Uwaga, Wielki Brat patrzy!

Niedawno sejmowa komisja – nomen omen! – „Przyjazne Państwo” wespół z Agencją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wpadły na zbawienny pomysł, by filmować klientów stoisk monopolowych…

 

Oczywiście, kamery dają nam jedynie złudne poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad wszelkimi problemami (poczynając od złodziei sklepowych, a na pijanych kierowcach kończąc), a oprócz tego systematycznie pozbawiają nas prywatności – rozwiązując przy tym znacznie mniej problemów, niż same stwarzają.

 

Słyszałam już o istnej „inwigilacji” w pracy – szef na podstawie informacji z kamer skrupulatnie wyliczał, ileż to czasu jego pracownice spędziły w toalecie, a ile, dajmy na to, na jedzeniu kanapek. Kamery mamy dziś dosłownie wszędzie – na osiedlach mieszkaniowych, w szkołach podstawowych, a nawet w przytulankach, chytrze podrzucanych opiekunkom naszych dzieci…Ale czy ktokolwiek czuje się od tego rzeczywiście bezpieczniej? Nie wydaje mi się…

 

Logicznie rzecz biorąc, kolejnym krokiem powinno być montowanie (obowiązkowo!) kamer w domach prywatnych – co przecież pozwoliłoby na bieżąco ustalić, czy nie dochodzi tam do aktów przemocy! – agencjach towarzyskich (monitorowanie ryzykownych zachowań seksualnych rodaków) albo na ambonach i w konfesjonałach (przecież wiadomo, co się tam czasami wyprawia!) i przesyłanie danych do Narodowego Centrum Inwigilacji…

 

Mój spowiednik, filozof i etyk, już dawno mówił, że ludzie NIGDY nie czynią innym tyle zła, co wtedy, gdy sądzą, że to „dla ich dobra.”


Tylko dlaczego teraz ma się to nazywać „przyjazne państwo”?!

16 odpowiedzi na “Uwaga, Wielki Brat patrzy!”

  1. To nawet nie jest już śmieszne. To jest wlaśnie to ZŁO, które się na nas czai. Pod byle pretekstem będziemy inwigilowani. Kiedyś myślałam, że te wszystkie teorie spiskowe są bez sensu. A tu a kuku. Mamy (nie wiem po co ) PESEL, NIP, teraz biometryczne paszporty. Wszędzie kamery. Orwellowski świat. Nie wiem dlaczego ludzie śpią. Dlaczego przechodzimy obok tego wszystkiego obojętnie. Jak bydlo na rzeź. Technologia biochipowa jest gotowa. teraz wystarczy pod pretekstem pandemii, przy pomocy szczepionek wprowadzić ludzkości biochipy i sterować „ciemną masą”.

    1. Wszystko jest możliwe, Izo, wszystko jest możliwe. A strach jest tak potężną siłą, że ludzie zgodzą się (prawie) na wszystko, byle bać się trochę mniej. A do tego jeszcze chętnie podglądamy siebie nawzajem – kiedy pojawił się „Big Brother” (nawiasem mówiąc, takie programy są chyba specjalnie „kalibrowane” pod to, aby ludzie zaczęli się albo gryźć, albo gzić – jak się zamknie pod jednym dachem ludzi, którzy nie mają nic sensownego do powiedzenia ani do zrobienia i żadnych zainteresowań – to wiadomo, że szybko dojdzie do ordynarnych pyskówek i do seksu…), reklamowano go jako „nową erę telewizji.” Tymczasem pomysł jest stary jak świat! Pewien gospodarz zaprosił do siebie na kwaterę świątobliwego młodzieńca (nie pomnę, czy był to św. Franciszek Ksawery, Salezy, czy może Karol Boromeusz) ale wcześniej wywiercił w ścianach dyskretne otwory, bo chciał się przekonać, czy ten święty to i w nocy jest taki święty…Teraz jedynie technika poszła do przodu – bo mieliśmy już w Sieci seks na żywo, narodziny na żywo, umieranie na żywo – a pewna para podobno pozwala internautom podglądać swoje życie przez 24 godziny na dobę. Ciekawe, co będzie następne? Zabijanie na żywo?Niewykluczone…

  2. Witam :)Zdecydowanie kamery są męczeństwem wielu ludzi!Oczywiście dają bezpieczeństwo i to jest bez komentarza.Jednak ja mam w pracy kamery wszędzie i często czuję się niezręcznie!pasikratous.blog.onet.plGiselle

    1. Bez przerwy człowiek czuje się obserwowany, prawda?:) Jednak mnie jeszcze bardziej dziwi, że niektórzy fundują sobie coś takiego na własne życzenie… We własnym domu czuć się jak w więzieniu?

    1. Wiesz, co do pierwszej części tego reportażu (o rodzinach w Szwecji) pomyślałam, że powinnam co prędzej oddać synka do adopcji – skoro to takie NIESZCZĘŚCIE dla człowieka mieć przez całe życie tylko JEDNĄ parę rodziców… No, cóż, tę małą od przdszkola indokrynowano tak, by myślała, że normalna dwuosobowa rodzina to jakaś „patologia” – skoro normą społeczną są dwu-trzy, a nawet więcej -krotnie „zrekonsruowane.” I ona w to wierzy… Nie wiem, czy wiesz, ale ta „wolność wyboru” ma jeszcze inną smutną konsekwencję – szwedzkie „rodziny zastępcze” pełne są dzieci niczyich. Bo kiedy ludzie się rozwodzą, z reguły dzielą się wychowywanymi wspólnie dziećmi – i przy każdym następnym rozwodzie też. I w końcu zdarza się, że pary wychowują dzieci, które (biologicznie rzecz biorąc) nie są już ani jej, ani jego. I wtedy przy kolejnym „rozdaniu” (to jest, chciałam powiedzieć, rozstaniu:)) chętnie oddają je pod opiekę Państwa. O tym przypadku chłopca chorego na epilepsję, którego odebrano „nadopiekuńczej” matce, w wyniku czego zmarł – i tej dziewczynki, która oskażyła ojczyma o molestowanie, bo chciał uśpić jej kocięta – już gdzieś czytałam. Co do całej reszty – to tylko skutki długotrwałego wmawiania ludziom, że czarne jest białe, a białe jest czarne (np. „to niemożliwe, by przemoc zdarzała się również w związkach homoseksualnych!”, „ktoś, kto śmie twierdzić, że cokolwiek jest grzechem, jest potencjalnym mordercą – i pożega do nienawiści!). Tak się zawsze kończy, kiedy Państwo uważa, że „wie lepiej” co jest dobre dla obywateli. A Szwecja jest chyba najbardziej Orwellowskim krajem na świecie. Co z tego, że Wielki Brat patrzy na wszystkich troskliwym okiem? Z nadmiaru jego miłości jak widać rodzą się same nieszczęścia…

  3. Jak zawsze wszystko ma dwa oblicza- technika na usługach czlowieka?Kamera bardzo zwieksza bezpieczeństwo. Czy potrafimy jednak wyznaczyć granice jej użycia? Wielokrotnie udowodniono, że nie. Zbyt silna pokusa podgladania, tego co ma być ukryte. A tak na marginesie, kamera zainstalowana w naszej restauracji w miejscu przyjmowania zamówień i realizacji rachunku, wyraźnie wpłyneła na zwiekszenie obrotów. Takie życie!

    1. Jestem przekonana, że człowiek nie potrafi ustanawiać granic – przede wszystkim SOBIE. I wtedy rzecz z założenia dobra (jak zakaz bicia dzieci) przeradza się we własną karykaturę (monitorowanie mieszkań prywatnych, a przynajmniej donoszenie przez dzieci na własnych rodziców – przeczytaj sobie to, co napisałam powyżej do Leszka o państwie opiekuńczym w Szwecji). Na pewno nie jest rzeczą dobrą „nie widzieć i nie słyszeć” co się dzieje u sąsiada, nie jest jednak lepszą zaglądać mu w garnki i do łóżka. Czy jednak potrafimy powściągnąć naszą ciekawość? Moim zdaniem – nie. Na stronę tej pary, która zrobiła ze swego życia „Big Brothera” logują się setki ludzi. Także ci „święcie oburzeni” nie mogą się powstrzymać – a przecież strona umarłaby śmiercią naturalną, gdyby nikt na nią nie wchodził, prawda? Niedawno oglądałam wstrząsający film o psychopacie, który porywał ludzi i mordował ich on-line tym brutalniej, im więcej miał oglądających. I nawet apele w mediach, żeby pod żadnym pozorem nie otwierać tej strony, przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego. Wiem, że to jeszcze (na razie) jest fikcja, tylko – jak długo?

      1. To własnie niepohamowana ciekowość pozwoliła zrobić karierę programom typu Big Brother, gdzie przekroczone zostały granice skrywanej dotąd intymności.To, że oglądalność ogromna to jedno, ale to,że są tacy którzy z lubością się dają podglądać? To zaskakuje. Przyznam się szczerze, że mam odrzut od tego typu programów.

        1. Myślę, że jest to rodzaj publicznego obnażenia się, rozpaczliwego wołania o uwagę („Tu jestem, patrzcie na mnie!”), czasem ubranego w szatki „eksprymentu artystycznego.” To, że są podglądani przez tylu ludzi, daje impoczucie własnej ważności i wyjątkowości – nawet, jeśli w rzeczywistości są całkiem przeciętni – a ludzie, którzy ich oglądają, być może po prostu nie mają nic lepszego do roboty. 🙂 Ale niewykluczone, że my, jako blogerki, w ogóle nie powinnyśmy się na ten temat wypowiadać. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego, że dla niektórych ludzi (zazwyczaj tych, którzy nie mają własnych blogów:)) również to, co tutaj robię, jest pewną formą „ekshibicjonizmu.”

          1. I ta myśl mnie przesladuje. Myślę jednak, że z nami jest trochę inaczej, bo to MY wyznaczamy granice tego „obnażania się”, a nie kamera.. To MY decydujemy co i ile chcemy pokazać. MY decydujemy co warte jest pokazania światu z naszego życia. Mamy możliwość manipulowania i całkowitego panowania nad sytuacją. W każdej chwili możemy też zniknąć bez śladu i możliwości rozpoznania.

    1. Eeee, nie… 🙂 Smutni panowie z BOR-u są jak kameleony…;) Myślisz, że to jakaś babcia kupuje winko „dla zdrowotności”? Błąd, moja droga, błąd!;)

  4. napisałem kilka swoich złotych myśli dotyczących ciągłej inwigilacji, ale pomyślałem sobie, że mój zwodniczy i ironiczny umysł zaczął pracować na wysokich obrotach i stworzył nieźle głupie myśli. takie myśli to lubię umieszczać na swoim blogu, dlatego rzeczony komentarz pozwoliłem sobie użyc jako szkielet mojego nowego postu.Dziekuję za inspirację! Pozdrawiam!!!

    1. A kttóy komentarz?:) Ja często tak robię – jeżeli w nawiązaniu do jakiegoś tekstu lub artykułu uda mi się wykrzesać z siebie jakąś mądrą myśl, to ją tutaj umieszczam – sprytnie wplecioną w post, żeby mi się, broń Boże nie zmarnowała! 🙂 A co do „głupich myśli” to przypomniała mi się jeszcze genialna „złota myśl” jednego z moich spowiedników (ks. Wojtek to był taki typ „wiecznego chłopaka” – tak, że moja śp.Babcia, gdy go ujrzała, zapytała słabym głosem: „Wnusiu, TO był Twój spowiednik?!” – ale serce miał złote…;)): „Głupie myśli nigdy nie są MĄDRE!” Ot, co! 🙂

Skomentuj pisacje Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *