywiscie, masz racje. Bog jest jeden. To wiemy od dosc dawna. I wiemy, ze jest jedynym zrodlem zycia, prawa i sprawiedliwosci. Wiemy tez, ze wiara jest mistycznym stanem, ktory charakteryzuje sie gotowoscia czlowieka na przyjecie ukierunkowanej, zyciodajnej energii, ktora nas w tajemniczy sposob przemienia, czyni lepszymi. Ba! Pozwala nawet w stanie stresu i zagrozenia nie utracic nadzieji i dzialac racjonalnie. Ta zakumulowana energia moze nastepnie zostac w ukierunkowany sposob wypromieniowana na zewnatrz ku drugiemu czlowiekowi, innemu stworzeniu lub przyrodzie. To jest wlasnie milosc. A zatem mamy podstawowe sprzezenie Boga z czlowiekiem poprzez wiare-nadzieje-milosc. To jest cykl, w ktorym dziala czlowiek mesjanskiej wiary. Ale wiara ma dalsze sprzezenia. Podstawowym jest prawda. Nie mozna wierzyc przeciez w cos, co nie jest prawda. Ludzie maja jednak swoje prawdy. Tymczasem prawda Boza jest jedna. Wyznacza ja Tora (ktore to slowo znaczy m. innymi prawo, ale takze wola, wskazowka, instrukcja). I to jest wazny punkt. NIE WYSTARCZY CZYTAC TEKST TORY! NIE WYSTARCZY CZYTAC PROROKOW. Trzeba jeszcze nauczyc sie zyc tak, jak Avraham, ktory nie mial w rekach pism, ale Glos Boga slyszal i zgodnie z tym Glosem postepowal. Relacja z Bogiem jest indywidualna i przypomina relacje pana i stada ogarow, z ktorych kazdy jest indywidualista i biega niezaleznie od pozostalych pieskow, ale wszystkie polaczone sa smyczami z panem i to on nadaje sforze kierunek. Cala tradycja Kosciola, rytualy, zwyczaje, swieta jest dlatego funta klakow nie warta bo tylko dzieli ludzi. Tymczasem relacje, o ktorej wspominam, kazdy musi odkrywac indywidualnie na nowo, dla siebie. Stad taki nacisk na to, co to jest prawda i czy jest ona zgodna z Glosem, ktory slysze? I jak rozpoznac milosc, ktora jest darem od Boga od milosci samolubnej, klamliwej, falszywej?

      2. No, widzisz, Izo, wydawało mi się, że z Arianką będziesz miała więcej wspólnego, niż ze mną – „ortodoksyjną” katoliczką (bo ona także nie wierzy w boskość Jezusa:)) – ale okazuje się, że nawet najbardziej „racjonalistyczna” religia (tak Arianka określa chrystianizm monoteistyczny Braci Polskich) może być także dosyć…”fundamentalistyczna”, jeśli chodzi o obronę własnych założeń… 🙂

        1. Przepraszam, Albo. Ja nie wierzę, że Jehoszua jest tożsamy z Bogiem IEUE, którego Wy, katolicy określacie mianem Ojca. Boskość Jezusa z punktu widzenia teozofii chrystianizmu to zupełnie co innego. Przy okazji podam adres bloga Bracia Polscy, aby każdy, kto chce poznać zapomniany chrystianizm polski wieku XVII mógł to uczynić. Tam pisze się bezkompromisowo i czasami niektórym katolikom bardzo się to nie podoba ….http://bracia-polscy-poznan.blog.onet.pl

          1. Arianko, ja jestem historykiem Kościoła i WIEM na czym polegał arianizm w wieku IV a także w XVII i później. Wiem, że jesteście bezkompromisowymi monoteistami – i szanuję to. Jeśli to, co napisałam do Izy, odebrałaś jako zbytnie uproszczenie, przepraszam. Pisząc do niej myślałam raczej o tym, że ponieważ ona uważa Jezusa za jednego z wielkich Nauczycieli ludzkości (jak Budda czy Mahomet) to chyba jednak bliżej jej do Twojego rozumienia, niż do mojego.:) Ty jednak uszanuj (jeśli potrafisz) że ja wierzę trochę inaczej. A która z nas ma rację, to Bóg rozsądzi na sądzie ostatecznym… A przecież nawet Mahomet napisał, że ci, którzy z głębi serca „wierzą w Boga i w Dzień Ostatni” nie mają się czego lękać…

    3. I cóż mogę powiedzieć na takie twarde słowa, Arianko? Chyba tylko, że Bóg, w którego wierzę, lituje się nad grzesznikami…

      1. Tak twierdzą Twoi ojcowie duchowi. Z tego zanny jest katolicyzm. Chrystianizm polski takiej iluzji nie tworzy. Po co oszukiwać ludzi?

        1. Gdyby katolicyzm był znany TYLKO z tego, że naucza, że Bóg jest Miłością, byłby to dla mnie największy powód do dumy, Arianko… 🙂

  9. Widząc kobietę mówię – kobieta, widząc mężczyznę mówię- facet, widząc faceta, który lubi facetów mówię- pedał, a widząc faceta, który lubi kobiety mówię- normalny facet. Z tymi organizacjami gejowskimi i ich propagandą to jest dokładnie tak samo, jak z organizacjami feministycznymi: przede wszystkim szkodzą swoim środowiskom.Już wspomniany przez Ciebie J K Mikke zauważył, że obecna kampania tolerancji wobec homosiów jest podobna do kampanii asymilacji Żydów przed wojną. Jak to się skończyło dla Żydów, wiadomo.

    1. Masz rację – pan R.B. szkodzi środowiskom homoseksualnym w podobny sposób, jak o. Rydzyk czy lefebryści szkodzą Kościołowi katolickiemu. Bo kto, patrząc na niego, uwierzy, że homoseksualiści to sympatyczni i zupełnie normalni ludzie?! Ja tam bym nie chciała mieć go za sąsiada… Całe szczęście, że znam też homoseksualistów, którzy nie szukają takiego „rozgłosu”. Natomiast co do feministek, to może nie posunęłabym się aż do stwierdzenia, że one „szkodzą” kobietom, ale z pewnością…niewiele pomagają. Tak to bywa, kiedy własne hasła, własna ideologia, stają się ważniejsze od ludzi, którym się podobno służy… Ps. A co mówisz, widząc dwie kobiety – bo tego nie napisałeś?;) Widzisz, mam wrażenie, że dwóm dziewczynom jest w takiej sytuacji dużo łatwiej, niż facetom – bo przecież ZDARZA SIĘ, że dwie koleżanki mieszkają razem – albo, że mama i ciocia wspólnie wychowują dziecko (mniejsza z tym, że ja uważam, że to niezbyt zdrowo…). Kobiety mniej się „rzucają w oczy” – więc wzbudzają mniejszą niechęć…

      1. Zauważyłem,że tematy związane z seksem ( u niektórych sexem) i różnymi z tym związanymi problemami, rozpalają najwięcej emocji. Jako normalnie kochającemu problemy jakie mają głównie sami ze sobą „kochający inaczej” są mi dość odległe. Odnoszę wrażenie, że cierpią oni (one) jakiś syndrom „nie dopieszczenia „, przynajmniej ci, którzy się z tym obnoszą po ulicach. Nie odczuwam niczego co by można nazwać homofobią, ale też nie widzę powodów, żeby się nimi zbytnio przejmować.

        1. Myślę, że to cenna uwaga, że niektóre z tych problemów homoseksualiści mają sami ze sobą – bo doświadczenia krajów, w których są już praktycznie „równouprawnieni” pokazują, że poczucie wyobcowania i lęku nierzadko w nich pozostaje…

      2. No cóż, co myślę, widząc dwie lesbijki? Na pewno nie mam takich negatywnych odczuć, jak w stosunku do lewych facetów. W końcu to płeć przeciwna i wzbudza moje życzliwe zainteresowanie, do tego lesbijki nie zagrażają mojej homoseksualnej ” niewinności” i seksualnie z ich strony nic mi nie zagraża. Więc w ich przypadku mogę myśleć baedziej racjonalnie. Więc widząc ładną lesbijkę myślę; rety laska w pewnym momencie swojego życia miłaś pecha i nie trafiłaś na mnie, przez co nie wiesz co tracisz kochając sie z kobietą. A widząc brzydką lesbijkę myślę: no tak, musiałaś się wziąść za kobiety, bo jesteś tak brzydka, ze żaden facet cię nie chciał.Ale za to bardziej się boję organizacji lesbijskich niż pedalskich. Kobiety potrafią byc dużo bardziej przebiegłe i nieustępliwe niż faceci. One mogę wywrócić do góry nogami porządek świata. Najbardziej jednak szkoda mi dzieci wychowywanych przez takie pary.

        1. No, widzisz – masz typowo męski punkt widzenia!:) Nawet Ojcowie Kościoła mniej surowo traktowali lesbijki niż homoseksualistów-mężczyzn, chyba dlatego, że niezbyt wierzyli w istnienie takiego zjawiska. „Ona się kocha w kobiecie, bo nie spotkała właściwego mężczyzny!” Tymczasem prawda jest taka, że one po prostu NIE ODCZUWAJĄ POCIĄGU DO MĘŻCZYZN. Chociaż chyba wśród par lesbijskich jest więcej osób biseksualnych i dosyć często rozpadają się one dlatego, że jedna ze stron odeszła (lub wróciła) do mężczyzny. Natomiast, co do „niebezpieczeństwa”… Ponieważ, jak już pisałam, takie związki mniej się „rzucają w oczy” niż męskie, łatwiej im także wychowywać wspólnie dzieci, zwłaszcza wobec wszechobecnej feministycznej propagandy, która głosi, że tak naprawdę OJCIEC nie jest dziecku do niczego potrzebny…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *