Dwa Kościoły…w jednym!

Jako żem jest istotka ciekawa świata i Kościoła, a wszelkie podziały (zwłaszcza między chrześcijanami) bardziej mnie śmieszą niźli denerwują, zbłądziłam ostatnio nie tylko na strony „liberalnego” Szymona Hołowni w „Newsweeku”, ale i na Forum Frondy, i na blog konserwatywnego publicysty, Tomasza Terlikowskiego… Bo skąd wiadomo, który katolik prawdziwszy od drugiego?:)

W moim rozumieniu katolicyzmu (jako wiary „uniwersalnej”) jest miejsce dla najróżniejszych przekonań i postaw.

I chociaż język tych ludzi („frondystów”) i ich często ekscentryczne poglądy na wiele spraw (np. zrównywanie „Tygodnika Powszechnego” z „NIE” niemalże – dla nich to wszystko jest „lewactwo”) czasem mnie przerażają – a czasami tylko śmieszą, jak to bezkrytyczne prawie idealizowanie świetlanej przeszłości…. a jeśli nawet coś w tych „dawnych, dobrych czasach” nie szło tak, jak powinno, to się po prostu tego nie zauważa , bo „wszelka zmiana to (zapewne) dzieło szatana!” (a ja sama, jako żona kogoś, kto zamienił był bycie ojcem duchownym na bycie ojcem mojego dziecka, niechybnie zmierzam prostą drogą do piekła, co mi zaraz na samym wstępie z miłością wypomniano…) – to jednak trzeba im przyznać, że wyrażają też sporo całkiem prawdziwych lęków.

 

Skąd byśmy się np. dowiedzieli o śmiertelnych ofiarach pigułki antykoncepcyjnej, prześladowaniach chrześcijan w różnych krajach świata czy też o pewnych kuriozalnych skutkach wprowadzania w życie bezwzględnej „równości” kobiet i mężczyzn? Nasze główne media o takich sprawach taktownie milczą.

 

 

 


A niekiedy również korzystam z „Frondy” jako niewyczerpanej kopalni „trudnych” tematów, nad którymi można się zamyślić – i podyskutować.


Moim zdaniem to bardzo szkodzi wolności słowa, kiedy wszyscy MUSZĄ myśleć tak samo… (A do tego właśnie zmusza nas często tzw. „poprawność polityczna.”)


 

 

 

 

A pan Terlikowski ma bezsprzecznie równie dobre pióro, jak pan Hołownia. Tylko że… jeśli ktoś zbyt często krzyczy, że się pali – któż mu uwierzy, kiedy pojawi się prawdziwe zagrożenie? Fronda może wciągnąć. Jak narkotyk. Ale, uwaga: zbyt łatwo grozi przedawkowaniem i utratą zdrowych proporcji.


197 odpowiedzi na “Dwa Kościoły…w jednym!”

  1. Mnie do chrześcijaństwa pociąga też m.in. różnorodność postaw i poglądów, które przecież mogą się znaleźć w ramach nauki Jezusa. Istotą przyrody jest różnorodność i pewnie zamysłem Bożym było to, by ludzie się różnili. Gdybyśmy śpiewali jednym głosem i na jedną nutę, wkrótce zawionęło by nudą.

    1. Przykro mi…ale znowu się z Tobą zgadzam! :))) I znów dyżurny ateista kraju powie, żeśmy są jak bliźnięta syjamskie…:)

    2. Anno, przecież to nie nasza wina, że myślimy podobnie a ateiści niech plotą co im ślina…. szkoda czasu na dyskusje z nimi. Ateizm jest jałowy jak pustynna gleba a chrześcijaństwo tętni życiem. Mnie bardzo cieszy to, że mogę obcować z chrześcijanami, bo tu właśnie czuję się prawdziwe braterstwo, nawet mimo różnic w pojmowaniu tego czy owego a nawet nieraz gorących sporów. Zresztą to bardzo dobrze, że nie wszystko jest dopowiedziane a to, że mamy pytania bez odpowiedzi, jest jeszcze bardziej pociągające do zgłębiania tej wielkiej Nieskończonej Tajemnicy … Myślę, że tu na naszej Ziemi dopiero nabieramy rozpędu…

      1. > Anno, przecież to nie nasza wina, że myślimy podobnie a ateiści niech plotą co im ślina…. szkoda czasu na dyskusje z nimi. Ateizm jest jałowy jak pustynna gleba a chrześcijaństwo tętni życiem. Widzę, że wzlatujesz już na intelektualne wyżyny… Ateizm jest jałowy – bo jest negacją. Idiotyzmem zaś jest twierdzić, że ktoś opiera swoje poglądy wyłącznie o negację. Ty z resztą częściowym ateistą też jesteś – negujesz istnienie wszystkich bogów poza swoim. Jak dalece jałowy się czujesz? 🙂

        1. ATEIZM, sam w sobie, nie jest intelektualnie jałowy – jest po prostu pewnym (świato)poglądem, z którym można dyskutować (zawsze mnie ciekawiło, „w co wierzy ten, kto nie wierzy w Boga”). Niestety, nie ze wszystkimi ATEISTAMI taka pełna wzajemnego zaciekawienia i szacunku rozmowa jest możliwa…

    3. > Mnie do chrześcijaństwa pociąga też m.in. różnorodność postaw i poglądów, które przecież mogą się znaleźć w ramach nauki Jezusa.To hinduizm albo buddyzm nie są już tak różnorodne? Są – miejscami nawet bardziej. > Istotą przyrody jest różnorodność i pewnie zamysłem Bożym było to, by ludzie się różnili. Gdybyśmy śpiewali jednym głosem i na jedną nutę, wkrótce zawionęło by nudą.To dlaczego tak zaciekle staracie się o to, by jednak wszyscy myśleli tak jak wy? Skąd np. u Ciebie taka agresywna postawa wobec każdego kto nie wierzy w to co ty?

      1. Nie wydaje mi się, bym przejawiała w stosunku do kogokolwiek „agresywną postawę” (chyba, że mówiłeś do Marka:)) – a jeśli już się sama na takich zapędach przyłapię, zawsze gorąco za to przepraszam. Ty natomiast, jak zwykle, nie widzisz u siebie ani krzty tego, co zarzucasz innym. NIGDY, powtarzam, nigdy, nie twierdziłam że ateista=komunista (bywali wszak ateiści-antykomuści, ateiści-naziści, ateiści-humaniści, i wielu, wielu jeszcze innych) – więc nie czerpię o tym wiedzy ani z „Frondy” ani z żadnych innych źródeł, bo po prostu tak nie myślę. Nie zamierzam zajmować się insynuacjami. Jeśli mi coś takiego zarzucasz, udowodnij to!

        1. > Ty natomiast, jak zwykle, nie widzisz u siebie ani krzty tego, co zarzucasz innym. Tzn.?> NIGDY, powtarzam, nigdy, nie twierdziłam że ateista=komunistaWprost nie. Broniłaś jednak takowej tezy obecnego tu „mar49” a gdy ja odrzucałem od siebie takie oskarżenia, stwierdziłaś, że go obrażam. Pod Twoim innym komentarzem gdzie o to pytałaś wstawiłem już link.

          1. Spodziewałam się takiej właśnie odpowiedzi. 🙂 Skoro nie zdołałeś znaleźć przykładu na moje „bezpośrednie” chamstwo i nietolerancję (wiedziałam, że NIC takiego nigdzie nie znajdziesz) to zawsze możesz powiedzieć: „wprost tak nie mówiłaś, ale…” Bardzo to wygodna strategia – szkoda tylko, że tak bardzo intelektualnie nieuczciwa. Ale rozumiem Cię: MUSISZ ze mnie na siłę zrobić „wroga wszystkich prawdziwych ateistów” bo inaczej cały Twój światopogląd by się zachwiał. TY nie możesz mnie tak po prostu szanować (bo przecież „nie podzielasz moich zasad!”). Ja mam ten luksus, że mogę.

          2. > Spodziewałam się takiej właśnie odpowiedzi. 🙂 Skoro nie zdołałeś znaleźć przykładu na moje „bezpośrednie” chamstwo i nietolerancję (wiedziałam, że NIC takiego nigdzie nie znajdziesz) to zawsze możesz powiedzieć: „wprost tak nie mówiłaś, ale…” Bardzo to wygodna strategia – szkoda tylko, że tak bardzo intelektualnie nieuczciwa.Przecież już dawno pisałem, że Twoja taktyka obrażania jest podobna do taktyki Kościoła. Sama czegoś nie powiesz a jedynie poprzesz wypowiedzi innych i potępisz mnie za to, ze sie z nimi nie zgadzam. Na dodatek tą nieuczciwość teraz przypisujesz mi.> Ale rozumiem Cię: MUSISZ ze mnie na siłę zrobić „wroga wszystkich prawdziwych ateistów”Nie muszę niczego robić – sam się zrobiłaś. Jeżeli uważasz, że płytką negacją czy powierzchowną deklaracją tolerancji każdego przekonasz, to się mylisz.

          3. Ciebie nie przekonałabym nawet, gdybym lizała Ci stopy, biczując się przy tym za wszystkie prawdziwe i domniemane winy Kościoła…;) Nie znam takich słów ani argumentów, które mogłyby Cię przekonać o absolutnej szczerości moich intencji – tak więc nawet nie będę już próbowała. Myśl o mnie co chcesz – i tak wiem, że nic tego nie zmieni. Wyczerpały mi się „strategie”, jak to nazwałeś, zgodnie ze swoją wojenną retoryką. Ty nie przychodzisz tutaj, by ze mną POROZMAWIAĆ – a tylko po to, by się DZIĘKI MNIE UTWIERDZAĆ W SWOICH UPRZEDZENIACH. Ja nie jestem dla Ciebie żywym i prawdziwym człowiekiem, z własnymi myślami i poglądami, jestem dla Ciebie jedynie reprezentantką tego, czego nienawidzisz. Skończyłam.

          4. Ps. Nigdy w życiu nikogo nie „potępiłam” i Ciebie też nie zamierzam. Chciałabym móc naprawić całe to zło, jakie Ci wyrządzili moi współwyznawcy, ale ponieważ nie mogę, mogę na siebie przyjąć rolę wygodnej „tarczy strzelniczej.” Ale co to za przyjemność strzelać do kogoś, kto jest aż tak „głupi”, że nie chce się bronić?:) „Obrona przez atak” to wszak Twoja ulubiona strategia – Ty UWIELBIASZ jak „ci durni katole” się wkurzają na to, co piszesz. Daje Ci to poczucie potęgi i mocy, prócz tego utwierdza Cię w przekonaniu, że wszyscy oni Cię nienawidzą. Otóż ja Ci nie dam tej satysfakcji.

      2. Nigdy nie mówqiłam, że hinduizm lub buddyzm nie są różnorodne i bogate. Żywię wielki szacunek do tych religii – nie piszę o nich po prostu dlatego, że wydaje mi się, że zbyt mało o nich wiem, by się kompetentnie wypowiadać. Ty zresztą stosujesz na swoim blogu dokładnie ten sam zabieg. Twierdzisz, że jesteś „przeciw” wszelkim religiom, ale atakujesz (często w mało wyszukany sposób) niemal wyłącznie katolicyzm. 🙂

        1. > Nigdy nie mówqiłam, że hinduizm lub buddyzm To nie było do ciebie.> Żywię wielki szacunek do tych religii Jak możesz żywić szacunek, nie przestrzegając ich zasad?> Ty zresztą stosujesz na swoim blogu dokładnie ten sam zabieg. Twierdzisz, że jesteś „przeciw” wszelkim religiom, ale atakujesz (często w mało wyszukany sposób) niemal wyłącznie katolicyzm.Jakiej religii skutki ja w Polsce mogę czuć jak nie prawie tylko katolicyzmu?Gdybym znał np. norweski i śledził norweskie wiadomosci, być może wypowiadałbym się teź o przejawach klerykalizmu w Norwegii.

          1. Bardzo „logiczne” – i bardzo w Twoim stylu. Ponieważ nie jestem ateistką, nie mogę szanować ateistów. A Ty, ponieważ nie jesteś katolikiem, nie możesz szanować ich. Wniosek: nie jesteśmy w stanie szanować nikogo, kto nie myśli tak samo jak my (=nie przestrzega naszych „zasad”). O, zaiste, bardzo to tolerancyjne i otwarte.

          2. > Ponieważ nie jestem ateistką, nie mogę szanować ateistów. Nie – nie możesz szanować ateistów co najwyżej dlatego, że jesteś katoliczką. Jeżeli ktoś jest teistą (i doktryna nie wymaga od niego pogardy do inności), to może szanować ateistów tak samo jak ateista może szanować teistę.Ja szanuję katolików – nie zamierzam zabraniać im modłów, wiary itp.Ty jednak mieszasz szanowanie katolika z szanowaniem katolicyzmu. Katolicyzmu szanować nie mogę – choćby dlatego, że nie przestrzegam jego zasad i nie zgadzam się z teoriami mówiącymi, że jestem osobą niezdolną rozróżnić dobro od zła czy też niezdolną do miłości.> O, zaiste, bardzo to tolerancyjne i otwarte. Dobrze, że wreszcie nazwałaś swoje poglądy tolerancyjnymi tylko ironicznie a nie na poważnie. 🙂

          3. Jeśli jestem aż tak straszliwie nietolerancyjna, to czemu ciągle tu przychodzisz? Czyżbyś jednak LUBIŁ to poczucie bycia prześladowanym?:) Daruj, ale widzę, że dla Ciebie „walka” ze mną i z moimi poglądami jest sensem życia (robisz w życiu coś jeszcze, oprócz walki z KK?) – dla mnie nie jest. Mam ważniejsze sprawy na głowie.

          4. > Daruj, ale widzę, że dla Ciebie „walka” ze mnąTwoją postawę u samego początku już obnażyło to podejście do „walki” – w każdym moim komentarzu widzisz atak na siebie. Nawet jeżeli bym napisał, że nie zgadzam się że takie jedzenie jest zdrowe lub niezdrowe, to też byś sprowadziła to wszystko do tego, że atakuję Ciebie i Twoją religię.Ciągle też musisz podkreślać jakim to jak jestem biednym, głupim człowiekiem bez klasy – no oczywiście nie bezpośrednio i zwykle nie prosto w oczy. Czyżbym aż taką frustrację w Tobie wzbudzał?Jest wielu katolików nie będących hipokrytami. Ty do nich nie należysz. Pewnie znowu się przyczepisz, ze to atak na Twoją wiarę – nie. Nie ma to nic do tego w co wierzysz, bo bywają katolicy, którzy piszą wprost o swojej niechęci do ateistów.To Twoja obłuda jest głównym powodem mojej obecności tu – nie teologia i dogmaty wiary.Nie dość, że starasz się robić z siebie kogoś kim nie jesteś udając osobę tolerancyjną, to jeszcze masz zwyczaj wyżywania się na kimś za jego plecami – jak to czynisz choćby w moim wypadku razem z mar49.

          5. Z tego co widzę, to powołujesz się na to jacy mądrzy, kulturalni itd. są inni znani ci ateiści – też tacy lewicujący. Twoje próby ataku na mnie jako ateistą-komunistę więc moze też są spowodowane nie moim ateizmem, a tylko tym, że chcesz wyżyć się na mnie za swój brak argumentów?A może to pisanie o dobrych innych ateistach jest kolejnym przejawem obłudy – bo ich też obgadujesz za plecami?

          6. Teorie nt. ateistów, które z taką lubością nieustannie przytaczasz, NIE SĄ oficjalną wykładnią nauczania KK na ten temat – i w żadną z nich nie wierzę. Ale to przecież nie ma żadnego znaczenia. Ciebie wcale nie obchodzi, w co JA OSOBIŚCIE wierzę i w co myślę. Jestem tylko wygodną „dziewczyną do bicia” – tak więc będziesz ją miał. Możesz mnie „punktować” do woli…

          7. > Teorie nt. ateistów, które z taką lubością nieustannie przytaczasz, NIE SĄ oficjalną wykładnią nauczania KK na ten temat W ten sposób można zanegować nawet niektóre fundamenty katolicyzmu. Faktem jest, że Kościół głosi tego typu rzeczy a jeżeli są to tylko poglądy poszczególnych księży (choć na indywidualne opinie to zbyt wiele w nich podobieństw) – nie krytykuje takiej działalności.> Ale to przecież nie ma żadnego znaczenia. Ciebie wcale nie obchodzi, w co JA OSOBIŚCIE wierzę i w co myślę. Jeżeli takich jak ty w Polsce znajdzie się kilkadziesiąt tysięcy – takich co tak nie myślą, ale oficjalnie pod tym się podpisują, to choćby potem 90% społeczeństwa wiedziało, że to kłamstwo, to jednocześnie to 90% społeczeństwa nie będzie widziało w tym nic złego – włącznie z państwem, które jako, że tak wiele osób się pod tym podpisuje, to musi też się do tego dostosować.Poza tym – ciągle piszesz mi, że tak nie myślisz, a jednocześnie w dyskusjach z innymi potwierdzasz, że popierasz takie teorie – jak to było z podanym przykładem dotyczącym „mar49” i ateisty-komunisty.

      3. Myślże sobie facet co chcesz, coś się czepił Alby jak pijany płota. Masz jałowy światopogląd, podtrzymuję to co powiedziałem, a obnosisz się z nim jak z rewolucyjnym sztandarem. Zastosuj wobec siebie zasadę ateisty St. Lema : „mój ateizm jest moją prywatną sprawą” (koniec cytatu). Masz jakieś antychrześcijańskie i antykościelne fobie to je wylewaj do woli na swoim blogu (chyba, że ci się już przelało).

        1. > Masz jałowy światopogląd, Ponieważ? Bo nie wierzę w to co wy a tylko to w co wy wierzycie nie jest jałowe? Bardzo „niejałowe” podejście…Myśl sobie co chcesz, ale pisząc publicznie takie rzeczy bez żadnego uzasadnienia, mam zasadne podejrzewać, że wyłącznym celem Twoich odpowiedzi na moje komentarze, jest obrazić mnie i pokazać jak to wyznawcy „miłosiernego Chrystusa” mają w pogardzie innych.> Zastosuj wobec siebie zasadę ateisty St. Lema : „mój ateizm jest moją prywatną sprawą” (koniec cytatu).Dopiero wtedy, gdy dla was katolicyzm będzie waszą sprawą i w imię katolicyzmy nie będziecie narzucać czegoś innym, obrażać, siać oszczerstw itd.

          1. Nic innego na to nie można powiedzieć jak to, że pieprzysz głodne kawałki. Oczywiście zaraz zanucisz swoją ulubioną śpiewkę o „braku argumentów itd.”. Z takimi jak ty, na prawdę szkoda czasu. A propos Lema, on nie stawiał chrześcijanom, żadnych warunków i nie czepiał się nikogo z nich. No cóż Lem to Lem, gość miał klasę….

          2. Ciągle piszesz jak to nie warto ze mną dyskutować i jak to nie warto tracić na mnie czasu. Ciągle jednak komentujesz i starasz się mi to wmówić? Skąd ta niekonsekwencja? Tracisz tyle czasu na uświadamianie mi, że nie wato na mnie tracić czasu – logika katolika. 🙂

          3. Nie traciłem nadziei, że się wyprostujesz i otrząśniesz z oparów ateistycznych absurdów ale widzę, że nadal tkwisz w tym po uszy. Szkoda ,szkoda…… bo moja nadzieja mizernieje w oczach.

          4. To jest właśnie to co napisałam. Jesteś taki jak ~ ateista tylko po przeciwnej stronie barykady. Obnosisz się ze swoim chrześcijaństwem, nie zagłębiając się chyba w słowa Jezusa zbyt głęboko.Podobnie jak Twoj Kościół nie szanujesz jednostki i praw człowieka do „innego” światopoglądu. Nie wiem czy jesteś neofitą ( w znaczeniu na nowo nawrocony) ale tak to wygląda. Pamiętaj co mówił Jezus..”deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” a inny mistyk rzekł „każdy święty ma swój zły cień i każdy niegodziwiec ma w sobie światło” a jeszcze inny mistyk rzekł, że „święci” prowokują złoczyńców i on proponuje rozpędzić „świętych”. Współczuję ateistom w Polsce z tego względu, iż wielu z nich to szlachetni ludzie i głębocy humaniści. Ale Oni nie mogę „bez echa” powiedzieć głośno-„nie wierzę w żadnego Boga”. Ty możesz wrzeszczeć jaki jesteś szczęśliwy bo chrześcijanstwo jest superowe i chyba w Twoich oczach Cię to nobilituje. Tylko do czego? Jaki jest Twoj ostateczny cel? Samozadowolenie ?

          5. Izo, ja również głęboko wierzę w to, że każdy człowiek ma w sobie węwnętrzne”światło” (nawet ci, którzy we mnie widzą tylko „ciemność”) , a że czasami tak trudno mi to zobaczyć, to tylko wina słabych „oczu mojego serca.” I masz rację, że wielu ateistów to wielcy i szlachetni ludzie (przykład pierwszy z brzegu jaki mi się nasuwa, to Jacek Kuroń, choć przecież było ich więcej…).

          6. Izo, ja również głęboko wierzę w to, że każdy człowiek ma w sobie węwnętrzne”światło” (nawet ci, którzy we mnie widzą tylko „ciemność”) , a że czasami tak trudno mi to zobaczyć, to tylko wina słabych „oczu mojego serca.” I masz rację, że wielu ateistów to wielcy i szlachetni ludzie (przykład pierwszy z brzegu jaki mi się nasuwa, to Jacek Kuroń, choć przecież było ich więcej…).

          7. Twoja ocena Izo jest tak daleka od prawdy, że trudno nawet z nią polemizować. Dam Ci tylko jedna radę, nie sądź nikogo nim go dogłębnie nie poznasz. Moja polemiką z ateistą o nicku „aton” ma pewną historię, której nie znasz i nie potrzebnie wysnuwasz daleko idące wnioski, które nijak się nie mają do rzeczywistości. Szanuję i szanowałem ludzi o odmiennych pogladach, nawet ateistów ( np. Lem, Religa) ale nic na to nie poradzę, że nie znosze załganych ateistycznych oszczymurków, których jedynym celem jest opluwanie Kościoła i chrześcijan, a od których aż się roi na różnych chrześcijańskich forach.

          8. Nie lubię takiego stylu „ateistycznej propagandy” jaki uprawia Atton (bo nie ma tam miejsca na prawdziwą dyskusję – można się albo z nim zgodzić, albo na niego obrazić). Ale te przymiotniki mogłeś sobie spokojnie darować…:(

          9. > Szanuję i szanowałem ludzi o odmiennych pogladach, nawet ateistów ( np. Lem, Religa) ale nic na to nie poradzę, że nie znosze załganych ateistycznych oszczymurków, których jedynym celem jest opluwanie Kościoła i chrześcijan, a od których aż się roi na różnych chrześcijańskich forach.Czyli szanujesz ateistów z którymi nie miałeś kontaktu albo takich którzy dadzą pokornie lać się po mordzie? Gdzie ja opluwam Kościół i chrześcijan? Czy choć raz mógłbyś uzasadnić swoje oskarżenie? W czym się przejawia moje załganie?Alba – tyle razy pisałaś to o tym jak to obrażam katolików, chocnie podałaś żadnego przykładu. Dlaczego nazwanie mnie załganym ateistycznym oszczymurkiem nie jest wg. Ciebie obraźliwe? Ciekawi mnie Twoje uzasadnienie. 🙂

          10. Ależ właśnie mówię, że JEST dla Ciebie obraźliwe. Zwróciłam Markowi uwagę, że nie życzę sobie takich epitetów. Ps. Zawsze łatwiej nam „szanować” ludzi, z którymi nie mieliśmy bezpośredniej styczności. Podobno np. Albert Einstein i Lech Wałęsa w codziennym obcowaniu byli bardzo „trudnymi” ludźmi. A znowu Wojciech Jaruzelski i Lech Kaczyński w bezpośrednich kontaktach bywają ponoć ujmujący (w co trudno mi uwierzyć, gdy patrzę na ich „publiczne” posunięcia).

          11. Ateista najwyraźniej wziął to do siebie, choć nie koniecznie akurat jego miałem na myśli ( jego forum ani tak gościnne i ani tolerancyjne nie jest jak Twoje Aniu a ci, co nogę podnoszą na chrześcijan i Kościół, są tam całkiem mile widziani). Facet chce być nawet wszechwiedzący, bo wie czego nie wie ( w kontekście moich kontaktów z atestami). Przyszedł i znów naskarżył na mnie, mazgaj jeden. Nie Ci się wypłacze do butonierki, może mu to wreszcie ulży.

          12. Daj mu już spokój. A na swoim forum może gościć kogo chce – zawsze przecież jest tak, że najprzyjemniej nam się rozmawia z tymi, którzy podzielają nasze przekonania. Mnie samą, na przykład, ciągle gryzie sumienie w sprawie Angel – zupełnie niechcący zrobiłam sobie „wroga” z tej dziewczyny…:(

          13. Nic sobie z tego nie rób, też jakaś obrażalska i ciagle nadąsana

          14. Nie można tak mówić, Mar – wszyscy ludzie (tak samo jak Ty czy ja) mają swoje uczucia, które łatwo urazić… W jej przypadku chyba się troszkę zagalopowałam, więc na przyszłość postaram się być ostrożniejsza…

          15. Ps. Już dawno miałam Cię zapytać, ateisto, jak Ci starcza czasu na normalne życie, skoro (jak widzę) tak wiele czasu spędzasz na blogach i forach, tropiąc wszelkie ślady „obrazy” skierowanej pod Twoim adresem? A może Ci za to płacą i robisz to, po prostu, zawodowo?;) To podobno największe szczęście pod słońcem, kiedy człowiek może robić to, co kocha – i jednocześnie zarabiać na tym…

          16. Nic już nie powiem. Przyjmij, że MASZ RACJĘ cokolwiek byś nie napisał. Jesteś najmądrzejszym, najlepszym, najbardziej prawym człowiekim, jakiego w życiu spotkałam.

          17. Ateisto! Litości! Któż tu Tobie coś narzuca?! Sieje oszczerstwa? Chyba przestanę odpowiadać na komentarze – nie z chęci unikania dyskusji, tylko dlatego, że mam wrażenie, że Ciebie „obraża” nawet sam fakt, że istnieję i że się ośmielam odzwać…Czego byś chciał? Żebym Ci nas klęczkach wyznawała: tak, masz rację, wszystko co piszesz, jest prawdą, prawdą i tylko prawdą, wszystko zaś, w co dotąd wierzyłam, i co kochałam, było tylko bzdurą i szaleństwem – ja zaś, dzięki Tobie, wreszcie przejrzałam na oczy? To nazywasz szanowaniem mnie i moich poglądów? Daruj, ale czegoś takiego uczynić nie mogę. Pisz więc sobie co chcesz, oczerniaj mnie do woli (twierdząc, np. że jestem „zbyt słaba i tchórzliwa, by podjąć się obrony tego, w co wierzę”i że „popieram tych, którzy Ciebie prześladują) – bo na tym blogu, w przeciwieństwie do Twego, NIE ISTNIEJE cenzura autorska – ale ode mnie nie usłyszysz już ani słowa. Myślę, że „wyszłam Ci naprzeciw” dalej, niż wielu innych blogerów. Dalej już nie mogę. Dość!

          18. > Ateisto! Litości! Któż tu Tobie coś narzuca?!Znowu zaczyna się zabawa w niewiedzącą-nieświadomą?A te „wartości chrześcijańskie” to po co chcecie w każdą ważniejszą ustawę wstawiać?Sięta katolickie czy utrzymywanie Kościoła to pewnie też nie narzucanie?> Sieje oszczerstwa?No tak – masz rację. Nikt nie sieje oszczerstw – w końcu to, że każdy ateista to komunista, niezdolny do miłości, wierności, podczłowiek nierozróżniający dobra od zła, rozpustny nihilista, złodziej i homoseksualista – to najprawdziwsza prawda.Oczywiście Ty nie uważasz, że tacy są ateiści, jednak równocześnie tego typu słowa nie są dla Ciebie oszczerstwem i nie widzisz w nich nic złego.> Pisz więc sobie co chcesz, oczerniaj mnie do woliJak na razie z tego co piszesz (nie mi ale innym o mnie) to jestem komunistą, człowiekiem biednym, głupim, bez klasy, godnym pogardy itd. Czy to aby nie oczernianie?> Dalej już nie mogę. Dość!Nareszcie jakieś postępy. 🙂

          19. > > > Dalej już nie mogę. Dość!> > Nareszcie jakieś postępy. :)No i ateistaaaaaaaaaaaa….. podał tyły. Z ateistycznym i internacjonalistycznym pozdrowieniem.

          20. O, rety… On to uważa za postęp?! A nie mówiłam, że on chce sobie udowodnić, że i ja w gruncie rzeczy pasuję do schematu, jaki sobie stworzył?:) A niech „wali” we mnie jak, za przeproszeniem, w kaczy kuper, skoro to mu sprawia aż taką przyjemność – odmowa wszczynania „wojny” nie świadczy o mojej intelektualnej niższości. Najwyżejudowodnię mu, że „ci głupi katolicy” naprawdę potrafią „nadstawiać drugi polczek.” To jeszcze nikomu nie przyniosło ujmy.

          21. Anno z tym nadstawianiem policzka, to bym się nie śpieszył……

          22. Tak trzeba, Marku, tak trzeba – to jedyny sposób, jaki mi pozostał…

          23. Pisałem już o tym, choć może się mylę. Na papieża Pawła VI podczas pielgrzymki, bodajże na Filipinach, rzucił się zamachowiec z nożem. Towarzyszący mu biskup, znokautował napastnika i choć nie miał zielonego pojęcia o boksie, to wyprowadzenia tego ciosu nie powstydziliby się zawodowi pięściarze.Wniosek 1: co by było gdyby ów świątobliwy biskup zamiast potencjalnemu zabójcy przyładować, nadstawił policzek ?Wniosek 2 : ten piękny cios był ze wszech miar czynem miłosierdzia i to w dwójnasób, bo uchronił napastnika przed śmiertelnym grzechem zabójstwa i uratował życie papieżowi.

          24. Ten jednostkowy przypadek nie powinien jednak skłaniać nas do wniosku, że zawsze powinniśmy „walić na odlew” jeśli nas ktoś uderzy w prawy policzek. 🙂 Nigdy nie wierzyłam w zasadę (którą niestety wielu stosuje), że „najlepszą obroną jest atak.” Gdyby bowiem tak było, najważniejszym wersetem z całej Ewangelii byłoby zdanie o tym, że Piotr kiedyś odciął ucho jednemu z tych, którzy „rzucili się” na Jezusa. 🙂 Pytasz, co by było gdyby… Więc i ja zapytam: co by było, gdyby Jezus nie nadstawił drugiego policzka? Śmiem twierdzić, że wówczas nie mielibyśmy zbawienia…:)

          25. Oczywiście, że jest to jednostkowy przypadek, ale jakże brzemienny w skutkach. Nie ukrywam tego, że mam poważne trudności w „miłowaniu nieprzyjaciół” , pracuję na tym, ale na razie nie mogę się poszczycić żadnymi szczególnymi osiągnięciami, pewnie mam przed sobą jeszcze bardzo daleką drogę. Myślę też , że nie do końca należy to „nadstawianie” traktować dosłownie, bo chrześcijanina rozpoznawało by się głównie po mocno obitym pysku, a tu chyba nie o to chodzi…. „Mazgajske” chrześcijaństwo i ustawiczne nadstawianie, jakoś chyba nie leży w mojej naturze….wybacz…..

          26. > O, rety… On to uważa za postęp?! Postępem jest to, że zmęczona nieskutecznością jednej swojej retoryki, wreszcie może zastosujesz inną.> skoro to mu sprawia aż taką przyjemność – odmowa wszczynania „wojny” nie świadczy o mojej intelektualnej niższości. Najwyżejudowodnię mu, że „ci głupi katolicy” naprawdę potrafią „nadstawiać drugi polczek.” To jeszcze nikomu nie przyniosło ujmy.Wojnę już wszczęłaś a ukrywanie się za katolicyzmem niewiele tu zmieni. Wolałbym żebyś była prawdziwą katoliczką – ci bowiem stawiają sprawę jasno i przynajmniej wiadomo o co toczy się wojna. W przypadku takich jak ty, prowadzona jest „zimna wojna” przynosząca w istocie również szkód (dla ubydwu stron).

          27. No, jasne – COKOLWIEK bym nie zrobiła czy nie powiedziała, w Twoich oczach będzie to świadczyć przeciwko mnie…

          28. „Prawdziwą katoliczką” to znaczy pełną uprzedzeń i nienawiści? Na to nie licz! Natomiast przyjmij do wiadomości, że ja nie toczę z Tobą żadnej „wojny”, ani „zimnej” ani w ogóle zadnej innej. Po prostu próbuję z Tobą rozmawiać, ale jeśli ktoś wszędzie dopatruje się „obrazy” swojej osoby, jest to bardzo, bardzo trudne. Zresztą zauważyłam, że Ciebie interesuje zasadniczo jeden temat: potworności, jakich dopuszcza się KK. I nie piszesz o tym wcale rzadziej niż ja o tym, że mój mąż był księdzem. Ja jednak nie twierdzę, że to jest „obsesja.”

          29. > Na to nie licz! Natomiast przyjmij do wiadomości, że ja nie toczę z Tobą żadnej „wojny”, ani „zimnej” ani w ogóleWięc po co ta zabawa w udawanie?> zadnej innej. Po prostu próbuję z Tobą rozmawiać, ale jeśli ktoś wszędzie dopatruje się „obrazy” swojej osoby, jest to bardzo, bardzo trudne.Szkoda, że nie bierzesz tu pod uwagę tego, że to Ty ciągle starasz się mi przypisać fakt, że atakuję ciągle „głupich katolików” – czy jak tam to ujęłaś a- a szczególnie uwziąłem się na Ciebie przyczepiając ci miano fanatyka. > Zresztą zauważyłam, że Ciebie interesuje zasadniczo jeden temat: potworności, jakich dopuszcza się KK. I nie piszesz o tym wcale rzadziej niż ja o tym, że mój mąż był księdzem. Ja jednak nie twierdzę, że to jest „obsesja.”KK jest tematem wpisów które tak komentuje – Twój mąż nie był tematem wpisób które komentowałaś.To ciągłe pisanie o tym mężu też z resztą było częścią tej obłudy o której pisałem. Podkreślałaś to, że był to były ksiądz tak, jakbyś wstydziła się katolicyzmu i chciała pokazać, ze jakiekolwiek zarzuty wobec Ciebie nie powinny być wytaczane, bo jesteś aż tak „niekatolicka”, że wyszłaś za byłego księdza. Chcesz być katolikiem i nie być jednocześnie?

          30. No, cóż, może tego nie zauważyłeś, ale Twoje osobiste krzywdy doznane od KK i od katolików także nie są tematem tego wpisu – i być może rozstrząsanie tutaj wyłącznie tego, kiedy i w jaki sposób zostałeś przez kogoś obrażony (i dlaczego ja, wredna, natychmiast nie wzięłam Cię w obronę?), odstręcza kogoś od pisania na temat?

          31. > No, cóż, może tego nie zauważyłeś, ale Twoje osobiste krzywdy doznane od KK i od katolików także nie są tematem tego wpisu Przeczytaj więc raz jeszcze komentarze, które tu zostawiłem na czysto – tzn. zanim wywiązała się dyskusja.

          32. A były w ogóle takie? 🙂 A, nie, zapomniałam – był JEDEN: „wiadomo już skąd czerpiesz informacje, że np. ateista=komunista…Rzeczywiście, bardzo wiarygodne źródło.” Ps. Być może za często pisuję o P. na innych blogach – jednak NIGDY nie dążyłam do tego, by uczynić to GŁÓWNYM tematem dyskusji. 🙂 To zupełnie tak, jakby wejść do czyjegoś domu i nabałaganić – i jeszcze twierdzić, że wszystko to tylko wina gospodarza…

          33. Jedno małe, maleńkie pytanie: czy JA jestem osobiście odpowiedzialna za wszystkie te rzeczy, o których piszesz? Czy je choćby popieram? NIE. Ale dobrze, już się bawimy w strzelanie do tarczy. Dobrze. To wszystko JEST moja wina. I za wszystko to jestem gotowa ponieść jaką chcesz odpowiedzialnośc.

          34. > Jedno małe, maleńkie pytanie: czy JA jestem osobiście odpowiedzialna za wszystkie te rzeczy, o których piszesz?Nie jesteś odpowiedzialna za te rzeczy, ale jesteś odpowiedzialna za deklarowanie poparcia temu – poprzez członkostwo w Kościele. Dlaczego tak jest – na ten temat już kiedyś podałem Ci odpowiedni tekst. Skoro nie przyjmujesz go do wiadomości, to powtarzać nie zamierzam.Co ciekawe – tekst o którym mowa wzbudził najwięcej oburzenia w katolikach-hipokrytach, którzy z jednej strony popierają Kościół i bronią go zaciekle, z drugiej sami łamią zasady katolicyzmu, często nawet się z nich śmiejąc, nie chcą być utożsamiani z tym czego bronią itd.

          35. GDZIE napisałam, że jesteś godny pogardy? Raczej współczucia… Współczuć też Ci nie mogę?

          36. Dlatego, że ja bym nie umiała żyć z taką nienawiścią, Olu… I wydaje mi się, że dopiero wchodząc w dyskusję z nim, zaczęłam w końcu odczuwać to, co on czuje – kiedy próbowałam „wczuć się” w jego sposób myślenia…Nie wiem, co takiego zrobili mu „ci czarni”, ale musiało to być coś naprawdę złego. Wszystkich denerwuje, gdy Kościół „wtrąca się” za bardzo w pewne sprawy, ale nie spotkałam dotąd nikogo, kto by to brał aż tak bardzo do siebie…

          37. Mnie się wydaje że słowo nienawiśc jest trochę przesadzone. On poprostu broni swoich racji tak jak potrafi, zresztą wypowiedzi adwersarza niejakiego Marka też nie są pozbawione tego przeświadczenia o własnej nieomylności.

          38. Może masz rację… Broni swoich racji, jak potrafi… Ale ja bym jednak wolała, żeby „potrafił” trochę inaczej. Mnie nie chodzi o treść – chodzi mi o słowa, jakich się przy tym używa (chociaż nas wszystkich – i Marka, i mnie – poniosły przy tym emocje). Wiesz, dlaczego wydaje mi się, że jestem do niego podobna? Bo ja chciałabym, żeby wszyscy mnie lubili – a on stwarza takie wrażenie, jakby chciał, żeby go znienawidzili. W każdym razie uwielbia prowokować ludzi. 🙂

          39. > Mnie się wydaje że słowo nienawiśc jest trochę> przesadzone. On poprostu broni swoich racji tak jak> potrafi, zresztą wypowiedzi adwersarza niejakiego Marka> też nie są pozbawione tego przeświadczenia o własnej> nieomylności.Nieomylny nie jestem jak każdy, ale nie uznaję chrześcijaństwa „poniekąd” i tzw. zmodyfikowanego i jakoś „niewierzący” chrześcijanin jak i „wierzący” ateista nie mieszczą się w mojej głowie. Można jedynie szukać tego co nas może łączyć, bo to co nas dzieli, jest nie do przeskoczenia i nie do pogodzenia.

          40. Wiesz, to mnie prowokuje do pytania, czy ja, ze swoimi często „nieortodoksyjnymi” poglądami na wiele spraw, mieszczę się jeszcze w Twojej definicji chrześcijaństwa?:)

          41. Myślę, że z Tobą wymiana poglądów i nawet spory były by owocne dla nas obojga, choćbyś nawet była ateistką……

          42. Mam taką nadzieję, Mar (zresztą kiedyś BYŁAM ateistką, dlatego jestem w stanie zrozumieć ich punkt widzenia, a niekiedy nawet szczerze im współczuję z powodu jawnego szykanowania przez „wierzących.”).

          43. Chyba każdy, kto poważnie szuka Boga może się stać ateistą na jakiś czas, często za sprawą jakiegoś durnego hierarchy lub religijnego nadgorliwca. Ateizm sam w sobie może czasami prowadzić do Boga i wiary, znakomitym przykładem jest L.Kołakowski, który pod koniec życia był bardzo bliski chrześcijaństwa. Wysoko cenię tego myśliciela, który na koniec stwiedził mniej więcej to, że filozof całe życie poszukuje tego, o czym prości ludzie wiedzą od dawna.

          44. Podobnie chyba było z Jackiem Kuroniem, który kiedyś stwierdził, że chciałby uwierzyć, ale nie może… Ze mną jednak było trochę inaczej – w młodości zachłysnęłam się całą swoją „wiedzą” i nie bardzo wiedziałam, jak można to pogodzić z „wiarą” – a nie było nikogo, kto by umiał odpowiedzieć na wszystkie moje pytania – tak więc (podobnie, jak Edyta Stein, która też w wieku 13 lat świadomie wybrała ateizm), odrzuciłam swoją dziecinną wiarę, uważając, że jedynie „nauce” mogę w pełni zaufać. 🙂

          45. Z tym szykanowaniem to przesada, oni raczej mają podobny problem jak „kochający inaczej”. Nie ma ich kto dopieścić.

          46. Myślę, Mar, że patrzysz na wszystkich ateistów przez pryzmat naszego Przyjaciela. Ja nie. 🙂 I dlatego wiem, że niektórzy z nich mają uzasadnione powody, by się skarżyć (np. kiedy ich dzieci są zmuszane do udziału w katechezie wbrew woli rodziców , na zasadzie – „a dlaczego pan(i) nie chce, przecież Kościół niczego złego nie uczy!”). Mimo, że dziwi mnie czasami, że ci sami ludzie mówią przy tym, że jedynie wierzący „narzucają” swoim dzieciom własny światopogląd – jak gdyby wychowywanie dzieci w ateizmie już takim „narzucaniem” nie było :)- to jednak szanuję ich prawo, jako rodziców, do wychowywania swoich pociech tak, jak chcą. Dlatego byłoby lepiej, gdyby, zamiast „religii” w szkołach i przedszkolach było jedynie wspólne dla wszystkich „religioznawstwo” (a dla maluchów-jego elementy). Ps. Mój brat i jego żona są agnostykami, a jednak nie zabraniają swojemu 11-letniemu synowi uczestniczenia w ceremoniach religijnych, kiedy on sam tego chce. I to chyba bardzo piękny przykład „nienarzucania” dziecku niczego. 🙂

          47. Nie do końca bym się z tym zgodził, dziecko wymaga wychowania i kształtowania jego systemu wartości, a kto to ma zrobić jak nie rodzice ? Dawanie dzieciakowi zbytniego luzu, może dać fatalne wyniki, bowiem nie ma on (ona) jeszcze właściwego dystansu do rzeczywistości. Oczywiście przykłady są najbardziej budujące. Dzieciaki są bardzo bystrymi obserwatorami i bardzo łatwo wykrywają kit… Trzeba się bardzo pilnować.

          48. I tu też masz rację. Ciekawe, że nikt z tych, co proponują, żeby już kilkulatkom dać zupełną „wolność religijną” nie postuluje np. by pozwolić dzieciom „samym decydować” czy chcą chodzić do szkoły, czy nie. Czyżby to dlatego, że w gruncie rzeczy uważamy, że edukacja jest sprawą ważną, a światopogłąd nie? Myślę również, że aby dziecko, gdy dorośnie, rzeczywiście mogło go sobie „wybrać”, powinno poznać zarówno swoje „dziedzictwo” (wiarę rodziców) jak i inne możliwości (stąd pomysł z religioznawstwem). Dopiero to, co POZNASZ, możesz „przyjąć” lub „odrzucić.”

          49. Nie tak jak myślisz, choć nie powiem by dysputy z ateistami były dla mnie czymś wartym szczególnej uwagi, zwłaszcza z takimi co nie posiadają nawet poczucia humoru. Ateizm nie jest dla mnie niczym pociągającym i tym bardziej wartym dłuższej debaty. A co do nauki, nie widzę kolizji między wiarą a nauką. Jak powiedział St.Lem : „wiara i to żadna nie potrzebuje uzgodnień z danymi nauki et vice versa”. Tego się też trzymam.

          50. TERAZ to wiem – co nie znaczy, że wiedziałam to także mając kilkanaście lat… Wówczas miałam stereeotyp „wierzącego” nie gorszy od Dawkinsa: myślałam, że to taki „prostaczek boży”, który mało wie, więc dziury w wiedzy musi łatać sobie Bogiem. No, cóż – jak to mawiał mój nauczyciel fizyki z liceum (był to geniusz – skończył studia już w wieku 17 lat!): „Mało wiedzy może oddalić was od Boga – wiele wiedzy do Niego przybliża…”

          51. I Bogu niech będą dzięki! 🙂 Tacy, jak on są nastawieni na „konfrontację.” Dopiero kategoryczna odmowa ich przeraża…

          52. A ja myślę,że ateistę ktoś bardzo skrzywdził!!!!Zwróćcie uwagę, wszędzie szuka zaczepki,węszy podstęp, doszukuje się obrazy!Współczuję muMyślę Albo,że to najlepsze wyjście- nie reagować.;)Pozdrowionka

          53. Chciałabym wiedzieć, co mu zrobili ci ludzie… Ale musiało to być coś naprawdę potwornego…

          54. Może go wyspowiadali na siłę, albo w kajdanach wlekli na mszę, kto wie, kto wie ….

          55. Daj spokój, Mar – to musiało być coś naprawdę poważnego. Ja nie żartuję. Znałam naprawdę wielu ateistów, w tym paru „wojujących” nigdy jednak nie zetknęłam się z taką dawką nieuzasadnionych uogólnień… Ale może, jeśli się nauczę przyjmować te ciosy na siebie, to jemu choć trochę przejdzie? Choć chyba dopiero delegalizacja KK ukoiłaby jego gniew…

          56. Dlaczego uważasz, że nieuzasadnionych?Ja uzasadnienie uogólniania podałem. Wyjaśnij więc dlaczego to jest błąd.Piszesz o uogólnieniach, o tym, że nie masz mnie za takiego czy innego a tu po raz kolejny robisz ze mnie osobę, którą zadowoliłoby dopiero unicestwienie KK – robiąc ze mnie jakiegoś totalitarystę.

          57. A CO by Cię w takim razie zadowoliło? Wytłumacz mi, a na pewno, z radością i natychmiast to zrobię (tylko nie pisz mi, błagam, że chcesz, bym „przestała Cię obrażać i oczerniać” bo dobrze WIESZ, że tego nigdy nie robiłam). Oczywiście, WSZYSTKO cokolwiek Ty piszesz, słuszne jest i sprawiedliwie – a nazwanie innego CZŁOWIEKA (który przypadkiem należy do nienawistnej Ci organizacji) „odpadem ludzkim” mieści się w zupełności w kanonach kulturalnej dyskusji… Natomiast moje powiedzenie, że Ci „współczuję” (z powodu wszystkiego złego, co Ci zrobili katolicy) to już jest „oczernianie.” No, dobrze, niech będzie i tak. Masz rację. Masz rację. Masz rację.

          58. > A CO by Cię w takim razie zadowoliło? Wytłumacz mi, a na pewno, z radością i natychmiast to zrobię Na razie – zgodność Twoich deklaracji z tym co głosisz.> bo dobrze WIESZ, że tego nigdy nie robiłamBezpośrednio nie, ale popierasz cudze oszczerstwa – o czym już pisałemPonadto – nawet fakt, że skrytykowałem przyklejanie mi takich oszczerstw przez „mar49” uznałaś za obrazę jego osoby. > Oczywiście, WSZYSTKO cokolwiek Ty piszesz, słuszne jest i sprawiedliwie – a nazwanie innego CZŁOWIEKA (który przypadkiem należy do nienawistnej Ci organizacji) „odpadem ludzkim” mieści się w zupełności w kanonach kulturalnej dyskusji… Gdzie nazwałem kogoś ludzkim odpadem? Teraz zaczynasz się bawić w przyklejanie mi różnych obraźliwych tekstów?> Natomiast moje powiedzenie, że Ci „współczuję” (z powodu wszystkiego złego, co Ci zrobili katolicy) to już jest „oczernianie.”Wiesz, że nie o to mi chodziło.Pisanie zaś dalej, że jakiś inny ateista w przeciwieństwie do mnie (bo mi ma tego brakować) ma klasę i wiedzę, oznacza nic innego, jak to, że ja klasy nie mam i jestem idiotą. Co gorsza piszesz tak o mnie innym.Czyżbyś się bała czegoś, że za plecami musisz robić ze mnie kretyna?

          59. Dziękuję za Twój cenny komentarz. Naturalnie i oczywiście tylko Ty jesteś nieustannie przez wszystkich obrażany, prześladowany i szykanowany – sam zaś NIGDY nie obrażasz nikogo… Przecież wiadomo, że katolicy (ze szczególnym uwzgniędniem mnie samej) mają skórę grubą jak słonie i można przywalić nawet z najgrubszej rury, bo i tak nic nie poczują… Co innego Twoja delikatna godność ateisty… Tą niezwykle łatwo jest naruszyć. W każdym razie – przepraszam za wszystko, co powiedziałam, i za to, czego nie powiedziałam, a powinnam powiedzieć i za to, czego nie mówiłam, ale z pewnością (bo Ty to wiesz najlepiej) chciałam to powiedzieć…

          60. > Dziękuję za Twój cenny komentarz. Naturalnie i oczywiście tylko Ty jesteś nieustannie przez wszystkich obrażany, prześladowany i szykanowany – sam zaś NIGDY nie obrażasz nikogo… Powtórzę pytanie – gdzie nazwałem kogoś ludzkim odpadem? Możesz podać przykład? W innym wypadku to co napisałaś właśnie jest oszczerstwem.

          61. Zgoda – napisał to Mar, a ja, jak dotąd, nie miałam powodów aby mu nie wierzyć (zresztą taki brutalny język jest do Ciebie „podobny”. Ale to nie oszczerstwo, co najwyżej (jeśli to nieprawda) moja łatwowierność. Przepraszam pana uprzejmie. Innych „oszerstw” mi nie udowodnisz, bo po prostu ich nie było. NIGDY nie skrzywdziłam Cię w żaden sposób (i to Cię chyba boli najbardziej). Zawsze grałam wobec Ciebie fair – zastanów się, czy to samo możesz powiedzieć o sobie?

          62. > Zgoda – napisał to Mar, a ja, jak dotąd, nie miałam powodów aby mu nie wierzyć Napisał też że jestem komunistą – a wiec jeżeli wierzysz mu, że użyłem takiego zwrotu i jak dotąd nie miałaś powodów by mu nie wierzyć, to też uważasz, że jestem komunistą?To z resztą ciekawe – masz mnie tu na żywo a o tym co napisałem, czerpiesz informacje nie z moich komentarzy a z komentarzy osób trzecich.> zresztą taki brutalny język jest do Ciebie „podobny”.Więc podaj przykład choćby podobnego sformułowania użytego przeze mnie.> Ale to nie oszczerstwo, co najwyżej (jeśli to nieprawda) moja łatwowierność.To jest oszczerstwo – jego powód zaś (łatwowierność?) to Twój problem.> Przepraszam pana uprzejmie. To już drugie Twoje przeprosiny – a są jeszcze rzeczy za które nie przeprosiłaś. Czy nie uważasz, że jak na tak tolerancyjną osobę, masz choćby zbyt wiele powodów do samego przepraszania?Po co przepraszasz, skoro pewnie jeszcze nie raz coś podobnego zrobisz? Już kiedyś ci to napisałem – ty zaś właśnie pokazałaś, że Twoje przeprosiny nie są nic warte, potwierdzając też to co pisałem o obłudzie.> Zawsze grałam wobec Ciebie fair -Obgadywanie mnie za plecami, przypisywanie słów których nigdy nie napisałem, ciągłe udawanie, że nie wiesz co jest problemem dyskusji tzn. robienie ze mnie oprawcy katolicyzmu itp. to „gra „fair”? To ciekawe jak wygląda u Ciebie gra „nie fair”…> zastanów się, czy to samo możesz powiedzieć o sobie?Nigdy nie przypisywałem Ci słów których nie napisałaś.Nigdy nie obgadywałem Cię z innymi osobami.Nigdy nie udawałem że nie wiem o co chodzi, po to by sprowadzić dyskusję na wygodny tor.To co deklarowałem i nie było sprzeczne z tym co potem głosiłem.

          63. Trudno mówić o „obgadywaniu za plecami” jeśli rzecz dzieje się na publicznym forum, które Ty także możesz przeczytać. Nigdy nie mówiłam ani nie pisałam o Tobie w miejscach, do których nie miałbyś dostępu. Mam zbyt wiele powodów do przepraszania, powiadasz…No, tak. Bo Ty NIGDY nie przepraszasz. Jes.teś zupełnie nieweinną ofiarą moich zbrodni.Zoda. Zgoda na wszystko. NIGDY nie sądziłam, że jesteś komunistą (już mówiłam, że nie trzeba nim być, by być ateistą – wielu niewierzących działało również w ruchach antykomunistycznych)Tylko powiedz, czemu w takim razie (nie mogąc mnie zaatakować inaczej) na cudzym blogu przypisałeś mi „obsesję” na tle tego, że jestem żoną księdza? Ja, choć jestem tak, według Ciebie, nietolerancyjna, NIGDY nie pozwoliłabym sobie na sformułowanie, że masz „obsesję” na tle KK – nie tylko dlatego że uważąm, że masz uzasadnione powody by myśleć tak, jak myślisz. Po prostu uważam, że dopiero takie powiedzenie byłoby dla Ciebie obraźliwe. Ale, oczywiście, nie powinnam się czuć dotknięta NICZYM, co napiszesz. Bo Ty, w przeciwieństwie do mnie, szanujesz uczucia innych ludzi, niezależnie od światopoglądu. To był już ostatrni mój komentarz. W każdym razie przyjmij, że jeżeli są jeszcze jakieś rzeczy, za które powinnam przeprosić, przepraszam Cię i za nie. Będę usuwać WSZYSTKIE skierowane do Ciebie komentarze, ponieważ nie jestem w stanie przewidzieć, które z nich wydają Ci się obraźliwe. Ty zaś możesz jak dawniej pisać tu bez ograniczeń. Gdyby zaś ktoś z moich Czytelników poczuł się urażony, będzie to wyłącznie „MÓJ problem”. Zgoda?

          64. > Trudno mówić o „obgadywaniu za plecami” jeśli rzecz dzieje się na publicznym forum, które Ty także możesz przeczytać.W takim razie wiele przypadków „obgadywania za plecami” nie powinno tak się nazywać, bo np. gdy odbywa się to na ulicy, to przecież przedmiot obgadywania może to podsłuchać.Ciekawe z resztą, ze tematem rozmów Ciebie z innymi jestem ja. > Tylko powiedz, czemu w takim razie (nie mogąc mnie zaatakować inaczej) na cudzym blogu przypisałeś mi „obsesję” na tle tego, że jestem żoną księdza? Fakt, że to był cudzy blog nie ma tu nic do rzeczy. Ta odpowiedź była skierowana do ciebie i umieszczona pod Twoim komentarzem.> NIGDY nie pozwoliłabym sobie na sformułowanie, że masz „obsesję” Przejrzyj swoje komentarze w naszych rozmowach…O „komuniście” już tu pisałem tyle razy, że nie chce mi się już tego powtrarzać po raz kolejny. Dlaczego ignorujesz, to co napisałem wcześniej na ten temat?

          65. Ponieważ już wiele, wiele razy, odpowiadałam, że nigdy nie myślałam, że ateista=komunista, ani, że Ty osobiście nim jesteś. Nawet mi to przez myśąl nie przeszło. Ty zaś uporczywie ignorujesz tę moją odpowiedź. Ps. Pomijam fakt, że nie uważam, by nazwanie kogoś „komunistą” było samo w sobie obraźliwe. Znałam wielu szlachetnych komunistów – mój Dziadek był jednym z nich. Ale, jeśli dla Ciebie to taka straszna obelga, będę pilnować, by nikt Cię tak nie nazywał. Mówiłam, że nie stosuję na tym blogu „cenzury autorskiej” – dla Ciebie jednak uczynię wyjątek – możesz pisać, co chcesz… A ja będę usuwać wszelkie skierowane do Ciebie komentarze, z wyjątkiem tych ze słowami uznania i poparcia. Z góry przepraszam pozostałych Czytelników, którzy mogą się poczuć tym urażeni – ale jak długo jeszcze mam udowadniać, że nie jestem „wielbłądem”? Starczy już tego!

          66. > Ponieważ już wiele, wiele razy, odpowiadałam, że nigdy nie myślałam, że ateista=komunista, ani, że Ty osobiście nim jesteś.Dobrze, niech Ci będzie. Wyjaśnij tylko dlaczego Tak Cię oburzyło, gdy zacząłem odpychać od siebie oskarżenia „mar49” o bycie komunistą?> Ps. Pomijam fakt, że nie uważam, by nazwanie kogoś „komunistą” było samo w sobie obraźliwe.Komunista to totalitarysta – przyklejenie wiec tego miana antytotaliryście jest obraźliwe jak każdy tego typu oszczerczy tekst. Jawi mnie jako człowika całkiem innego niż jestem – co jest tym bardziej dla mnie szkodliwe, pasuje do katolickiej propagandy robiącej z tych dwóch wyrazów synonimy.Idąc tym tokiem rozumowania żadna obelga nie będzie obelgą, bo przecież świnia to niegroźne zwierzę, kretyn to osoba cierpiąca na kretynizm a ch..j to najzwyklejszy ludzki narząd.> Ale, jeśli dla Ciebie to taka straszna obelga, będę pilnować, Nikt Ci nie każe pilnować. Dlaczego przechodzisz ze skrajności w skrajność?Wystarczyłoby, że nie będzie „obrażać” Ciebie ani Twoich gości fakt, że zaprzeczę czymś takim oskarżeniom.> Mówiłam, że nie stosuję na tym blogu „cenzury autorskiej” – dla Ciebie jednak uczynię wyjątek – możesz pisać, co chcesz… A ja będę usuwać wszelkie skierowane do Ciebie komentarze, z wyjątkiem tych ze słowami uznania i poparcia. Z góry przepraszam pozostałych Czytelników, którzy mogą się poczuć tym urażeni – ale jak długo jeszcze mam udowadniać, że nie jestem „wielbłądem”? Starczy już tego!Widzisz – jak mogę uwierzyć w Twoje dobre intencje, skoro chcąc niby dla mnie dobrze, starasz się by inni poczuli się tu poszkodowani właśnie przeze mnie?

          67. Ależ naturalnie… jak się wejdzie do czyjegoś domu tylko po to, by troszkę nabałaganić (bo niby co dobrego wynikło z całej tej „dyskusji”?) to zawsze będzie tylko wina GOSPODYNI. Ty, jak zwykle, nie masz SOBIE nic do zarzucenia…. Dobrze – niech i tak będzie. Drodzy Czytelnicy, proszę, nie wińcie Ateisty za całe to zamieszanie. Winę za to ponoszę tylko i wyłącznie ja.

          68. I, odpowiadając na Twoje pytanie (ale to już naprawdę po raz ostatni!): TAK, chcę być właśnie TAKĄ katoliczką, jaką jestem – a Tobie, mam wrażenie, nic do tego.

          69. > TAK, chcę być właśnie TAKĄ katoliczką, jaką jestem – a Tobie, mam wrażenie, nic do tego. Mi właśnie wiele do tego – dlaczego, to jużwyjaśniłem. Gdyby Kościół nie był dziś tak zachłanny i zdesperowany też miałby wiele do tego.

          70. Zdanie zaczyna się od „MNIE” nie zaś od „MI”…:) I jeszcze „dlaczego jestem tematem rozmów CIEBIE z innymi osobami…” (Powinno być: „Dlaczego jestem tematem TWOICH rozmów…). To tyle w kwestii poprawnego używania języka polskiego… 🙂

          71. Trudno mówić o „obgadywaniu za plecami” jeśli rzecz dzieje się na publicznym forum, które Ty także możesz przeczytać. Nigdy nie mówiłam ani nie pisałam o Tobie w miejscach, do których nie miałbyś dostępu. Mam zbyt wiele powodów do przepraszania, powiadasz…No, tak. Bo Ty NIGDY nie przepraszasz. Jes.teś zupełnie nieweinną ofiarą moich zbrodni.Zoda. Zgoda na wszystko. NIGDY nie sądziłam, że jesteś komunistą (już mówiłam, że nie trzeba nim być, by być ateistą – wielu niewierzących działało również w ruchach antykomunistycznych)Tylko powiedz, czemu w takim razie (nie mogąc mnie zaatakować inaczej) na cudzym blogu przypisałeś mi „obsesję” na tle tego, że jestem żoną księdza? Ja, choć jestem tak, według Ciebie, nietolerancyjna, NIGDY nie pozwoliłabym sobie na sformułowanie, że masz „obsesję” na tle KK – nie tylko dlatego że uważąm, że masz uzasadnione powody by myśleć tak, jak myślisz. Po prostu uważam, że dopiero takie powiedzenie byłoby dla Ciebie obraźliwe. Ale, oczywiście, nie powinnam się czuć dotknięta NICZYM, co napiszesz. Bo Ty, w przeciwieństwie do mnie, szanujesz uczucia innych ludzi, niezależnie od światopoglądu. To był już ostatrni mój komentarz. W każdym razie przyjmij, że jeżeli są jeszcze jakieś rzeczy, za które powinnam przeprosić, przepraszam Cię i za nie. Będę usuwać WSZYSTKIE skierowane do Ciebie komentarze, ponieważ nie jestem w stanie przewidzieć, które z nich wydają Ci się obraźliwe. Ty zaś możesz jak dawniej pisać tu bez ograniczeń. Gdyby zaś ktoś z moich Czytelników poczuł się urażony, będzie to wyłącznie „MÓJ problem”. Zgoda?

          72. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek ateistów równał z komunistami, choć komuniści zawsze byli ateistami, a komunizm mocno podbudowany ateizmem, zawsze był, jest i będzie „ohydą spustoszenia”. Ateizm sam w sobie mi nie doskwiera, niech go sobie ateiści pielegnują na zdrowie i do pełnego nim upojenia, tylko niech nie pieprzą głodnych kawałków na forach chrześcijańskich na temat Boga, chrześcijan i Kościoła. Na to mojej „tolerancji ” nigdy nie będzie….mogą liczyć jedynie na moje „olanie” ( „olanie” to cytat z blogu atona, jego zresztą autorstwa – dowód niebywałej kultury i ateistycznej tolerancji, że nie wspomnę o pogróżkach o wycięciu mojego postu)

          73. Wiesz… Komuniści nie zawsze byli ateistami… Saint-Simon był nawet żarliwie religijny, a mój Dziadek, o którym już tu wspominałam, w młodości był szefem tutejszego KSM-u (i nie wydaje mi się, by w późniejszym wieku stracił wiarę). Kiedy pytano naszego proboszcza, czemu przyjaźni się z rodziną „tych komunistów”, odparł, że gdyby tylko tacy komuniści istnieli na świecie, sam by się do nich przyłączył… Oczywiście, komunistyczne systemy totalitarne „zawłaszczyły” dla siebie światopogląd ateistyczny (trochę na wyrost zwany „naukowym”) – nie zapominaj jednak, że wielu ateistów działało także w opozycji antykomunistycznej…

          74. Oczywiście, przecież ja tego nie neguję ( choć wierzący komunista brzmi dla mnie jak niewierzący chrześcijanin). Wśród zdeklarowanych ateistów bywali i bywają zacni i światli ludzie, z którymi rozmowa czy polemika może być wielce budująca: „racji absolutnych bowiem nie ma” jak stwierdził L.Kołakowski. Dla mnie jednak Bóg i wiara w Niego jest dobrem niezbywalnym i im bardziej Boga poznaję, tym bardziej się zadziwiam i tym bardziej dostrzegam, jak długa droga przede mną….. oby tylko życia starczyło. Co do ateistów, zawsze przecież można zadać pytanie : co nas łączy, bo chyba nie wszystko nas dzieli…..

          75. Oczywiście, przecież ja tego nie neguję ( choć wierzący komunista brzmi dla mnie jak niewierzący chrześcijanin). Wśród zdeklarowanych ateistów bywali i bywają zacni i światli ludzie, z którymi rozmowa czy polemika może być wielce budująca: „racji absolutnych bowiem nie ma” jak stwierdził L.Kołakowski. Dla mnie jednak Bóg i wiara w Niego jest dobrem niezbywalnym i im bardziej Boga poznaję, tym bardziej się zadziwiam i tym bardziej dostrzegam, jak długa droga przede mną….. oby tylko życia starczyło. Co do ateistów, zawsze przecież można zadać pytanie : co nas łączy, bo chyba nie wszystko nas dzieli…..

          76. Wisz, Stanisław Obirek, w swojej książce „Przed Bogiem” powiedział, że kiedy był młodszy ciekawiło go bardzo, „w co wierzy ten, który nie wierzy w Boga” – teraz zaś coraz bardziej pasjonuje go pytanie, „w co tak naprawdę wierzy ten, kto twierdzi, że w Niego wierzy?” 🙂

          77. Trzeba by zapytać mistyków i zwykłych, zacnych i prostych ludzi, którzy z tym nie mają problemów…..

          78. > Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek ateistów równał z komunistami, Więc Ci przypominam:> Ateista tęskni za umiarkowanym prześladowaniem Kościoła ? Oczywiście ateiści najlepiej wiedzą jaki powinien być Kościół i co należy w nim pilnie zmienić. W prześladowaniu Kościoła, ateiści zawsze byli w czołówce. (komuś się tu marzy powtórka z historii). Stworzyli nawet systemy filozoficzne, gospodarcze i społeczne, które z uporem godnym lepszej sprawy całymi latami wcielali w życie. Na szczęście dzięki Bogu, systemy te skończyły na gnojowisku historii. (…)> Ateizm sam w sobie mi nie doskwiera, niech go sobie ateiści pielegnują na zdrowie i do pełnego nim upojenia,Widać po tonie wypowiedzi skierowanych do mnie, że jednak tak.> tylko niech nie pieprzą głodnych kawałków na forach chrześcijańskich na temat Boga, chrześcijan i Kościoła.Wy wchodzicie w sferę wolności chrześcijan, wiec musi sie się pogodzić z tym, ze oni wejdą w sferę waszą. Forum z resztą jest zwykle publiczne.Co do Kościoła – dlaczego ateista nie ma prawa sięwypowadać na temat instytucji, której działanie finansuje i która tak się interesuje jego osobą?> „olanie” to cytat z blogu atona, jego zresztą autorstwa – dowód niebywałej kultury i ateistycznej tolerancji, Fakt – w porównaniu z napisaniem o kimś jako o „załganym ateistycznym oszczymurku” – „olanie” to wielkie chamstwo.

          79. Od razu zauważam, że wyraźnie zaznaczyłam, że nie podoba mi się używanie takich epitetów w stosunku do Ciebie. 🙂

          80. „Na razie”, powiadasz? A więc miałby być jedynie pierwszy krok z niekończącej się serii ustępstw? A ostatnim, jak mniemam, miałoby być przyjęcie Twego światopoglądu za własny? Wszak na swoim blogu wyraźnie piszesz: „Nie wymagam, byście OD RAZU stali się ateistami”… No, jasne – „od razu” nie, ale w przyszłości – dlaczego nie? Wiesz, jaka jest podstawowa różnica między nami? Ja nie chcę z nikogo z przychodzących na tego bloga zrobić katolika, ani teraz, ani w przyszłości…

          81. Myślę, że biskup – ateista by go zadowolił. Wiem, że masz czułe kobiece serduszko ale pewnie z nim należało by pogadać po „marynarsku”. Nasuwają mi się tu pewne niecenzuralne skojarzenia, więc zamilknę.

          82. > Myślę, że biskup – ateista by go zadowolił. Sugerujesz, ze homoseksualistą jestem? > pogadać po „marynarsku”. A cóż to za sposób „dyskusji”?

          83. A ja myślę, że raczej zadowoliłoby Cię, gdybyś sam został tym biskupem…a jeszcze lepiej papieżem… Wreszcie mógłbvyś sprowadzić KK „do parteru” raz na zawsze…

          84. Nie, to Ty sugerujesz że biskup=homoseksualista.:) Jest to, jak sądzę, co najmniej równie nieuprawnione zestawienie, jak to, które Cię tak strasznie zabolało (ateista=komunista). A mnie Twój sposób „dyskusji” również nie odpowiada. Zastanów się, jak długo tolerowałbyś na swoim blogu osobę, która zachowywałaby się tak, jak Ty tutaj?

          85. > Nie, to Ty sugerujesz że biskup=homoseksualista.:)To nie ja pisałem o zadowalaniu przez biskupa.> A mnie Twój sposób „dyskusji” również nie odpowiada. Zastanów się, jak długo tolerowałbyś na swoim blogu osobę, która zachowywałaby się tak, jak Ty tutaj?Nie zauważyłem bym robił tu to, co osoby, których na swoim blogu nie mogłem już dłużej tolerować – chyba, że znajdziesz przynajmniej z 10 moich komentarzy, w którym wyzywam Cię regularnie od ćpunów, bolszewików, śmieci i kretynów.

          86. Miśka, pewnie masz rację, ale coś mnie szczególnie na niego ręce swędzą, głównie z powodu jego pyszałkowatości i ateistycznej „nieomylności”

          87. Niech mówi co chce… Nawet, jak mi udowodni, że chrześcijanie topią niewinne ateistyczne dzieci, też mu z entuzjazmem przytaknę – chociaż wątpię, by on uwierzył, że naprawdę nie mam zamiaru go krzywdzić ani obrażać… Jedynym sposobem byłoby chyba zadeklarowanie nawrócenia na jedynie słuszny światopogląd…

          88. Mnie też, hihi, choć powinnam być już uodporniona na takie głupoty!(uczyłam katechezy w gimnazjum -jestem teologiem!) -już widzę jak miecz ateisty kieruje się w moją stronę;)))Albo Droga! Szkoda miejsca na te potyczki!Naprawdę myślę,że nie masz za co ateisty przepraszać!!! Byłaś aż nadto delikatna i wyrozumiała!

          89. A tu się z Tobą wyjątkowo nie zgodzę;);) Czasem ludzie nie mają wyczucia -delikatność i wyrozumiałość biorą za słabość i atakują coraz bardziej.Nie wiem, czy to im daje poczucie,że są silniejsi?A może są tak samotni,że jedynie atak daje im możliwość zwrócenia na siebie uwagi, bo inaczej nie potrafią?nie mam pojęcia…buźka :):)

          90. Misiu… też mnie boli, że niektórzy potrafią „zawłaszczyć” dla siebie całą dyskusję, która miała dotyczyć czegoś zupełnie innego… Ale skoro mu aż tak bardzo potrzeba forum, na którym mógłby wykrzykiwać swoje poglądy… To proszę bardzo…będzie je miał. Jak wplność słowa to wolność słowa. Chociaż nie wiem, czy to co robisz, Ateisto (zwracam się do Ciebie w pierwszej osobie i wielką literą, żeby znowu nie było posądzeń o „brak należytego szacunku”) to nie jest już zwykłe „”trollowanie”? Przecież Ty totalnie rozwaliłeś całą dyskusję. Jesteś z siebie zadowolony?

          91. 🙁 Ma swoje forum do wylewania swoich żali!!!Nie dziwię się jednak,że jemu to nie wystarcza- weszłam tam…brrr,jeszcze się nie spotkałam z takimi kłamstwami, jadem,wręcz nienawiścią!W imię czego chcesz usuwać nasze komentarze, a jego nie?Myślisz,że wtedy odpuści?Nie sądzę…Zauważyłam,że ma łatwość w doszukiwaniu się podtekstów, zarzutów, obrazy tam, gdzie jej nie ma!!! I nie zgadzam się,że Mar jest taki sam, tylko po drugiej stronie!Rzeczywiście parę razy go poniosło, ale …co się dziwić?Pozdrowienia dla Wszystkich;)

          92. Więc przychodzi tutaj, bo wielu innych blogerów, mniej cierpliwych ode mnie, już dawno zblokowało tego, jakże bardzo tolerancyjnego i otwartego Człowieka… Tylko ja, „naczelna inkwizytorka kraju”, nie zrobiłam tego (jeszcze) – ale i to z pewnością jest elementem mojej perfidnej gry „w udawanie.” 🙂 Już on się postara doprowadzić tę rzecz do „szczęśliwego finału”, nawet gdyby miał wcześniej zniechęcić wszystkich innych ludzi do odwiedzania tego bloga… 🙁

          93. Ps. Lubię Marka, ale nie w zetknięciu z Ateistą… Wtedy dochodzi do zbyt burzliwych reakcji.:)

          94. Tych wielu innych to z tego co pamiętam właściciel bloga „antysocjal” – za to, ze np. napisałem, iż ciagłe jego pisanie o mnie jako komuniście (wszak ateista=komunista) łamie przekazanie o nieskładaniu fałszywego świadectwa oraz autor bloga „migawki” – za przyłapanie go na tym, że obrzucał obelgami swoich gości (m.in. mnie) ukrywając się pod innymi pseudonimami.Bardzo to wielu. Rzeczywiście cham straszny ze mnie, że nie pozwalam robić innym z siebie szmaty.

          95. Mam nadzieję, że nie mówisz do mnie, ale do Mara, bo ja nawet nie znam blogów, które wymieniłeś… Myślałam raczej o blogach niektórych księży, u których pisałeś:”WY to tylko blokować potraficie!” I w końcu, jak przypuszczam, rzeczywiście Cię zablokowali… i o blogu Darka Kota, u którego pisałeś coś w stylu: „a wiecie, czego księża nauczają o ateistach?” co było nie całkiem na temat. Ale teraz widzę, że ten „spisek blogerów” przeciwko Tobie zatacza szersze kręgi. Współczuję, że aż tylu ludzi Cię nie lubi (mnie zapewne również nie znosi parę osób). Zastanów się jednak, na ile jest to rzeczywiście kwestia Twoich poglądów, a na ile sposobu bycia?Mam również nadzieję, że ja nigdy nie starałam się zrobić z Ciebie, jak piszesz „szmaty.”

          96. Facet wali już na oślep, gdybym chciał gościć pod innymi ksywami na innych blogach i wypisywać tam jakieś antyateistyczne teksty, czasu by mi nie starczyło na normalne życie. No ale dość na tym, trzeba to wreszcie przerwać. Solenie przyrzekam wszem i wobec, że każdego ateistę, komunistę, czy też antykomunistę wypisującego cokolwiek, będę całkowicie ignorował.

          97. Kto twierdzi, że pod innymi pseudonimami coś piszesz?

          98. > 🙁 Ma swoje forum do wylewania swoich żali!!!Nie dziwię> się jednak,że jemu to nie wystarcza- weszłam> tam…brrr,jeszcze się nie spotkałam z takimi kłamstwami,> jadem,wręcz nienawiścią!W imię czego chcesz usuwać nasze> komentarze, a jego nie?Myślisz,że wtedy odpuści?Nie> sądzę…Zauważyłam,że ma łatwość w doszukiwaniu się> podtekstów, zarzutów, obrazy tam, gdzie jej nie ma!!! I> nie zgadzam się,że Mar jest taki sam, tylko po drugiej> stronie!Rzeczywiście parę razy go poniosło, ale …co się> dziwić?> Pozdrowienia dla Wszystkich;)Dokładnie tak, ten blog ocieka nienawiścią i niebywałym jadem w stosunku do Kościóła i chrześcijan. A ten facet cierpi jeszcze dodatkowo na syndrom „posiadania ostatniego zdania” i do tego wydaje mu się, że zna odpowiedzi na wszystkie pytania.

          99. O, na ten syndrom to wielu z nas cierpi – mnie nie wyłączając! Ale ja się z tego próbuję wyleczyć.:)

          100. > Dokładnie tak, ten blog ocieka nienawiścią i niebywałym jadem w stosunku do Kościóła i chrześcijan. To moze podasz jakiś konkretny fragment – bo jak na razie to ograniczacie się do pustych haseł, które każdy może na każdego wyrzucić.> A ten facet cierpi jeszcze dodatkowo na syndrom „posiadania ostatniego zdania” i do tego wydaje mu się, że zna odpowiedzi na wszystkie pytania. To nie ja piszę co chwilę komuś, że nie zamierzam z nim dyskutować, po czym odpisuję na każdy następny komentarz.

          101. To nie ja to napisałam – jak zwykle strzelasz do niewłaściwej”bramki”. To Miśka.Niech ona Ci podaje przykłady, nie ja.:) Ale już wyjaśniam dlaczego zdecydowałam się jednak z Tobą rozmawiać – bałam się oskarżenia w stylu „WY, jak zwykle, unikacie odpowiedzi na trudne dla WAS pytania!” (Teraz już wiesz, że JA nie unikam). I tyle. (Chociaż przez te dyskusje z Tobą cierpi moje życie rodzinne – mam maleńkie dziecko, które w dodatku choruje, a ja tu siedzę, i odpowiadam na zarzuty, z których większość w ogóle mnie nie dotyczy… Jestem równie beznadziejną matką, jak chrześcijanką.)

          102. > A tu się z Tobą wyjątkowo nie zgodzę;);) Czasem ludzie nie> mają wyczucia -delikatność i wyrozumiałość biorą za> słabość i atakują coraz bardziej.Nie wiem, czy to im daje> poczucie,że są silniejsi?A może są tak samotni,że jedynie> atak daje im możliwość zwrócenia na siebie uwagi, bo> inaczej nie potrafią?nie mam pojęcia…buźka :):)Miśka trafiłaś w sedno, mamy tu do czynienia z klinicznym przypadkiem, o którym wyżej mowa

          103. No, cóż – a może pisanie bloga, samo w sobie, jest rozpaczliwym krzykiem: „Zauważcie mnie i moje poglądy! (Które, oczywiście, są DLA MNIE „jedynie słuszne.”)?

          104. Dla tylko dla mnie słuszne? A więc jednak jesteś klerykałem?

          105. Nie przesadzaj, twoja „nieomylność” niczym sie nie różni od jego „nieomylności”

  2. To już wiadomo skąd czerpiesz wiedzę o tym, że np. ateista=komunista Rzeczywiście – bardzo wiarygodne źródło informacji.

  3. Ludzie z Frondy wykoślawiają nauki Jezusa. Nie mają zresztą z Nim nic wspólnego raczej opierają się na tzw. „tradycji”. Gdy mi przypadkiem gdzieś w TV mignie Terlikowski od razu odczuwam ciemność w duszy. To jest ciemna postać. Siewca podziałów, nienawiści i pogardy. Charakteryzuje się poczuciem wyższości nad innymi ludźmi. A tu u Ciebie na blogu widzę ciekawą dyskusję ateisty i mar`a. To są dwie strony tej samej monety, odbicia lustrzane, dwie postaci na przeciwległych biegunach tej samej planety. Ciekawe :-). Powinni się w sobie przeglądać jak w zwierciadłach. JarTao ma rację..

    1. Izo, sama widzisz, że bezpieczniej się w ich dyskusję w ogóle nie włączać. Oni dwaj działają na siebie jak czerwona płachta na byka. A wiadomo, że tam, gdzie stykają się przeciwieństwa, iskry muszą lecieć. Ale może właśnie dlatego ten blog jest interesującym miejscem? A co do „Frondy”… Wiesz Izo, ja lubię wiedzieć, jak myślą ludzie, którzy myślą inaczej, niż ja – choćby po to, żeby móc z nimi polemizować (choć, jak widać, nie ze wszystkimi jest to możliwe w przyjaznej i kulturalnej atmosferze – niektórzy potrzebują „innego” – nieważne, czy będzie to katolik, świadek Jehowy, ateista czy homoseksualista – tylko po to, aby w nim szukać potwierdzenia własnych uprzedzeń…).

      1. O ile się zorientowałem, to „Frondzie” chyba dość blisko do lefebrystów. Głównym zadaniem wielu tam piszących jest m.in. oczernianie ks.Bonieckiego i TP, argumentacją w stylu plujmy, coś się zawsze przylepi. ( w kontekście artykułu dot. ewentualnego kobiecego kapłaństwa). Dotychczas nie odnosiłem wrażenia, że Terlikowski to beton. Może się myliłem.

        1. Rzeczywiście wielu z nich wychwala pod niebiosa Bractwo św. Piusa X i mszę trydencką – ale na szczęście nie wszyscy. O Terlikowskim sama nie wiem, co myśleć – z jednej strony chyba zbyt często przybiera pozę „tylko ja jestem prawdziwym, katolickim publicystą. Wszyscy inni to lewacy!”, a z drugiej – jego artykuły o tematyce kościelnej we „Wprost” są raczej wyważone. A futurystyczna powieść w odcinkach (na jego blogu) „Operacja Chusta” wręcz świetna. Lubię ich artykuły, są „zaczepne” i prowokują do dyskusji – natomiast jej poziom często pozostawia wiele do życzenia. Dyskutanci zasadniczo dzielą się na „katolickich fundamentalistów” i „wojujących ateistów.” Ponieważ nie zaliczam się ani do jednych, ani do drugich, wolę nie brać udziału… Co najwyżej dopisuję kilka słów własnego komentarza. Skopiowałam sobie kilka takich tekstów do bloga – i niebawem Wam je przedstawię. Oj, będzie się działo!;)

          1. Też miałem ochotę komuś przywalić, zwłaszcza za ks. A.Bonieckiego. Zawsze mnie zastanawia co jest w tym narodzie, że ludzi światłych i myślących uwielbia się tu mieszać z błotem. Czyżby to był jedynie dowód frustracji i fobii tzw. „szerokich rzesz” wiernych spod znaku iRodziny oraz kręgów pasterskich zbliżonych do tejże ?

          2. Myślę, że możesz mieć rację… Wiesz, co jest największym problemem takich grup, zrzeszających „jedynie prawdziwych” katolików? Nie to, że istnieją -w moim rozumieniu Kościoła jest w nim miejsce dla wszystkich. Problemem jest to, że oni nie chcą być tylko jedną z możliwych „opcji” (wspólnot) w tym Kościele. Nie, oni chcieliby wszystkim narzucić swoje „jedynie słuszne” rozumienie chrześcijaństwa…

          3. W moim rozumieniu Kościół jest jak Rodzina Ludzka, przecież Kościołem jest też cała transcendencja, pewnie miejsc dla wszystkich by starczyło, ale nie, muszą być tacy co wierzą i wiedzą lepiej co Bóg myśli. Stąd mamy Bractwo, iRodzinę i pewnie innych słuszniejszych i szczególniej nawiedzonych. Jakby się tak nagle bramy niebios uchyliły, dopiero by była „łokciówa” na dziesięć fajerek, tych wszystkich z pierwszych ławek. Przyzwoity człowiek by się chyba nie dopchał…..

          4. Spokojnie, takich nienachalnych Jezus tylnym wejściem będzie wpuszczał… Bo tym „z pierwszych ławek” już wystarczy, że tu, na ziemi, byli święci, wszystkowiedzący i sprawiedliwi…

          5. Jak wrócę z urlopu, chętnie przeczytam. Spokoju ducha Ci życzę :-).

          6. Postaram się o ten spokój, choć sama widzisz, że to niełatwe… Miłego urlopu Ci życzę!

  4. nie wszyscy muszą myśleć tak samo – chcą albo dają się łatwo zmanipulować, a to jest inna bajkawww.ka-wu-wu.blog.onet.pl

    1. No, to w takim razie dają się zmanipulować – „bo przecież nowoczesnemu człowiekowi inaczej myśleć nie wypada!”, prawda?:) Przypomina mi się tu pewien profesor, który został zwolniony z pracy po protestach feministek. Otóż jego jedyną „winą” było to, że stwierdził, że kiedy kobiety i mężczyźni rozwiązują zadania matematyczne, uaktywniają się inne obszary w ich mózgach. No, tak – powiedzieć, że kobiety i mężczyźni RÓŻNIĄ się od siebie! Toż to niewybaczalna zbrodnia! 🙂

        1. A, fakt… To już wiem, dlaczego ten komentarz nasunął mi jakieś seksualne skojarzenia 🙂 Bo przez chwilę myślałam, że Ty tak chcesz „być podobny” i „pasować” do ateisty… 😉 Ps. Jak to jest, że on każdej dyskusji próbuje narzucić WŁASNY temat?

          1. Chyba ma jakieś utajone fobie czy też frustracje i stale sam sobie musi coś udowadniać. Nie jestem tak do końca przekonany o niezłomności jego ateizmu. Nie zgadzam się z opinią Izy o mnie, w gruncie rzeczy jestem dość tolerancyjny ale czasami jednak lubię podokuczać różnym zrzędom, którzy ani na chwilę nie są w stanie wyluzować i przestać się sadzić. Pozdrówko…

          2. O, rety… A ja się chyba zaczynam przed nim „płaszczyć.” Nie! Chrześcijanin, który wyrzeka się siebie, to żałosne widowisko. Niech sobie myśli o mnie co chce. Przecież wiem, kim jestem. Pozdro. 🙂

          3. A z tym pasowaniem do siebie z przodu a podobieństwem z tyłu, przypomniała mi się rozmowa dwu małolatów;Dziewczynka do chłopczyka :- Słuchaj, ta płeć odmienna to ty czy ja ?

          4. 🙂 Przypomniało mi się jeszcze, kiedy byłam opiekunką grupy tych młodych mężczyzn, o których już tu gdzieś pisałam – i oni próbowali mnie namówić, żebyśmy spali w jednym pokoju, żeby – tak jak inne grupy – móc prowadzić „nocne Polaków rozmowy” . Zaprotestowałam, mówiąc: „Ależ chłopaki, przecież wy jesteście odmiennej płci!” A oni na to chórem:”Nie! To Ty jesteś odmiennej płci!” 🙂 Tak więc ta „odmienność” jest sprawą względną. 😉

          5. A może lepiej się rozmawia gdy wszyscy pozdejmują etykiety; katolik, ateista, hinduista, człowiek lewicy czy prawicy? Etykiety, które sobie przyczepiamy, a co gorsze także innym, sprawiają iż trudno o wymianę poglądów w duchu poszanowania drugiego człowieka.Przecież „JA jestem innym TY”. To akurat mądrość Majów :))).

          6. Masz zupełną rację Jar. Tyle, że on nie widzi we mnie „odrębnego JA” (które ja widzę w nim), widzi tylko te przeklęte etykietki…i jeszcze wmawia mi, że takie patrzenie na ludzi jest słuszne i uzasadnione…

          7. Jedyna sensowna rzecz, która przychodzi mi do głowy w takiej sytuacji, to zadanie sobie pytania – Dlaczego, to mnie tak dotyka? – i bycie ze sobą szczerym, do bólu, w poszukiwaniu odpowiedzi 🙂

          8. Odpowiedź jest banalnie prosta: nikt nie lubi być niczyim „wrogiem bez twarzy.” Ale to strategia wszystkich, którzy mają jakiegoś „wroga” – odczłowieczyć tego, kogo nienawidzisz… Im mniej cech jednostkowych, tym lepiej..

          9. Odczłowieczenie? Co to zmieni??? Nic się nie zmieni…”Dziękuję ci mój wrogu, byłeś moim najlepszym nauczycielem”. A może lepiej tak, to potraktować?

          10. W tym wypadku się nie da, Jar… Trudno mi wyobrazić sobie rzecz, której mogłabym się nauczyć od tego nauczyciela… Wierz mi.

          11. W brew pozorom możesz się nauczyć sporo. Przyjrzyj się emocją, które towarzyszą tej wymianie zdań. Może lepiej poznasz siebie. Jeżeli oczywiście chcesz podjąć taki wysiłek. Moim zdaniem warto :).

          12. To są JEGO emocje, Jar, nie moje. Już nie. Ja już jestem zupełnie spokojna.

          13. Moim skromnym zdaniem JarTao wskazuje Ci właściwą ścieżkę do rozwoju duchowego. „Kto ma uszy do sluchania niechaj słucha” :-))))

          14. A jednak czasami chciałoby się już więcej „nie słuchać.” Nie mogę się już doczekać publikacji nowego posta, bo męczy mnie ta „niby-dyskusja” o niczym… To nie tak miało wyglądać!Ja się na to nie zgadzam!

          15. > A może lepiej się rozmawia gdy wszyscy pozdejmują> etykiety; katolik, ateista, hinduista, człowiek lewicy czy> prawicy? Etykiety, które sobie przyczepiamy, a co gorsze> także innym, sprawiają iż trudno o wymianę poglądów w> duchu poszanowania drugiego człowieka.> Przecież „JA jestem innym TY”. To akurat mądrość Majów> :))).Chrześcijaństwo to nie jest etykieta, którą sobie można przykleić lub odkleić w zależności od sytuacji. Chrześcijaninem się jest albo nie jest, bez względu na wszystko……. Nie może tu być żadnych kompromisów.

          16. A ja jednak nie wiem, czy jestem aż tak bezkompromisowa… Wiem, że CHCĘ pozostać chrześcijanką „bez względu na wszystko”, ale czy jestem nią (jeszcze) to chyba tylko jeden Pan Bóg wie. Wiem także, że – to jeden z Ojców Kościoła – „nie rodzimy się chrześcijanami, lecz stajemy się nimi.” Z tymi więc, którzy nimi NIE SĄ staram się szukać porozumienia na innej „głębszej” płaszczyźnie, po prostu jako z drugim człowiekiem.

          17. Zgoda, cały czas jesteśmy w drodze a człowiek tu na Ziemi nigdy nie będzie „dokończony”,( z wyjątkiem niektórych ateistów, tak się im przynajmniej wydaje.) Nasze życie jest tak na prawdę początkiem drogi do doskonałości, o której mówi Nasz Mistrz i to jest fascynujące….

          18. Ateista sądził zapewne, że mnie obrazi, pokazując, jak bardzo marną katoliczką jestem – ale tu akurat trafił w samo sedno. Ja wiem, że chrześcijaństwo jest czymś, do czego „nie dorastam” – i teraz, będąc jedną z „wykluczonych” widzę to nawet lepiej, niż wtedy, kiedy byłam jeszcze grzeczną i wzorową uczennicą zakonnej szkoły (w takich „cieplarnianych” warunkach każdemu się wydaje, że ma do Nieba specjalną wejściówkę :)) – ale to nie znaczy, że nie widzę, jaka piękna, w gruncie rzeczy, jest moja „duchowa ojczyzna”, którą opuściłam… Powiedziałabym nawet, że za bardzo pięknieje w moich wspomnieniach… 🙂 Mówiąc krótko: nawet, jeżeli ja czegoś nie „wypełniam” to jeszcze nie znaczy, że to nie jest prawda…

          19. Nie sądze, żebyś była marną katoliczka i do tego wykluczoną, w końcu nie zagrzmiał głos z Nieba w Twojej sprawie. Ludzie są ze swej istoty grzeszni i omylni a może ci co grzmią najgłośniej nie takie rzeczy mają na sumieniu. Człowiek jest zawsze tajemnicą, nieraz nawet dla samego siebie…. Czuję, że to wszystko nieco jakby rozdzierało Twoja duszę, lecz jestem ostatnim na tej Ziemi, który by tu mógł wygłosić słowo oceniające. Nie mnie to oceniać a tym bardziej sądzić. Jest to wyłącznie sprawa Twojego sumienia i nic komu do tego. Pozdrawiam.

          20. Nie ro z siebie ofiary. Nie zamierzam nikogo obrażać. Dobrze z jednej strony gdy ktoś nie jest prawdziwym katolikiem. Jest wtedy szansa, ze nie uwierzy w nauki księży o ateistach, nie będzie wprowadzał w życie „wartości chrześcijańskich” Z drugiej jednak strony źle, bo swoją nieświadomością szkodzi wielu ludziom – o tym dlaczego i jak to odnośnik już Ci dałem.Ponowie go tu raz jeszcze:http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/30218,katolicy_-_dlaczego_uogolnianie_ich_jest_czasem_uzasadnione,artykul.html

          21. W te, jak to nazywasz, „nauki księży o ateistach” to ja nie wierzyłam NIGDY – tym bardziej, że sama przez pewien czas byłam ateistką – nawet wtedy, gdy byłam jeszcze „prawdziwą katoliczką.” A nie, przepraszam, taką „prawdziwą” w Twoim pojęciu (nienawidzącą inaczej myślących, narzucającą wszystkim swoje zdanie, itd.) też nigdy nie byłam.

          22. > Chrześcijaństwo to nie jest etykieta, którą sobie można> przykleić lub odkleić w zależności od sytuacji.> Chrześcijaninem się jest albo nie jest, bez względu na> wszystko……. Nie może tu być żadnych kompromisów.Chrześcijanin, mahometanin, buddysta, to wszystko etykiety, słowa klucze. Mówisz: hinduista i już pojawia się zbiór łatek, przyklejanych przez społeczeństwo wyznawcom tej religii. Żydzi, nieprzyzwoicie bogaci i co gorsza ukrzyżowali Jezusa. Kriszna, to jakaś sekta. Nosimy z dumą etykietki i mamy problem z dogadaniem się z ludźmi.Ja wiem, że jestem istotą ludzką, jedną z 7 miliardów na Ziemi. Bóg powołał nas do życia nie jako taoistów, chrześcijan, komunistów…. Stworzył nas na wzór i podobieństwo, obdarzył Miłością i dał nam wolną wolę. Wszystko inne sami sobie wymyślamy.

          23. No, chyba aż do takiego wniosku bym się nie posunęła – bo (może pochopnie) wyczytałam w Twoim komentarzu konkluzję, że wszystkie religie są, w gruncie rzeczy, „ludzkim wymysłem.” (Zresztą tak samo jak nóż, siekiera i inne pożyteczne narzędzia:) – można by zatem powiedzieć, że i religie są – niedoskonałymi, ale pożytecznymi – narzędziami, jakie stworzono do „opisu Boga”). Myślę, że jeśli chodzi o Boga, to wszyscy jesteśmy w sytuacji tych niewidomych, którzy próbowali opisać słonia. 🙂 Jeden chwycił za trąbę, i stwierdził, że to zwierzę przypomina mu węża, drugi pomacał grzbiet i powiedział, że podobne jest raczej do hipopotama, a trzeci, który stał nieco z boku, stwierdził, że skoro on niczego nie czuje, tamci tylko zmyślają (i ten byłby zapewne ateistą;)). Oczywiście, każdy z nich z osobna się mylił – ale czy spostrzeżenia odpowiednio wielu ślepców nie dałyby w końcu dość dobrego obrazu SŁONIA? Tak też i każda z religii przekazuje nam jakąś prawdę o Bogu. Jeszcze inaczej można by powiedzieć, że religie są to różne „drogi” (na pewno wiesz, że i wyraz TAO znaczy właśnie „droga”:)) wiodące do tego samego Celu. A chrześcijaństwo jest jedną z nich – tą, którą ja wybrałam. Pierwsi chrześcijanie zresztą sami siebie nazywali „uczniami” albo „zwolennikami TEJ drogi” (Dz 9,2) a nie „CHRZEŚCIJANAMI”:)

  5. Temat ciekawy, niestety zawłaszczony przez mocno wierzącego (w swoje racje) a błądzący i tak nic nie otrzymali. Pozdrawiam.

        1. Zgadzam się w zupełności.Ta cała dyskusja jest taka sama jak dyskusja nad przewaga Swiąt Wielkanocnych nad Bozym Narodzeniem. Jedna i druga strona upiera sie przy swoim a tak po prawdzie to ani jedna ani druga strona nie ma 100% pewności swoich racji ma tylko wiare albo niewarę a wiara to jest wiara a nie pewnik.Jakby wszystko było takie oczywiste to byłaby jasność, jest tak i tak, każdy by przyjął do wiadomości a nie od wieków toczył dyskusje, byliby albo sami wierzący albo niewierzacy i nie byłoby sprawy. Jak Kopernik udowodnił swoje racje to przecież nikt nie dyskutuje że wcale tak nie jest że ziemia kręci się wokół słońca.

          1. Ale, z drugiej strony, Olu, to właśnie jest ciekawe w problemach wiary, że można o nich dyskutować. Każdy ma swoje racje – i wszystkie MOGĄ być równie słuszne. Weźmy naszą dyskusję o czystości przedmałżeńskiej i o rozwodach – jedno i drugie ma swoje dobre i złe strony… 🙂

          2. Tak, ale mnie razi jedno, wypowiadanie się ze stuprocentową pewnością na tematy religijne. Jakby ktoś polemizował na zasadzie ja tak uważam, ja w to wierze ale ty nie musisz to tak ale posługiwanie się pewnikami jest jak dla mnie oznaką chyba za dużej pewności siebie i swoich racji.

          3. Pewnie tak – i jest to rzecz, która dotyczy wszystkich, którzy się uważają za „głęboko wierzących.” Mnie to też dotyczy, choć co prawda ja nie mam prawa się za taką uważać. Natomiast zauważ, że niektórzy ateiści reprezentują dokładnie taką samą postawę – „skoro ja nie wierzę, nie zamierzam szanować tych waszych zabobonów!”

          4. To co napisałam dotyczy obu stron.Czy ktoś jest bardzo wierzący, czy jest ateistą to jego osobista sprawa i nikomu nic do tego i nikt nie powinien uważać że jest z racji wiary czy ateizmu lepszy czy gorszy od drugiego. Trochę juz poczytałam blogów na te kontrowersyjne tematy i pare rzeczy mnie w nich razi. Razi mnie takie idiotyczne pisanie że ateista to musi byc nieszczęśliwy (tak jakby każdy wierzący niejako z urzedu był przeszczęsliwy), że pała nienawiścią i takie różne bzdety. Do tego na pewnym blogu pewnej bardzo poboznej kobiety spotkałam się z takimi wypowiedziami – było cos na temat nieplanowanego ojcostwa. Zona zaszła w nieplanowaną ciążę , komentarz był mniej więcej taki -jak on nie wiedział co robic żeby dziecka nie było to powinien sobie cytat dokładny „wsadzić między drzwi”, no można i tak. Trochę dalej było że ksiądz zrobił komuś tam dziecko i tu komentarz tej samej osoby – no cóż, człowiek jest grzeszny, takie rzeczy też się zdarzają i takie ble ble. Dla mnie to jest wkurzające, ten sam czyn a tak różne komentarze.

          5. No, cóż, Olu – co do tej „pobożnej” kobiety, to mam nadzieję, że nie miałaś mnie na myśli?:) Wydaje mi się, że czyny trzeba oceniać zawsze tak samo, niezależnie od tego, czy ktoś nosi sutannę, czy nie (a może nawet księży trzeba oceniać TROCHĘ, podkreślam, trochę surowiej, niż innych, bo „komu wiele dano, od tego wiele żądać będą”). A co do ateistów – znałam wielu szczęśliwych, jak również wielu nieszczęśliwych wierzących. Wiara czy niewiara nie są „polisą na szczęście.”

          6. Kochana, jakbym ciebie miała na mysli to by mnie tu poprostu nie było. Podobała mi się wypowiedż biskupa Chrapka . Powiedział że biblista od terrorysty różni się tym że z terrorystą mozna pertraktować. I to jest chyba właśnie to.

          7. „Uchowaj nas, Boże, od takiej pobożności!” – to też powiedział pewien biskup. Ignacy Krasicki.

          8. > Tak, ale mnie razi jedno, wypowiadanie się ze> stuprocentową pewnością na tematy religijne. Jakby ktoś> polemizował na zasadzie ja tak uważam, ja w to wierze ale> ty nie musisz to tak ale posługiwanie się pewnikami jest> jak dla mnie oznaką chyba za dużej pewności siebie i> swoich racji.Nie wiem czy wiarę można określić zawartością procentową. Ale układ tu jest zerojedynkowy albo się w Boga wierzy albo nie i to z pełnymi dla obu postaw skutkami. Nie widzę zarówno możliwości wiary „poniekąd” jak i podobnej niewiary.

          9. Powtarzam, nie wiem, czy zdołam się zmieścić w takim „dwójkowym systemie duchowym” ;( Choć wiem, że jest jasny i uczciwy…

          10. Wydaję mi się , że akurat to porównanie nie jest najtrafniejsze, bo gdyby nie było zmartwychwstania nie było by chrześcijaństwa.

          11. Zgoda, może i nie jest natrafniejsze – ale to było pierwsze, które mi przyszło do głowy. Bo co to znaczy „chrześcijaństwo”? Czy nie znaczy to „zrobić to, co na Twoim miejscu zrobiłby Jezus”? A co On by zrobił?:)Przypomnij sobie tę scenę z Ewangelii, gdzie Jezusa nie zechciano przyjąć w pewnym miasteczku (co za „bezbożnicy”!:)), na co rozeźleni uczniowie, pewni swoich racji, mówią:”Panie, pozwól, a powiemy, żeby spalił ich ogień z nieba!” (Łk 9,54) (uczniowie musieli słyszeć opowieść o Sodomie i Gomorze…:)). On jednak nie okazał zrozumienia dla ich „świętego oburzenia”…

  6. Wiesz, co, Jar? Dochodzę do wniosku, że miałeś rację. Dowiedziałam się, że być może to wcale nie Mar, tylko ja sama jestem „lustrzanym odbiciem” Ateisty…:)

    1. Prawda jest taka, że każdy kto śledził dyskusję zapewne coś pomyślał oraz poczuł i miał szanse obejrzeć siebie samego w tym lustrze.Ty coś zobaczyłaś, jak piszesz, i ja o sobie coś tam dostrzegłem :). To cenna lekcja, ale takie lekcje mamy na każdym kroku tylko ich nie dostrzegamy, zazwyczaj…

      1. Może i cenna, ale męcząca… Próbowałeś kiedyś udowodnić sobie, że nie jesteś „wielbłądem”? 🙂 Nie wydaje mi się, bym tego właśnie najbardziej potrzebowała w tym momencie życia…

        1. Przecież niczego nie musisz udowadniać. „Wielbłądem” nie jesteś, tak jak ateista nie jest ateistą. Powtarzam się, ale to wszystko etykietki, napisy na koszulkach i maski. Dziwne, ale dla tych napisów na koszulkach (ateista, demokrata, katolik, komunista, chrześcijanin, gnostyk) wielu jest gotowych umrzeć. Za pięć lat mogę zmienić wyznanie oraz polityczne poglądy i przypnę sobie nowy znaczek.Toczymy boje o napisy na koszulkach. Po co? Wszak niezależnie od tego co sobie wypiszemy na czole jesteśmy wszyscy dziećmi tego samego Boga, a jedyne czym warto się kierować jest Miłość.

          1. Ja nie chcę toczyć wojen o „etykietki” – w ogóle nie chcę toczyć wojen… Niestety, czasem daję się w nie wciągać… Do strategii niestawiania oporu trzeba mieć więcej wewnętrznej siły, niż ja jej mam. Kiedyś przeczytałam interesującą interpretację opisu z Księgi Rodzaju. Wiesz, kiedy według niej zaczął się problem Ewy? W momencie, kiedy pomyślała, że musi „bronić” Boga przed zarzutami węża („czy to prawda, że Bóg zabronił wam…?”). Ciekawe, prawda?

  7. Ateisto – przypuszczam, że tym, co mnie tak oburzyło w tamtej jakże bolesnej dla Ciebie chwili, była nie tyle TREŚĆ co FORMA…:) To zresztą to samo, co mnie często irytuje na Frondzie. 🙂 Nawet wielkie prawdy nie potrzebują tego, by ich bronić agresywnym językiem. I nie mów mi, że czasami agresja jest jedyną możliwą odpowiedzią na agresję (oni argumentują dokładnie tak samo:)). „Oko za oko” nie należy do zasad, których chętnie przestrzegam. Takie myślenie jest powodem, że niektóre wojny nigdy się nie kończą…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *